Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ta historia może wydać się niektórym nie na miejscu, jednak wydaje mi…

Ta historia może wydać się niektórym nie na miejscu, jednak wydaje mi się, że dość dobrze obrazuje jeden z przejawów hipokryzji, bardzo częstej w naszym społeczeństwie.

Dwa tygodnie temu uczestniczyłam w pogrzebie. Odbywał się on w obrządku rzymskokatolickim, chociaż zmarły nie miał z tą religią wiele wspólnego. Najbliższa rodzina jednak zadecydowała tak, a nie inaczej.

Pierwsze zgrzyty pojawiły się już w kaplicy pogrzebowej, gdy ksiądz przyszedł i zaczął czytać formułki. Okazało się, że nieliczni zgromadzeni również do kościoła najwyraźniej za często nie uczęszczali - mało kto potrafił cokolwiek odpowiedzieć. Osobiście stałam w ciszy, na swój sposób przeżywając wydarzenie. Jako osoba niewierząca byłam obecna podczas ceremonii, jednak nie zamierzałam brać w niej udziału bezpośrednio.

Następnie trumna została przeniesiona do głównej sali kościoła. Żałobnicy pozajmowali miejsca w pierwszych rzędach, blisko ołtarza. Ja usiadłam w ciemnej niszy z tyłu, nie chcąc rzucać się w oczy. To właśnie hipokryzji chciałam uniknąć - jasne jest, że obrządków nie znam, wobec tego udawanie że się odmawia modlitwy i zerkanie po bokach żeby wiedzieć jak się zachować uważam za niewłaściwe.
Podczas mszy okazało się, że niektórzy tymże zerkaniem nie zawracali sobie głowy - i kiedy należało wstać czy uklęknąć, część nadal siedziała, nieświadoma gafy. Organista grał, tekst pieśni wyświetlał się na ekranie - ale nikt nie śpiewał. Nikt po prostu tych pieśni nie znał. Po przydługiej przygrywce włączył się sam ksiądz, śpiewając tylko z organistą.

Po mszy nastąpiło przejście na cmentarz. Obyło się bez zgrzytów, aż do momentu modlitw nad samym grobem. Tu odezwało się nieco więcej głosów, ale wciąż żałośnie mało. Jedna z osób, która najgłośniej odmawiała "Ojcze Nasz" w pewnym momencie przedwcześnie zakończyła... Tekstem zupełnie innej modlitwy. Ksiądz zerknął ze zgorszeniem, usiłując zagłuszyć błąd kobiety. Potem zrezygnował z mniej znanych modlitw, ponieważ nikt mu nie wtórował.

Pogrzeb skończył się obowiązkową stypą. Bez wpadek.

Kościelne pogrzeby w wykonaniu osób, które do kościoła zwyczajnie nie chodzą, a równocześnie podczas samej ceremonii usilnie udają, że wiedzą o co chodzi, wypadają naprawdę źle.

pogrzeb kościół księża hipokryzja polska

by InuKimi
Dodaj nowy komentarz
avatar Nace
-1 3

W tym przypadku piekielność jest po stronie rodziny. Ksiądz tu raczej niczemu winny. Tak, a nie inaczej wygląda katolicki pogrzeb no i tyle. A że ktoś się uparł nie znając "procedur" i "formułek" no to cóż... przecież nie można mieć do księdza pretensji, że wykonywał wszystko zgodnie z "procedurami".

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 2

@Nace: Ale gdzie wyczytałeś w mojej historii jakiekolwiek pretensje do księdza? Nie przepadam za tą grupa społeczną, ale jasne że on wykonywał swoje obowiązki, a żałobnicy mu tego nie ułatwiali...

