Wybrałem się z dziewczyną na spacer do lasu, kiedy nagle z zarośli wybiegł owczarek niemiecki. Na nasz widok zjeżył się i zaczął szczekać. Zamarliśmy, kazałem dziewczynie schować się za mną i zachować spokój. Oczekiwałem ataku, jednak na szczęście z krzaków wyszedł właściciel psa i zwierze się uspokoiło. Był nim na oko jedenastoletni chłopak.
Na początku chciałem go skrzyczeć za bezmyślne zachowanie, jednak chłopak mnie uprzedził, przeprosił i wyjaśnił całą sytuacje. Otóż ojciec w ramach szkolenia kazał mu wyprowadzać psa bez smyczy. Zaproponowałem, że pójdziemy razem do jego taty i spróbuje mu wyjaśnić idiotyzm tego "szkolenia". Co prawda owczarek okazał się potulną, wytresowaną i skorą do głaskania bestią, ale sposób w jaki traktuje obcych wyklucza spacerki bez smyczy.
Na miejscu zostałem przez ojca chłopaka uświadomiony, że pies nic by mi nie zrobił (serio?) i opieprzony za przerwanie szkolenia syna w wyprowadzaniu psa (!?). Próbowałem tłumaczyć, straszyć konsekwencjami w razie pogryzienia, przypominać, że wyprowadzanie psów bez smyczy jest nielegalne. Nie dotarło, zadzwoniłem na policję.
las
Co policja na to?
Odpowiedz@dodolinka: Stwierdziła, że mogę złożyć zawiadomienie i piekielny dostał upomnienie.
Odpowiedz@Satsu: Musieli jakoś zareagować na zgłoszenie. Jednak niczego to nie zmieni bo wbijcie to sobie do głowy - trzeba gdzieś szkolić psy aby je przystosować do życia wśród ludzi i nagłych wypadków. Niestety na smyczy się tego psa nie nauczy. Jak jesteście tacy strachliwi to noście przy sobie gaz. Przyda się nie tylko na zwierzęta ale także na ludzi. Nigdy nie wiadomo kto zaatakuje.
Odpowiedz@Pieklik: Abstrahując od tego, że bycie narażonym na obcowanie z psem luzem, narusza mój komfort i swobodę spaceru, puszczanie psa luzem w lesie, jest zakazane bodaj art. 30 pkt 13 ustawy o lasach i zagrożone grzywną do 5000zł. W parkach narodowych i rezerwatach przyrody karalne jest już samo wprowadzenie psa na smyczy na ich teren. Taniej wychodzi indywidualne szkolenie 15h za kilka stówek kupić. Ale malkontent i tak będzie się pieklić, że dobro i prawa innych ludzików utrudniają mu życie.
Odpowiedz@Pieklik: Od tego są specjalne ośrodki szkoleniowe dla psów. Nie ulica, nie park z ludźmi. Z gazem jest jeden, spory problem - trzeba trzymać go w miejscu takim, by dało się go szybko wyjąć.
Odpowiedz@SirCastic: Nie wiadomo czy to był park albo rezerwat więc uwaga bez sensu.
