Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o urzędzie imigracyjnym przypomniała mi perypetie koleżanki. Koleżanka zaraz po studiach…

Historia o urzędzie imigracyjnym przypomniała mi perypetie koleżanki.

Koleżanka zaraz po studiach wyjechała z kraju. Najpierw kilka lat pracowała w pewnym europejskim kraju. Tam złapała kontakty z uczelnią z drugiego końca świata i w końcu dostała propozycję wyjazdu na projekt badawczy do pewnego kraju Ameryki Południowej. A ponieważ raz człowiek żyje, to z czystej ciekawości postanowiła tam wyjechać. Kraj jej się bardzo spodobał, a jeszcze bardziej spodobał jej się pewien obywatel tego kraju. Ona obywatelowi też się spodobała. I tak romans kwitł w najlepsze.

Po dwóch latach postanowili się pobrać. Kwestia załatwiania formalności to temat na inną, bardzo długą historię, ale nie o tym miałam pisać. W końcu udało się - wzięli ślub. Pomieszkali w tym kraju jeszcze ponad rok aż koleżance skończyła się umowa z uczelnią. A ponieważ zdążyła zatęsknić za kapustą kiszoną i pierogami, postanowiła wracać do kraju. Jej mąż też chciał jechać do Polski - w końcu to Europa, ziemia wielkich możliwości. Wizę jej mąż dostał bez problemu. Jednak gdy już dotarł do Polski, musiał udać się do urzędu aby dostać prawo do stałego pobytu w kraju, a także podjąć legalną pracę. I tu pojawiły się schody.

Jednym z etapów była rozmowa z urzędnikiem, mająca stwierdzić, czy ich małżeństwo nie zostało zawarte dla picu. Taka rozmowa polega na tym, że małżonkowie osobno odpowiadają na taki sam zestaw pytań (pytania typu - ile lat ma bratanek małżonki, albo czym zajmuje się teściowa małżonka). Tyle tylko, że w urzędzie zajmującym się cudzoziemcami nie było ani jednej osoby mówiącej po angielsku. Ani hiszpańsku. Ani niemiecku. Bo te trzy języki małżonek znał w stopniu bardzo dobrym. Polskiego też się uczył, ale nie znał go jeszcze na tyle aby przeprowadzić taką rozmowę. Tłumacza urząd też nie miał. Koleżanka musiała znaleźć tłumacza na własną rękę.
To nie koniec piekielności.

Po spełnieniu wszystkich warunków, odbyciu tej rozmowy, kilku wizytach dzielnicowego (miał sprawdzić czy aby na pewno mieszkają razem), w końcu dostali odpowiedź na wniosek o zgodę na pobyt stały. Odpowiedź odmowną. Uzasadnienie? Małżonek nie ma pracy. Owszem, nie miał pracy. Bo aby dostać legalną pracę potrzebował zgody na pobyt w kraju.

Batalia o zmianę tej decyzji zajęła jeszcze kilka miesięcy, ale została w końcu wygrana. Niedługo zaczynają bitwę o obywatelstwo.

Urząd do spraw cudzoziemców

by archeoziele
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
1 35

I oto mamy przykład paranoi ludzi odpowiedzialnych za kraj. Jeden urzędnik, Kopacz to tylko urzędnik. podejmuje się do przyjęcia 13 tysięcy ludzi bez sprawdzania kto zacz, a inny nie chce w Polsce człowieka którego można prześwietlić na wszelkie sposoby. Ktoś mi wytłumaczy logikę tego?

Odpowiedz
avatar archeoziele
15 21

@Rak77: W dodatku człowieka świetnie wykształconego i chcącego pracować. Swoją drogą- jak tylko dostał zezwolenie pracę znalazł, bez najmniejszych problemów.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 26

@Rak77: Wyobraź sobie, że Dolnośląskie nawiedza seria tornad, a potem całość zalewa powódź tysiąclecia. Województwa sąsiednie budują na granicach zasieki z drutu kolczastego, a Warszawa mówi: "g... nas obchodzą wasze problemy, zalało was, to się sami suszcie". Każdy kraj UE jest jednym z takich województw. Polska tez i nikt jej na siłę tam nie wciągnął. Wspólna polityka to nie tylko podróżowanie bez paszportów, otwarte rynki pracy i miliardy euro dotacji. To również pewne zobowiązania.

