Pojawił się nowy elektryk w firmie – Kolec. Został przydzielony do brygady kolegi. Po tygodniu testów w delegacji wrócił z opinią człowieka, którego prześladuje notoryczny pech, czasami promieniujący na współpracowników. Potem trafił pod moje skrzydła na kontynuację okresu próbnego. To, co los z nim wyprawiał w głowie się nie mieści.
Mogę z ręką na sercu potwierdzić, że nieświadomie rozsiewał wokół siebie aurę destrukcji, a jego anioł stróż był najwyższej klasy specjalistą utrzymując go mimo wszystko przy życiu. Nie zdarzył się jeden dzień, żeby wokół Kolca coś nie spadło, pękło, zawaliło się, utopiło w wapnie, błocie czy betonie, a on wychodził z tego bez szwanku, czasem tylko lekko ochlapany. Do tych zdarzeń absolutnie nie przykładał ręki, nie powstawały z jego winy, a jednak miały miejsce w jego obecności.
On natomiast podchodził do tych czasem niebezpiecznych sytuacji z pełną wyrozumiałością. Czasami wygłaszał swoją sentencję:
- No ja z tym żyję tyle czasu i przywykłem, to wy też możecie się nauczyć.
Normalnie jak w filmie „Pechowiec”.
Przekazałem prezesowi, że nawet gdyby nam dołożył egzorcystę do brygady, to i tak moje orły, sokoły nie chcą z Kolcem pracować.
Prezes – złoty człowiek – zaprezentował mu wizję przyszłości w krótkich, żołnierskich słowach:
- Kolec daję ci ostatnią szansę. Nie spier... tego!
Właśnie kończył się remont kapitalny naszej reprezentacyjnej sali konferencyjnej i tam skierował naszego bohatera do pomocy. Brygadzista wtajemniczony w obecność mocy nadprzyrodzonych towarzyszących nowemu pracownikowi, powierzał mu wyłącznie proste czynności porządkowe, upewniając się wcześniej dwa razy czy okolica jest bezpieczna.
Ostatnim etapem prac było umeblowanie sali. Wyglądało to tak, że ekipa zwoziła i ustawiała meble, a Kolec sam zostawał na miejscu doglądając całości, „bo tak będzie najbezpieczniej dla niego i dla sali”. Następnego dnia miało nastąpić uroczyste otwarcie połączone z bankietem, przy udziale miejskich oficjeli, przedstawicieli kurii i zaprzyjaźnionych przedsiębiorców. Nad przystrajaniem sali pieczę trzymała pani prezesowa. Przyniosła trzy kwietniki do powieszenia na ścianę, a z budowlańców zastała na miejscu wyłącznie Kolca. Poprosiła go o ich zamocowanie wykonując ogólnikowy ruch ręką (jeden gdzieś tu, drugi mniej więcej tam, a trzeci na końcu). Kolec uzbroił się w wiertarkę. Stanął przed ścianą długą na 4 metry, wysoką na 3,5 metra i wywiercił pierwszy otwór.
Z otworu chlusnął strumień gorącej wody pod ciśnieniem. Kolec w pierwszym odruchu zatkał go dłonią. Skutkiem tego dłoń doznała lekkiego poparzenia, a sikawka zmieniła kierunek ze środka sali na sufit. Do Kolca dotarło, że to jest tylko półśrodek, w dodatku cokolwiek bolesny. Skojarzył, że łatwiej będzie zamknąć zawór wodny. W poszukiwaniu obiegł sale dookoła wraz z przyległymi pomieszczeniami. Nie ma! Co robić? Portier będzie wiedział! Biegiem do niego. Na szczęście zawór znajdował się na portierni, sytuacja została opanowana.
I teraz wyobraźcie sobie jak wielkie fatum prześladowało tego człowieka.
Na ścianie o powierzchni 140 tysięcy centymetrów kwadratowych trafił bezbłędnie wiertłem o średnicy 10 mm w rurkę miedzianą 15 mm.
A co z salą? Wszystko dało się wytrzeć czy klapa (pech, hehe) na całej linii?
Odpowiedz@Manse: Pierwsze wrażenie było masakryczne. Na szczęście dało sie ogarnąć. Klimat w trakcie bankietu był raczej chłodny i trącało wilgocią, ale odpowiedni zestaw trunków poprawił wrażenie. Ścianę zasłonili jakąś wielką kurtyną i ogłosili sukces.