Odpowiedz@sla: Niestety czasami psa trzeba szkolić w terenie otwartym. Co do gazu - zazwyczaj niespodziewane sytuacje przychodzą z nienacka, ale biorąc pod uwagę brak działania władz w sprawie wyłapywania bezpańskich psów w lasach dobrze mieć gaz pod ręką bo można trafić na zdziczałego bezpańskiego psa, jednak w tym przypadku nie należy odgrywac chojraka i nie należy dążyć do konfrontacji a gaz użyć w ostateczności. Innym sposobem jest urządzenie emitujące dźwięki, które odtraszają psy ale nie mam pojęcia o skuteczności ich działania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 2:27
@Pieklik: Z tym że szkoleniem powinien się zająć specjalnie dla tego celu założony ośrodek, w którym pracują ludzie, którzy są do tego przeszkoleni, a nie jedenastolatek który ma pewnie mniej siły niż ten pies, puszczając zwierze samopas w miejscu, gdzie spacerują postronne osoby. To tak jakbyś się dziwił że dostałeś mandat, bo puściłeś koleżankę bez prawa jazdy za kółko i pojechaliście do centrum miasta, no a przecież "gdzieś się człowiek musi uczyć jeździć".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 10:09
@Ara: To piękna teoria. A dodam jeszcze, że połowa szkoleniowców nie nadaje się do szkolenia psów niestety i nie każdy specjalistyczny ośrodek jest specjalistyczny. Ale to temat na inną historię. Żeby szkolić psa w ośrodku trzeba do ośrodka dojechać, mieć środki, czas. Nie wiemy czy pies był w trakcie szkolenia u kogoś a opiekunowie po godzinach poszli z nim do lasu. Nic nie wiadomo bo autor zbyt był zajęty wyrażaniem swojej dezaprobaty aby normalnie z ludźmi porozmawiać. Niestety ludzie będą puszczali psy bez smyczy i będą łamali przepisy. Macie prawo zawiadamiać polciję, która nie da mandatu, uśmiechnie się pod nosem i da... pouczenie. No chyba za jazdę bez prawa jazdy ludzie pouczenia nie dostają więc porównanie trochę nie tego kalibru. ;) Natomiast w tej historii uderzające jest to, że wezwanie policji wygląda na zemstę autora. Bo jeśli uważa, że opiekunów nic nie usprawiedliwia to powinien wezwać policję na początku. A zrobił to dopiero kiedy właściciel go zlekceważył. Czyli jakby rozpłynął się w przeprosinach i kajał to policji autor by nie wezwał? O co tu tak na prawdę chodzi. Bo moim zdaniem chodzi bardziej o ego autora niż o przepisy.
Odpowiedz@Pieklik: Pokuszę się o stwierdzenie że każdy profesjonalny szkoleniowiec pracujący w ośrodku miał więcej doświadczenia niż ten jedenastolatek. Po drugie - jak decyduję się na psa, to musi mnie być stać na jego utrzymanie. Jeśli mnie na niego nie stać, to się na niego nie decyduję. Bo narażam, jak w tej historii, przypadkowych ludzi, ale także zwierzaka. Wszystko jedno czy pies był zapisany na szkolenie czy nie, w tym konkretnym miejscu o tej konkretnej porze nie miał prawa być bez kagańca i smyczy. Tak samo jak jeżdżący eLką kursant nie ma prawa jeździć zwyczajnym samochodem bez instruktora bez względu na to, ile godzin zostało mu do egzaminu. A użyłem tego porównania, bo może kaliber inny, ale logika (a raczej jej brak) ta sama. Nie ma i nie będzie zgody na przymykanie oka na łamanie przepisów których łamanie stawia postronne osoby w niebezpieczeństwie utraty zdrowia lub życia. Nic tego nie tłumaczy, nawet głupota.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 15:11
Ja nie wiem o co chodzi. Trzeba być gburem i paranoikiem żeby robić afere z czegoś takiego. Pies informował ze obcy się zbliża. Trzeba umieć odróżniać ton w jakim pies szczeka. A po za tym prędzej ugryzie pies co nie szczeka wcześniej
OdpowiedzNie spuszcza się psa, nad którym nie ma się kontroli. Czego oni chcieli go uczyć, skoro nie miał podstaw, które pozwalałyby na dalsze szkolenie. Nie ten etap.
