Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Właśnie wyciągnęłam z gardła mojej dwudziestomiesięcznej córki landrynkę (w papierku). Jakaś inteligentna…

Właśnie wyciągnęłam z gardła mojej dwudziestomiesięcznej córki landrynkę (w papierku). Jakaś inteligentna inaczej kobieta stwierdziła, że podarowanie jej małemu dziecku to dobry pomysł.*

Jak to się stało? Stałam sobie w kolejce do kasy w supermarkecie. Wypakowywałam zakupy na taśmę i kątem oka zobaczyłam, że jakaś kobieta "majstruje" coś przy moim dziecku. Gdy się odwróciłam (by zobaczyć co robi), kobieta się odsunęła. Stwierdziłam, że nie ma sensu drążyć, może chciała tylko zagadać.

Dopiero gdy wyszłam ze sklepu zauważyłam, że z córką jest coś nie tak. Na szczęście cukierek utknął płytko, obyło się bez wizyty na pogotowiu.

Najwidoczniej podtruwanie psów to za mało. Przyszedł czas na dzieci.

* Dla niezorientowanych - Landrynek nie można podawać dzieciom poniżej trzeciego roku życia, ponieważ grozi to zadławieniem.

Sklep

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
25 35

Nie rozumiem. Jak można być takim głąbem, by małej dziewczynce landrynkę dać? Nawet gdyby miała dobre zamiary, wypada zapytać.

Odpowiedz
avatar singri
31 31

Zauważyłam dziwny związek: młode kobiety zazwyczaj pytają , starsze nie. zawsze wiedzą wszystko najlepiej, co się będą jakiejś smarkuli pytać o pozwolenie !

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 24

No właśnie "ja już 4/5/10 dzieci wychowałam to wiem!"

Odpowiedz
avatar inga
17 17

@pokrzywdzona_forever: A moje to jak rok miały to kotlety jadły!

Odpowiedz
avatar majkaf
18 28

Wiesz, że za moment będziesz miała cała rzeszę "wujków dobra rada", którzy za najbardziej piekielne bedą uważali fakt, że nie nauczyłaś dziecka brania cukierków od obcych? Ale babę to bym opirdzieliła. Co trzeba mieć w głowie?

Odpowiedz
avatar Zmora
12 18

@majkaf: "bedą uważali fakt, że nie nauczyłaś dziecka brania cukierków od obcych." Nie żebym nie wiedziała, co miałeś na myśli, ale to zdanie mnie ubawiło. Może jeszcze powinna nauczyć dziecko brać narkotyki od obcych? xD

Odpowiedz
avatar ohne
14 16

@the: Gdyby tylko Zmora wiedziała, czemu Shaienne nie zapytała...

Odpowiedz
avatar grruby80
-4 6

@Zmora: po co od obcych, jak coś potrzeba to ja tu jestem ;) ŻART

Odpowiedz
avatar Locust
33 33

Ogolnie dawanie czegokolwiek obcym dzieciom, bez pozwolenia rodzicow, to ostre przegiecie.

Odpowiedz
avatar minutka
16 16

Dobrze, że młodej nic się nie stało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 25

@2night: Półtora roku, jeśli już. Z tym, że moje dziecko ma rok i 8 miesięcy.

Odpowiedz
avatar the
-2 20

@2night: półtora roku to 18 mcy, więc może pouczaj z innego przedmiotu niż matematyka?

Odpowiedz
avatar the
8 28

@2night: jak będziesz matką, to zrozumiesz, jak ważne są 24 mce w życiu dziecka od urodzenia, i jak każdy miesiąc wtedy oznacza coś tak nowego, że podkreślanie tych miesięcy jest zupełnie naturalne, miłe i przyjęte od zawsze. nie sugeruj więc, że autorka popełniła przestępstwo, bo ta zajadłość jest komediowa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 17

@2night: Takie mam już zboczenie, że lubię wszystko określać precyzyjnie. W sumie wiek mojego dziecka miał duże znaczenie dla historii, więc nie wiem czemu się czepiasz.