OdpowiedzNormalnie brzmi jak bajka i pewnie bym nie uwierzył, gdybym nie posiadał takiej znajomej. Tyle że jej anioł stróż już dawno dał dyla z tej roboty. :)
Odpowiedz@IronWolf: Też mam takiego kumpla. I to dość dobrego. Tj jego anioł jeszcze pracuje i to na najwyższych obrotach. Zwłaszcza po tym jak rzeczony przyjaciel wybrał ścieżkę kariery. Został... żołnierzem :v
OdpowiedzNo ale czy to nie jest tak, że przed przystąpieniem do wiercenia ściany trzeba się zorientować, co w tej ścianie siedzi? Ja bym tego pechem nie nazwała.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: DOKŁADNIE !!! To nie jest pech tylko całkowity DEBILIZM. Wiercenie otworów w ścianie bez dokładnego sprawdzenia miejsca gdzie się je wierci śiadczy o całkowitym braku odpowiedzialności pracownika.
OdpowiedzAle kto by przypuszczał że wierząc małą dziurkę trafi w rurę? Wątpię że jak kończyli salę to ktokolwiek by patrzył plany czy można kwiatek powiesić
Odpowiedz@ThaMCW: No dobrze, ale to raczej ci, którzy wiercili bezmyślnie i w nic nie trafiali mieli dzikiego fuksa. To trochę tak, jakby wychodzić na autobus nie znając rozkładu jazdy i mówić o pechu, gdy raz na kilka razy podejdzie się do przystanku akurat, gdy nasz numer odjeżdża.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Nie będę się wypowiadał za bohatera historii, nie wchodzę w jego buty. Wyrażę moją prywatną opinię dotyczącą Twojej kwestii. Istnieje coś takiego jak "szacowanie ryzyka". Jeśli zyskam przeświadczenie o nikłym prawdopodobieństwie porażki - podejmuję to ryzyko mając pełną świadomość konsekwencji. Jakie było prawdopodobieństwo, że Kolec trafi w rurkę? Pytanie retoryczne. Nawet jeśli nie szacował ryzyka, lub zrobił to pobieżnie - nie popełnił poważnego błędu w metodyce. A jakie jest prawdopodobieństwo, że dziś wracając do domu np nadziejesz się na czyjś parasol w tłumie przechodniów ? Szacuję, że podobne. Czy mimo to podejmiesz to działanie? Pozdrawiam
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Nie wiem gdzie i jakie miały być te kwietniki, ale ja wyobrażam sobie coś wiszącego na wysokości zbliżonej do np. kinkietu. Nie jest to wysokość, zwłaszcza na środku ściany, gdzie spodziewałabym się instalacji wodnej. Grzewcza pozioma biegnie podłogą lub w ścianie na wysokości górnej krawędzi grzejnika, pionowa zwykle w narożnikach. Instalacji wodnej też nie spodziewałabym się tak wysoko. W dodatku był to remont, a nie budowa, więc nie spodziewałabym się, że ktoś ma plany instalacji pod ręką. Kerowniku, z ciekawości, na jakiej wysokości Kolec wieszał kwietnik? Kolcowi chyba przydałyby się egzorcyzmy i podobne działania. Ze względu na to, że nie wiadomo, kto go tak przeklął przydałby się zespół składający z księdza, szamana voodoo, wiedźmy itp. ;)
Odpowiedz@Eko: Zgodnie z Twoimi oczekiwaniami - coś koło 2 metrów nad podłogą.
Odpowiedz@kerownik: Dzięki :)
OdpowiedzDo wszystkich narzekających ile to trzeba przekopać dokumentacji aby dowiedzieć się gdzie są instalacje podaję link dzięki któremu ilość dokumentacji wynosi ZERO! http://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=Bosch+gms+120 To "skomplikowane" urządzenie kosztuje około 300 PLN i porządną firmę chyba stać na taki wydatek ;). Sam posiadam coś takiego i dlatego uważam, że wiercenie "na ślepo" JEST wyrazem braku odpowiedzialności pracownika.
Odpowiedz@LechU: to skomplikowane urządzenie jest kompletnie bezużyteczne w starciu ze współczesną instalacją wodna opartą np. na rurkach PE.