OdpowiedzPrzesada w każdą stronę jest niewskazana. Bezmyślny właściciel, który nie szkoli psa a czasami wręcz szczuje na zwierzęta i ludzi to zdecydowanie przypadek do zgłoszenia na policję. Jednak ktoś kto panuje nad psem i szkoli go tak aby był do ogarnięcia musi gdzieś trenować. Nie wiem po co się tak zawziąłeś i aż straszyłeś konsekwencjami. Jak chcesz zgłaszać na policję to zgłaszaj ale nie skacz po głowie ludziom co chcą psa wyszkolić. Ryzykują i liczą się z tym, że zostaną zgłoszeni na policję bo niestety psa na smyczy nie wyszkoli się a ogrodzony teren to też nie są realne warunki. Starali się szkolić daleko od ludzi, chłopak przeprosił. Nie musisz tego rozumieć ale w pewnym sensie piekielnym jesteś Ty.
Odpowiedz@Pieklik: W nosie mam to, że ktoś szkoli psa - ja nie mam zamiaru być królikiem doświadczalnym - pogryzie czy nie? Nie życzę sobie, aby cholerny wielki pies wyskakiwał na mnie z krzaków i zachowywał się agresywnie. Bo z opisu wynika, że wyglądał agresywnie.
Odpowiedz@Pieklik: Ja jestem piekielny? Po pierwsze gdyby dzieciak nie dobiegł na czas to pies mógłby się na nas rzucić, po drugie w Polsce pies musi być wyprowadzany na smyczy, po trzecie jedenastolatek z dorosłym owczarkiem niemieckim? Z doświadczenia wiem, że dorosłemu człowiekowi ciężko takiego psa utrzymać, a co dopiero dziecku? Poza tym starałem się przekonać faceta, że to jest niebezpieczne bez interwencji policji. Nie udało się...
Odpowiedz@Bastet: Pies agresywny, który jest nawet na smyczy może stwarzać zagrożenie jeśli osoba prowadząca go nad nim nie panuje. Najważniejsze żeby właściciel lub osoba się nim zajmująca panowała nad nim i w tej sytuacji tak było. Błędem owszem był brak założenia kagańca to zmniejszyłoby poczucie zagrożenia osób postronnych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 23:19
@Satsu: Pies w Polsce nie musi być wyprowadzany na smyczy. Pocztaj sobie przepisy (bo domniemywać należy, że piszesz ogólnie a nie o terenie leśnym). Nie masz pojęcia o trenowaniu psów. Jeśli pies jest dobrze szkolony może zajmować się nim dziecko. Jak widać tu nie było potrzeby trzymania psa na smyczy więc szkolenie było właściwe, ponieważ pies został odwołany. Niestety nieznajomość tematu powoduje Twoją piekielność.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 23:23
@Pieklik: Pies uciekł chłopakowi, zaczął na nas warczeć i szykował się do ataku? To dla Ciebie jest panowanie nad psem?
Odpowiedz@Satsu: W historii opis wygląda następująco: "nagle z zarośli wybiegł owczarek niemiecki. Na nasz widok zjeżył się i zaczął szczekać." Nigdzie nie wspominasz, że pies uciekł chłopcu. Mógł iść przed nim a on za nim. Następnie piszesz: "zwierze się uspokoiło. ... Co prawda owczarek okazał się potulną, wytresowaną i skorą do głaskania bestią." Na początku zaznaczasz "Wybrałem się z dziewczyną na spacer do lasu." Zatem teren był oddalony od ludzi i niechcący weszliście w sam środek treningu psa bez smyczy. To nie był spacer o czym chłopak Was grzecznie poinformował. Nie wiesz zatem czy na spacer wyprowadzają psa na smyczy czy bez. Niestety w Polsce nie ma dużych terenów treningowych dla psów przy każdej miejscowości i przy zachowaniu zdrowego rozsądku psa gdzies trzeba trenować. Co zrobiłeś? Wbiłeś się butnie w przepisy i poszedłeś "wyjaśniać "idiotyzm" szkolenia" nie mając żadnej wiedzy o szkoleniach. Piekielne. Miałeś prawo zgłaszać na policję ale Twoje podejście jest piekielne. Chcąc nie chcąc umieszczając historię szkalującą ludzi szkolących psa uczyniło piekielnym także Ciebie. Ale jak napisałam wyżej - nie spodziewam się, że to zrozumiesz. Pokazałeś najpierw jaki jesteś chojrak przy dziewczynie a teraz czekasz na pochwalne peany na Piekielnych. Dobrze, że powstrzymałeś się od krzyczenia na dziecko.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 23:41
@Pieklik: A mnie zastanawia czy zrozumiesz, że jedenastoletni chłopak na pewno nie jest przeszkolony do tresury psa, tym bardziej tak dużego jak owczarek niemiecki. Poza tym w lasach nie można wyprowadzać psów bez smyczy gdyż stanowią zagrożenie dla zwierząt leśnych i dla samych siebie (gdyby na przykład zaatakowały dzika).
