Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Długo się zbierałam, żeby wreszcie tu napisać. Mam nadzieję że uda mi…

Długo się zbierałam, żeby wreszcie tu napisać. Mam nadzieję że uda mi się przekazać to co mam na myśli.

Słowem wstępu: z Polski wyprowadziłam się rok temu mając 16 lat, po gimnazjum. Wiadomo, stres ogromny, szczególnie że mój angielski nie powalał, a;e dogadać się dogadałam, więc postanowili przyjąć mnie od razu do normalnej angielskiej szkoły, odpowiednika naszego liceum.

Nie będzie to jednak historia o piekielnościach mojej szkoły, bo takich prawie nie spotkałam - od nauczycieli słyszałam na każdym kroku, że są ze mnie dumni, miałam w nich ogromne wsparcie. Wiadomo jak to jest kiedy nastolatka ląduje w kompletnie obcym jej środowisku, łatwo nie było i nadal nie jest, na samym początku czułam się inna i gorsza od reszty, jednak pomoc właśnie nauczycieli i mojej wspaniałej "wychowawczyni" (osoby, która nie uczyła niczego, była jedynie po to by nam pomagać, rozmawiać itd.) sprawiły że już po miesiącu szkoły stałam się otwarta i nawiązałam pierwsze kontakty z osobami z klasy. Dostałam wsparcie w postaci nauczycielki która dwa razy w tygodniu miała ze mną indywidualne lekcje na których mogła mi np. pomóc w lekcjach. Nigdy nie usłyszałam żadnego komentarza na temat mojego angielskiego (który dla Anglików musi przecież brzmieć zabawnie). Znalazłam osoby, które okazały się naprawdę cudownymi ludźmi i wspierały mnie jak mogły. Na każdej lekcji pytali czy rozumiem o czym mówimy i absolutnie nie w formie wyśmiewania się, po prostu chcieli pomóc. Lubili pytać o Polskę i próbować mówić po polsku bo wiedzieli że ja też lubię opowiadać. Znalazłam dwójkę przyjaciół (przez co ci z Polski się ode mnie odwrócili! Naprawdę, gdy tylko im powiedziałam że wreszcie mam z kim spędzać wolny czas i pogadać, przestali się odzywać. Telefon milczał, na "fejsie" nie odpisywali. Na święta czy wakacje nawet nie chcieli się spotkać. Myśleli chyba, że zamknę się w sobie myśląc co by było gdybym została i jak bardzo za nimi tęsknię, a nie żyła dalej jak normalna dziewczyna. Ale dziś nie o tym).

Dlaczego to wszystko piszę?
Ano dlatego, że niedawno poznałam pewnego sympatycznego Włocha, trochę ode mnie młodszego. W pierwszej rozmowie wspomniałam o moim pochodzeniu, na co on... zaczął mówić po polsku. A potem opowiedział mi swoją historię.


Zanim trafił do Anglii, z Włoch wyjechał właśnie do Polski. Ma tam jakąś rodzinę, więc postanowili spróbować, jego rodzice zaczęli pracę, on poszedł do szkoły. Szkoły, która okazała się dla niego piekłem. Chłopak po polsku rozumie, mówić nie lubi bo nie do końca potrafi, ale dogadywał się bez problemu, jak już wspomniałam ze mną też czasami rozmawia w moim języku. Już od pierwszego dnia szkoły zaczęło się wyśmiewanie od "murzynów" (?!) bo miał ciemniejszą skórę niż inni, typową południową cerę. Ginęły mu książki, zeszyty, ba! Ktoś zabrał mu telefon który znalazł się potem w szkolnym sekretariacie. Nie działał, był zalany. Ponoć takich sytuacji było sporo, nic nie dawały prośby u wychowawczyni czy dyrektora o interwencję. NIKT z klasy się za nim nie wstawił, nikt, był kompletnie sam. Na czele wszystkiego stało dwóch klasowych "dresików", ale większość klasy brała w tym udział a reszta udawała że nic nie wie. Decyzję ostatecznego wyjazdu z Polski do Anglii przeważyło jednak to, że jego tata został pobity przez kolegów z pracy. Incydent był poprzedzony groźbami. Bo "zabiera pracę Polakom".