Odpowiedz@jfk: To "skomplikowane" urządzenie daje sobie radę i w takich przypadkach - sprawdzone osobiście i to niejeden raz. To coś potrafi wykrywać szczeliny w betonie, zamurowane kawałki drewna, plastiku itp. itd.
Odpowiedz@LechU: Po co te dywagacje? Nie bardzo rozumiem. Chcesz udowodnić za wszelką cenę, że masz rację? Proszę bardzo - masz rację. Lepiej Ci? Można było tak, owak lub jeszcze inaczej to zrobić, ale wydarzyło się właśnie to co powyżej. I tyle. Musisz udowodnić, że można było inaczej to zrobić? Oczywiście - znów masz rację. Można było i to na setki sposobów. Nie jest to żadnym odkryciem zapewne dla nikogo. Rzekłbym nawet, że jest to oczywiste dla większości.
Odpowiedz@LechU: ...powiedział hejter, który nie wkleił żadnej historii. Po prostu zagłosuj "słabe" i po temacie. Oceniłeś, napisałeś komentarz i nie przestajesz udowadniać, że Twoje musi być na wierzchu. Tym razem napiszę dużymi literami - MASZ RACJĘ. Ktoś (pewnie żona prezesa :-)) powinien wręczyć DEBILOWI dokumentację techniczną budynku oraz urządzenie za 300 PLN! ...ale tego nie zrobił. Ot, gównoburza.
Odpowiedz@kerownik: No bo wiesz, to jasne, że w każdej ścianie jest jedna, wielka plątanina kabli, przewodów, rur, rurek, kanałów, osłon etc. Bez tego urządzenia w ogóle nie podchodź. Każdy ma to w domu, bo inaczej jeśli zaczyna wiercić w swojej ścianie bez sprawdzenia kilkoma najlepiej miernikami i testerami na różne materiały to jest debilem. Pamiętaj o tym, kiedy następnym razem będziesz coś zlecał swoim pracownikom, LechU Ci uświadomił dobitnie jak zdobycie wykrywacza i jego użycie wpływa na poziom intelektualny człowieka! W ogóle każdy pracownik powinien miec najlepiej swój prywatny wykrywacz, który nosi cały czas przy sobie nawet do kibla.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: @LechU: Ja się z wami zgodzę co innego jak sobie sam wiercisz (ryzyko) a co innego jak ma to być profesjonalnie zrobione. Ja bym powiedział że taki osprzęt to się właśnie używa przy remontach bo nigdy nie wiadomo co w starych ścianach się ukrywa W tym konkretnym przypadku, jego pech polegał na nieprofesjonalnym podejściu, co też trochę dziwi bo jako elektryk (do tego z taką karmą to bym się zabezpieczał potrójnie) powinien wiedzieć co też może być w ścianie :p Ja jako amator też miałem przypadek z głupoty. Wierciłem listwy przypodłogowe i nawierciłem kabel od gniazdka, na szczęście tam miałem wpięta wiertarkę więc natychmiast ją wyłączyło (aby ubiec krytykę fart że nawierciłem tylko jedną żyłę kabla a nie dwie bo bym pewnie tu już nie pisał)stąd podchodzące do takich spraw naprawdę serio
Odpowiedz@Isegrim6: A dlaczego miałbyś tu nie pisać? Trzymałeś za wiertło czy jak? A może wiertarka by Ci wybuchła? Wypieprzyło by Ci korki i tyle, mistrzu. A nawet jak by Cię zdążyło pierdyknąć, to uwierz... nie na śmierć.
Odpowiedz@ampH: Dopiero przy końcu Twojej wypowiedzi zorientowałem się, że to była, a raczej miała być ironia. Mój tata kupił dom. Od bardzo sympatycznego człowieka o nadzwyczaj luźnym podejściu do życia. Plany wszelkich instalacji, elektrycznych, CO i wodkan, pogubił, bo kto by tam się przejmował. W czasie remontu coś tatę jednak tknęło i przed wierceniem w ścianie... kupił sobie urządzenie zaproponowane przez Lecha. Co się okazało - dokładnie, jak napisałeś/łaś: w ścianie byłą istna plątanina przewodów i rur, a ich przebieg urągał wszelkim zasadom logiki i zdrowego rozsądku. I naprawdę trzeba było się ostro gimnastykować, żeby znaleźć miejsce do podwieszenia czegoś tam, żeby w nic nie trafić. Od tej pory tata nie zbliża się z wiertarką do ściany bez wykrywacza, ja ten zwyczaj kupiłem - i nie mamy przygód podobnych do opisanych w historii.
