Małżonka moja powiła niedawno dziecię. Chciałem napisać coś o osobniczkach, które powinny być a nie są...
Najpierw fragmenty z "Kodeks etyki zawodowej pielęgniarki i położnej Rzeczypospolitej Polskiej"
Pielęgniarka / położna pełniąc rolę zawodową zobowiązana jest do:
udzielania pacjentowi rzetelnej i zrozumiałej informacji dotyczącej procesu pielęgnowania.
Pielęgniarka/położna, nie może żądać od pacjentów dodatkowego wynagrodzenia ani też uzależniać swych usług od uzyskania korzyści materialnych.
Jak widać we fragmentach na piśmie wszystko ładnie, pięknie - o praktyce zaś poniżej...
Jeśli chcesz, aby pielęgniarka pokazała Ci jak przewinąć, wykąpać maluszka to musisz dać w łapę... Gdyby nie inne matki na sali poporodowej lub osoby towarzyszące typu babcie to matka byłaby praktycznie zostawiona sama sobie.
Gdy jeden ojciec spytał czy może popatrzyć, jak myte jest jego dziecko była krótka odpowiedź - NIE (ton dużymi literami).Gdy zapytał czemu, położna powiedziała mu "przyjdę i pokażę jak kąpać i powiem o pielęgnacji dziecka za 600 (słownie: sześćset) złotych".
Dać dziecko na dokarmienie - przyjmą, ale z fochem jakby kazać im robić coś poniżej godności.
Porada odnośnie karmienia dziecka, "prowadzeniu się" kobiety po porodzie itp. można poprosić o panią (informacja jest na drzwiach w każdej sali)- oczywiście odpłatnie.
Poza tym, jak zauważyła to leżąca z żoną kobieta - poza obchodami i przyniesieniem paszy nie interesuje się nami nawet pies z kulawą nogą...
Znajoma małżonki (z zagrożoną ciążą) leży w tym samym szpitalu tylko piętro wyżej - zupełnie inne zachowanie pań położnych, więc jednak się da...
Rozumiem, że nie wszystkie położne/pielęgniarki są takie, zdaję sobie sprawę, że danego dnia może być dużo pracy - ale czemu zawsze brakuje ludzkiej życzliwości?
Oba oddziały oczywiście w szpitalu na NFZ.
Szpital w Warszawie
O ile uwierzę, że na polozniczym bywają wredne babska, które karierę zaczęły za prl i wciąż nie potrafią zmienić swoich przyzwyczajeń, to nie uwierzę, że tak oficjalnie każą płacić. I jeszcze ta kartka ma drzwiach. Trochę podkolorowane, jak dla mnie, więc wciaskam "słabe".
OdpowiedzA jakie szpital ma opinie w necie? U mnie w szpitalu położne tez nie przewijały ani nie przebierały dzieci. Pierwsze pytanie było czy chodziliśmy do szkoły rodzenia. Chodziliśmy wszystkie, wiec co miały pokazywać? Jak zapytałam o czyszczenie kikuta to pokazały, myły przy nas. Dokarmianie - nie chetnie dawaly mieszanki, chyba ze maluszek bardzo plakal. Nic nie mowily jak lekarz wpisal w kartę dokarmianie. Pokazały mi gdzie jest lodówka z pokarmem, wyjaśniły, ze dla mojej córki mam brać te z napisem 20 i jak odgrzewać. Miałam dostęp do butelek albo strzykawek, gdybym chciała karmić "po palcu". Pokazały jak, wytłumaczyły dlaczego tak i ja właśnie dokarmiałam strzykawką. Szpital na nfz Gdańsk. Aha szkoła rodzenia była dofinansowana. Zapłaciłam 25 zl wpisowego i tyle. Raz w tygodniu teoria i osobno godzinne zajęcia z gimnastyki dla ciężarnych.
OdpowiedzJest teraz tyle literatury na temat ciąży i pielęgnacji niemowlęcia, że przez 8 miesięcy ciąży można to przeczytać a nie oczekiwać, że ktoś pomoże, jak już potrżeba się pojawi. Poza tym - a gdzie kobiety z rodziny rodzącej, skoro jesteśmy tak zacofani, żeby nie poszukać wiedzy OGÓLNIE dostępnej?