Ja wiem, że to nie jest zasada i że są w Polsce tolerancyjni ludzie i wiem tez, że w Anglii i każdym innym kraju można trafić na takich prześladowców jak mój znajomy w Polsce. Ale jest mi po prostu wstyd, szczególnie porównując to do tego jak ja zostałam przyjęta w innym kraju. A potem jak skończy jeden z drugim szkołę nie zostanie im nic innego jak gdzieś wyjechać i modlić się, żeby za granicą ktoś ich przyjął do pracy bez wykształcenia i języka.

Proszę, bądźmy tolerancyjni i kiedy ktoś potrzebuje wsparcia to po prostu mu pomóżmy, nigdy nie wiemy w jakiej sytuacji życie nas postawi a karma (czy tam inne dobre uczynki, jeśli ktoś w karmę nie wierzy) wraca.

szkoła

by ~Rzeszowianka98
Dodaj nowy komentarz
avatar NataDiana01
7 23

Język polski też nie jest moim pierwszym językiem, choć urodziłam się w Polsce. Po prostu mam niesłyszącą rodzinę i najpierw uczyłam się języka migowego ( który różni się bardzo gramatyką od języka polskiego ). Słyszę dobrze, ale nie mam polskiego akcentu, tylko trochę brytyjskiego ( wszyscy mówią, że bardzo zmiękczam polskie słowa jak typowi Brytyjczycy ). Nie wiem dlaczego, może to, że bardzo dużo uczę się angielskiego, słucham angielskie filmy i mam dużo zajęć dodatkowych z tego języka. W Polsce niestety nie mam zbyt dużo szczęścia co do zawierania znajomości, każdy słyszy, że mam inny akcent i traktują mnie bardziej na luźno ( np. Hej, Co u ciebie?, Jak tam? ) niż głębiej ze mną zapoznać. Mam 16 lat i mam tylko jedną prawdziwą koleżankę, a reszta to bardziej "dalecy" znajomi. W gimnazjum zawsze byłam sama, koleżanki z klasy traktowały mnie jak powietrze, a jedna bardzo znęcała mnie psychicznie, ale pozwalałam na to, bo gdyby nie ona to byłabym kompletnie sama w tej szkole ( teraz wiem, że to był chory pomysł. Mogłabym odpuścić sobie toksyczne przyjaźnie na bycie samą ze sobą w spokoju ). Teraz jestem w 1 klasie liceum, niby lepiej, ale nie jest tak jakbym chciała. Do tej pory jeszcze nigdy nie wychodziłam ze znajomymi do miasta ( oprócz raz z prawdziwą koleżanką, ale trwało to dosyć krótko ). A na FB niedawno widziałam zdjęcie jak znajomi z klasy ( w tym wszystkie dziewczyny ) z gimnazjum się spotkali, gdzie w ogóle o tym nie miałam pojęcia. Przykro mi, że mnie nie zaprosili. Prawie 4 lata temu byłam w Anglii i rozmawiałam z wieloma Brytyjczykami i czułam ogromną różnicę. Oni są o wiele bardziej sympatyczni, wyrozumiali, uśmiechnięci ( czułam się bardzo skrępowana, jak w metrze obca osoba ot tak uśmiechnęła się do mnie - rzadko spotykane w Polsce ) i pomocni. Naprawdę, aż smutno mi było, że musiałam wracać do nietolerancyjnej Polski. Wiem, że na pewno nie zgadzacie się z moją opinią, ale takie jest moje odczucie na temat Polaków i tego, co ja w przeszłości przeżywałam. Pewnie niektórzy z Was, pomimo ciężkich warunków życia w Polsce, widzą "promyki słońca" i starają się być życzliwi dla innych osób, ale takich jest już niestety coraz mniej. Zaobserwowałam też, że skoro w Polsce są problemy finansowe, ciężkie warunki życia to równa się nieszczęśliwi ludzie, brak tolerancji i chamstwa. Nie bez powodu obcokrajowcy uważają, że nasz kraj jest "smutny". PS. Przepraszam za wszelkie błędy gramatyczne, no ale jak pisałam, język polski nie jest moim pierwszym językiem.