Odpowiedz@kerownik: Szacowanie ryzyka polega nie tylko na określeniu prawdopodobieństwa wystąpienia ale też jaki skutek będzie miała wtopa. Dlatego też nikt tu żadnego ryzyka nie szacował tylko przystąpił do szanownego budowlanckiego bractwa "panie ja to mam poziomicę w oczach". Po prostu tego nie kumam - sami wiedzieli co kładli pod tynk i dawaj na chojraka. Sorka, ale równie dobrze mógł go ten wrzątek strzelić w ryj i skręciłby sobie kark spadając z drabiny. Jak widać pechowi się również pomaga.
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: "Właśnie kończył się remont kapitalny naszej reprezentacyjnej sali konferencyjnej" - właśnie dlatego ekipa raczej wiedziała czego mniej więcej się spodziewać. To nie był kilkudziesięcioletni dom, w którym zamiast wymienić instalacje to kilka razy je po prostu położyli jako nowe. Jeśli sam Kolec nie wiedział co tam jest, to i tak mógł słusznie założyć, że ludzie z jego pracy nie zawalili sprawy. Zresztą nie tylko ludzie mogli zawalić, ale np. projektant. Jeśli we wszystkich możliwych aspektach należałoby sprawdzać wszystko tysiące razy i nie zakładać profesjonalizmu, to nawet nie ma co do ściany co podchodzić z takim wykrywaczem. Skąd pewność, że w fabryce nie zawalili sprawy i źle ten wykrywacz działa? A może urządzenie wzorcowe do kalibrowania samo było rozkalibrowane? Hę? W każdym razie nie jest to aż tak pewne, że jeśli ktoś zawinił, to zrobił to akurat bohater historii. Nazywanie go debilem robi z Lecha człowieka o niskiej kulturze i nie do końca sprawnym umyśle.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2015 o 14:28
@ampH: 1. Dziękuję za komplement ... 2. W Twoim komentarzu widzę ocenę pełnego profesjonalizmu firmy: cyt. "ekipa raczej wiedziała czego mniej więcej się spodziewać", "to i tak mógł słusznie założyć, że ludzie z jego pracy nie zawalili sprawy", "Zresztą nie tylko ludzie mogli zawalić, ale np. projektant" i właśnie dlatego przed przystąpieniem do pracy należy sprawdzić czy to my czegoś nie zawalimy. 3. Nazwanie Kolca po imieniu nie ma nic wspólnego z brakiem kultury - nie tak dawno widziałem przy pracy podobnie "profesjonalnego" pracownika - problem polegał na tym, że zadanie było wykonywane w budynku szpitala i osobnik ten pozwolił sobie - pomimo kategorycznych zakazów - na wyłączenie w głównej rozdzielni zasilania dla CAŁEGO szpitala. Zapewniam, słowo "debil" było tylko nic nieznaczącym komplementem w monologu jego przełożonego (Cały monolog zakończył się zdaniem - "Jutro rano do kadr po zwolnienie dyscyplinarne"). Wydaje mi się, że Kolec również usłyszał - choćby od swoich kolegów, że o przełożonych nie wspomnę - kilka miłych i ciepłych słów podziękowania ;)
Odpowiedz@kerownik nie karm trolla :3
Odpowiedz@kerownik: Trzeba brać przy szacowaniu ryzyka pod uwagę dodatkowe okoliczności. Ot, Jak wychodzi poniżej 1% to robimy. Normalnie: Szansa na natrafienie na rurkę w przypadku ogólnym: powierzchnia zajmowana przez rurkę przez powierzchnię ściany, plus średnica wiertła. Szansa pod 0.05% można robić. Uwzględniając okoliczności: Kolec ma wiercić - szansa że natrafi na rurkę 95%. Absolutnie nie zaczynać!
