Kilka lat temu przeprowadziliśmy się z żoną na wieś, do domu po babci.
W całej historii piekielne jest tylko moje zaskoczenie i ogólne nieporozumienie realiów - bo wszyscy okazali się przemili i serdeczni.
W domu mamy kominek, opalany - jak to kominek - drewnem.
Będąc u sąsiada zobaczyliśmy u niego pudełko z fajnymi, ładnymi kawałeczkami deseczek (zaznaczam - uczciwych, drewnianych desek, nie żadnych płyt) do palenia. Dowiedzieliśmy się, że takie deseczki sprzedawane są na opał w pobliskiej stolarni, jako odpady.
Pojechałem więc do tej stolarni, aby też sobie trochę takich kupić na rozpałkę - pisząc "trochę" mam na myśli stare pudło po telewizorze.
W stolarni miły, starszy pan poinformował mnie, że owszem, sprzedają odpady na opał. Niestety, wszystkie odpady akurat rano zabrał (ktoś tam), ale żebym zostawił numer telefonu, to on do mnie zadzwoni, jak im się trochę tego nazbiera.
Przy okazji okazało się, że miły pan (którego ja widziałem pierwszy raz w życiu) doskonale zna mnie, moich rodziców i dziadków (ot, uroki życia na wsi).
Pożegnałem się i wróciłem do domu.
Przez kilka dni nikt nie dzwonił, więc stwierdziłem, że mnie zwyczajnie "olali". Cóż, aż tak mi na tych deseczkach nie zależy, o całej sprawie zapomniałem.
Mijają 2-3 tygodnie. Sobota, godzina 7:30. Dzwoni telefon. W telefonie słychać [F]aceta:
[F] - Panie, odpady! (pamiętam dokładnie, cytat dosłowny!)
[Ja, zaspany] - ??? Ale ossochozi?
[F] - No bo pan żeś chciał! Pan żeś mówił, że chce, i my zbierali!
Taka rozmowa trwała dłuższą chwilę, zanim zorientowałem się że pan dzwoni w sprawie deseczek ze stolarni.
[F] - No bo ja stoję przed bramą!
Wyglądam przez okno. Przed bramą stoi... traktor. Z przyczepą. Na przyczepie sterta drewna - jak się potem okazało, 8 metrów sześciennych. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pan wysypał drewno na podwórku, po czym... odjechał, zanim zdążyłem do niego podejść i spytać chociaż, ile to kosztuje.
Dla niezorientowanych - kubik drewna opałowego to koszt 150-180zł. Tutaj dostałem sezonowane drewno liściaste, co prawda drobne, ale za to suche jak pieprz podwiezione pod dom, a w dodatku czyste!
Ze stolarnią udało mi się skontaktować dopiero po kilku dniach - kierownik jeszcze przepraszał, że tak długo to trwało, ale specjalnie dla mnie zbierali te odpady - żeby przywitać nowego sąsiada(!). Że zasadniczo, to oni to sprzedają po 50zł/metr, ale jak dla mnie, to to było gratis.
W końcu - udało mi się wcisnąć mu na siłę flaszkę.
I jak tu narzekać na życie na wsi...
wieś dom sąsiedzi
Ot hojność :) Tylko pozazdrościć. Choć w wakacje miałem przyjemność przerzucać przyczepę drewna z miejsca A na miejsce B, i choć rzuciło się nas do tego z dziesięciu, to i tak nas to zmęczyło - więc nie zazdroszczę zrzutu na środku podwórka. Owszem, może i u mnie to nie były odpady tylko kantówki na gęsto, ale i 10 chłopa to więcej sił niż typowa rodzinka :)
Odpowiedz@bloodcarver: no bez przesady... ja, słaba i delikatna kobieta [jak Luby widzi :P], po jednym roku na wsi dawałam radę małą przyczepkę [ok. 3 m3] przerzucić i porąbać w 1 dzień. Wystarczyło, że raz mi całe zrzucone drewno lód skuł... Daliśmy radę ruszyć tą zmarzniętą bryłę dopiero na wiosnę.
OdpowiedzHistoria fajna, ale coś mi się wydaje że to nie ten portal;) Bardziej na wspaniali.pl ;) Pozdrawiam
Odpowiedzja w ten sposób zarobiłam wywrotkę żwiru na drogę- też na powitanie :)
Odpowiedz@Dussiolek: A ja dostalam koguta...zywego.
Odpowiedz@Dussiolek: My mieszkamy na wsi w Anglii i jak się niedawno przeprowadziliśmy to sąsiad przyniósł nam kosz jabłek. W dalszym ciągu próbujemy je "zmęczyć", bo ilość zacna.
Odpowiedz@annababy97: żywy kogut to rarytas! W sumie też ze dwa się trafiły, worek ziemniaków, wiadro kiszonej kapusty, domowy serek..
OdpowiedzCzyżbym coś przeoczyła? a gdzie piekielność?
OdpowiedzDrugi paragraf historii.
Odpowiedz@milantos: no to chyba mamy różne pojęcia znaczenia piekielność
OdpowiedzTo ja się spodziewałam, że nie dość, że przywiózł dużo więcej i policzy sobie za to jak za woły, to że jeszcze doliczy sobie extra dodatek za dowóz i ładowanie... Ehh, przez historie na tym portalu straciłam chyba wiarę w dobrych ludzi... :( ale jak widać tacy jeszcze są :)
Odpowiedz@gretelka: Finał, jak widać, całkiem miły. Wrażenie "WTF" w sobotni poranek - bezcenne :)
OdpowiedzSkoro wszyscy byli przemili a ty tylko byłeś zaskoczony to chyba pomyliłeś strony internetowe. Ale jeżeli taka sytuacja według ciebie jest piekielna to tylko pozazdrościć.
Odpowiedz@TruskawkowyMuss: Piekielna, bo go obudził o 7;30, pana mieszczucha.
OdpowiedzBudzenie bladym świtem w sobotę to wystarczająca piekielność ;)
Odpowiedz@bonsai: zwłaszcza jeśli ktoś po 1min nie zaśnie już. Ale takie są uroki wsi.
Odpowiedzjakie bogate firmy w kraju funkcjonuja... a wszyscy mowia ze w Polsce bieda.
OdpowiedzNapisałabym, że to nie piekielne, ale znając moje lp będę miała -234 punktów za koma.
OdpowiedzW sumie historia bardziej pasuje na Wspaniałych, ale ja tam się ciesze, ze się tu znalazła. :D Taka... pozytywna!
Odpowiedz