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
6 8

Również nie śpiewałaś, również nie znałaś modlitw ani obrządków... Nie rozumiem, dlaczego oceniasz w takim razie innych uczestników pogrzebu? Wiesz, rodzina, a być może jedna osoba decyzyjna uznała, że pogrzeb będzie katolicki (abstrahując już od tego, że zmarły był niewierzący), ale niekoniecznie wszyscy, którzy przyszli, musieli katolikami być. Niektórzy mogli chcieć być uprzejmi i próbować recytować modlitwy, które gdzieś im z dzieciństwa w pamięci zostały, niekoniecznie w prawidłowej wersji. Gorzej też by wyglądało, jeśli cała ostatnia ławka byłaby zajęta, a z przodu nie byłoby nikogo, nawet najbliższej rodziny. Moim zdaniem nie chodzi tu o kościelne zwyczaje, a o to, żeby godnie pożegnać kochaną osobę, obojętnie w jakim obrządku. Nie wszyscy też wiedzą, jak się w takim przypadku zachować - czy siedzieć i się nie ruszać, skoro jest się niewierzącym, czy próbować naśladować innych i nie odstawać. Tobie jak widać żadne z tych wyjść się nie spodobało: 1) "kiedy należało wstać czy uklęknąć, część nadal siedziała, nieświadoma gafy. Organista grał, tekst pieśni wyświetlał się na ekranie - ale nikt nie śpiewał. Nikt po prostu tych pieśni nie znał" 2) "Jedna z osób, która najgłośniej odmawiała "Ojcze Nasz" w pewnym momencie przedwcześnie zakończyła... Tekstem zupełnie innej modlitwy. Ksiądz zerknął ze zgorszeniem, usiłując zagłuszyć błąd kobiety." Czyli co, niby w jaki sposób Twoim zdaniem niewierzący powinni uczestniczyć w pogrzebie? Schować się za krzakiem i oglądać ceremonię przez lornetkę? Ja w takich sytuacjach nie odstawiam szopek i siadam normalnie ze wszystkimi. Wstaję i siadam tak jak inni, kiedy wszyscy klękają, ja się trochę schylam nad ławką z szacunkiem. Nie żegnam się, nie odmawiam modlitw, ale kiedy ludzie "przekazują sobie znak pokoju", nie prycham z pogardą, że ja w tym nie będę uczestniczyć. I przede wszystkim - nie rozglądam się po całym kościele, żeby rozpamiętywać, kto jak się zachowuje.

Odpowiedz
avatar InuKimi
-2 2

@PaniPatrzalska: A kto napisał o pogardzie? Hipokryzją jest jedynie udawanie wielkiego katolika, podczas gdy ktoś z tą religią nie ma nic do czynienia.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
2 4

@InuKimi: Udawanie katolika to jedna sprawa, a uczestniczenie w pogrzebie bliskiej osoby druga. Z Twojego tekstu oraz komentarza wynika, że a) chciałaś, żeby wszyscy obecni czynnie uczestniczyli w modlitwie, śpiewie i tym całym wstawaniu i klękaniu kiedy trzeba, bo to "gafa" tego nie robić; b) nie chciałaś, żeby czynnie uczestniczyli ludzie, którzy nie znają tekstu modlitw lub zwykle nie chodzą do kościoła, bo to "hipokryzja". Przy czym chcesz, aby oba punkty zachodziły jednocześnie. Lepiej zdecyduj się na jeden, bo z praw logiki wynika, że się wzajemnie wykluczają. Zauważ też, że śluby czy pogrzeby to są wydarzenia, na których wypada być, a gość nie ma co do ich religijności nic do powiedzenia. Są różne metody dostosowania się do tej sytuacji i nie rozumiem, dlaczego uważasz, że Twoja (siedzenie w ostatnim rzędzie, nieuczestniczenie w uroczystości i ocenianie innych) jest jedyną słuszną. Ja akurat postawiłabym na opcję, którą opisałam już wyżej - spokojne i pełne szacunku bierne uczestniczenie we mszy, bez wielkich manifestacji, że "ja nie jestem katoliczką, więc mnie tu nic nie dotyczy", ani też bez udawania, że ja tu bywam co niedzielę i do tego mam najładniejszy głos, którym muszę się przy okazji pochwalić.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 2

Wszedzie, poza kinem, siadam z przodu o ile to mozliwe. Lubie widziec co sie dzieje, a nie ogladac plecy innych. Takze w kosciele, choc bywam tam nieczestym gosciem. Nie wiedzialam ze to z mojej hipokryzji wynika.

Odpowiedz
Udostępnij