Odpowiedz" Stanął przed ścianą długą na 4 metry, wysoką na 3,5 metra i wywiercił pierwszy otwór." " Na ścianie o powierzchni 14 tysięcy centymetrów kwadratowych" Liczymy: 4m = 400cm 3,5m = 350cm Powierzchnia 400cm x 350cm = 140000cm^2 (słownie - STO CZTERDZIEŚCI TYSIĘCY CENTYMETRÓW KWADRATOWYCH) Nie wiem jaki ci przyświecał cel, gdy zamieniałeś metry na centymetry kwadratowe. Powierzchnię w budynkach zwykło się podawać w metrach kwadratowych. Pewnie chciałeś zrobić wrażenie wielką liczbą. Następnym razem przelicz na boiska piłkarskie, Amerykanie taką miarę stosują i bardzo sobie chwalą.
Odpowiedz@Fomalhaut: Przy dziurce o powierzchni rzędu centymetra kwadratowego podanie powierzchni w centymetrach kwadratowych jak najbardziej ma sens, czego tu nie rozumiesz?
OdpowiedzMyślę, że chodziło o to, by łatwiej było zestawić średnicę wiertła, rurki oraz powierzchnię ściany. Autor jedno zero zjadł, tak się czasem zdarza. Zluzuj nieco.
Odpowiedz@bloodcarver: Dokładnie taki cel mi przyświecał. A jedno zero chochlik drukarski zeżarł. Złapałem dziada i zmusiłem do oddania.
Odpowiedz@Fomalhaut: Znów za ciasne rajtuzy? Jest na to sposób. Kupuj rozmiar większe. Nie będzie ucisku, to nie będzie bólu dupy.
OdpowiedzMoże serio lepiej było tego egzorcystę załatwić...
Odpowiedz@Scorpion: Ty tu jesteś superbohaterem. Ty masz Kolca ratować z opresji jak trzeba, a nie iść na łatwiznę i wzywać egzorcystę!
Odpowiedz@shaienne co ty się tak ze scorpionem gryziesz? Co on ci złego zrobił?
Odpowiedz@InessaMaximova: poczytaj jego historie...
OdpowiedzChyba trzeba było załatwić tego egzorcystę :D Albo chociaż wykąpać Kolca w czarcim żebrze lub zawiązać mu na szyi czerwoną wstążkę :D
Odpowiedz@Ludgarda: wykapac w ostrozeniu i okadzic szalwia. i piolunem dla pewnosci ;)
OdpowiedzHmm... To oznacza, że gdzieś po tej planecie chodzi zupełne przeciwieństwo Kolca - totalny szczęściarz. Zazdroszczę...
Odpowiedz@Frankenstein: tjaaa moj byly mial teorie, ze suma szczescia (na swiecie) rowna sie zero...
Odpowiedz@bazienka: Coś w tym może być. Muszę to przemyśleć... Ja akurat wierzę w prawo przyciągania (tzw. Sekret). Tzn. skoro mam pozytywne myśli i uczucia to będę przyciągać same pozytywne rzeczy, zdarzenia, osoby. Analogicznie jest z negatywnymi myślami i emocjami. Stwierdzam, że to działa i jestem szczęśliwym człowiekiem. Pech omija mnie szerokim łukiem (zazwyczaj). :D Ale z tej racji, że obecnie jestem na mocnych lekach, raczej nie powinno się brać mnie na poważnie. ;D
OdpowiedzWiertłem 10 wiercił pod kwietnik? Ten kwietnik z betonu był czy co?
Odpowiedz@Lotta: Jak dla mnie mógł być z mozambickiego bambusa. Tak, wiercił dziesiątką. Są jakieś przeciwwskazania?
Odpowiedz@kerownik: Niby przeciwskazań nie ma ale 10? Po prostu dziwi mnie wybór akurat takiego dużego ø. Pracuję w magazynie firmy, która zajmuje się obróbką stali dla samochodówki. Na gwint M10 montuje się u nas siłowniki do podnoszenia klap bagażowych i cięgna wałów. Na kwietnik wg mnie starczyłoby ø5. Tyle.
Odpowiedz@Lotta: Mam wrażenie, że dążysz w najbliższej przyszłości do podróży w czasie w celu zmiany wiertła Kolcowi na mniejsze. Bo nic innego to nie wnosi co dyskusji. Sorry, ale ja nie potrafię za niego uzasadnić dlaczego postąpił tak, a nie inaczej choćbyś nie wiem jak udowadniał, że powinno być inaczej.