Odpowiedz
avatar rzeszowianka98
5 11

@NataDiana01: nie chciało mi sie rejestrowac ale dla ciebie specjalnie to zrobiłąm :D zgadzam się z Tobą. Anglicy (ci z którymi mam do czynienia i ci których mijam na ulicach) są uśmiechniętymi, życzliwymi, otwartymi osobami, witają się z tobą, pytają jak się masz, mimo że nawet cię nie znają. W Polsce nie jest to popularne, jak ktoś się uśmiechnie do kogoś w autobusie to jest uważany za dziwaka. Ja też w gimnazjum byłam odrzucona, głownie przez problemy finansowe (dlatego zresztą wyjechalismy tutaj na wyspy) i dopiero w 3 klasie znalazlam cudownych przyjaciol dla ktorych oddalabym kiedys wszystko. Niestety moj wyjazd zweryfikowal nasza znajomosc i wyszlo jak wyszlo, nie mamy ze soba kontaktu. Na szczescie tu poznalam kolejnych wspanialych ludzi. Tak czy owak, wiem jak sie czujesz i jak musi byc ci ciezko. Trzymaj sie bo jestem pewna ze przyjaciol znajdziesz, moze potrzebujesz wiecej czasu ale przynajmniej beda to prawdziwi przyjaciele :) A, i polsku piszesz doskonale.

Odpowiedz
avatar NataDiana01
1 7

@rzeszowianka98: Dziękuję bardzo. Uczę się polskiego od ok. 11 lat i naprawdę nie jest łatwo. Popełniam ogromne błędy gramatyczne i stylistyczne, ale poza tym jest super. Planuję też po zakończeniu liceum wyjechać do Anglii. Nie miałabym żadnych przeszkód poza jednym, czyli rodziną. Strach mi jest ich zostawić w Polsce. Jakby chcieli ze mną pojechać, to droga wolna. Przyjaciół bym zostawiła, tylko jedynie martwię się rodziną. Trzymaj się dobrze, a ja pilnie się uczę angielskiego jak tylko potrafię :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@rzeszowianka98: ja osobiście byłam zdziwiona,że wszyscy używają zwrotów grzecznościowych do kierowcy czy kasjera. Tak,przynajmniej u mnie było to bardzo rzadko używane. Jak mówiłam do pani kasjerki: "dziękuję,miłego dnia życzę" to ta pani była trochę zaskoczona.

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 3

@NataDiana01: Nie martw się tym, że ludzie traktują Cię na luźno. Mój chłopak od dwóch lat mieszka w Polsce, jest Amerykaninem. Jak ludzie słyszą o tym to biegną do niego z zainteresowaniem i chcą się z nim przyjaźnić. Potem uderza ich rzeczywistość bo Ameryka nie jest taka jak ludzie w Polsce sobie wyobrażają, w rzeczywistości nikt nie mówi memami i nie wszyscy mają lewicowe poglądy. Jak tylko słyszą od chłopaka, że nie ma osobowości rodem z internetu to znikają. W rezultacie ma tylko jednego kolegę, który akurat myśli tak jak on.

