Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o tym, że i tak źle i tak niedobrze. Odkąd pamiętam…

Historia o tym, że i tak źle i tak niedobrze.

Odkąd pamiętam zawsze ważyłam mało. Przy wzroście 163 cm było to około 45 kg. Nie stosowałam żadnych diet , a wręcz przeciwnie - jadłam wszystko na co tylko miałam ochotę. Problem zaczął się gdy byłam w gimnazjum, spośród wszystkich koleżanek z klasy byłam najmniejsza i najchudsza, a jak wiadomo wszelkie odstępstwa od normy nie są w takim wieku akceptowane. Zaczęły się przepychanki, kradzieże moich rzeczy i wyśmiewanie na korytarzach od anorektyczek i bulimiczek przez "koleżanki", podrzucanie mi wszelakiego jedzenia do plecaka, żebym w końcu coś zjadła i wyglądała jak człowiek. Do tej pory pamiętam jak nauczycielka od biologii na lekcji przy całej klasie mówiła , że "o matko, wstyd taki Noxiss weź idź się lecz na anoreksję , patrzeć się na Ciebie nie da ,kości same , żaden chłopak NIGDY się Tobą nie zainteresuje jak będziesz w takim stanie! Nie jje to to i myśli , że jest ładne". No cóż, nie myślałam , ale wygląd swój lubiłam , a i badania na anoreksję odbyłam i wiedziałam , że to nie to. Oczywiście nikt nie chciał słuchać o tym , że badania nie potwierdziły diagnozy, toż to jak się głodzi taka to i kłamie jak z nut. Jakoś przeżyłam, o sprawie zapomniałam , tym bardziej , że w liceum i na studiach nikt z moją wagą nie miał problemu.

Ale dlaczego ta historia? Ano dorosłam. Zmieniłam się. Zmieniło się też moje ciało. Obecnie przy 163 cm ważę 61 kg- wiem troszeczkę za dużo , ale chodzę na siłownie i staram się o siebie dbać. Jak tylko spotykam koleżanki z dawnych lat zawsze tekst jest podobny- " Noxiss, dziewczyno jak Ty wyglądasz... Taka ładna byłaś , chuda , a teraz to wstyd się do Ciebie na ulicy przyznać. No , no JA bym się tak w życiu nie zapuściła, żeby TYLE przytyć ."

No cóż , widać ludziom nigdy nie dogodzisz i zawsze znajdzie się coś co im się w nas nie podoba.

A przy okazji, witam wszystkich !;)

by noxiss
Dodaj nowy komentarz
avatar miroon
8 14

To straszne... szczególnie taka nienawiść w kręgach kobiecych wokół Ciebie. Nie wiem czy kobiety są takie zakompleksione, ale chyba czerpią radość z niszczenia siebie nawzajem. Straszne to jest.

Odpowiedz
avatar katem
21 21

Ludziom nie dogodzisz :-). 61 kg przy 163 cm to normalna waga. Nie wszystkie muszą być jak z Oświęcimia wypuszczone. Czy komuś (oprócz towarzystwa modowego) podoba się niejaka panna Anja R. ?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2015 o 18:37

avatar konto usunięte
6 16

Znam to aż za dobrze. Całą podstawówkę i gimnazjum byłam wyzywana od anorektyczek, szkieletów itp. A ile się nasłuchałam w ciąży, że szkodzę dziecku, że wyrodna ze mnie matka. Tylko dlatego, że nie utyłam 30 kg, jak większość moich "koleżanek". Po prostu jadłam zdrowo i sporo się ruszałam w ciąży. Według "Matek Polek" powinnam chyba wpychać w siebie pączki na siłę, żeby tylko nie mieć czasem lepszej figury, niż one. Kobiety są straszne na ogół, leczą swoje własne kompleksy dowalając innym.

Odpowiedz
avatar dodolinka
11 17

Ale masz koleznki.... Ja przytylam 30 kg, i w sumie nikt nic mi nie gadał... No dobra, jak schudłam to słyszałam komplementy

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 7

Też jestem człowiekiem-szczypiorkiem i całe dzieciństwo i cały okres nastoletni nieustannie ktoś mi, za przeproszeniem, truł o to dupę. Niemal zawsze trującym były troskliwe ciocie z nadwagą i troskliwe nauczycielki przy kości. Koleżanki wyżej mają 100% racji - kobiety uwielbiają jechać po innych, żeby ugłaskać swoje kompleksy.

Odpowiedz
avatar kayetanna
10 10

@noxiss: W żadnym wypadku 61kg nie jest dla Ciebie zbyt wysoką wagą :) Chyba, że to otłuszczenie narządów, wtedy przekichane, bo niewiele można z tym zrobić. Po tym jak utyłam, od znajomych złego słowa nie usłyszałam. Za to od mamy się nasłuchałam, że ważę tak przeogromnie dużo, jakbym była jakimś monstrum. A prawda jest taka, że owszem, waga wskazuje wysoko, ale mam bardzo mocno wyrobione mięśnie. Trochę mi to zajęło, ale zrozumiałam, że trzeba ćwiczyć umysł, a ciało nie musi być doskonałe :)

Odpowiedz
avatar jelonek
3 5

Wow jak czytam takie rzeczy to sie ciesze ze w swoin otoczeniu mam normalnych ludzi, kiedy (przy 173cm) przytylam z 55 do 63 to wszystkie znajome mowily ze super wygladam, bardziej kobieco itp

Odpowiedz
avatar MyCha
7 7

@jelonek: Tylko, że w twoim przypadku 55kg oznacza niedowagę i w sumie dobrze się stało, że przytyłaś. Dla samego zdrowia chociażby.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

Jedno pytanie: po co się z głupimi pindami spotykasz?

