Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

A propos wysypu historii kasjerek nt. tego, że klienci nigdy nie mają…

A propos wysypu historii kasjerek nt. tego, że klienci nigdy nie mają drobnych - opowieść z drugiej strony barykady.

Mam prawie pod domem sklep osiedlowy - jest tam chyba od czasów, kiedy moi rodzice byli dziećmi, drożej niż w markecie, więc wiadomo - chodzi się tam tylko po jakieś pierdołki jak czegoś braknie.
Jakieś 3 lata temu sklep wszedł do sieci sklepów i dostał nową kierowniczkę. Wtedy też zaczęły się problemy z drobnymi - ale tylko kiedy ona stała na kasie (a zdarzało się to często).

Jak idę na małe zakupy to nie biorę siatki ani torebki, więc nie mam gdzie schować portfela. Biorę piątkę czy dyszkę, czasami świeżo po śnie i w pidżamie po bułki, czasem w fartuchu z kuchni, wiecie jak to wygląda.
Praktycznie od samego początku awanturowała się, że nie ma wydać (z 10 złotych do produktu za 2.95 czy inne podobne), była "dłużna grosika/dwa/pięć", wydawała resztę na kilogramy - ot, wpadła na pomysł "odegrania się" na klientach za to, że nie płacą odliczonej kwoty - nie wiem czemu sobie mnie upatrzyła, może innym ludziom też to robiła, ale ze mną nie powinna była zaczynać. Znosiłam to przez 2-3 miesiące, a bywałam tam często. Jako że nie miałam najmniejszej ochoty nosić ze sobą portfela ani nie miałam też ochoty chodzić z toną złomu, gdy ten portfel brałam, postanowiłam, że jej odpłacę.

Zaczęło się niewinnie - byłam asertywna i nie zgadzałam się na to, żeby "była dłużna" końcówkę. Okazało się, że jednogroszówki miała w kasie i mi je mogła wydać, tylko wcześniej znalazła się uprzejma idiotka, która się o nie nie wykłócała. Oczywiście dalej narzekała, że nie mam odliczonej kwoty i wydawała mi w niskich nominałach. Spróbowałam z nią porozmawiać na temat posiadania większej ilości drobnych ("grubszych" jak choćby złotówki czy dwójki) to kazała mi się nie wtrącać - tak się bawić nie będziemy.

Parę dni później (dzień wypłaty) przyszłam chwilę po otwarciu sklepu kupić bułki. Ze stówą. Odmówiłam odejścia od kasy i stałam tam tak długo, aż dostałam resztę co do grosza. Na pytanie o drobne odpowiedziałam, ze to nie jej interes. Następnego dnia poszłam po jogurt. Również ze stówą. Z odważną miną wzięłam resztę (same niskonominałowe monety, żadnego banknotu). Trzeciego to samo. Czwartego na mnie nawrzeszczała i zagroziła, że przestanie mnie obsługiwać. Przeprosiłam i z miną niewiniątka obiecałam, że to się więcej nie powtórzy.

Przez najbliższe 3 tygodnie kicałam do nieco dalszego sklepu, skrzętnie zbierając drobne (część arsenału już miałam), rozbijając skarbonkę i wyciągając stare grosze ze szpar w podłodze... Potem poszłam do sklepu. Miałam woreczki posortowane po 5 złotych, które potem zsypałam do jednego, gdy włożyłam produkty do koszyka i policzyłam, ile muszę za nie zapłacić. Gdy podeszłam do kasy z odliczoną kwotą (dajmy na to 29, 17 złotych) w bilonie (najwyższy nominał to 20 gr) i poprosiłam o przeliczenie, nie chcąc, by sklep był stratny, z uśmiechem stałam, znosząc jej upiorne spojrzenie. Potem poprosiłam o jednorazówkę, rzucając na blat 7 groszy (była na nim część pieniędzy, które dałam za zakupy) i powiedziałam, że chyba wrzuciłam o 4 grosze za dużo i proszę o przeliczenie kasy.
Usiłowała mnie spławić, ale wtedy we mnie włączył się diabeł. Tak jak ona wcześniej - zaczęłam wrzeszczeć i wyzywać ją od oszustek, żądając przeliczenia kasy. Prawdopodobnie żebym się odczepiła poszła gdzieś z kasetką (nie wiem czy liczyć, czy tylko posiedzieć), zostawiając jedną kasjerkę, która kursowała między działem mięsnym a drugą kasą (klienci byli bardzo zadowoleni). Gdy wróciła po kilkunastu minutach, spokojnym tonem wytłumaczyłam jej, że jej podejście do klienta jest bardzo złe - miałam nadzieję, że skoro poznała tę przyjemność na własnej skórze to przestanie mi wydawać w klepakach.
Przyszłam parę dni później po śmietanę czy inną drobnostkę - chyba z pięciozłotówką. Mimo że byłam jedynym klientem, kierowniczka siedziała za kasą i plotkowała z obsługą działu mięsnego. Grzecznie poprosiłam o obsłużenie - parę minut później (bo trzeba skończyć gadać) z wielkim fochem zaczęła mnie kasować. Gdy dałam monetę, kierowniczka znowu zaczęła na mnie krzyczeć, że nie mam odliczonej kwoty. Odłożyłam śmietanę. Wyszłam. Nie poszłam tam więcej, a każdemu zainteresowanemu (bardziej lub mniej) odradzam zakupy w tym sklepie.