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 24

@Fomalhaut: Problem w tym, że tornada nie da się zatrzymać. To wypadek absolutnie losowy. Tutaj mamy raczej sytuację taką- Twój sąsiad urządza weselicho na 500 osób. W dzień wesela dzwoni do Ciebie a gdy otworzysz mu drzwi, wpycha do Twojego mieszkania 15 ciotek z wujkami, mówiąc- wujkowie trochę u Ciebie pomieszkają. Zrób im kolacje i zadbaj, aby było miło.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 15

@archeoziele: No dobra, pociągnę twoją analogię. Dobudowałeś się do sąsiada myśląc, że będzie zawsze płacił za ciebie czynsz i rachunki.

Odpowiedz
avatar Rak77
15 23

@Fomalhaut: Chcesz porównania na tym poziomie? Więc ja widzę to tak: HGW, czyli prezydent miasta, stwierdza że mamy za mało ludzi do prac prostych w Warszawie, ogłasza że każdy bezrobotny dostanie mieszkanie i jakąś zapomogę. Ludzie walą tłumnie do Wa-wy. Niestety są to ludzie z popegeerowskich wiosek i zaczynają się problemy. Nie mają wykształcenia niezbędnego do podjęcia pracy. przyprowadzili ze sobą kury i mućkę (którą chcą wypasać w parkach - "bo u nas się tak robi"). Mieszkańcy Warszawy nagle zobaczyli że ci co mieli pracować jako sprzątacze, kanalarze czy inni potrzebni ale ciężko pracujący ludzie, do żadnej pracy się nie garną a zasiłki i mieszkania chętnie biorą. Któregoś dnia okazuje się że pod blokiem mają zbudowany chlewik, pod samem osiedlowym mają kółko adoracji "Mamrota", śmietnik przerobiony na kurnik, itp... Po zgłoszeniu na policję dowiadują się że "im" wolno bo to ich taka tradycja i trzeba się przyzwyczaić. A nowi przybywają, dowiedzieli się jak to w Warszawie dobrze i łatwo się żyje. Mało tego, w innych województwach też się dowiedzieli że warszawiacy za darmo utrzymują a nawet na fajki bedzie. Więc ci co nie chcieli pracować w Szczecinie, Wrocławiu czy Krakowie, też idą do Warszawy. Że co? Tylko z rejonów bezrobocia? To się dowód wyrzuci i się powie że jest od dziada pradziada z okolic galicyjskiej biedy. To nic że część z nich to cyganie nie skażeni pracą od kilku pokoleń, część to kibole z klubów "pokłóconych" z CWKS więc rozróby pewne, a część to wręcz bandyci uciekający z rejonu gdzie ich wszyscy znają. W tym tłumie giną, a co najgorsze może braknąć mieszkania i zapomogi dla powodzian i pogorzelców którym powinniśmy pomóc. Prezydent HGW nagle spostrzega że obiecała za dużo, że nie ma rozwiazanego problemu z pracownikami dla MPO a na dodatek ma gnój na podwórku, świnie na balkonie i pijaków pod Tesco. Na szczęście ma kumpli na Wiejskiej. Ci, idąc jej na rękę, wzywają prezydentów innych miast i mówią im że Warszawa ma problem bo biedacy uciekający z mroźnych Mazur i zasuszonych pól Podkarpacia, potrzebują pomocy i dobrze by było by każde miasto wzięło trochę tych bezrobotnych do siebie. Nieoficjalnie tylko sugerując że jak nie wezmą to im dotacje z budżetu obetną. HGW się cieszy bo pozbędzie się pijaków i rozrabiaczy (no bo tych co znaleźli pracę w "zieleni miejskiej" przecież nie wywali). Pani prezydent Łodzi (ciekawy zbieg okoliczności :)) przyjeżdża i mówi na sesji rady miasta że mają przyjąć 1300 bezrobotnych. Co trzeźwiejsi radni (z innej partii) mówią że Łódź ma sama poważne problemy z bezrobotnymi a mieszkań komunalnych brakuje ponad 3! tysiące. Więc łodzka Hania ze swoimi zwolennikami, zakrzykuje ich że "to nie ludzkie, nie mają serca, ludziom trzeba pomóc, to nasz obowiązek..." A Łodzianie nie chcą powtórki z warszawskich błędów. Teraz podstaw -Merkel-Niemcy-Kopacz-Bruksela-Polacy-Syryjczycy-islamiści-murzyni z Afryki

Odpowiedz
avatar zendra
1 13

@archeoziele: Trzeba było kupić syryjski paszport (podobno niedrogo) a mąż koleżanki dostałby prawo stałego pobytu od ręki, i wysoki zasiłek :)

