Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O matce roku. Jechałam wczoraj tramwajem, takim starym, z wysokimi stopniami i…

O matce roku.

Jechałam wczoraj tramwajem, takim starym, z wysokimi stopniami i dwoma wagonami.
Standard, tramwaj się zatrzymuje, otwiera drzwi, ludzie wysiadają i wsiadają, słychać głośne "bzzzzzt" jako dźwięk ostrzegający przed zamknięciem drzwi i w końcu drzwi się zamykają.
W tym samym momencie rozlega się głośny wrzask i płacz dzieciaka i jednocześnie z zewnątrz dobiega głośny jazgot jakiejś kobiety.
Co się okazuje: matka roku na oko 3-letniemu brzdącowi kazała zejść ze schodów, zamiast wziąć go na ręce, dziecko się guzdrało, jak to dziecko, matka zignorowała "bzzzzt", motorniczy nie zauważył dziecka (przypominam, tramwaj ma dwa wagony, rzecz działa się na końcu drugiego), w końcu ktoś się zorientował,motorniczy drzwi otworzył, uwalniając dzieciaka, a co robi matka roku? Nie, nie przejmuje się stanem dziecka, tylko łapie go za rękę i dawaj, na początek tramwaju za sobą ciągnie, coby sobie ulżyć i powrzeszczeć na motorniczego.

Bo przecież zdrowie dziecka jest najważniejsze.
Rękę daję, że nie zatrzymałaby się nawet, gdyby dzieciak zaorał twarzą w asfalt.

by seledynowyszpieg
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
2 12

Może nawet mogłabym się z tobą zgodzić, gdybym na co dzień nie była świadkiem standardów przewozu pasażerów w komunikacji miejskiej, zarówno w tramwajach jak i autobusach. Pośpiech kierowców/motorniczych, nagminne popędzanie ludzi dzwonkiem, niejednokrotnie CELOWE "przycinanie" opieszałych drzwiami, zamykanie ich tuż przed nosem wsiadających, zbyt gwałtowne ruszanie i hamowanie... Kierujący nie czeka, kierujący ma rozkład! Może, istotnie, kobieta z dzieckiem nie powinna wysiadać ostatnimi drzwiami, ale to nie znaczy, że powinna tłoczyć się z trzylatkiem na rękach i przepychać, by wysiąść jako pierwsza. Przepuściła innych, żeby jej dzieciaka nie stratowali, a dźwigać go nie miała obowiązku. Wysiadanie z dzieckiem na ręku jest o wiele bardziej niebezpieczne. Trzylatek sporo waży, a trzymany wysoko zasłania dokładnie widok na schody. Łatwo się potknąć, szczególnie, gdy ktoś popycha. A pan motorniczy swoje "bzzzzt" powinien włączać, kiedy ma już całkowitą pewność, że nikt więcej nie wysiada. A to, że kogoś przytrzasnął wie i bez interwencji pasażerów, bo mu się świeci taka kontrolka, dzięki której "widzi", że drzwi nie są zamknięte.

Odpowiedz
avatar mynemesis92
1 3

Co nie zmienia faktu, że motorniczy nie widzi czy ktoś stoi na schodach na końcu drugiego wagonu. Ale za to widzi w lusterku drzwi od tramwaju. Można było jakoś przypilnować dziecka. A motorniczy nie tyle przytrzasnął dziecko, co je zamknął w wagonie. W wielu pojazdach komunikacji miejskiej nie ma możliwości ruszenia z otwartymi drzwiami.

Odpowiedz
avatar kacp3r
2 2

Może i nowsze tramwaje posiadają system informacji o niezamkniętych drzwiach ale w starych Konstalach 105N czegoś takiego nie ma. Dzisiaj komunikacja może jeździć albo zgodnie z rozkładem albo czekać na wszystkich Panów/Panie aż raczą wsiąść do pojazdu. W drugim przypadku prawdopodobnie będziemy narzekać na to, że tramwaj się spóźnia ponad 10 min.

Odpowiedz
avatar taka_jedna_wredna
1 1

@Armagedon: Ja w tramwaju spotkałam taką matkę z wózkiem, która ignorując ten dźwięk wpychała wózek do środka a że fotokomórka jej nie złapała drzwi się zamknęły na wózku. Mamusia swojej winy nie widziała bo to wina motorniczego że się nie domyślił, że mamusia nagle wsiądzie

Odpowiedz
avatar madelene
-5 7

Właśnie straciłaś rękę.

Odpowiedz
avatar GiveMeFive
1 3

Coś mi się nie zgadza. Jeśli wsiadała do drugiego wagonu, to jak mogła iść na początek tramwaju powrzeszczeć na motorniczego, który był w wagonie pierwszym? Teleportacja? No chyba, że wyszła i weszła do pierwszego.

Odpowiedz
avatar seledynowyszpieg
2 2

Wysiadała, a więc już chodnikiem podeszła do pierwszego wagonu.

Odpowiedz
Udostępnij