Czytałam historię na temat nauczycielki, która za fraki do góry pociągnęła cwaniaczka klasowego..
Szkołę opuściłam wiele lat temu, a chodziłam do placówki łączonej - podstawówka z gimnazjum. Czy chciałam czy nie, dziesięć lat z jedna klasą spędziłam i przy okazji z mamą u boku, która do dzisiaj w owym przybytku pracuje, a i wszyscy wszystkich znają, bo mała miejscowość.
Rozmawiałam właśnie ostatnio z rodzicielką na skype, i mówi mi, że jak stoję to mam usiąść bo takie jaja się w szkole podziały. Otóż, pamiętam moją cudowną polonistkę - kobieta do tańca i różańca, z zapałem do pracy.. Ale i wielkim temperamentem. Nie raz, nie dwa wyszła z klasy trzaskając drzwiami, używając wulgaryzmów na naszą głupotę, ale nigdy nie posunęła się do rękoczynów, nieważne jak bardzo klasowi cwaniacy zaszliby jej za skórę. Widocznie jednak zbyt dużo takich ludzi w swojej karierze spotkała, mama sama mówi, co rocznik to gorszy (chociażby 11-latkowie pytający o papierosa, bo im się skończyły!).
Ale do rzeczy, gimnazjalista wyjął fajkę, e-cygareta, a, że przepisy są wciąż niesprecyzowane to się poczuł jak król. Po kilkukrotnym zwróceniu uwagi, polonistka po prostu nie wytrzymała i strzeliła młodzieniaszka w twarz. Szok! Niedowierzanie! On dzwoni do rodziców, na policję! Kuratorium oświaty jej na karku siądzie! - moja mama słysząc na holu krzyki, poleciała po dyrekcję, za chwilę przyleciał i pedagog, i rodzice.
Cóż, po całodniowej batalii z chłopcem, matka wyprowadziła go za uszy do samochodu, na drugi dzień nauczycielka dostała olbrzymi bukiet kwiatów i biżuterię, a ja tak tylko myślę, a jakby trafiło na innych rodziców? Kobieta miałaby karierę spisaną na straty, a gówniarz czułby się nietykalny, a z kolei inni nauczyciele z obawy przed konsekwencjami ułatwili by mu drogę do takiego samopoczucia...
szkoła
Nauczyciel, który uderzył ucznia w twarz powinien wylecieć z pracy na kopach. Są jakieś granice. Możliwość zastosowania przemocy jest w tym kraju zarezerwowana dla policji i wojska i to też tylko w określonych okolicznościach. Gdyby policjantka wycięła komuś liścia za złamanie przepisów też uważałabyś to za fajne i słuszne?
Odpowiedz@grupaorkow: Otóż to. Mogła mu zarekwirować zabaweczkę a nie od razu lać po gębie. Aż strach pomyśleć jak zareagowałaby w sytuacji bardziej stresującej...
Odpowiedz@grupaorkow: A gówniarz, który w miejscu publicznym wyciąga śmierdzącą e-fajkę powinien na kopach wylecieć z tego miejsca. Co nie znaczy, że popieram nauczycielkę i przemoc w ogóle.
Odpowiedz@chiacchierona: zarekwirować, wezwać rodziców, wpisać uwagę, wysłać do dyrekcji, w ostateczności nakręcić gównoburzę i sprowadzić na dzieciaka kuratora (jeżeli poziom jego demoralizacji był odpowiednio wysoki). Ale nie uderzyć. Nie miała prawa atakować fizycznie swojego ucznia, bez względu na okoliczności.
Odpowiedz@chiacchierona: Oczywiście, że nie powinna bić, ale nie zrobiła tego z rozmysłem. Czasami widząc bezczelność przekraczającą wszelkie granice nic innego nie przychodzi do głowy. Impuls, a potem już za późno, by cofnąć rękę. Co do zarekwirowania, to nauczyciel wbrew pozorom nie ma prawa zabrać własności ucznia, nawet takiej. Przy piekielnych rodzicach mógłby zostać oskarżony o kradzież.
Odpowiedz@paski: a czy ja to neguję? Czy tak po prostu z braku argumentów wmawiasz mi poglądy, których nigdy nie wyraziłam? :)
Odpowiedz@doktorek: Nie wiem co gorsze, kradzież czy naruszenie nietykalności cielesnej. Miała baba ogromne szczęście, że akurat na taką matkę trafiła bo mogła wylecieć z roboty z wilczym biletem i jeszcze po sądach się ciągać.