Odpowiedz
avatar Annalevy
12 18

Przykro mi czytać, że nie miałyście dziewczyny szczęścia do ludzi. Jesteście jeszcze "młodsze niż starsze", więc wszystko przed Wami. Fajnie, że jesteście w miejscu, gdzie czujecie się dobrze. Chciałam wtrącić tylko jedno "ale" :) Nie znoszę być nawoływana do bycia tolerancyjną. Niby powszechna sprawa, ale wydaje mi się, że ogrom ludzi reaguje na to alergicznie, dlatego minusy, Jestem miła dla każdego, serio. Zawsze staram się zagadywać osoby, które czują się nieswojo przy stoliku pełnym znajomych, itp. Ale ileż można? Uprzejma wymiana zdań - ok! Mam jednak wrażenie, że uważacie, że powinno się kumplować z ludźmi na zasadzie "on nie ma znajomych, szkoda mi go"? Taki regret-frienship? :) Nie zapraszanie na klasowe imprezy to chamstwo. Pobicia nie ma co komentować. Znam jednak osobiście przykłady obcokrajowców, którzy dali się poznać od odważnej, po prostu fajnej strony i nawet nie znając języka mieli sporo znajomych. Może faktycznie było pechowo, trafiono na dresowe odmęty bez przyszłości. Może Włoch nie umiał sobie zjednać ludzi. Może Ty po prostu łatwiej dajesz się lubić, niż on. Sama jestem obcokrajowcem w kraju biedniejszym niż Polska i wykazując odrobinę jaj czuję się tu bardzo dobrze. No ale podsumowując, nie można zmusić do przyjaźni, trzeba dać się za coś polubić :)

Odpowiedz
avatar rzeszowianka98
3 5

@Annalevy: masz rację, może źle to ujęłam. Nie chodzi mi o przyjaźnie na siłe, ale chociaz moze o wyciągnięcie pomocnej dłoni kiedy sie widzi kogos przesladowanego

Odpowiedz
avatar NataDiana01
6 6

@Annalevy: Rozumiem, że nic tu na siłę. Ale kradnięcie książek, wyśmiewanie i zalanie książek to raczej nie jest normalne.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@Annalevy: O! Właśnie niedawno zmieniłem pracę i w nowym miejscu trafiłem do takiej właśnie grupy ludzi, którzy ze swoimi współpracownikami koniecznie muszą się mocno przyjaźnić. Dla mnie, introwertyka, jest to męczące.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
3 3

@Annalevy: Między przyjaźnią a prześladowaniem jest przecież coś pomiędzy. Nikt nie mówi, że Polacy mieli od razu włazić tym Włochom w tyłki i zapałać do nich czystą miłością, ale zachowanie takie jak przedstawione w historii jest niedopuszczalne. Można być neutralnym, nie gadać z daną osobą jeśli jej się z jakichś powodów nie lubi, ale nie trzeba przecież jej lać po mordzie z idiotycznych powodów (jak "zabieranie pracy"- skoro imigrant który ledwo duka coś po polsku jest lepszym kandydatem do roboty niż ty, to warto się nad sobą zastanowić), nie trzeba też niszczyć cudzej własności, bo jest inny. To nie jest kwestia pewności siebie, ci Włosi byli z góry skazani na porażkę, bo zostali z góry ocenieni przez debili.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 21

Nie wiem za co dostajesz minusy. Nie wiem też dlaczego więcej pozytywnych komentarzy można znaleźć pod historyjką o brakującym pędzelku w lakierze do paznokci. Niestety taka jest prawda, że Polacy są bardzo nietolerancyjni i odnosi się to nie tylko do koloru skóry, czy akcentu, ale dosłownie każdej odmienności. Ogólnie rzecz biorąc - szkołę w Polsce ciężko jest przetrwać bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, no chyba że ktoś się wpisuje w schemat. Jeśli jesteś gruby, chudy, rudy, piegowaty, masz ciemniejszą karnację, pochodzisz z biedniejszej rodziny - będziesz miał przechlapane. Oczywiście to co napisałam nie jest regułą, ale w porównaniu do innych Europejczyków, Polacy wypadają na prawdę źle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2015 o 20:11

avatar NataDiana01
6 8

@Shaienne: Podpisuję się pod tym! Święta prawda!

