Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ejcia opisała, jacy to rodzice są bezmyślni i jak przez to pielęgniarkom…

Ejcia opisała, jacy to rodzice są bezmyślni i jak przez to pielęgniarkom jest ciężko przy pobieraniu krwi.
Niestety jak to w życiu bywa, są dwie strony medalu.

Moja córka dużo chorowała. Pobieranie krwi miałyśmy opanowane - zawsze przygotowuje ją do wszelkich zabiegów, które musi przechodzić - tłumaczę, czasami pokazuję, staram się zmniejszyć jej strach przed nieznanym. Dzięki temu potrafi być opanowana przy większości zabiegów, nawet jak popłacze z bólu, to nie wyrywa się, nie szarpie.
Ostatnio z tego powodu mogłyśmy przejść nieprzyjemny zabieg tylko na "głupim jasiu", a nie w pełnej narkozie. Lekarz dał zielone światło mimo jej młodego wieku (córka ma 5 lat). Niestety przez kilka pielęgniarek, które nie powinny się znaleźć tam gdzie się znalazły, jest mi teraz o wiele trudniej, niż jakiś czas temu, zapanować nad emocjami mojego dziecka.

1. "Dlaczego Pani jej mówi, że to boli?" - usłyszałam raz głosem pełnym pretensji od pielęgniarki, po czym odwróciła się do córki ze słowami "Twoja mama kłamie, to nie boli" (córka nie płakała, była spokojna).

2. Pielęgniarki, które nie dają jej ani chwili, aby mogła odnaleźć się w sytuacji. Rozumiem, że mają dużo pracy, że kolejka, ale jeśli dziecko wpadnie w histerię będzie to bardziej wyczerpujące i zajmie tak naprawdę więcej czasu, niż jakby znalazły tę minutę, aby pokazać jej co będą robić lub odwrócić jej uwagę czymś interesującym w gabinecie - tym bardziej, że córka jest bardzo ciekawska i wszystko ją wokół interesuje.

3. I najgorsze. Byłyśmy w szpitalu, córka miała już jakieś badania, mniej lub bardziej nieprzyjemne. Trzecie z kolei było pobieranie krwi, na które weszła już zapłakana (po ostatnim badaniu) i poddenerwowana, choć nadal posłuszna. Pociągając noskiem usiadła na moich kolanach, gdy podeszła pielęgniarka z wrednym uśmiecham powiedziała "ale jesteś teraz brzydka jak płaczesz". Zatkało mnie i nie wiem co ta kobieta chciała tym osiągnąć, mówiąc tak do 4-letniej dziewczynki, która przechodzi coś, co jest dla niej trudne i bolesne. Córka popłakała się, przytuliła się do mnie, nie chciała już dać rączki. Pielęgniarka zaczęła syczeć, żebym ją trzymała, mówiła do niej, że jak nie da ręki to będzie musiała bardziej ją pokłóć, że za karę będzie kłucie na obu rączkach - straszyła ją. Gdy chwyciła ją i chciała na moich rękach odwrócić w swoją stronę, córka na nią splunęła*. Wzięłam ją na ręce, wyniosłam z gabinetu i tuląc, i uspokajając poszłam do pani ordynator opowiadając o sytuacji. Złożyłam też oficjalną skargę. Nie wiem czy ta kobieta tam jeszcze pracuje, ale do końca pobytu w szpitalu (3 tygodnie) już jej nie spotkałyśmy.
Od tego czasu jest ciężej. Mała to pamięta, nie wchodzi już tak spokojnie do gabinetu, muszę mieć ją na rękach.

* Mała nie jest dzieckiem agresywnym, wręcz przeciwnie. To była jej reakcja obronna.