Odpowiedz@grupaorkow: Małe niewychowane gówienko które nie potrafi się zachować w społeczeństwie powinno się wywalać ze szkoły na zbity pysk. Małej siostrze (15 lat) dokuczał przez 2 lata gnojek w szkole. Dorwałem go samego. Oklepana facjata i złamany nos nauczyły cwaniaczka kultury. Osobiście nie jestem za przemocą, ale jak nic nie dociera to może porządny wp*****ol zadziała. Jak za młodu dostałem pasem po dupie to się nauczyłem co wolno a czego zdecydowanie nie wolno.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2015 o 21:35
Oczywiscie nie popieram zachowania nauczycielki, ale znając ją, że tak powiem od małego, kobieta miała bardzo dużą cierpliwość, dzieciak po prostu przekroczył granice wytrzymałości, i nie są to jedyne problemy jakie z nim (inni nauczyciele również) miała. Popieram za to zachowanie rodzica, myślę ze same kwiaty na przeprosiny by wystarczyły, i biżuteria to wielka przesada aczkolwiek nie nam oceniać, co według rodzicielki owego urwisa było słuszne, a co nie.
OdpowiedzCo do zarekwirowana e-cygaretow, moja mama jako wozna niemalże codziennie komuś rekwiruje, i właśnie została wezwana na policje w sprawie kradzieży, przy okazji geografica za zarekwirowanie telefonu. Na szczęście, nikt głupi nie jest, odnoszą rzeczy do dyrekcji i podpisują przy tym papiery, także sprawa rozeszła się po kościach, ale jak się to mówi, niesmak pozostał.
Odpowiedz@Lynxo: ok, to wyobraźmy sobie sytuację - dorosły człowiek wyciąga e-papierosa w urzędzie, pani z okienka wstaje i daje mu oklep. Nadal ok? Nie? To czemu to jest ok w relacji nauczyciel-uczeń? Nauczyciel to urzędnik państwowy, ma określony zakres kar dyscyplinujących uczniów i nie ma prawa ich przekraczać. Koniec tematu. Rozczulające historie o małej siostrzyczce nie zmieniają faktu, że baba złamała prawo, zaatakowała ucznia i powinna wylecieć z roboty. Sed lex dura lex.
Odpowiedz@grupaorkow: Tak jest wiele kar dyscyplinujących: prośba o schowanie, wysłanie do pedagoga, wysłanie do dyrektora, wezwanie rodziców. A młodzieniec na to roześmieje się nauczycielowi w twarz. Nauczycielka poniosła porażkę, ale pierwszy prawo złamał młodzieniec. Jako nieletnim nie zainteresuje się w tym momencie nawet policja. Młodzieńcy w szkole zazwyczaj posiadają tylko prawa i zero obowiązków.
Odpowiedz@grupaorkow: Zgadzam się z Tobą w 99%! Jeden procent stanowi niesmak do przekręcenia sentencji. Napisałeś "Lecz prawo twarde prawo", a chyba nie to miałaś na myśli.
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: Lecz prawo Duralex :)
OdpowiedzKiedyś dzieciaki miały większy szacunek do nauczycieli, dobrze, że chociaż na rodziców trafiła normalnych. Mój tata za dzieciaka nie raz dostał od nauczyciela dębowym piórnikiem po łapach i nigdy mu nie przyszło do głowy, żeby komukolwiek o tym powiedzieć. Wręcz przeciwnie - wiedział, że zasłużył, a jakby poszedł się poskarżyć mamie to jeszcze od niej by dostał drugi raz ;) Owszem, bicie dzieci nie jest najlepszym środkiem wychowawczym, ale jak do gnojka nic innego nie dociera, nauczyciel powinien mieć takie prawo. Nie byłoby historii z zakładaniem nauczycielowi koszy na śmieci na głowę itp...
OdpowiedzTeż mi się przypomniało, jak tata opowiadał, że nie wolno się było w domu przyznać, że nauczyciel uderzył i za co, bo jeszcze drugi raz dostał od rodziców :)
OdpowiedzWłaśnie taki belfer "z bożej łaski", naderwał mojemu ojcu ucho. Wtedy moja babcia poszła do szkoły i na głowie belfra rozbiła krzesło. A działo się to w bardzo zamierzchłych stalinowskich jeszcze czasach.