Odpowiedz@Lotta: Proponuję Ci obejrzeć kiedyś kołek rozporowy, kierownikowi też bo to wydaje się nie mieć pojęcia o czym pisze a "kerownik" to bardziej ksywa nadana przez wesołych kolegów niż funkcja. Do waszej wiadomości w kołek 10 standardowo wchodzi wkręt 5-5,5.
Odpowiedz@bolo: Ale co to ma kurrr....na do rzeczy? Co to jest? Adam Słodowy radzi? Pani Domu dobierze ci kołek rozporowy? Czy Wy naprawdę nie macie gdzie i czym zabłysnąć ?
Odpowiedz@kerownik: być może nie załapałeś, Lotta pytała dlaczego wiercił 10, gdybyś miał kiedyś wiertarkę w ręku to byś jej odpowiedział. Napisałem gdzieś nieprawdę? Błyszczymy gdzie i jak nam się podoba, zabronisz komentować Twoją historię?
Odpowiedz@bolo: No to jest napisane jak byk : "Sorry, ale ja nie potrafię za niego uzasadnić dlaczego postąpił tak, a nie inaczej choćbyś nie wiem jak udowadniał, że powinno być inaczej". Nie dociera? Czy wyście się wściekli? Ja miałem kiedyś wiertarkę w ręku, mogę powiedzieć czym ja wiercę, ale do pity materi za kogoś nie odpowiadam. Comprende? Komentuj jak chcesz - sobie tylko wystawiasz świadectwo. Powodzenia.
Odpowiedz@kerownik: Lotta: "Na kwietnik wg mnie starczyłoby ø5. Tyle. " moja odpowiedź: "w kołek 10 standardowo wchodzi wkręt 5-5,5." czy coś dla Ciebie pozostaje niejasne? Myśmy się nie wściekli ale Ty się bardzo miotasz :)
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: u rodzicow w pokoju kabel 220 V byl dany po skosie.
Odpowiedz@pawel78: Umie instalacja jest tak płytka, że ją widać.
OdpowiedzPrzypomniała mi się moja babka, która kilka lat temu zażądała, żeby jej prąd naprawić, bo nagle zniknął (tylko w części gniazdek). Długotrwałe poszukiwania przyczyny nie przyniosły efektu. Parę tygodni później - jakieś święta czy coś - moja matka zauważyła na ścianie nowy obrazek. I to był klucz do rozwiązania sprawy! Okazało się, że babka, chcąc powiesić otrzymany w prezencie od koleżanki obrazek, wmontowała w ścianę gwoździa (dom z 1933, więc ściany pozwalają na takie manewry). Trafiła nim perfekcyjnie w środek przewodu elektrycznego, zwierając ze sobą żyły. O dziwo, nic jej się nie stało - kolejny dowód, że złego licho nie bierze.
Odpowiedz@timo: 230V w scianie nie jest zabójcze. Co najwyzej by jej wypadł młotek z ręki.
Odpowiedz@egow: miałem raczej na myśli, że nie nastąpiło nic spektakularnego, nie poraził jej prąd, nic nie "błysło" ani nie "hukło" ;) Że nie jest zabójcze, to wiem - miałem wątpliwą przyjemność się kilka razy przekonać ;)
OdpowiedzA ja z innej beczki: czy post mający ocenę bliską 400 głosom nie powinien znaleźć się na głównej? czy admin ma to zwyczajnie w dupie? Mój post też kiedyś wylądował z 400 głosami w śmietniku.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: na głównej jest SuperScorpion i na inne historie nie ma już miejsca.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Jeśli włączysz możliwość odbierania PW to Ci wyślę ciekawe kryterium, które tu obowiązuje. Otrzymane ze źródła.
Odpowiedz@kerownik: poproszę również :)
Odpowiedz@kerownik: To ja też poproszę :D
Odpowiedz@kerownik: Ja też bym poprosiła:)
Odpowiedz@kerownik: wysyłaj :)
OdpowiedzZainteresowanym wysłałem PW.
Odpowiedz@kerownik: Ooo, to ja też się podepnę do prośby. Też mnie to niezmiernie ciekawi.
OdpowiedzA proszsz...
Odpowiedz@kerownik: o to ja tez poprosze :)
Odpowiedz@kerownik: i ja!
