Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Właśnie mamusie chore na pieluszkowe…

Nie wiem czy śmiać się, czy płakać.

Właśnie mamusie chore na pieluszkowe zapalenie mózgu stwierdziły, że one mają bezwzględne prawo do wejścia do autobusu. Nieważne, że drzwi się ledwo zamykają, pasażerowie mają wysiąść, poczekać na następny autobus (!) i ustąpić im miejsca, bo one chcą wsiąść. Oczywiście kosztem swojego czasu, skasowanego biletu.

Wklejam oryginalny komentarz:
Jeśli człowiek musi gdzieś jechać, to mam nie wsiadać do tramwaju, autobusu, bo nie ma miejsca i czekać z dzieckiem aż będzie miejsce??? Chyba jakiś żart!!!

Ja wszystko rozumiem, sama ustępuję miejsca kobietom w ciąży, starszym osobom, ale wszystko ma swoje granice. Ja głupia zawsze myślałam, że jak nie ma miejsca, to nie ma sensu się wpychać, bo i tak się nie zmieszczę, poczekam na następny autobus. Całe życie w kłamstwie.

mpk

by TemiChan
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 29

Jeśli nie uśmiechają im się wszelkie niedogodności związane z przemieszczaniem się komunikacją miejską, zawsze mogą zrobić sobie prawo jazdy i kupić samochód. A nie... To wymaga przecież jakiegoś wysiłku...

Odpowiedz
avatar TemiChan
21 23

@Shaienne: Czekam na rozwój sytuacji. Właśnie stwierdziły, że kierowca ma prawo wyrzucić pasażerów z autobusu, by im zrobić miejsce. Na całą dyskusję odezwała się jedna dziewczyna, która zauważyła że bez sensu jest wpychanie się do zatłoczonego autobusu...

Odpowiedz
avatar MalaSosna
7 17

E tam. Skoro nie pracują, to mają sporo czasu, by się przejść. Rozumiem, jak ktoś jedzie daleko. Ale mamusie zazwyczaj wsiadają do autobusu, by przejechać trzy przystanki.

Odpowiedz
avatar Eev
6 6

@TemiChan: A gdzie dyskusja się toczy? Jeśli na fb, to z chęcią poczytałabym sobie :P

Odpowiedz
avatar TemiChan
7 7

@Eev: Tak na fb. Wystarczy wejść na spotted mpk łódź i pod którymś postem ;)

Odpowiedz
avatar Eev
18 20

@TemiChan: Znalazłam. Kupoburza na całego. Widzę też, że Matki Polki dumnie stoją przy argumencie, że jeśli kobieta z wózkiem chce wejść do autobusu, to ludzie według regulaminu mają obowiązek nawet wysiąść z autobusu i poczekać na następny. Ciekawi mnie, jak do tego stwierdzenia ustosunkowałby się przewoźnik?

Odpowiedz
avatar TemiChan
9 15

@Eev: Planuję wysmarować maila z zapytaniem. Jeśli odpowiedź byłaby twierdząca to sądzę, że byłoby to niekonstytucyjne. Bo według konstytucji, wszyscy jesteśmy równi i żadne matki polki nie mają specjalnych praw czy przywilejów ;)

Odpowiedz
avatar goodfather
0 12

@Shaienne: Jeśli to jest wpis o którym myślę to może warto napisać że dyskusja zaczęła się od tego że ludzie stali w miejscu które w autobusie jest wyznaczone jako miejsce dla wózków i nie chcieli wpuścić kobiety z wózkiem krzycząc gdzie z tym bachorem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@goodfather: Właśnie sprawdziłam tę dyskusję i faktycznie wygląda to inaczej, niż autorka opisuje.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 10

@TemiChan: I wobec tego sądzisz, że powinny być dyskryminowane? Znaczy - w godzinach szczytu - won z autobusu! No właśnie się zastanawiam, jak to się ma do stwierdzenia "wszyscy jesteśmy równi"? Czy chodzi o to, że matka z wózkiem, jest "równa", ale tylko wtedy, gdy nie ma tłoku? Bo kiedy jest - reszta pasażerów jest "równiejsza"?

Odpowiedz
avatar Agness92
8 14

@goodfather: jak w autobusie jest ludź na ludziu jak sardynki w puszce to logiczne, że na miejscu dla wózków też stoją.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Agness92: Tu chyba bardziej chodzi o to, że autorka nie opisała tego w historii.