Odpowiedz
avatar jyyli
4 4

@Shaienne: mi dokuczali z powodu... czarnych, grubych brwi. Jak dzieciak jest chowany (bo na pewno nie wychowywany) na totalnie nietolerancyjnego, to zawsze znajdzie sobie powód do szykanowania innych, nie potrzebuje do tego żadnej wyraźnej cechy, wystarczy mały szczegół.

Odpowiedz
avatar Meanness
1 1

@jyyli: Proszę się nie przejmować tym, że pana/panią z takiego powodu dręczyli. Może, to, co powiem będzie trochę bez sensu, ale osobiście uważam, że takie cechy są piękne i pan/pani powinien/powinna być z nich dumna. Pan @Shaienne ma rację, wszystko może być powodem do szykan i to nawet rzeczy ze sobą sprzeczne. Mam dość jasną skórę, ale szybko się mogę opalić. Więc jednego dnia mogłam być biała, drugiego brązowa. I tego pierwszego dnia nazywana byłam wampirem, a drugiego brudasem, bo na pewno jestem ciemniejsza, bo się nie umyłam... I jak wróciłam do jasnego koloru to znowu teksty o wampirach. Jak się wyuczyli, że taki biały kolor jest najczęstszy to potrafili świecić latarką po oczach (specjalnie przynosili...). Przyszła do szkoły osoba idealnie białą z piegami, o wiele jaśniejsza i piękniejsza ode mnie. Jej nic nie mówili o wampirach, co najmniej nie przy mnie. Ale jak szłyśmy razem to do mnie leciały teksty czy to moja dziewczyna... Tak dziewczynę pytali czy jej przyjaciółka to jej dziewczyna... Ona jako iż była o wiele piękniejsza to miała spokojniej. Ja wyglądam tak, że lepiej nie patrzeć to zawsze coś znaleźli...

Odpowiedz
avatar Bestiarius
3 13

Ach Polska, Polska! Ja doskonale rozumiem, jak to jest z tą nietolerancją - w moim przypadku byciem samotnym, wiecznie nazywanym pedałem itp. Smutny fakt, że powiedzenie człowiekowi "nie jesteś sam" jest w tym przypadku jedynie przygnębiające, gdyż świadczy jedynie o powszechności tego przykrego zjawiska. Nigdy nie chodziłem do szkoły nigdzie indziej jak tylko w Polsce, więc z własnego doświadczenia nie wiem, jak wygląda to za granicą, ale polskie szkoły - zarówno podstawowa, gimnazjum, jak i liceum - Nie pozostawiły w mojej głowie przyjemnych wspomnień. Czego mogę życzyć? Normalnych przyjaciół. I tobie, i koledze, i licznym prześladowanym.

Odpowiedz
avatar Bestiarius
-3 7

Ach Polska, Polska! Ja doskonale rozumiem, jak to jest z tą nietolerancją - w moim przypadku byciem samotnym, wiecznie nazywanym pedałem itp. Smutny fakt, że powiedzenie człowiekowi "nie jesteś sam" jest w tym przypadku jedynie przygnębiające, gdyż świadczy jedynie o powszechności tego przykrego zjawiska. Nigdy nie chodziłem do szkoły nigdzie indziej jak tylko w Polsce, więc z własnego doświadczenia nie wiem, jak wygląda to za granicą, ale polskie szkoły - zarówno podstawowa, gimnazjum, jak i liceum - Nie pozostawiły w mojej głowie przyjemnych wspomnień. Czego mogę życzyć? Normalnych przyjaciół. I tobie, i koledze, i licznym prześladowanym.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
5 9

"Murzyn", "zabiera pracę polakom"... Mawia się, że historia lubi się powtarzać, zatem nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas będą akcje typu rugi pruskie czy coś w typie Hitlera... Strach żyć w tym kraju... Brrr!

Odpowiedz
avatar NataDiana01
1 11

@InessaMaximova: Dokładnie, więc ja osobiście wolę uciekać od tej kraju ( ale takie jest moje zdanie ), jak będę miała taką możliwość. Na razie trzyma mnie szkoła i niepełnoletność.