A, przestałam tam chodzić ze 2 lata temu.

Byłam piekielna? Cholernie! Ale nie cierpię, kiedy obsługa sklepu, w którym zostawiam pieniądze (może i niezbyt duże, ale sklep bez klientów się nie utrzyma) traktuje mnie jak trędowatą i wypowiada mi wojnę, ponieważ nie potrafi przed otwarciem obiektu wsadzić do kasetki paru złotych.

A kierowniczka załatwiła sklep na cacy - znowu zmienili sieć, organizują konkursy i promocje, mają kolorowy baner nad wejściem. Niestety klientów nie przybywa - jak raz fama poszła to trudno ją zmienić... Widocznie nie tylko mnie do siebie zniechęcili.

sklepy

by Hancia
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
16 16

@Narisa: Współczuję innym klientom.

Odpowiedz
avatar Narisa
0 2

@Pattwor: Ale oni nie przerywają pracy. :) Robią co mają robić i przy okazji ze mną gadają jak stoję na boku. Spokojnie, aż taką sadystką nie jestem. :)

Odpowiedz
avatar Fergi
9 11

Podziwiam Twoją kreatywność , mnie by się nie chciało takich ceregieli odprawiać ja bym napisała skargę.

Odpowiedz
avatar berlin
-4 6

Zamiast prowadzic wyniszczajaca wojne o drobne, nie prosciej i wygodniej dla obu stron jest placic karta?

Odpowiedz
avatar sla
4 10

@berlin: "Płatność kartą powyżej 10/20 zł".

Odpowiedz
avatar tycjana12
5 9

@sla: taka zasada jest zakazana,sklep jeśli posiada płatność kartą,to powinien przyjąć każdą kwotę w ten sposob,tyle że wtedy jest to dla sklepu nieopłacne-odejmując prowizję od płatności często jest wręcz na minusie,stąd te kartki.

Odpowiedz
avatar sla
2 4

@tycjana12: Prowizje się zmniejszyły i są chyba teraz tylko procentowe. Kartka taka jest nielegalna, lecz i tak występuje w wielu miejscach. Jeśli nie ona to albo terminalu nie ma, albo jest wiecznie zepsuty / wyłączony.

Odpowiedz
avatar Hancia
-1 1

@berlin: Od jakiegoś czasu płacę głównie kartą, bo tak jest łatwiej - podchodzę, przykładam, wychodzę, ale wtedy chodziłam z gotówką.

Odpowiedz
avatar cynthiane
14 14

@tycjana12: na większe zakupy zawsze biorę ekotorbę, ale -tak jak autorka- idąc do sklepu po drugiej stronie ulicy tylko po śmietanę czy kilogram mąki nie biorę nic, jedną rzecz przecież mogę wziąć do ręki.

Odpowiedz
avatar Kyu
-4 4

Tak na marginesie - wg prawa to kupujący powinien mieć przygotowane, odliczone pieniądze. Wydawanie reszty jest tylko i wyłącznie dla wygody klientów. Co oczywiście nie zmienia faktu, że babsko piekielne i należało jej się, bo nie powinno się tak traktować drugiego człowieka. Cham chamem będzie zawsze, niezależnie, czy jest klientem, czy kasjerem, kierownikiem... Ja tam się zawsze cieszyłam z drobnych, nawet jak mi przyszło liczyć 50zł w bilonie poniżej 1zł :)

Odpowiedz
avatar Grimdar
-1 1

@Kyu: Żartujesz sobie? To nie autobus ;)

Odpowiedz
avatar Hancia
0 2

@Kyu: Jest różnica między "odliczone" a "w miarę rozsądna kwota". Jak płacę dziesięciozłotówką za coś wartego 4.99 to chyba mam prawo oczekiwać reszty w pięciozłotówce, ewentualnie złotówkach. Ale otrzymanie garści garści dziesięcio- i pięciogroszówek razem z pytaniem "mogę być dłużna grosika?" to już lekkie przegięcie. I tak za każdym razem. Najpierw mnie wyda wszystkie klepaki z kasy, a potem reszcie klientów narzeka, że nie ma drobnych...

Odpowiedz
avatar ejcia
2 4

"nie potrafi przed otwarciem włożyć paru złotych do kasetki." Również pracuję przy kasie i na mojej głowie jest wydanie klientowi reszty. Kiedyś zdobyłam 60zł w monetach 1 i 2 zł i zabrałam do pracy, wymieniłam "swoje" na "służbowe". Oczywiście co się dało wydawałam banknotami, dopiero końcówki w monetach. Po 3 godzinach nie miałam już jednego blaszaka. Skąd mamy codziennie tyle drobnych brać? Mennice otworzyć? Jestem jedyną osobą odpowiedzialną za służbową kasę, więc zapewnienie drobnych jest na mojej głowie. Podpowiem, że okoliczne sklepy już mnie pewnie dawno przeklęły. Przykro mi. Jeśli chce miec drobne dla klienta musze najpierw sama jako klient iść do sklepu z grubymi

Odpowiedz
Udostępnij