OdpowiedzWłaśnie taki belfer "z bożej łaski", naderwał mojemu ojcu ucho. Wtedy moja babcia poszła do szkoły i na głowie belfra rozbiła krzesło. A działo się to w bardzo zamierzchłych stalinowskich jeszcze czasach.
Odpowiedz@gretelka: mój ojciec mówi to samo:)
Odpowiedz@misiafaraona: A to ja dopowiem historię mojej mamy,dostała smyczkiem po palcach na lekcji muzyki. Wyleciała z rykiem ze szkoły do domu. Jak się ojciec dowiedział to z batem (bo akurat z pola z koniem wracał) do szkoły wleciał i babę przegonił po całej szkole, aż się w klasie jakiejś zamknęła. Afera była jak nie wiem co;)
Odpowiedz@luss313: I jęk to się skończyło?
OdpowiedzCały problem polega na tym, że nauczycielka po prostu nie miała autorytetu. I mieć go nie będzie, jeśli tak się zachowuje. Osobiście znam takich nauczycieli którzy KAŻDEGO cwaniaka ustawią do pionu i takich których nikt nie szanuje. Nie trzeba używać przemocy. Wystarczy trochę doświadczenia.
Odpowiedz@Poziomeczka: Myślę, że tu nawet nie o doświadczenie chodzi a o to 'coś'. W końcu są nauczyciele którzy mają autorytet w swojej pierwszej klasy, nie mając wcześniej zbyt wiele z dziećmi do czynienia, a są tacy którzy mają swoje dzieci, oraz kilkunastoletnie doświadczenie i tego autorytetu nie mają wcale.
OdpowiedzMiałam takiego nauczyciela od historii, bałam się go jak nikogo innego, mimo że nigdy nie krzyczał, ale potrafił zaprowadzić dyscyplinę, że nawet największe cwaniaki siedzieli jak myszy pod miotłą. Dodatkowo potrafił przekazać wiedzę. Bardzo go szanuję za to do dziś. Nie dał sobie wleźć na głowę jak inni...
OdpowiedzCzy ja wiem czy nie miała? Mój rocznik nie był w stanie jej podskoczyć, a przy okazji każdy ja uwielbiał jako osobę. Ja myślę, ze dzieciaki z roki na rok są gorsze, bo jak to jest, ze poprzednie roczniki maja szacunek do nauczyciela czy woźnego, a w dzisiaj nie? Po prostu szczeniaki żyją w przekonaniu, ze za źle zachowanie nie można ich karać.
Odpowiedz@Poziomeczka: Ja kiedyś miałem nauczyciela, który nigdy żadnego cwaniaka do pionu nie ustawił. Nie musiał. Prowadził lekcje w taki sposób, że nikt mu nie cwaniakował.
Odpowiedz@anonimek94: To coś mają nauczycielki chemii, ale niemieckiego już nie :)
Odpowiedz@Piekielna_Kanapka: Niemieckiego też - miałam taką. Malutka, drobniutka blondyneczka, ale tak wredna, że nikt nie podskakiwał. Pewnie po dziś dzień sieje strach w murach szkoły i kosą zbiera. Albo kombajnem, bo kosa by jej nie wystarczyła... Brrrr.
Odpowiedz@gretelka: ;-) Czy jego nazwisko zaczynało się może na W. i nauczał w podstawówce (i pewnie później gimnazjum)? Bo też miałem takiego nauczyciela historii.
OdpowiedzWszystkim twierdzacym że "mój tata, babcia, stryjek byli bici I wyszli na ludzi" polecam zapoznanie się z twórczością Korczaka. Najwybitniejszy polski pedagog, znany na cały świat był zapalonym przeciwnikiem kar cielesnych. to nie wymysł XXI wieku. Nauczyciel zasługuje na szacunek, rodzic przychodzacy do szkoły i prawnikiem z powodu jedynki to patologia. Ale nauczyciel bijacy ucznia w twarz, nie ważne z jakiego powodu to nie nauczyciel. To nie pedagog. To śmieć. Uderzenie w twarz jest strasznie upokarzajace. I jest oznaką słabości. Mówię to nie pozycji osoby, w której rodzinie od pokoleń jest tradycja nauczycielska, I sam pracuje z dziecmi. Bije osoba słaba I nieumiejetna. Dobry nauczyciel bić nie potrzebuje.