Odpowiedz
avatar goodfather
0 2

@Shaienne: Nie chodzi o to że ludzie mieli wysiąść ale o to że autorka pomija pewien ważny szczegół.

Odpowiedz
avatar goodfather
-3 15

@Agness92: Miejsce na wózki działa tak samo jak miejsce dla inwalidów na parkingu. Jest wyznaczone dla konkretnych osób. To tak jak byś powiedziała że na parkingu nie ma miejsc to mogę stanąć na miejscu dla inwalidów a jak przyjedzie inwalida to niech spada na drzewo bo miejsc nie ma.

Odpowiedz
avatar TemiChan
3 7

@Armagedon: Nic nie napisałam, ze powinny być dyskryminowane. Jak weszły do autobusu, nikt im nie będzie kazał wysiadać. Ale wywyższane być również nie powinny, bo nikt nie będzie wysiadał, żeby one wyszły. Jak równiejsza? Gdzie widzisz bycie równiejszym w tym, że zarówno na przystanku zostają ludzie starsi, dzieci, młodzież, dorośli jak i matki. Zostają ci, co się nie mieszczą. I nie ma w tym równych i równiejszych.

Odpowiedz
avatar TemiChan
3 9

@goodfather: Akurat nie odnosiłam się do tej całej sytuacji, tylko do komentarzowych wypowiedzi matek, które twierdziły, że WSZYSCY którzy przeszkadzają mają z autobusu obowiązek z autobusu wysiąść, żeby one mogły zająć ich miejsce. Odnosiłam się do sytuacji, w której miejsca w autobusie nie ma na podrapanie się po głowie, a co dopiero na wjechanie wózkiem. W sytuacji, kiedy miejsce jest, należy ustąpić tego miejsca na wózek.

Odpowiedz
avatar TemiChan
1 3

@TemiChan: Oczywiście powinno być: Ale wywyższane być również nie powinny, bo nikt nie będzie wysiadał, żeby one weszły na cudze miejsce. Nie mogę niestety edytować :)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 6

@goodfather: ahhh czyli wyobrazasz to sobie tak ze tramwaj napchany sardynkami, a w miejscu dla wozkow metr kwadratowy pustki i przeciagu? bo moz ena ktorejs stacji matka wsiadzie z tym wozkiem?

Odpowiedz
avatar vlk
1 1

@Armagedon: Dyskryminacja to by była gdyby ktoś je wyciągał z autobusu siłą. Oczekiwanie że ktoś opuści pojazd, żeby pani wsiadła to już roszczeniowość. Kiedy podjeżdża zatłoczony autobus do którego nie wsiądziesz, czujesz się dyskryminowany? ;)

Odpowiedz
avatar Mementomoris
12 20

Byłem kiedyś świadkiem takiej sytuacji. Sam odpuściłem sobie próbę wbicia do autobusu, za to jakaś kobieta z dzieckiem stwierdziła, że mają ją wpuścić, bo tam jest miejsce na wózek.

Odpowiedz
avatar Zmora
-4 16

@Mementomoris: Skoro to było miejsce na wózek, to miała rację w gruncie rzeczy, bo z definicji na miejscu na wózek pierwszeństwo ma wózek.

Odpowiedz
avatar pola20
6 12

Oj, skąd ja to znam. Codzienne jeżdżę ze swoją córką autobusem do zlobka.wracam o różnych porach popołudniowych ale należę do tych matek jak widza zatloczony autobus to czekają na następny. A niestety piechotą do domu wrócić nie mogę bo jest po prostu za daleko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2015 o 22:11

avatar TemiChan
11 15

@pola20: Właśnie każdy normalny tak robi. Jak nie ma miejsca to nie pcha się na chama. Sama niejednokrotnie opuszczałam 2-3 autobusy bo nie było jak wejść do środka. Ale niektórzy poczekać niestety nie mogą..

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 9

@pola20: Taaa? No to z ciekawości zapytam... Pracujesz? Bo jeśli tak, to ile autobusów rankiem jesteś w stanie "przepuścić" ze względu na tłok? Dwa? Trzy? Wiesz, ranek - to jest ranek. CODZIENNIE w tych samych godzinach jest ten sam tłok. Ale może masz nienormowany czas pracy i twój pracodawca w dupie ma, że się spóźniasz notorycznie po kilkadziesiąt minut? Na dodatek wracasz o różnych porach popołudniowych? No, jeśli jest to czternasta - tłoku raczej nie ma, jeśli siedemnasta - może już być gorzej. I tak czekasz, bidulo, do osiemnastej, powiedzmy, aż autobusy zrobią się w miarę puste? PODZIWIAM!