Odpowiedz
avatar Locust
0 6

@2night: zazwyczaj to matki lubią określać wiek dzieci bardzo dokładnie w miesiącach, a cala reszta przelicza w pamięci na lata :) Przez pierwszy rok, półtora podawanie miesięcy ma sens wg mnie, później już niekoniecznie.

Odpowiedz
avatar soraja
11 25

@2night: idąc tym tokiem rozumowania, to nie ma czegoś takiego jak noworodek czy niemowlę, bo po zaokrągleniu wychodzi roczne dziecko.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
7 13

@2night: jak wyżej, umownie wiek dziecka do dwóch lat podaje się w miesiącach tak jest w literaturze tematu jak i wygodniej Co do twoich zaokrągleń w takim razie w sklepie masz chyba nieraz problemy jak np. za 1,70zł płacisz 1,50zł no bo przecież się zaokrągla

Odpowiedz
avatar Locust
1 7

@Isegrim6: Dlaczego wszyscy biorą taka błahostkę tak poważnie? Niektóre wartości można zaokrąglić, niektórych nie wolno. W literaturze tematu jest tak, owszem, ale jeśli ktoś nie jest w temacie, bo nie ma małego dziecka, to raczej te dwa miesiące nie robią mu różnicy. Nie ma chyba żelaznej zasady, by podawać wiek dziecka tak lub inaczej? Jeśli powiem, ze moja córka ma prawie dwa lata, to popełnię faux pas?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Locust: zalezy gdzie tak powiesz. Jak znajomym to ok, jak na izbie przyjec w szpitalu, to jednak będa chcieli precyzyjniej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@Locust: Jasne, że zaokrąglić można. Wszystko zależy od sytuacji i kontekstu. Ogólnie chodzi o to, że małe dzieci rozwijają się w zastraszającym tempie. Różnica między rocznym dzieckiem, a dwulatkiem jest taka jak powiedzmy pomiędzy dzwudziesto, a trzydziestolatkiem. Dlatego gdy liczy się na jakim etapie rozwoju jest dziecko, zwykle podaje się wiek w miesiącach.

Odpowiedz
avatar Locust
4 6

@Shaienne: Ja to rozumiem. U lekarza, w szpitalu itp. potrzebny jest dokładny wiek. Ale jeśli powie się, ze dziecko ma ponad półtora roku, albo niecałe dwa lata, to dla tej historii nie zmieniłoby to nic, prawda? :) Sporej ilości osób ten konkretny miesiąc nic nie mówi, bo nie są na bieżąco z tym, co dziecko powinno robić, ile mieć zębów i jakie słowa mówić w wieku 20 miesięcy.

Odpowiedz
avatar Feniks06
0 4

@Shaienne: dlaczego kobiete ktora nie wiedziala o tym ze landrynka moze malemu dziecku zaszkodzic okreslasz jako inteligentna inaczej, zas czytelnikow ktorzy rowniez tego mogli nie wiedziec nazywasz delikatnie "niezorientowanymi"? Dlaczego jestes tak uprzejma by nam to tlumaczyc bo bierzesz pod uwage ze mozemy tego nie wiedziec podczas gdy kobiete posadasz o chcec zatrucia Twojego dziecka?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Feniks06: Macie prawo nie wiedzieć, że małemu dziecku nie wolno podawać landrynek. Być może nigdy nie mieliście do czynienia z dziećmi, więc to zrozumiałe, że nie jesteście doinformowani w tym temacie. Co innego kobieta, która poczuła się na tyle pewna swojej wiedzy na temat żywienia dzieci, że postanowiła sama się zabrać za dokarmianie mojej córki, bez mojej wiedzy i zgody. Pominę już fakt, że samo dawanie czegokolwiek dziecku, bez zgody rodzica, jest piekielne. Skoro zabiera się do czegoś, powinna wiedzieć co robi.