Wiem, że to nie strona o wspaniałych, tylko o piekielnych, ale korzystając z okazji chciałabym napisać pokrótce o wspaniałych pielęgniarkach, które też spotkałyśmy na swojej drodze. Panie, które udają, że córa jest lekarzem, dają notesiki i proponują wypisywanie recept, pielęgniarki, które pytają o rodzeństwo, zainteresowania i najlepsze koleżanki z przedszkola. I najwspanialsza pani pielęgniarka ze Szpitala Rehabilitacyjnego w Ameryce, która robiąc testy alergiczne** udawała, że jest wróżką i igiełka, która nakłuwała skórę, jest jej magiczną różdżką czarującą rosę na jej rączce. Nawet nie musiałam za bardzo trzymać jej ręki przez cały czas oczekiwania (tylko delikatnie podtrzymywać), bo córka sama pilnowała, żeby jej magiczne kropelki nie spadły. Dziękuję Wam za Waszą pracę i podejście do dzieci.

** Na wewnętrzną cześć przedramienia nakłada się po kropli różnych alergenów, nakłuwa się delikatnie skórę, tak aby alergeny dostały się pod nią i czeka do 20 minut na reakcję.

szpital służba zdrowia pięlęgniarka

by menevagoriel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar dodolinka
22 30

No i minusy się posypały... Zgadzam się z tobą, autorko. Zwykle wystarczy tylko trochę empatii.

Odpowiedz
avatar Gregorius
12 16

@dodolinka: pewnie od stada strzykw opisanych w tej historii ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 29

Komentarz: "jesteś brzydki/brzydka, gdy płaczesz" pamiętam także ze swojego dzieciństwa. Miał on na celu sprawić, że, przejąwszy się swoim mało urodziwym ponoć wyglądem, przestanę płakać. Efektu jednak nie było, bowiem od małego miałem w d. to, jak wyglądam i czy akurat się komuś podobam, czy też nie :) Mam nadzieję, że progenitura już ma się lepiej.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
11 11

@marcinn: jest dobrze :) całe szczęście w większości przypadków są to naprawdę ludzie pełni dobroci i ciepła, więc córka nawet lubi przebywać w szpitalu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2015 o 9:31

avatar Wredzma
8 8

@marcinn: Ale wyglądasz całkiem nieźle, tylko jakiś taki zielony jesteś. Anemia?

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
11 15

Kurde jak to jest że ludzkość wypracowała protokół dyplomatyczny, kodeks honorowy, reguły zakonne, regulamin wojskowy i prawo harcerskie a nikt raz na zawsze nie ustalił procedury stosunków wzajemnych pacjent-lekarz w szpitalach. Głupi kamor nerkowy miałem wycinany to nie wyobrażacie sobie ludzie ile czasu musiałem smędzić żeby wydębić od nich co będę miał robione, jakie cięcia, jakie anestetyki, jakie szwy i statystyki pozabiegowe u pacjentów. Szpital oprócz roli leczniczej winien spełniać także rolę edukacyjną podobnież jak więzienie oprócz kiblowania ma (przynajmniej teoretycznie) spełniać rolę korekcyjną. Toteż, gdy do szpitala przychodzi dziecko, zamiast prawienia mu dyrdymałów i farmazonów o wróżkach proponuję by lekarze wykorzystali jakoś swoją wiedzę ze studiów, powtarzając ją na głos dziecku nie dość że odświeżają swoje wiadomości to jeszcze popularyzują ochronę zdrowia i uzupełniają informacje jakie uczeń zdobywa w ciągu edukacji szkolnej. Czyli wbija się taka pielęgniara w żyłę to bym wymagał by krótko objaśniła dziecku mechanizm działania szczepionki, w którą żyłę się wkłuwa, jak krąży krew i z czego się składa. Także ewentualne skutki uboczne zabiegu, toż samo z alergenami i z innym ustrojstwem. Bo kurde tyle lat chodzę z dzieckiem do okulisty a ono dalej nie zna pojęcia refrakcja i nie policzy zadań z prawa załamania a mogłoby przy okazji leczenia żeby zaoszczędzić sobie czasu w liceum i na studiach, już by mogło jechać wzory na co innego skoro by optykę opanowało przy okazji leczenia i doboru okularów.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
15 19