OdpowiedzCo innego poczytać a co innego robić samemu przy swoim dziecku... Poza tym nie każdy ma rodzinę pod ręką a nawet najbanalniejsze rzeczy typu szklanka z wodą dla osoby w takim stanie często są "mięsień imposible"
Odpowiedz@katem: o przeprowadzeniu operacji wycięcia wyrostka też może sobie przyszły lekarz przeczytać, ale bez praktyki i nadzoru ze strony kogoś, kto mu to pokaże praktycznie ową lekturą może sobie tylko usunąć materiał biologiczny z okolic odbytu po defekacji...
Odpowiedz@katem: Problem w tym, że w zakresie obowiązków pań położnych są właśnie m. in. działania opisane przez autora historii. Jednym słowem, jest to ich PSI OBOWIĄZEK A NIE ŁASKA. Ja rozumiem, że ich zdaniem zarabiają za mało, ale z kolei moim zdaniem jaka praca taka płaca (i powiedzenie to ma uzasadnienie w przypadku zdecydowanej większości pielęgniarek i położnych).
OdpowiedzDokarmianie sztucznymi mieszankami nie powinno mieć miejsca do końca 6 miesiąca życia - może więc nie był to foch. Jasne, różnie bywa, czasem trzeba (bo np. matka nie ma pokarmu), ale jeśli tylko można tego uniknąć, to należy do tego dążyć. Dwa - ludzie złote, przestańcie w końcu mylić pielęgniarki z położnymi -.- To są serio inne zawody.
Odpowiedz@onna: 1. sa kobiety, ktore pokarmu nie maja albo np. przyjmuja silne leki i wyklucza to naturalne karmienie 2. to dziecko danej kobiety i jej decyzja i nie wyobrazam sobie wpiertalania sie w te decyzje jakiejs obcej w sumie baby
OdpowiedzTo w jakim szpitalu wy rodziliście? Jak rok temu rodziłam synka to w ciągu pierwszej doby nie interesowało mnie nic poza tym, żeby przystawić go do piersi jak był głodny. Przyszły, przewinęły, wykąpały. Na drugi dzień jak odzyskałam trochę sił to już faktycznie sama go przewijałam, ale pielęgniarki nadal go kąpały w szpitalu...
OdpowiedzBielańskim.
OdpowiedzHistoria naciągana w.... no. Bardzo. Żadna pielęgniarka, a TYM BARDZIEJ POŁOŻNA (bo na oddziałach ginekologicznych są same POŁOZNE. Rzadko zdarzają się pielęgniarki co jest nagminnie mylone) Nie powie, że chce pieniędzy. RZADNA. Nawet kawę w ramach podziękowania za pracę boją się przyjąć w przeciwieństwie do lekarzy. Szkoły rodzenia są przy szpitalach, można się zapisać, pokażą co i jak, a po porodzie każda położna robi badania dziecka, zajmuje się nim, waży, ogrzewa itp. a potem jazda z dzieckiem do matki, która ma karmić. Pomoże dziecko ułożyć i da kilka rad, ale nie będzie za matką biegać bo dzieckiem ma się zajmować. To tak dosadnie pisząc. W swoich praktykach na oddziale położniczym NIGDY, ale to PRZENIGDY nie widziałam, żeby ktokolwiek tak się zachowywał, a położne są cieniem samych siebie bo boją się cokolwiek zrobić, dzieci kochają, a pensja? Jaka jest taka jest, ale po 10 latach pracy i odpowiedzialności za ludzkie życia jak i dbanie o ich jakoś w szpitalu za 1300 zł +/- obelgi i wytykanie od piekielnych pacjentów nawet i wam by się odechciało cokolwiek robić. Jak chcecie wolontariuszy idźcie do Karitas. Troskę o innych może mieć byle żul, ale umiejętności i widzę w tym zawodzie nie każdy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2015 o 17:35
@Arcialeth: Zgadzam się z tym co piszesz, ale prosiłabym zamiast "rzadnych" użyć "żadnych"(sama mam z tym problemy).;)
OdpowiedzTu powiedziały, nawet spytane o fv - nie ma problemu, płatność tylko gotówką. Natomiast nawet zobaczyć jak ona kąpie w pokoju noworodka- twarde NIE. Przed przyjęciem kawy i słodyczy (przy wyjściu z innego szpitala) jakoś nigdy żadne się nie wzbraniały. Jakoś piętro wyżej inne podejście mieć mogą (patologia ciąży) a na poporodowym nie? O lekarzach robiących cesarkę czy paniach sprzątających/wydających posiłki złego słowa powiedzieć nie możemy - przeciwnie, podejście super.