Odpowiedz
avatar dodolinka
7 15

Może mało piekielne, ale odebrałam dziecko z przedszkola, spotkałam mamę i poszlysmy do marketu. Pyta młodego czy chce bułeczke? Tak! No, ale nie taka suchą, babcia inna da!. I dała- te mrożone gowno, wypiekanie na miejscu. Za chwilę dziecko chce pić. Matka sięga po wodę ( bo dziecię nauczone, piję co mu matka daje), babcia daje Kubusia. Przechodzimy obok kebaba, dziecko pyta czy babcia frytki kupi. Babcia kupiła. No i dziecko zapomniało, ja nie przypominam. Babcia woła- proszę bardzo! Jedz!. Za chwilę dziecko bunt, bo nogi bolą. Babcia mówi- jak pójdziesz na nóżkach dostaniesz kinderka. Przychodzimy do domu. Dziecko jeszcze ciastko zaliczyli. Już mi się nie chce kłócić, bo wczoraj się obrazila- przyszła do wnuka z reklamówka słodyczy- jajko kinder, danonki, mleko smakowe, jogurt z drazetkami i kinder czekoladka i kinder kanapka. Noszz k.. .! Tak więc te stare baby wciskajace cukierki mnie nie dziwią, ja ze swoją rodzicielka walczę już dwa lata, niereformowalna. To jest pokolenie w którym cukierek to był rarytas. Ja sama czekałam na wizyty dziadka, bo on zawsze cukierki w kieszeniach miał. Dzieciaki teraz z kaŻdej strony są atakowane cukrem, ale im nie przegadasz. Wiem, że historia dotyczyła czegoś innego, bo ryzyko w zadlawoenia się dziecka jest o wiele gorsze niż próchnicy. Tak tylko się. chciałam pozalic. Dobrze, że historia skończyła się szczesliwie

Odpowiedz
avatar Locust
15 15

@dodolinka: Rozumiem, ze walczysz ze złymi nawykami, ale jak tak odpuszczasz, bo babcia się obrazi, to nic dziwnego, ze nie ma rezultatów. Albo bądź konsekwentna, albo nie chodź ze swoją mamą na zakupy. Siatkę słodyczy w prezencie można schować i dozować przyjemności.

Odpowiedz
avatar Mecianka
8 10

@dodolinka: Zgadzam się z Locust, może i mamę ciężko przekonać, ale trudno, żeby była "reformowalna", skoro nawet nie próbujesz reformować.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 10

@dodolinka: stanowczosc i konsekwencja. za kazdym razem. w najgorszym wypadku nie zapraszac, wypraszac z niechcianymi 'prezentami' twoje dziecko-twoje zasady. nie odpuszczaj bo babcia sie obrazi. niech sie obraza, problem z glowy odpuszczajac uczysz dziecko, ze nie masz nic do powiedzenia, podkopujesz swoj autorytet

Odpowiedz
avatar dodolinka
0 8

Ja wychodzę z założenia, że jak jest z babcią, to są jej zasady. Młody jest mądry, matka trzyma krótko. Nie mogę przy nim cyrkow robić, bo on to widzi. Przestałam walczyć, bo właśnie nie chciałam,by podkopywano mój autorytet. Babcia jest niereformowalna. Uznałam, że tak będzie lepiej. Oczywiście zgadzam się z wami- moje dziecko- moje zasady- ale czasem nie warto aż tak upierać się przy swoim. Kinderki zjadłam ja,a danonki dam albo nie dam- młody jakoś bardzo nie przepada

Odpowiedz
avatar Locust
8 10

@dodolinka: Ale spójrz na ta sytuację- ty mu czegoś zabraniasz, niezdrowego jedzenia, słodyczy przed obiadem czy czegokolwiek, ale mały już wie, ze jeśli spyta babci, to dostanie, co chce. Wiec kiedy jesteście tylko wy, to jest w porządku, ale kiedy jest babcia, twoje zasady przestają być ważne. Nawet w twoim domu, w twojej obecności! Ja wolałabym upierać się do znudzenia, do obrażenia, bo to jest inwestycja na przyszłość. Naprawdę, odpuszczając w ten sposób bardziej podkopujesz swój autorytet, niż tłumacząc i trzymając się swojej opinii. To nie musza być cyrki, wystarczy stwierdzenie, ze to czy tamto jest niezdrowe, nie będziemy tego jeść, koniec kropka. Jeśli twoja mama nie potrafi zrozumieć i uszanować twoich decyzji, to nie chodź z nią po sklepach, i tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@dodolinka: Ja swojego czasu praktycznie zerwałam kontakt z własną matką, bo próbowała moje dziecko wychowywać po swojemu. Mówię, że małą odzwyczajam od smoczka - ta wpycha jej go do buzi, gdy tylko odwrócę wzrok. Mówię, że nie daje dziecku sklepowych słodyczy - "ale to tylko jedno ciasteczko/cukiereczek/słoik nutelli". Do tego próbowała mnie przekonać, że sadzanie trzymiesięcznego dziecka (które jeszcze samo nie siedzi) na nocnik, to dobry pomysł. Ogólnie nic do niej nie przemawiało, zawsze był jeden argument: ona wychowała x dzieci, więc wie lepiej. Dzięki niej moja córka zaczęła wyglądać jak pączek. W końcu nie wytrzymałam i urządziłam awanturę z prawdziwego zdarzenia, po której nastąpił z jej strony foch stulecia.