Odpowiedz
avatar Strzyga
16 18

A ja, choć historię mam częściowo podobną do twojej, mam zupełnie inne wspomnienia. Wyemigrowałam ponad 10 lat temu i tak jak ty poszłam od razu do angielskiej szkoły. Nikt mnie nie wspierał, nikt mi nie pomagał. Nauczyciele mnie traktowali jako Angielkę. Uczniowie? Na samą wiadomość skąd jestem od razu zaczynali mówić wolniej, bo skoro Polka, to na pewno nic nie kuma. Na IT nauczycielka pytała, czy aby na pewno wiem z której strony się patrzy na monitor komputera, bo takiego dziwa nigdy pewnie nie widziałam. Na porządku dziennym były pytania typu "Znasz Mariusza? Nie, nie wiem jak mu na nazwisko. To mój sąsiad. No Mariusz, taki w dresie! Jak to nie znasz, przecież wszyscy Polacy się tu znają!". Wielkie zdziwko, że nie, nie żyjemy w getcie i nie znamy wszyscy wszystkich. Koledzy w klasie wychodzili na imprezkę, a ja Myspace'a (tak, stara jestem ;)) się dowiadywałam, że coś się w weekend wydarzyło. I nie, to wszystko nie dlatego, że byłam odludkiem, dziwadłem czy nie znałam języka. Po prostu trafiłam na Anglików - nietolerancyjnych ignorantów. Z nikim, ale to z nikim z tamtych lat nie mam kontaktów. Za to z moimi przyjaciółmi z liceum utrzymuję regularny i serdeczny kontakt, choć niektórych nie widziałam dwanaście lat. Tak że twoj dramatyczny apel na końcu uważam za nieco tendencyjny i przesadzony ;)

Odpowiedz
avatar Strzyga
16 16

@Day_Becomes_Night: nie przesadzam , po prostu miałam niefart trafić na kijową szkołę :) Nikt mnie nie bił po pysku za narodowość, nikt mi nie topił głowy w toalecie, ale aroganckie teksty i olewanie w codziennych rozmowach na korytarzu, bo np. "się nie znam na 'europejskiej muzyce'" (w domyśle: na pewno znam tylko dźwięk bałałajki i fletu do nawoływania kóz na stepie) to też jakaś tam forma przemocy pewnie :) Nie żalę się tutaj, oczywiście, i wiem że akurat ja miałam pecha i te 10-11 lat temu sytuacja była inna, i zależy gdzie mieszkasz, i jak ci się poszczęści... Po prostu zirytowała mnie trochę historia powyżej i ta aluzyjka na końcu "Hurr durr, wszędzie się trafią źli ludzie, ale generalnie to w Polsce jest dzicz i brak kultury, a w Anglii wszyscy są pokojem i miłością". Ot, według mnie to taka pasywna agresja polukrowana pozorną tolerancją.

Odpowiedz
avatar Strzyga
1 5

@Day_Becomes_Night: btw. masz plusa za koment.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@Strzyga: W końcu normalny komentarz!

Odpowiedz
avatar Rak77
15 17

Dlaczego dostajesz minusy? Bo piszesz w takim tonie jak by segregacja wewnętrzną w klasie była przypadłością tylko w szkołach w Polsce. Czemu nie napiszesz jak rodowici Brytyjczycy dzielą się na lepszych Anglików i gorszych Iroli. Jak przedstawiciele "middle class" są pogardzani przez "lepszych" a sami okazują to samo robolom. A może powiesz jak bardzo różni się zachowanie wychowanków Eton do swoich kolegów a w stosunku do uczniów szkól ogólnie dostępnych. W Polsce mamy ten problem że szkoły podstawowe i gimnazja są rejonizowane i do szkoły może się dostać zarówno dziecko lekarza jak i kompletna patola. Konflikt dwóch zupełnie różnych sposobów wychowania jest nieunikniony. Dochodzi do tego bezradność nauczycieli, a i czasami ich obojętność, i mamy Sebastianka który dominuje całą klasę normalnych dzieci. Tak więc podsumowując. Tego rodzaju zachowania są marginesem a nie normą. Takie zachowania wcale nie są specjalnością polską.