Odpowiedz@Arcialeth: W swoich kontaktach ze szpitalem - potwierdzam w 100% to, co piszesz. Chwała niech będzie położnym, które spotkaliśmy, bo to wspaniałe i przemiłe kobiety.
Odpowiedz@Arcialeth: to, ze tobie sie to nie zdarzylo, nie znaczy, ze nie zdarzylo sie nikomu... to, ze ty taka byc nie zamierzasz, nie znaczy, ze 1. kiedys nie bedziesz, 2. absolutnie NIKT w zawodzie taki nie jest
Odpowiedzszpital nie jest szkołą dla matek. od tego jest szkoła rodzenia, można wcześniej się zapisać. sytuacje, które opisujesz, są incydentalne. co do dokarmiania - dziecko przystawiane do piersi karmi się strzykawką. musi robić to fachowo położna. jeśli jest karmione tylko butelką-może robić to matka.
OdpowiedzOj, CBA by się zainteresowało.
OdpowiedzLeżałam na patologii ciąży i mogę powiedzieć o pielęgniarkach różne rzeczy... "paszę" przynosiła inna pani, pielęgniarki pojawiały się przy obchodzie i ewentualnie gdyby ktoś miał (jak w moim przypadku) kroplówkę. Założenie i przyjęcie na oddział uważam było w dobrej atmosferze i bez bólu, ale potem bałam się czy zdążą wymienić kroplówkę na czas...
OdpowiedzNapisz, jaki to szpital. Szpital, w którym rodzimy można wybrać dowolnie. Wystarczy w trakcie ciąży zorientować się z grubsza, jak wygląda sytuacja w okolicznych szpitalach. My zaliczyliśmy "szkołę rodzenia" (kilka spotkań jeszcze przed porodem, instruktaż pielęgnacji noworodka, "wycieczka" po oddziale i sali porodowej). Sama porodówka wygląda jak wnętrze promu kosmicznego, połączona z przedszkolem. Magiczna wanna z bąbelkami, łóżko, fotel, kozetka, piłka, drabinka.... No po prostu wszystko to, o czym można przeczytać w sieci, i jeszcze trochę. Po porodzie, w wyniku pewnych komplikacji, nasz syn przez tydzień leżał w inkubatorze, w oddzielnej sali - nigdy nikt nam nie wzbraniał dostępu do niego, opiekę miał fantastyczną. Pielęgniarki i położne - przemiłe i sympatyczne. Wszystko wyjaśniły, pokazały, zaprezentowały. Do tego wszystko z uśmiechem na ustach! Matki leżą w dwuosobowych salach, przy każdej sali - łazienka z WC i kabiną prysznicową. Każda sala wyposażona w wanienkę dla dziecka i przewijak. Niestety, paskudne, szpitalne żarcie trzeba było jakoś znieść. Bajka? Prywatny szpital? Łapówka? Daleki, bogaty Zachód? Nie. Zwyczajny szpital. Wszystko płaci NFZ. Dwie ulice dalej jest drugi. Bród, smród i malaria. Wszyscy o tym wiedzą, a i tak tam idą i narzekają....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2015 o 12:07
takie "propozycje" to tylko nagrywac a potem skladac skargi. wraz z pozwem o wyludzenie. ewentualnie mozesz poprosic o pokwitowanie ;) apel do facetow- badzcie przy swoich kobietach w tych dniach, to znaczaco ukroca takie zapedy, babska robia sie mniej zuchwale
Odpowiedz