Pewna osoba z rodziny mojej drugiej połówki mnie nie lubi. Ot, jak w rodzinie. Normalni ludzie zachowują się wtedy poprawnie: dzień dobry-dzień dobry, kawa, herbata, rozmowa o pogodzie, nieprawdaż?
Otóż owa osoba zażyczyła sobie, żeby podać jej grafik z pracy i godziny, kiedy nie przebywam w domu, bo ona sobie życzy kogoś odwiedzić, a nie ma ochoty mnie widzieć. Tak, mam mówić kiedy będę u siebie w domu. No nie.
Druga połówka zabroniła osobie wstępu na posesję.
Moją odpowiedzą było jedynie, że to szczyt bezczelności i nie zamierzam się tłumaczyć gdzie i kiedy przebywam nikomu oprócz drugiej połówki.
Sam należę do wspólnoty i różne dziwy w niej wyczyniane już widziałem, ale takiego jeszcze nie :D U nas co najwyżej ludzie zagłosują za czymś, a potem się dziwią, że ma to przełożenie na wzrost opłat za lokal. Ale osoba wprowadzająca uchwałę i tak nieogarnięta jeszcze się u nas nie trafiła. Na całe szczęście!
Odpowiedz@trawiasty: nie ta historia :) komentarz miał być raczej do #69032
Odpowiedz