Odpowiedz
avatar Strzyga
14 16

@Rak77: Podpisuję się rękami i nogami. Ja byłam w klasie w czarnej dupie (szarej strefie?), bo z jednej strony imigrantka z Europy Wschodniej więc na pewno przyjechała ciągnąć socjal, a z drugiej strony jaki szok i niedowierzanie, bo oboje rodziców lekarzy, a ja zgarniam dobre oceny i na uniwersytet się wybieram... Gdzie tu to wpasować?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Strzyga: nie zapominaj o nagonce jaką wszczął na nas ich kochany premier i inny polityk. Przez pewien czas,przez to wszystko,sama bałam się odezwać po polsku. Jednak strach minął,okazało się,że wielu Anglików było na wycieczkach w Polsce,mówią,że Polska jest piękna i nie przeszkadza im,że ktoś przyjechał tu do pracy aby poprawić swój los. Wkurzają ich za to beneficiarze. Swoi i ci z zagranicy. Ale i to się skończy,bo rząd tnie zasiłki jak się tylko da. Teraz biorą się nawet za te na dzieci.

Odpowiedz
avatar Strzyga
12 12

@Day_Becomes_Night: tu też mam ripostę: znajomy Anglik nienawidzi Polski, bo przyjechał do Krakowa pozwiedzać i go dwie tubylcze laski okradły. Koleżanka-Czeszka przyjechała do Manchesteru pozwiedzać i ją okradli - od tego czasu ma jak najgorsze wspomnienia z Anglii. Jaki stąd wniosek? Żaden. Nigdzie nie jest lepiej ani gorzej, ot zależy jak ci się poszczęści.

Odpowiedz
avatar Zmora
9 11

Niesamowite. Też opowiem swoją historie. No więc urodziłam się w Polsce i polski jest moim pierwszym językiem. Odkąd skończyłam 6 lat nie miałam żadnego problemu z wypowiadaniem się w tym języku. Ba! Zawsze byłam chwalona za bardzo poprawną wymowę. I co z tego wynikło? W szkole zawsze brakowało mi przyjaciół, wszyscy z czasem się ode mnie odwracali. Wiecznie wyśmiewano się ze mnie, że za dużo mówię, za szybko mówię, bo mam cienkie włosy, bo za dużo się uśmiecham (FAKT!), bo za często płaczę, bo za dziecinna, bo za poważna, bo za niska, bo za fajnie/kiepsko się ubieram. Naśmiewano się z mojego głosu, jakbym mogła cokolwiek na to poradzić. Wszyscy mnie poniżali, podkradali moje rzeczy i wywalali przez okno, przebijali moje butelki z wodą, tak że cały plecak miałam mokry. Czasem udawało mi się znaleźć jakiegoś "przyjaciela", który jednak zawsze po czasie się ode mnie odwracał z niewyjaśnionych powodów. A nade wszystko wszyscy wręcz lubowali się w denerwowaniu mnie i byciu wybitnie złośliwym, tłumacząc się, że "śmiesznie się denerwuję". Jednak parę lat temu wyjechałam na Wyspę mlekiem i miodem płynącą. A po tubylczemu to ja mówię lepiej niż niejeden miejscowy. No I nic się nie zmieniło. Koniec. Morał: Szuje są wszędzie i zawsze sobie znajdą powód. Oni tak mają. Ani kraj ani nic innego nie ma na to wpływu. PS. Mam nadzieję, że moja historia dostatecznie została upodobniona do innych tu przedstawionych. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2015 o 23:12

avatar Jorn
2 2

@Zmora: Brawo!