Odpowiedz@rzeczony: Masz rację...ale tylko w sprawie Korczaka. Nauczyciel nie powinien być w ogóle zmuszany do stosowania jakichkolwiek kar z absolutnym wyłączeniem kar cielesnych, jednakże...sytuacja sytuacji nierówna. Podam ci przykład, w szkole do której chodzi mój syn jest taki jeden ancymonek który terroryzuje wszystkie dzieci a jego rodzice nawet w poradni pedagogiczno-psychologicznej z nim nie byli. Tłumaczenie zawsze jednakie przecież nikogo nie uderzył, a młodemu różki coraz większe rosną. Jak tu z takim poradzić jak nawet jego rodzice go kryją a sam byłem świadkiem jak do matki która na coś tam mu zwróciła uwagę powiedział zamknij się stara K. Nigdy nawet w takiej sytuacji jak bicie nie ma bieli i czerni zawsze jest jeszcze masa odcieni szarości, a komentować w tak autorytatywnym stylu...poczekam aż dorośniesz.
Odpowiedz@tomdomus: Mieliśmy takiego ancymonka-spadochroniarza w okolicach piątej klasy. A że nikt sobie nie radził, włącznie z nauczycielami (matka-wariatka co jej biednego syneczka dręczą) to poradziliśmy sobie my - duża przerwa, boisko za salą gimnastyczną, dziewczyny na czatach, chłopcy przetłumaczyli dosadnie co robi źle... Po czym cała klasa przy skardze solidarnie się wyparła. Nie, nikt mu nic nie zrobił, on kłamie bo nie chcemy z nim gadać to się mści. Dotarło.
Odpowiedz@yannika: Właśnie, to jest najlepszy sposób, jaki powinien zadziałać, mocny oklep twarzy od całej klasy i wyobcowanie takiego "ancymonka" jak to nazwaliście. Nauczyciel niewiele może, jeśli rodzice nie współpracują, ale jak taki mały kozak dostanie od rówieśników i nie będzie miał nawet do kogo gęby otworzyć, to powinien sam załapać, że zachowuje się źle sposób=biją mnie=nie mam kolegów, jestem sam. Dlatego moim zdaniem na jednego kozaka warto zastosować odpowiedzialność grupową, gówniarz podskakuje za ostro raz-ostrzeżenie, dwa cała klasa wyciąga karteczki i kartkówka, jedynki się posypią. Zakładałbym, że nawet najtwardsi po 2 tygodniach by nie wytrzymali i ustawili kolegę do pionu, jeśli za jego wybryki ma tracić cała grupa.
Odpowiedz@rzeczony: Ale Korczak, chociaż dzieci świetnie rozumiał, chociaż bardzo starał się nad sobą panować, był nerwusem. Zdarzało się, że kiedy jakiś dzieciak zalazł mu mocno za skórę, wytargał go za uszy, zlał po łapach, zdarzyło mu się jednego szczególnego łobuziaka chwycić za fraki i rzucić o drzwi. Korczak wstydził się tego. Jak się coś takiego zdarzyło, podawał sam siebie do sądu. Umiał przeprosić. Im był starszy, tym rzadziej mu się zdarzało. Sami wiecie najlepiej, jak dzieci potrafią wkurzyć, prawda? Zresztą, to były inne czasy, teraz już nawet największy nerwus wie…
Odpowiedz@hola: To cytat oczywiście
OdpowiedzDostał w ryj, bo zasłużył. Nie wiem kiedy działa się historia, ale obecnie przepisy są doprecyzowane. Jeśli chodzi o miejsca publiczne, e-fajki są traktowane jak wyroby tytoniowe. Niestety nadal nie ma kar za sprzedaż tego małolatom.
OdpowiedzNope. Chyba że masz na myśli lokalne przepisy np. palenie w środkach komunikacji miejskiej w konkretnym mieście. Procedowana jeszcze w sierpniu ustawa implementująca unijną dyrektywę tytoniową, w tym traktowanie jak epe jak zwykłych fajek oraz karanie za sprzedaż małolatom czy reklamę, nie trafiła ostatecznie pod głosowanie. Czyli z nowym Sejmem cały proces legislacyjny rozpocznie się od nowa.