Odpowiedz
avatar zendra
6 18

@Fomalhaut: @Rak77 dobrze to wszystko objaśnił, ale mnie najbardziej przeraża w twoim rozumowaniu to, że uważasz, iż "Każdy kraj UE jest jednym z takich województw"... NIE JEST! To są suwerenne kraje, które zgodziły się scedować część uprawnień na organy ponadnarodowe, ale mogą tę cesję w każdej chwili cofnąć, jeżeli te uprawnienia będą nadużywane. Wspólnota europejska to związek państw europejskich, a nie wspólnota z Syryjczykami, Afgańczykami, Pakistańczykami, Libańczykami, Libijczykami, Jordańczykami, i Bóg wie kim jeszcze. Z praw wspólnotowych nie tylko nie wynikają jakiekolwiek nasze zobowiązania wobec imigrantów, ale wręcz przeciwnie: oni wszyscy powinni zostać zatrzymani w Grecji i we Włoszech, dokąd przybywają w pierwszym rzucie, tam powinni być sfotografowani, "skatalogowani" (linie papilarne, dane osobiste) i umieszczeni w ośrodkach tymczasowych, a po procedurze weryfikacyjnej WYDALENI z Grecji i Włoch tam skąd przybyli. A powinno tak się stać, ponieważ niemal NIKT z imigrantów nie przybywa bezpośrednio ze strefy działań wojennych! Oni przyjeżdżają z bezpiecznych obozów w Turcji, Libanie i Jordanii, a pozostała reszta z innych państw w ogóle nie objętych wojną. Jeżeli już powołujesz się na prawo wspólnotowe, to nie od rzeczy będzie zaznaczyć, Niemcy w sprawie imigrantów ZŁAMALI wszelkie prawa wspólnotowe i jeszcze bezczelnie się tym chełpią na zasadzie: my tu rządzimy (w Unii) i nikt nam nie podskoczy, nawet jakieś tam "prawa wspólnotowe". Nie wspomnę już Grecji i Włoszech, które w ogóle nie wypełniają żadnych obowiązków jakie nakładają na nich prawa wspólnotowe w sprawie imigrantów.

Odpowiedz
avatar archeoziele
3 3

@zendra: No niestety, sprawa z czasów gdy nikomu się nie śniło o syryjskich uchodźcach, a wojna w Syrii dopiero powoli kiełkowała.

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 4

@zendra: no właśnie nie bardzo, bo po podpisaniu traktatu lizbońskiego Polska stała się takim europejskim województwem.

Odpowiedz
avatar zendra
2 4

@Painkiler: Raczej nie. Cóż takiego zmienił Traktat Lizboński, że staliśmy się "europejskim województwem"?

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 3

@Rak77: Proszę nie powtarzać bzdur. Została podjęta decyzja o przyjęciu tych ludzi PO SPRAWDZENIU, kto to jest. I to nasze służby maja sprawdzać, nie służby kraju, w którym oni teraz przebywają.

Odpowiedz
avatar archeoziele
3 5

@Jorn: Zadziwiająca jest Twoja wiara w sprawność naszych służb...

Odpowiedz
avatar zendra
2 4

@Jorn: Wręcz odwrotnie: imigranci mają być sprawdzani w pierwszym kraju strefy Schengen, w którym się pojawią - tak stanowi unijne prawo. I nie zostali sprawdzeni, w ogóle przez nikogo. Najnowsze informacje z Brukseli mówią, że rząd Polski zgodził się na przyjęcie 100.000 imigrantów!!! (słownie: sto tysięcy).

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@zendra: Tak stanowi obecne prawo. Stanowi ono też o tym, że ten pierwszy kraj ma na głowie cały problem. Już zawarto porozumienie, że zostanie ono zmienione. Z jednej strony relokacja, z drugiej sprawdzenie przez kraj przyjmujący. To ostatnie było najważniejszy warunkiem akceptacji relokacji przez Polskę. Co do tych stu tysięcy, to radzę znaleźć sobie lepsze źródło informacji.

Odpowiedz
avatar zendra
-2 2

@Jorn: Właśnie w tym rzecz: imigrantów ma sprawdzać ten pierwszy kraj, ale ten kraj tego nie robi. Jeżeli zawarto porozumienie, że to zostanie zmienione, to tym gorzej, to oznacza przyznanie się, że nikt nad tym nie panuje, a FRONTEX to tylko ponury żart. 100.000 imigrantów na które zgodziła się Polska, to informacja z bardzo dobrego źródła. Jeżeli jeszcze o tym nie słyszałeś, to ja radzę ci znaleźć lepsze źródła informacji.

Odpowiedz
avatar czarny_kruk
-1 1

@Rak77 nie wiem czemu minusuja Twoja wypowiedz, to czysta prawda. mocny plus.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@zendra: Właśnie się dowiedziałem, że to jakaś pisowska gadzinówka. Jest to kłamstwo szyte tak grubymi nićmi, że nawet Kaczyński publicznie przyznał, że w nie nie wierzy.