Odpowiedz
avatar dodolinka
8 12

Ależ macie rację. Problem polega na tym, że moje dziecko jest troszkę inne. Ma autyzm. Jego życie składa się z samych nakazów, zakazów, motywacji, konsekwencji. Czasem czuje się jak żandarm, a nie matka. I uwierzcie mi, tr słodycze to najmniejszy problem. Dbamy tylko o to, by młody miał zróżnicowaną dietę ( a przy zaburzeniach SI jest to czasem problem), słodyczy nie jadł za dużo i miał na tyle ruchu, by utrzymywał wagę- duży chopak z niego. Z dziadkami stoczylam już tyle walk, naprawdę poważnych, bo chodziło o jego rozwój ( " on jest normalny, robisz z niego debila" ), że te slodycze nie spędzają mi snu z powiek. Już. Troszkę inaczej to wygląda z mojej strony. Jak się urodził, wyobrażałam sobie idealne maleństwo... Jest idealny :) dla mnie. Czasem trzeba odpuścić, metody typu " dasz mu cukierka to więcej go nie zobaczysz" odpadają. Z tego względu, że dziadkowie go bardzo kochają, on ich. I on czuje ta miłość. I jest szczęśliwy

Odpowiedz
avatar Felina
3 3

Dodolinka, być może się czepiam, ale na tego typu błąd natykam się w internecie bardzo często. "te mrożone gowno" -> powinno być "to mrożone gówno". "Te" można napisać, jeśli tych "gówien" jest kilka, jeśli jedno - piszemy "to".

Odpowiedz
avatar Narisa
-2 10

Czekam na Janusza prawilności, który zaraz napisze, że psy i dzieci wyprowadza się na smyczy i w kagańcu, jak się nie umie ich nauczyć, że nie jemy wszystko co nam do ust się zmieści. Swoją drogą... Dlaczego ktoś bez pytania dotyka się czyjegoś dziecka? Miałaś szczęście, bo dziecku ostatecznie krzywda się nie stała, a babcia raczej w dobrej wierze działała. A jakby to był jakiś męt, a ty akurat przez te kilka kluczowych sekund patrzyłabyś na taśmę? Mam nadzieję, że mała zrozumiała, po tym przykrym incydencie, żeby nie brać słodyczy od obcych? :) I nie ważne czy to landrynka, guma czy krówka. Obcym dzieciom się nic nie daje bez zapytania rodzica (choćby i było się znajomym - a jeśli dziecko jest np. uczulone?), choćby się było samarytaninem jakich mało.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 8

juz mniejsza w pomyslunek, ale jak mozna OBCEMU DZIEKU bez wiedzy jego rodzicow, bez ich zgody, podawac ukradkem cokolwiek? to mogloby byc cos tam innego, co jesli dziecie okazaloby sie uczulone i zareagowalo silna reakcja alergiczna? albo udusilo- jak w tym przypadku? strategia- ja wiem lepiej co dla twojego dziecka dobre osiagnela wyzszy lvl nie ogarniam

Odpowiedz
avatar misiafaraona
6 10

Jeden babon podarował mojemu czekoladkę z robaczkiem. Żywym. Dobrze, że to ja odwijałam papierek. Ciekawe ile czasu kisiła tę czekoladkę w swoim torbiszczu.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 7

P.S. Tak, powinnaś nauczyć dziecko jeść cukierki i inne małe rzeczy, owoce czy orzeszki.