Odpowiedz
avatar goodfather
1 5

@TemiChan: Ta przepuszczasz 2-3 autobusy?To zapraszam np do Łodzi na przystanek w centrum na trasie ŁTR. W godzinach szczytu np taka 16,16A czy 11 są wszystkie nabite po brzegi choćbyś niewiem ile przepuścił. Z resztą jak jeszcze jeździłem jako kierowca nieraz zdarzało się że 3-4 kursy pod rząd były nabite tak że powianiem wyjść i powiedzieć nikogo więcej nie biorę bo jest więcej pasażerów niż homologacja przewiduje.

Odpowiedz
avatar TemiChan
1 5

@goodfather: Akurat jestem z Łodzi i często podróżuję linią 70. Jeśli uda mi się wsiąść to wsiadam - raczej oczywiste. Ale kiedy nie ma miejsca to się nie wpieprzam. Czekam na następny lub jeszcze kolejny. I nie widzę w tym problemu. Tak, każdy chce dojechać do domu, ale od nikogo nie wymagam, żeby mi wysiadał z autobusu. Ktoś po prostu wsiadł pierwszy.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 4

@TemiChan: Wiesz, dojazd do domu to jedna kwestia. Ale dojazd do pracy? Praca nie czeka.

Odpowiedz
avatar TemiChan
2 6

@Zmora: Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale jak nie wejdę, bo drzwi się nie zamykają to co mam zrobić? Albo czekam na następny, albo zamawiam taksówkę, albo idę na pieszo. Raczej innej opcji nie ma. Zawsze mogę się wepchnąć na chama, uszkodzić drzwi i wtedy nikt nie pojedzie.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 14

@Zmora, @Armagedon: Rozwalacie mi system. Przykład. Jedzie sobie autobus, godziny poranne - napchany do granic możliwości. Ty śpieszysz się do pracy, ale nie wepchasz się nijak, bo nawet w pozie baletnicy nie "pozwalasz" drzwiom się domknąć. Nagle przyuważasz, że w miejscu "na wózki" jest wolny spooory prostokąt powierzchni, ale każdy ani drgnie. Myślisz sobie: "WTF?", a tu się okazuje, że to właśnie wspomniane miejsce na wózki, ale nikt się mm nie przesunie nawet, bo nie chce potem być wywalony z busa, a do tego się sam spóźnić/ płacić dodatkowo za bilet. Dodatkowo potem skądś tam się dowiadujesz, że do końcowego nikt z wózkiem nie wsiadł. Jest sens? Owszem osobie z wózkiem należy ustąpić, ale jak jest miejsce. Nie trzeba wszystkiego brać tak dosłownie. Niedługo ludzie przechodząc obok muru z wypisanym sprayem "Tu walić głową", będą się zatrzymywać i tłuc, bo przecież tu jest tak napisane. Trochę zdrowego rozsądku. Skoro już tak skrajnie, to może powinno się również wykłócać z ludźmi co siadają przy naklejce "miejsce dla osoby niezakochanej" (https://www.google.pl/search?q=zakochaj+si%C4%99+w+mzk&espv=2&biw=1366&bih=643&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAYQ_AUoAWoVChMI3tv9lIb1yAIVQdUsCh1p1QBm#imgrc=rN8OfKajQkpHSM%3A). "Dawaj zaświadczenie, żeś się jeszcze nie hajtał i pokaż portfel czy zdjęć ukochanej nie ma! Aaaa, nazwisko takie i takie...Sprawdzimy Cię gadzie na facebooku!". No masakra jakaś. Ps. Nigdy się specjalnie nie przyglądałam, ale "u mnie" w komunikacji miejskiej są zdaje się oznaczenia na wózek dziecięcy. Tyle, że o ile nic nie pominęłam, to w regulaminie jest mowa o ustąpianiu inwalidom i osobom z dzieckiem na ręku/ ciężarnym. (W dodatku pewnie mają te resztki wiary w ludzi i sądzili, że nie muszą dopisywać: "nie wywalając przy tym połowy pasażerów z pojazdu". Optymiści ;) ).