Odpowiedz@Pieklik: Poza tym gdyby zamiast mnie, który zachował się jak chojrak przy dziewczynie i oczekuje teraz pochwały na piekielnych było dziecko, które widząc pieska rzuciłoby się go pogłaskać? Jak według Ciebie zachowałby się pies?
Odpowiedz@Satsu: No widzisz, teraz Ciebie zastanawia. A można było spokojnie i na luzie porozmawiać z ojcem bez straszenia i dowiedzieć się coś więcej o przygotowaniu jego i dziecka. Znam wiele dzieci, które świetnie sobie radzą z wielkimi psami. Nikt rozsądny nie wyprowadza psa w teren jeśli nie jest odwoływalny. A teraz wyobraź sobie sytuację, że pies będący całe życie na smyczy bo nie można go trenować bez niej zostaje nagle wypuszczony z podwórza (były tu takie historie o ludziach co nawet zabierali psy i porzucali) i biegnie radośnie bo pierwszy raz zaznaje wolności. Nie ma szans aby takiego psa przywołać. Nie jest nauczony powrotu. W większości przypadków jest niestety duże prawdopodobieństwo, że taki pies zaginie lub właśnie pobiegnie za tropem do lasu bo dla niego jest to nowe i ekscytujące albo wpadnie pod samochód biegnąć do autostrady. Są psy co całe życie spędzają na podwórzu nie doświadczając niczego i to im grozi agresja i śmiem twierdzić, że to one mogą być większym zagrożeniem dla ludzi. Dlatego doceniam wysiłek ludzi co chcą swoje psy trenować. Fakt, pies powinien mieć kaganiec - nie wiem czy na tej ścieżce często chodzą ludzie. Może przyzwyczaili się, że nikogo tam nie ma i odpuścili sobie ostrożność. Moim zdaniem można było wszystko rozwiązać na spokojnie. No ale masz co chciałeś. Policja interweniowała. Może teraz pies będzie tylko na smyczy jak sobie tego życzysz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 23:53
@Satsu: Pies nie został puszczony przy piaskownicy a rodzic ma obowiązek zatrzymać dziecko biegnące do psa/wilka/potencjalnie wściekłego liska w terenie leśnym. Serio muszę wyjaśniać tak łopatologicznie? Nie mam statystyk pod ręką ale sądzę, żę większość ugryzień dzieci przez psy to domy/podwórza. I śmiem twierdzić, że są to psy w pewien sposób zaniedbane i nieszkolone chociaż być może grzecznie wyprowadzane na smyczy i w kagańcu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 23:59
@Pieklik: Tak się psa nie szkoli. <-kropka
Odpowiedz@SirCastic: Oczywiście, że tak się psa nie szkoli bo to jest część szkolenia. Szkolenie było skuteczne bo pies został odwołany.
Odpowiedz@Pieklik: Umiesz czytać ze zrozumieniem? Pies uciekł chłopakowi i według ojca był to trening dla jego syna nie owczarka. Czyli młody nie był przygotowany do wychodzenia z psem bez smyczy. Do tego las nie jest miejscem przeznaczonym na tresurę z powodu, który podałem wyżej. Poza tym nie jest to teren zamknięty i potencjalnie mogą tam się pojawić ludzie, którzy na widok psa (tym bardziej zachowującego się agresywnie) mogą spanikować i sprowokować go do ataku. Zgadzam się z tobą, że trzeba dbać o tresurę pupili, ale trzeba to robić to z głową.