Odpowiedz@kerownik: Włączyłam, poproszę. Wygląda mi na to, że nie to jest ciekawe co ciekawe, tylko to, co admin ma fantazję puścić. Zastanawia mnie, czy my jesteśmy dla niego, czy on dla nas.
OdpowiedzPoszło.
Odpowiedz@kerownik: Ja też poproszę, jeśli można :)
Odpowiedz@kerownik: Mogę to jedynie skwitować jednym słowem: Skandal. Admin zapomina kto tu jest dla kogo.
Odpowiedz@kerownik: ja też chcę!
OdpowiedzDone!
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Uważaj, bo dostanies bana za obrazę adminowskiego majestatu. ;D
Odpowiedz@kerownik: Ja też bym chciał ;)
Odpowiedz@Kangaroo: Mówisz i masz.
Odpowiedz@Frankenstein: Dlatego nie wklejam tego tutaj, bo kto wie...
OdpowiedzAle ja też jestem ciekawa i poproszę
Odpowiedz@kerownik: Też poproszę. Dziękuję.
Odpowiedz@kerownik: Ja też bym prosiła, jeśli można.
Odpowiedz@kerownik: to i ja chce :)
Odpowiedz@Frankenstein: już się boję :D jak mróz g...
Odpowiedz@kerownik: i ja i ja :) Poproszę
OdpowiedzWysłałem do wszystkich. A teraz idźcie w świat i głoście dobrą nowinę :-). Za kolejne pobieram 5 zł ;-)
Odpowiedz@kerownik: Też poproszę, jeśli jeszcze Ciebie nie zamknęli za rozpowszechnianie tajnych informacji xD
Odpowiedz@kerownik: A ja się załapię? ;-)
Odpowiedz@kerownik: Też poproszę, a 5 zł leży na chodniku w warszawie na ul. Piłsudskiego, pod budynkiem 12A
Odpowiedz@kerownik: Ja nie dostałem :<
OdpowiedzPrzypomniał mi się odcinek Supernatural (s3e3) gdzie Sam też miał pecha takiego kalibru XD Przesyłam Kolcowi trochę szczęścia na odległość :) Może dotrze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2015 o 23:16
@Agness92: "Zgubiłem Buta!!! "ale nie pamiętam jak się tego pecha pozbyli a byłoby teraz jak znalazł,kurcze może to pech;-)
Odpowiedz@Agness92: no ale tam królicza łapka wchodziła w rachubę, może bohater tej historii też takową miał i zgubił ?:)
OdpowiedzDobra, ale najważniejsze pytanie, Kolec został i pracował z wami czy nie?
Odpowiedz@misiafaraona: Nie. Szefowi skończyły się pomysły na stanowiska do jego zatrudnienia.
OdpowiedzNa miejscu Kolca już dawno zgłosiłbym się do egzorcysty. Taki pech nie jest normalny. Być może ktoś zajmujący się okultyzmem rzucił na niego klątwę. I nie chodzi mi tutaj o przebieranych czarodziejów, a o prawdziwych okultystów zajmujących się kontaktami ze złymi duchami. Sprawa droga i nie łatwa (czarownice i czarodzieje drogo biorą za swoje usługi), ale może komuś Kolec podpadł, albo jego rodzina? Jako, że zbliża się Halloween chciałbym wszystkich przestrzec przed zabawą w okultyzm. Wywoływanie duchów i tym podobne "zabawy" mają potem niemiłe skutki. O czym mówią otwarcie egzorcyści. Przez "zabawę", można się dorobić wizyty demona, a wtedy wszystkie horrory wymiękają.
Odpowiedz@Draco: Jak się nie umie, to się sprowadzi. Ale tak to jest, jak się dyletanci do roboty biorą.