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 3

@BlueBellee: Słońce ty moje, ale w którym miejscu ja rozwalam system? Ja się tylko zapytałam, co TemiChan robi w przypadku dojazdu do pracy, bo w poprzednim komentarzu napisała jedynie co robi w przypadku dojazdu do domu. Tak z ciekawości zapytałam, a TemiChan wyjaśniła, za co dziękuję pięknie. Pod całą tą historią nie ma ANI GRAMA mojej prywatnej opinii co do całej sytuacji, więc ja nie wiem czym ja ten system rozwalam. Wytłumacz mi, bo nie rozumiem. A już na pewno nigdy nie sugerowałam, ze na miejscu na wózki nikt ma nigdy nie stanąć (co ty sugerujesz, że ja niby sugerowałam), więc zupełnie nie wiem o co chodzi. Nie wiem czy Armagedon coś takiego sugerowała, bo naprawdę nie chciało mi się jej komentarzy czytać. Tak więc: O co ci chodzi?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 4

@Zmora: Nie wiem co mi się popieprzyło z tym komentarzem, ale to kompletnie nie miała być odpowiedź do Ciebie, a więc z tego miejsca zwracam honor ;)

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

Zgadzam się z Wami. Nie można porównywać autobusu do parkingu. Na jakiej niby podstawie wywalić ludzi ze środka, których wskazać? Tych którzy stoją w miejscu na wózek? A może wcale nie stanęli tam na początku, tylko ustapili innym wsiadającym? Należy przyjąć, że jak nie ma miejsca to nie ma miejsca i tyle. Oznaczone miejsca pełnią funkcję nie uprzywilejowanych ale po prostu przystosowanych. Chętnie ustapila ustąpiła bym siedzenie lub pomogła w inny sposób osobie z małym dzieckiem lub niepełnosprawnemu, bo trudniej się im przemieszczać. Nie jestem jednak skłonna do takiego poświęcenia, by opuszczać pojazd. Też mam jakiś cel i termin w jakim mam dojechać. Mnie też zdarza się musieć poczekać, bo nie ma miejsca w autobusie. Chciałabym zobaczyć Armagedon jak wyskakuje na przystanek by przepuścić matkę z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar Persefona
15 21

Na uczelni, na której hmm mam "zaszczyt" kształcić się, pewne dzieciate studentki z racji swojego statusu zażyczyły sobie: a) zwiększenia stypendium o 100% sumy dotychczasowego b) przyznanie styp. dla najlepszych doktorantów, pomimo przeciętych stopni i niemal zerowego dorobku naukowego... pardon przecież one mają dorobek naukowy a nawet nadnaukowy BIOLOGICZNY - dzieci. Niech zabiorą innym, bo po co takiemu singlowi czy osobie niepełnosprawnej pieniądze. c) specjalnych względów, bo np. przecież one nie mogą zaliczać/odrabiać nieobecności - są matkami!Kolokwia? Prace zaliczeniowe? Egzaminy? One czasu na to nie maja.Im się 5 należy! Zawsze! Choćby guzik wiedziały. d) układanie planów zajęć pod ich skromne osoby, niech reszta dostosowuje się do nich. A jak komuś nie pasuje, to niech zmieni uczelnie, nikt takiemu nie każe studiować na tej uczelni czy w ogóle studiować. e) W kolejkach wiecznie przepychają się, nawet wtedy, gdy nie mają ze sobą dzieci. "Mówisz, że osoba niepełnosprawna ma pierwszeństwo? Bzdura! Ja matką jestem, wchodzę pierwsza".

Odpowiedz
avatar TemiChan
11 17

@Persefona: To jest okropne. Jakby one miały większe prawa niż my. Guzik mnie obchodzą ich dzieci i ich problemy, bo każdy z nas ma własne. A uczelnia co najmniej piekielna. Można wiedzieć jakie miasto? ;3

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@Persefona: A przyznano im to?!