Odpowiedz@mietekforce: e-papierosy nie zawierają tytoniu, więc nie mogą być traktowane jak wyroby tytoniowe. Nie są w tym momencie objęte żadnymi regulacjami prawnymi.
OdpowiedzKażdy człowiek, który odpowiada przemocą fizyczną na nieposłuszeństwo powinien być zlany po mordzie. Niezależnie, czy to sześćdziesięcioletnia nauczycielka, czy szesnastoletni chłopaczek. Pewnie, gdyby chłopak oddał, to byłaby wielka afera. Nauczyciel nie ma prawa bić ucznia, niezależnie od tego, co na ten temat sądzicie. W sumie to nikt nie ma prawa nikogo bić, ale chłopak powinien porządnie oddać nauczycielce. Obrona konieczna, klasa pewnie by potwierdziła, że to ona go zaatakowała.
Odpowiedz@wikunia314: A gnojek ma prawo tak się zachowywać?
Odpowiedz@wikunia314: Nie lubię rozwiazań siłowych. Czasem jednak nie ma innego rozwiązania. Niezależnie co na ten temat sądzisz. Na potwierdzenie moich słów przypomnę Ci tylko, że gdyby tego nie zrobiła, efektu by nie było. Ktoś powinien temu gnojowi wpierdzielić. Szkoda, że musiała to zrobić nauczycielka.
OdpowiedzNauczyciele w gimnazjach niestety zbierają efekty pracy wychowawczej swoich kolegów z podstawówek i rodziców. Podstawówki wysyłają rozwydrzone bachory do gimnazjów, żeby jak najszybciej pozbyć się problemu, a w gimnazjum już raczej trudno wychować nastolatka. Oczywiście wszystko zaczyna się od rodziców. Naprawdę współczuję pracownikom gimnazjów.
OdpowiedzMoże i dzieciak z efają piekielny (chociaż to kwestia wychowania, mam brata w gimnazjum, nawet normalny jest jak na te czasy). Ale jakby nauczyciel podniósł na mnie rękę nie odpuściłabym. Sprawa by poszła co najmniej do dyrekcji z domaganiem się wyciągnięcia konsekwencji, jak nie to wyżej włącznie z policją. Są inne sposoby karania, nauczyciel nie ma prawa mnie uderzyć. Że X lat temu było praktykowane? Widocznie bardzo tęsknicie za tamtymi czasami.
Odpowiedz@Allice: Otóż właśnie. To, że moje dziecko miałoby przesrane u mnie na długo za taki numer to jedno, ale że nauczycielka by nie została w zawodzie, to pewne. Żadna obca bandziorka bez autorytetu nie ma prawa uderzyć mojego ani niczyjego innego dziecka. Sama jestem nauczycielką. Miałam zajęcia z różną młodzieżą, z ludźmi po wyrokach, z ućpanymi do imentu, że musiałam wzywać pogotowie. I nigdy nie musiałam używać wulgaryzmów, ani nikogo bić, żeby się zachowywali jak ludzie. Choć zdarzało się wzywać na pomoc pedagoga szkolnego (była taka klasa w gimnazjum, że nie dało rady inaczej) to NIGDY nie zastosowałam przemocy. Tak działają ludzie zdrowi na umyśle. Po prostu. PS Moją wychowawczynię, wyzywającą licealistów od najgorszych i próbującą ulać całą klasę na dopuszczeniu do matury BO TAK, wysiudano z zawodu. Zaczęło się od skarg do kuratorium od rodziców z naszej klasy, potem kolejnej i nie było wyjścia. Nie wiem, czym się teraz zajmuje, ale wiem, że z młodzieżą pracować już nie będzie.
OdpowiedzMoże jestem dziwna i rozpuszczona, ale gdyby mnie nauczyciel spoliczkował, zrobiłabym mu to samo. Oko za oko, ząb za ząb...
OdpowiedzBo wicie ludziki dawniej chodzenie do szkoły to był przywilej, nobilitacja itp a teraz to obowiązek Dopóki to się nie zmieni (podejście rodziców też) no to będzie jak będzie Mnie rozrzewnił tekst "wiele lat temu" w temacie szkół i gimnazjów które wprowadzili 15lat temu, no tak wiele ale poczułem się jak średniowieczny żak
Odpowiedz