Odpowiedz@Ludgarda: Zdajesz sobie sprawę, że w przypadku jakichkolwiek praktyk okultystycznych ZAWSZE odpowiadają istoty, które w Kościele nazywa się demonami? To nie jest sprawa religii, ale właściwie wiedzy. Nawet sporo ateistów nie wierząc w Boga wierzy w siły nadprzyrodzone. Demony są różnie nazywane... czasem kosmiczną mocą, czasem "dobrymi duchami", czasem "mocą pradawnych". Ale scenariusz zawsze jest ten sam: - człowiek chce panować nad siłami i sprawami których nie kontroluje - demon wykorzystuje to i stwarza człowiekowi możliwość "pomocy" - tylko, że ta pomoc nigdy nie jest za darmo, bo dla demonów jesteśmy nikim - istotami na poziomie krowiego łajna - demon użycza swojej mocy w jakimś konkretnym celu, najczęściej ten cel nie jest dobry - za użyczenie mocy się płaci i to dużo więcej niż można było przewidzieć Jako ludzie nie mamy żadnych super mocy i musimy to zaakceptować. Ale nie znamy też w pełni otaczającego nas świata i zjawisk które w nim są. Wszelkiego typu (nawet zabawowe) próby poznania przyszłości, przywoływania zmarłych czy wpływu na inną osobę mogą się skończyć sprowadzeniem na siebie zainteresowania demona. A to już nie są żarty. Celem każdego demona, jest zmuszenie człowieka najczęściej do zabójstwa, lub samobójstwa. Mogą wykorzystywać też człowieka, do wpływania na inne osoby i szkodzenia im. Demony nas nie lubią, a my jako ludzie nie mamy mocy ;)
Odpowiedzwierze. moje ostatnie osiagniecie https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-0/p180x540/11074387_1568912900054039_7767605853834466833_n.jpg?oh=9d16383c9fae8bb8ced4d2124a2df1d4&oe=56BC8DD2 ofiary: 80A, 80A, 100A,kamienica,winda,bankomat,warzywniak i monopol.
Odpowiedz@bikstopa: Czekaj, niech Cię tu LechU przydybie to otrzymasz indywidualne określenie ;-). Oby nie. Pozdrawiam P.S. Niezła rozpierducha ! Przy 80 i 100 A to mogło mieć opłakane skutki dla Ciebie.
Odpowiedz@bikstopa: A toś się chopie postarał :D
Odpowiedz@kerownik: i co? nie będzie miał racji? każdy kiedyś coś spieprzył ale trzeba rzecz przyjąć na klatę i wyciągnąć wnioski a nie się pechem tłumaczyć.
Odpowiedz@bolo: Może bez przesadnego entuzjazmu, ale rzeczywiście muszę Ci rację przyznać - po przyjęciu na klatę takiego trolla mam pecha żeby to znieść po męsku. Normalnie szacun na dzielnicy. Możesz iść i się pochwalić.
Odpowiedz@kerownik: poczytałem trochę Twoich historyjek i muszę przyznać że dobrze się to czyta, literacko nie mam nic do zarzucenia, mógłbyś popracować nad stroną techniczną bo masz elementarne braki, jak na budowlańca i człowieka który bhp powinien mieć w małym palcu w szczególności ale to detal. Natomiast twoje komentarze i sposób w jaki odpisujesz swoim czytelnikom to już niestety żenada i wiocha.
Odpowiedz@bolo: Dziękuję. Aspiracje na literata odłożę sobie na stare lata. To nie jest konkurs piękności na miss BHP i w szczegóły się nie wdaję. A co do komentarzy to zwróć uwagę, że dostosowuję się do poziomu interlokutora - żeby mu łatwiej było zrozumieć. A na takich, którzy założyli konto wyłącznie w celu trollowania to mam wręcz alergię. Przemyśl to. Pozdrawiam
Odpowiedz@kerownik: nie zgodzę się z Tobą, nigdzie Cię nie obraziłem a zwyzywałeś mnie od troli. LechU zwrócił uwagę moim zdaniem stricte merytoryczną a zwyzywałeś go od hejterów. Przemyśl to sobie, sobie...
Odpowiedz@bolo: Ha! Wyjaśnię Ci dlaczego. Dotyczy to twojej sentencji : "rzecz przyjąć na klatę i wyciągnąć wnioski a nie się pechem tłumaczyć". Gdyby historia była o mnie - byłoby bez zarzutu. A skierowałeś ten wpis pod moim adresem nie wiem dlaczego. Co niby miałem przyjmować na klatę? Wygląda na to, że wyłącznie Twoją opinię, która świadczy o nie zrozumieniu przekazu. To i masz do niej adekwatną odpowiedź. A potem się dziwisz.
OdpowiedzJa bym go zostawił :) Może będzie więcej katastrof, ale przynajmniej ciągle będzie beka :) No i adrenalina pomaga przy pracy :)
Odpowiedz