Odpowiedz
avatar Persefona
0 2

@TemiChan: Studiuję w polskim "Saint City". Moja uczelnia owszem bywa piekielna, a czasem nawet bardzo, lecz w tym konkretnym przypadku jest OK. Jak inaczej jej władze mogły się zachować? Przecież te żądania są absurdalne! Jednak, jak napisałam na początku, są piekielności, za które winę ponoszą wykładowcy. Otóż chyba na każdym kierunku są osoby (nie tylko matki), których obecność na zajęciach przez cały rok można policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostaje "zapas" palców na następny rok. W ogóle nie kwapią się, aby te zaległości nadrobić, tylko - mówiąc brzydko - lizą tyłki wykładowcom i biorą ich na litość "bo oni nie mogą tego, tamtego, siamtego i niczego" :( Tego typu osoby są na tyle bezczelne, że potrafią zażądać 5! Serio. Niektórzy wykładowcy uginają się i wystawiają im dobre oceny za tzw. "ładne oczy", czasem tylko, aby mieć jakąś postawę każą napisać delikwentom prosty referat na najbardziej pospolity temat. Z innymi na szczęście nie mają tak łatwo. Niemniej w obu przypadkach opisane osoby wychodzą na tym lepiej niż ci, którzy bywają na każdych zajęciach. Bo wiecie jak jest: zawsze komuś podwinie się noga, czegoś tam zawsze będzie za mało etc. Nie mówicie, że jest inaczej, bo wielokrotnie, niemal w każdym semestrze, obserwowałam takie sytuacje: osoba, która uczelnie jedynie odwiedzała, dostawałam na koniec 5, podczas gdy ta, która miała wysoką frekwencję i aktywność - tylko 4.

Odpowiedz
avatar TemiChan
10 14

@Sith: ja nie mówię o przypadku, kiedy jest gdzie się przesunąć. jeszcze się w Łodzi nie spotkałam z tym, żeby ktoś nie ustąpił miejsca dla wózka jak było gdzie ustąpić. Ja mówię o sytuacji, kiedy matki wymagają bezwzględnego pierwszeństwa nawet kosztem opuszczenia przez innych pasażerów pojazdu i pchają się z tymi swoimi małymi tirami (te wózki niejednokrotnie są i ciężkie, i bardzo dużo) jeżdżąc ludziom po stopach i udają, ze należy im się cokolwiek więcej, bo one są matkami. Toż to jakiś absurd. Sory, ale odrobina obycia, nawet nie kultury, wymaga tego, zeby zostać na przystanku, a nie wpierdzielać się na chama. Ja też zostaję, jeśli do autobusu się nie mieszczę. I zostają małe dzieci jadące do podstawówki, i starsze osoby o kulach,i ludzie jadący do pracy, a i czasem niepełnosprawni. Ale niepełnosprawni to już inny przypadek. Bo matka z dzieckiem zazwyczaj niepełnosprawna nie jest, i nie spodnie jej korona z głowy jak poczeka na następny autobus.

Odpowiedz
avatar TemiChan
5 9

@goodfather: Miejsce na wózek jest po to, by niepełnosprawny mógł się bezpiecznie poruszać. Niech mi mateczka pokaże kwitek, że nie ma rączek, nóżek, mózgu czy czegoś to wtedy będzie traktowana jak niepełnosprawna. A jeżeli już tak się licytujemy, to w Łodzi w tramwajach nie ma miejsca na wózek. To chyba znaczy, że taka matka nie może wsiąść w ogóle. Albo jeśli zajmie z tym swoim wózkiem wielkości małego fiata miejsce w tramwaju, a będzie tłum, to ma wysiąść, bo przecież to miejsce dla ludzi, a nie dla wózków?

Odpowiedz
avatar goodfather
-4 4

@TemiChan: W których tramwajach w Łodzi nie ma miejsca na wózek?Poproszę o konkretne typu tramwajów?O ilę kojarzę to takiego miejsca chyba może nie być w sprowadzonych MS6C i MS8C. Pozostałe mają takowe miejsce w Konstalach na końcu pierwszego wagonu, w tzw. helmutach czyli GT8N w środkowym członie, Pesy i Bombardiery mają na samym początku. Po dwa miejsce na wózek jest zarówno na wózek dla niepełnosprawnych jak i na wózek dziecięcy.

Odpowiedz
avatar goodfather
-3 3

@TemiChan: Tak mi się jeszcze przypomniało każdy autobus/tramwaj ma taką rozpiskę: ilość miejsc siedzących, ilość miejsc stojących, ilość miejsc na wózek. Ilość miejsc stojących w autobusie jest liczona z wyłączeniem z powierzchni pojazdu miejsca na wózku. Producent podaje ta ilość tak jakby tego miejsca nie było. Po to się to robi by nie było problemów, miejsce na wózek jest miejscem na wózek a nie miejscem do stania.