@Strzyga: oczywiście, że rozumie, że nieładnie jest pluć i oczywiście, że już to widziała. Chodzi do przedszkola, ma kontakt z różnymi dziećmi. Widziała jak ktoś kogoś opluł, widziała jak ktoś kogoś uderzył. Nie robi tego ani w domu (ani rodziców, ani innych członków rodziny), ani w przedszkolu - nie bije innych dzieci, nie bije pani przedszkolanki. Nie pluje, nie szczypie, nie szarpie. Nie jest agresywna, ale nie jest też ofiarą losu, która będzie płakać gdy ktoś robi jej krzywdę. Zrobiła to z bezsilności, gdy pielęgniarka chwyciła ją za rękę, aby ją na siłę obrócić w swoją stronę. To była jej reakcja i kary ode mnie za to nie dostała, choć rozmawiałam z nią na temat tego co się wydarzyło. I nie chodzi mi o to żeby ją wybielać, bo mogłam tego po prostu nie napisać :)

Odpowiedz
avatar Strzyga
2 6

@menevagoriel: ok, no chyba że tak :)

Odpowiedz
avatar menevagoriel
16 20

@elfia_luczniczka: miałam potem rozmowę z nią i panią ordynator po zajściu, już bez dziecka. I tak przeprosiłam ją za zachowanie córki, choć ona nie przeprosiła nas za swoje. Tłumaczyła, że się spieszyła, że wcześniej jakieś dziecko zrobiło aferę, itd., ale nie przeprosiła. A czy żądam cyrku na kółkach? Nie, ale oczekuję podejścia człowieka do człowieka, ze zrozumieniem, spokojem i szacunkiem. I to co opisywałam to nie tylko pobieranie krwi, bo jak pisałam na początku, miałyśmy to opanowane. Córka przechodziła w swoim życiu już klika zabiegów chirurgicznych i jeszcze więcej różnych badań do nich prowadzących. I ten "cyrk", który opisujesz nie służy temu aby dziecko nie płakało, tylko żeby współpracowało, bo w wielu wypadkach jeśli dziecko współpracować nie będzie, to niestety lekarz/pielęgniarka może albo prosić albo zrezygnować z badania (ewentualnie dziecko uśpić narkozą). A przygotowanie dziecka przez rodzica jest tylko wstępem, bo jeśli pani będzie na dziecko warczeć, krzyczeć czy szarpać je, to nawet godziny rozmówprzeprowadzonych przez rodziców nie będą miały znaczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2015 o 15:07

avatar Isegrim6
1 3

@elfia_luczniczka: jak wyżej plus to, że przecież strzykawa nie zajęła się swoją robotą tylko durnym mieleniem jęzora. Szczerze podziwiam opanowanie bo zamiast dziecka sam bym strzelił pigułę, Inna sprawa że to jeden z powodów dlaczego ja chodzę z pociechami na badania (tak miały robione testy alergiczne) i jakoś pielęgniarki są bardzo miłe w mojej obecności :)

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@elfia_luczniczka: przeciez autorka wymaga "tylko" niestraszenia dziecka i niepodwazania autorytetu rodzica to naprawde AZ TAK DUZO?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 8

jestem z ciebie dumna ze w syt 1 i 3 zareagowalas zamiast tylko sie pozalic jak wiekszosc :) no i ja tez od razu besztam obce babska wpierdzielajace sie w moje zycie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Współczuję. Dlatego zawody związane z medycyną nie są dla zwykłych kujonów tylko dla empatycznych ludzi. W gazetkach dla gimbusów są testy na to czy się nadaje na taki zawód a następnej stronie opis tego zawodu. I jest tam jak wół napisane, że jak ktoś jest mało empatyczny to niech lepiej bez względu na IQ i wiedzą o zdrowiu, lekarzem ani pielęgniarką, nie zostaje, bo tylko sobie i innym krzywdę zrobi. NA SERIO wcześniej nikt nie wiedział, że do bycia lekarzem nie jest potrzebna tylko wiedza?!!!

Odpowiedz
avatar MarcinMo
-1 3

W pozostałych sytuacjach myślę, że reakcja jest dobra, natomiast za plucie na innych - myślę że powinno się opieprzyć niezależnie od sytuacji.

Odpowiedz
Udostępnij