Odpowiedz
avatar ell_nov
-1 5

Baba nie powinna dawać obcemu dziecku cukierka bez pytania o pozwolenie, to fakt. Jednak, co mnie najbardziej w tej historii śmieszy do rozpuku, to to, jak sprytnie,dla potrzeb historii i rozbudowania dramatyzmu, spróbowałaś zrobić ze swojego dziecka malusieńkiego nie ogarniającego świata dzidziusia. "dwudziestomiesięczna córka". Twoje dziecko ma prawie 2 lata! 2 lata i nie wie, że papierek nie jest do jedzenia? Chyba sobie żartujesz. :/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2015 o 1:46

avatar konto usunięte
5 5

@ell_nov: Rozgryzłeś/aś mnie... Wyrodna matka ze mnie, nie nauczyłam dwulatka, jak jeść cukierki. PS: Landrynki były w przezroczystym, przylegającym opakowaniu, coś jak Nimm2. Samej mi się zdarza przez pomyłkę wziąć do buzi takiego cuksa w papierku. Wiem, wstyd. :/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2015 o 12:03

avatar ell_nov
-2 4

@Shaienne: Ale sprytniusio odwróciłaś kota ogonem. Rozumiem, że twoja DWULETNIA córka je np. papier toaletowy albo szklankę, bo jej "nie nauczyłaś", że się nie je :/ Tak? Zdrowe dwuletnie dziecko, potrafi odróżnić jakie przedmioty są do jedzenia, a jakie nie. Jak przyjdzie jesień, to nie włoży do buzi i nie zacznie przeżuwać liścia z ziemi, w myśl, że "nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziała, więc może to jest do jedzenia". Głupoty piszesz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@ell_nov: Tak, moja DWULETNIA córka uwielbia zajadać się papierem toaletowym. Jak ładnie zje, to na deser dostaje szklankę albo kieliszek (zależy co mamy aktualnie w menu). Dzwonisz do opieki społecznej, czy mam się sama głosić?

Odpowiedz
avatar ell_nov
-3 5

@Shaienne: O ho ho ho ho, jakaż zaawansowana ironia. Długo biedziłaś się nad tym tekstem? Opieka społeczna tu nie pomoże, za tępotę wrodzoną nie karają, a szkoda.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
5 9

@ell_nov: Shaienne to fatalna matka, bo określiła wiek swojego dziecka w taki, a nie inny inny sposób. Jej dziecko jest pewnie chore na głowę (albo upośledzone, albo O! Shaienne pewnie jadła Irysy z papierkami w ciąży i oto efekty!), bo zjadło zafoliowanego cukierka. W ogóle metody wychowawcze Shaienne są fatalne, co ona sobie myśli, trzeba jej przemówić do rozsądku, wyśmiać i zgrywać cwaniaka, bo wiem lepiej (w końcu jestem użytkownikiem Piekielnych, osobą wybitną i znającą się na wszystkim). Przecież każde dziecko jest identyczne, dzieci nie mają cech indywidualnych i każde jedno rozwija się w takim samym tempie. Pragnę zauważyć, że czasem nawet pięciolatki są w stanie zeżreć kredkę albo wsadzić sobie do nosa jarzębinę, którą trzeba potem wyciągać w szpitalu. Więc połknięcie landrynki w folii przez małego berbecia jakoś specjalnie mnie zaskakuje. Takie wypadki się zdarzają nawet dorosłym. No ale oczywiście nie pozostawiajmy na Shaienne suchej nitki, nazwijmy ją tępą, dodajmy że jej głupie dziecko wchrzania na śniadanie liście kasztanowca, bo mamy tak niskie poczucie własnej wartości, że musimy budować sobie ego mędrkowaniem i krytykowaniem nieznajomych ludzi. Anonimowo oczywiście :)

Odpowiedz
avatar ell_nov
-2 4

@lady0morphine: Hahahahahahahahahaha

Odpowiedz
avatar basshunter
1 3

O co ci chodzi człowieku? Jej Mariola ssała landrynki jeszcze w inkubatorze.

Odpowiedz
Udostępnij