Odpowiedz
avatar TemiChan
1 5

@goodfather: Ja tam nie widziałam nigdzie naklejek na szybach, które mają specjalne miejsce na wózek dziecięcy. A i rozpiski na wagonach nie widziałam. Specjalnie wsiądę i zrobię zdjęcie czy takowe jest. Jeśli dobrze rozumiem taką logikę, to jeśli w autobusie są 2 wózki, a jeden z nich nie stoi na miejscu dla wózka, mam prawo kazać matce wysiąść z autobusu, bo przecież to nie miejsce dla niej? Miejsce na wózek jest tylko jedno.

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

@the: miejsce jest po to, żeby mógł jechać bezpiecznie, gdy już jedzie. To nie jest miejsce zarezerwowane tylko miejsce przystosowane. Zdrowi ludzie też czasem nie mieszczą się do autobusów i muszą czekać.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 13

Jakiś czas temu byłem świadkiem ciekawej i przyznam nieco kontrowersyjnej sytuacji. Otóż w autobusach jest miejsce przeznaczone dla wózków inwalidzkich (i ich pasażerów, rzecz jasna). To miejsce mogą zajmować również wózki dziecięce, ale inwalidzkie mają pierwszeństwo, o czym informuje zresztą tabliczka przykrecona tuż obok. Jadę sobie autobusem, ludzi niewielu, w tym matka z dzieckiem w wózku zaparkowanym na miejscu dla inwalidów. Na przystanku czekała starsza kobieta w wózku inwalidzkim pchanym przez młodszą kobietę. Będą wsiadać. Kierowca wypuścił rampę i włączył komunikat, żeby ustąpić miejsca. Matka z dzieckiem wysiadła z autobusu, towarzyszka starszej kobiety wtoczyła ją do środka i zaparkowała w odpowiednim miejscu, na końcu matka z dzieckiem z powrotem wsiadła i wobec braku lepszego miejsca wózek z dzieckiem postawiła tuż obok drzwi. Wtedy zaczęła się piekielność. Kierowca ni mniej ni więcej kazał tej matce... wysiąść z autobusu. Ona na to, że przecież zapłaciła za bilet. Kierowca, że on jej ten bilet wydrukuje, ale ma wysiąść. Kobieta, że była w autobusie wcześniej i ze jej wózek nikomu nie przeszkadza. Kierowca, że takie przepisy i on dalej nie jedzie dopóki ona nie wysiądzie. Wymownie wyłączył silnik. Wtedy do pyskówki dołączyło kilku pasażerów. Zaczęli ponaglać matkę z dzieckiem do opuszczenia autobusu i dogadywać żeby nie robiła scen. Ta wściekła jak osa wreszcie wysiadła złorzecząc i nawet nie wzięła tego biletu. Na koniec krzyknęła, że już nigdy nikomu nie ustąpi miejsca.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
4 4

@Fomalhaut: A w jakim mieście? W krakowskich mpk, czy to autobusach czy tramwajach jest miejsce na wózek dziecięcy ORAZ inwalidzki, po jednym egzemplarzu każdego może stanąć (są stosowne naklejki). Wiadomo że w 90% miejsce jest zajmowane przez wózki dziecięce, dwa, czasem 3 (są autobusy które mają dłuższą tę wnękę i więcej się zmieści). Czasem jednak wsiadają osoby na wózkach inwalidzkich i wtedy obowiązek ustąpienia należy do tej matki która zaparkowała wózkiem pod naklejką inwalidzką, nie ważne czy była pierwsza czy nie. Nawet jakby druga osoba na wózku inwalidzkim wsiadała- to matka pod naklejką "dziecięcą" jest nie do ruszenia, ona ma pierwszeństwo. Jednak jeszcze NIGDY nie zdarzyło się aby kierowca odmówił ruszenia bo jest za dużo wózków dziecięcych stojących "nieprawidłowo", a "rekord" w jakim uczestniczyłam to było 6 wózków dziecięcych w jednym tramwaju....

Odpowiedz
avatar Agness92
-1 3

@Fomalhaut: wklej to jjako osobna historie

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

Tak naprawdę to wystarczyłoby żeby się przesunęli. "Zatłoczenie" zazwyczaj wynika z tego że każdy chce stać przy drzwiach.

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

@asmok: bywa, ale zdarza się że pojazd jest wypełniony po brzegi. Też często wsiadając proszę ludzi o zrobienie miejsca, a potem sama łapię się na tym, że wsiadając do mniej zatłoczonego, ale wciąż pełnego autobusu zajmuję miejsce blisko drzwi bo mam do przejechania tylko dwa przystanki i nie chce mi się pchać dwa razy robiąc zamęt.

Odpowiedz
Udostępnij