Odpowiedz
avatar Strzyga
3 3

@Zmora: fake, kierowca nie klaskał.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

Dostajesz minusy, bo historia na zasadzie "zagranico tak super, a polska taka be". Szablonowa, naciągana, do tego przestawiająca polską młodzież jako niedorozwiniętych młotów nieodróżniających Murzyna od Włocha. Polska taka nie jest. Na pewno w polskich szkołach jest mniej obcokrajowców niż w niemieckich czy angielskich, ale nie róbmy z Polaków jakichś zaściankowych wieśniaków niemających pojęcia o świecie. Albo ten twój znajomy Włoch to typ ofiary lubiący stawiać się w roli gnębionego, albo po prostu nie wpasował się w grupę (pech, może się zdarzyć każdemu) albo wymyśliłaś to, bo to takie modne najeżdżać na tę zacofaną Polskę.

Odpowiedz
avatar letmefly
1 1

Równie dobrze można powiedzieć, że ty wymyślasz wszystkie swoje historie. To, że coś akurat nie zgadza się z twoimi poglądami nie znaczy ze od razu jest fałszywe. Może akurat dzieciak trafił do szkoły pełnej idiotów, fajnie, że tobie się poszczęściło, ale nie każdy ma tak dobrze, bo na całym świecie jest pełno osób nienadających się do pełnienia funkcji rodzica i potem rosną takie dresiki.

Odpowiedz
avatar rzeszowianka98
2 2

Wiem, że w Polsce można trafić na takich ludzi na jakich ja trafiłam w Anglii. Nie musicie mi tego uświadamiać, serio. Sama w klasie miałam fajnego chłopaka, muzułmanina który przyjechał z rodzicami do Polski jak miał kilka lat, nie trzymałam się z nim zbytnio ale bardzo dobrze się odnalazł i miał przyjaciół. Zdarzało się jednak sporo sytuacji gdy ktoś skomentował negatywnie jego ciemniejszy kolor skóry czy samo w sobie pochodzenia. Nie przejmował się tym i dobrze. Natomiast ja przez calutki pobyt tutaj w UK nie usłyszałam ani jednego słowa (prawdopodobnie za plecami tych słów padło wiele, ale tak jest zawsze, niezależnie od kraju czy sytuacji - ważne ze w twarz nikt mnie nie wyśmiewa). Wydaje mi się, że w Polsce zazwyczaj inność jest piętnowana niezależnie od tego czym się przejawia, natomiast w innych krajach zasadniczo bycie innym jest fajne. Oczywiście od obu reguł są wyjątki, ale powiem Wam to ja i mnóstwo innych osób które spędziły czas w innym kraju (nie tylko zachodnioeuropejskim!) - ludzie tutaj są po prostu dużo sympatyczniejsi i bardziej uśmiechnięci i Ci którzy z Polakami mieli do czynienia uważają nas za smutny naród! Mi trochę czasu zajęło przystosowanie się do tego wiecznego dziękowania za wszystko i do tego że pani w sklepie zwraca się do ciebie "sweetheart" i komentuje każdy twój ruch jak np. podanie jej pieniędzy za zakupy słowem jak "fabulous" albo "lovely" z szerokim uśmiechem na twarzy, gdzie w Polsce brzmiałoby to po prostu komicznie. To są inne kultury i inne przyzwyczajenia. Może podsumowanie historii zabrzmiało zbyt wyniośle. Chciałam po prostu powiedzieć, że można mieć kogoś gdzieś, ale nie prześladować i nie pozwolić żeby ktoś inny prześladował. Ps. Wyjaśni mi ktoś po co miałabym to wymyślać? :D Ps2 bo zapominalska jestem ;) W Anglii na pewno nieraz Polacy i wszystkie inne narodowości są prześladowane czy w szkole czy w pracy, natomiast mi ani mojej rodzinie nigdy się to nie przydarzyło, opisuję tylko i wyłącznie moje doświadczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2015 o 23:04

Udostępnij