Odpowiedz
avatar noxiss
4 4

@Jorn: nie spotykam się z nimi towarzysko , tylko czasami jak wpadniemy na siebie przypadkiem na mieście , w sklepie itp.

Odpowiedz
avatar Draco
1 1

Koleżanki idiotki i tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar czytanka
6 6

Gratuluję, że w przeszłości akceptowałaś swoje ciało i nie pozwalałaś, by docinki i żarty cię niszczyły. Mam jednak wrażenie, że w jakiś sposób się na Tobie odbiły, skoro uważasz, że teraz ważysz za dużo. Masz jak najbardziej normalną wagę dla twojego wzrostu i prawdopodobnie jesteś zaokrąglona gdzie trzeba :) Jednak jeśli chodzenie na siłownię działa na Ciebie pozytywnie bo lubisz ćwiczyć, a nie dlatego, że za wszelką cenę chcesz stracić te kilogramy, to popieram w całej rozciągłości. Komentuje to osoba, która ma nadwagę :)

Odpowiedz
avatar noxiss
0 2

@czytanka: zaczęłam ćwiczyć, bo niestety wszystkie dodatkowe kilogramy poszły w brzuch i wyglądałam non stop jakbym była w 3-4 miesiącu ciąży. Niestety faktycznie nie czułam się z tym dobrze i postanowiłam coś ze sobą zrobić. Aktualnie brzuch mam mniejszy, a ćwiczę , bo po prostu lubię i daje mi to duuuużą przyjemność:)

Odpowiedz
avatar czytanka
1 1

@noxiss: Mnie kilogramy poszły w brzuch i uda, jednak na pierwszy rzut oka widać, że to nadwaga nie ciąża :) Ludziom różnie się nadmiar masy układa.

Odpowiedz
avatar Meanness
4 4

Najczęściej tymi najgorszymi osobami są te, od których nie możemy uciec. Ja w gimnazjum przy około 147 cm miałam 54 kg, czyli bardzo dużo. Jednak mimo to zarówno osoby w szkole mnie wyzywały z różnych powodów, zwykle na zasadzie "Nawet jak się odchudzisz to i tak brzydka będziesz" oczywiście powiedziane dosadniej. Ciocie cały czas mówiły, że na pewno jestem chora psychicznie i się głodzę, ale nie uznając, że jedno wynika z drugiego np. anoreksja, tylko, że nie dość że obłąkana to dodatkowo się głodzę (do pierwszej rzeczy kwestie typu "Po co czytasz, żaden chłop Cie nie będzie chciał jak się będziesz uczyć" a potem "Facet nie pies na kości nie leci". Po wytłumaczeniu, że nie potrzebny mi "chłop" - łatka świra.) Dorosłam do 158 cm, ważyłam 48 kg, bo przez dwa miesiące w szpitalu trochę spadło. To było liceum i tylko nauczycielki mówiły, że może coś jest nie tak, bo taka blada i chuda. Oczywiście ciocie znowu tyrada, że "Się świr głodzi". Wyszło, że mam nowotwór, już w stadium strasznie rozwiniętym, nacieki, ale jeszcze nie przerzuty. W sumie nie mogłam już oddychać, a chodzenie strasznie męczyło. W czasie chemii dawali sterydy po czym jadłam praktycznie wszystko. Doskoczyłam do 56 kg. Byłam w technikum policealnym, bo nie było pieniędzy, coby dojeżdżać na studia, no i pół miesiąca w szpitalu to raczej nie. Informatyka to razem ze mną trzy kobiety. Obie dużo ładniejsze ode mnie, jedna dużo chudsza, druga trochę większa. Obie zgodnie, że przy 48 kg wyglądałam jak szkielet, a przy 56 kg "W końcu jak człowiek". Nic złego nie mówiły, tylko pochwaliły, że normalna waga. A ciocie? Że nadal jestem za chuda, bo powinnam dużo więcej jeść, bo to ważne, żeby przy chorobie jeść. Jak byłam na obiedzie i nie zjadłam trzeciej dokładki to awantura, że się głodzę. Mimo, że z powodu wody w organizmie i tego ciągłego jedzenia (co 4 godziny, nawet w nocy się budziłam dwa razy i szłam po czekoladę, ciastka), wyglądałam jak niemowlę, bo byłam cała łysa i okrągła jak kula do kręgli... Ale ciocie nadal, że się głodzę. Ciocia większa ode mnie tyle samo ważyła, niższa połowę miej, ale ja się głodzę i nigdy nie znajdę "chłopa". Teraz już skończyłam chemię zostały naświetlania i przeszczep. Udało się zejść do 50 kg, ale w sumie nadal wyglądam tak, ze lepiej nie patrzeć, bo się zrobiło coś podobnego do rozstępów, ale na ramionach i udach, nie na brzuchu, a całe przedramiona jakby poparzone, bo od wewnątrz chemia wypaliła żyły. Nie dość, że zawsze wyglądałam jak potwór, to teraz mały jeżyk na głowie, ręce i nogi same kości, a brzuch jakbym się trojaczków na dniach spodziewała... Ciocie nadal się drą, że jedyny powód mojej wrodzonej brzydoty to fakt, że według nich się głodzę... Powiedzieć, mże są połowę chudsze to powiedza, że one już mogą, bo mają mężów, a ja mam tylko jeść, żeby znaleźć męża. Ale jak u nich na obiedzie zjem o wiele za dużo, aż zacznę wymiotować to oczywiście dlatego, ze zagłodzony żołądek już nie przyjmuje... Brzuch ma własną grawitację, trzecia dokładka się w połowie przyjęła, ale się głodzę, bo ciocie tak twierdzą... A jak przez chemię wymiotuję to na pewno nie wina chemii tylko się głodzę i już...

Odpowiedz
Udostępnij