Odpowiedz
avatar lafarro
25 29

Mam znajome małżeństwo kanadyjsko-polskie. Kilka lat po ślubie ubiegali się o polskie obywatelstwo dla kanadyjczyka, co skończyło się niezapowiedzianą wizytą patrolu granicznego o 6 nad ranem. Otóż podczas rozmów w urzędzie imigracyjnym (dla odmiany był tam ktoś mówiący po angielsku) na pytanie "z kim mieszkasz tu w Polsce?" ona odpowiedziała "z mężem" (co było prawdą) mąż odpowiedział że "z żoną i Garrym". Urzędnicy zwietrzyli aferę i nasłali patrol. Garry jest wyżłem amerykańskim :) dziś się z tego śmiejemy ale sąsiedzi owego małżeństwa plotkowali jeszcze przez kilka lat o "nalocie antyterrorystów na tych z zagranicy"

Odpowiedz
avatar Jorn
-4 10

@lafarro: Jak się głupio odpowiada na oficjalne pytania, to nie ma się co dziwić, że urząd nabiera podejrzeń.

Odpowiedz
avatar Wilku94
5 5

Jeśli chodzi o kwestie formalne, przesłuchanie obcokrajowca (jeśli oświadczył, że nie zna języka polskiego) musi odbywać się za pośrednictwem tłumacza - urzędnik nie może rozmawiać z nim bezpośrednio nawet jeśli zna perfekcyjnie język obcy, jakim obcokrajowiec się posługuje. Na stronach postępowania ciąży też obowiązek "załatwienia" sobie tłumacza...

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 5

@Wilku94: To dość bzdurny przepis. Generuje niepotrzebne problemy.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
0 6

@Wilku94: Jednak to nie zmienia faktu, że nawet gdy taki obcokrajowiec pójdzie do urzędu w celach czysto informacyjnych, żeby się dowiedzieć, popytać co musi przygotować, jak wyglądają procedury etc., to i tak niewiele się dowie bo statystyczna Pani z Urzędu żadnego obcego języka nie zna.

Odpowiedz
avatar Painkiler
-1 5

@Frankenstein: Pani jest żoną brata wnuka teścia, co syn jego drugiej żony jest posłem albo radnym dużego miasta i posadka została stworzona specjalnie dla niej - więc ona żadnych języków znać nie musi, tylko ma siedzieć i ładnie wyglądać.

Odpowiedz
avatar 0303
0 4

@Frankenstein: Urzędnicy z Wydziałów ds.Cudzoziemców znają przynajmniej jeden obcy język, bo jest to jedno z wymagań przy staraniu się o pracę, jednak przepisy nie zezwalają na przeprowadzanie przesłuchania w języku obcym, gdyż ustawa o języku polskim mówi, że językiem urzędowym w Polsce jest język polski. Dlatego też są konieczni, przy tego typu rozmowach, jeżeli osoba ubiegająca się o kartę pobytu lub o obywatelstwo nie zna języka polskiego, tłumacze przysięgli. Natomiast INFORMACJĘ w każdym urzędzie można uzyskać w języku angielskim (jak i innym obcym). Swoją drogą niezły ignorant, skoro będąc z Polką i chcąc przyjechać do Polski, nie na chwilę, tylko żeby mieszkać nie uczył się polskiego.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@0303: Uczył się polskiego. W tej chwili rozmawia w tym języku bardzo dobrze. Ale osiągnięcie poziomu wystarczającego na swobodną rozmowę w urzędzie zajmuje dość dużo czasu. Zwłaszcza że polski nie jest łatwym językiem.

Odpowiedz
avatar asmok
-1 1

@0303: "gdyż ustawa o języku polskim mówi, że językiem urzędowym w Polsce jest język polski". Już nie :) Kilkanaście dni temu, w związku ze spodziewaną dużą liczbą imigrantów, sejm przegłosował małą zmianę - na poziomie powiatu mniejszość etniczna ma prawo do wprowadzenia tzw. języka pomocniczego i posługiwania się nim zamiast urzędowym. Urzędnicy i nauczyciele w niektórych powiatach będą mieli sporo roboty z nauką arabskiego :)

Odpowiedz
avatar bulhakov
9 13

Uchodźcy z Syrii jeszcze nie wiedzą, że będą musieli się wrócić do swojej ojczyzny po akt urodzenia, zaświadczenie o niekaralności i odpis dokumentów z meczetu :)

Odpowiedz
Udostępnij