Odpowiedz@Pieklik: Psa szkoli osoba panująca nad zwierzęciem w kontrolowanych warunkach. Nie jedenastolatek, ani nie wybitny teoretyk internetowy. To co promujesz, nie jest częśćą żadnego szkolenia. To są nieudolne poczynania, mogące prowadzić do zrobienia krzywdy komuś lub zwierzęciu. Fizycznej lub psychicznej. Dokonywane w sposób niezgodny z prawem i naruszający dobro osobiste osób trzecich. Nie obchodzi mnie, że cię nie stać na szkolenie w Hauwardzie i nie obchodzi też że nie masz własnego rancza. I mam gdzieś "że musisz" gdzieś psa "wyszkolić". WARA OD MOJEGO KOMFORTU SPACERU PO LESIE. P.S. A piszę to jako hodowca psów rasy niebezpiecznej dla innych psów. Zwłaszcza agresywnych wobec właściciela.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 0:18
@SirCastic: Pies został odwołany więc dziecko panowało nad nim. Nie wiem ile jeszcze razy trzeba to pisać aby dotarło. A jeśli chodzi o komfort spaceru po lesie to sprawdzaj czy nie ma tam jakiejś dzikiej zwierzyny żeby Ciebie nie wystarszyła. Zawsze może na Ciebie dzik wyskoczyć albo jakiś ptaszek zrobić kupę na głowę i dały komfort diabli wezmą. :) To że jesteś hodowcą nic nie znaczy. Wielu hodowów ma braki z zakresu wiedzy o szkoleniach. Dlatego są takie a nie inne problemy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 0:20
@SirCastic: Lepiej bym tego nie wyraził :)
Odpowiedz@Satsu: Osoby z ograniczoną wiedzą zawsze się dobrze rozumieją. :)
Odpowiedz@Pieklik: Tia..złoty pociąg, ufo, gajowy Marucha, niemieccy partyzanci - tego wszystkiego w lesie można się spodziewać. Psa luzem nie musisz się w lesie spodziewać, bo jest to prawnie zakazane. Pojmujesz, że pojęcie ZAKAZANE PRAWNIE jest ważniejsze od twojego egoistycznego "gdzieś musi wyszkolić"? A co jeśli na spacerze będzie rodzina z dwuletnim dzieckiem? Albo para staruszków o kulach? Albo wiesz jak może zareagować potężny, karny i wyszkolony pies na smyczy, jeśli podczas spaceru, na jego wielbionego właściciela wyskoczy z krzaków najeżony i szczekający owczarek niemiecki w trakcie szkolenia przez jedenastolatka? Sięgasz tak daleko wyobraźnią czy ptasia kupa to już maksimum twoich przewidywań?
Odpowiedz@Satsu: "Umiesz czytać ze zrozumieniem? Pies uciekł chłopakowi." Nie napisałeś w swojej historii, że pies uciekł. Teraz to możesz tworzyć różne scenariusze. Liczy się to co napisałeś na poczatku a tam nie było słowa o ucieczce. Nie mogę czytać ze zrozumieniem tego co w historii nie było napisane a telepatycznych umiejętności aby czytać w Twoim umyśle na szczęście nie posiadam. Pisałam już, że od pewnego etapu szkoleń trzeba wyjść poza teren zamknięty. A to co mogą zrobić ludzie, mogą zachować rozsądek i nie prowokować psa. Argument od czapy. Równie dobrze mogą prowokować żmiję, kiedy na nią nadepną albo niedżwiedzia. Jak się idzie do lasu to raczej powinno się być osobą zrównoważoną i umieć nie panikować.
Odpowiedz@Pieklik: Zależy od miasta, w Warszawie musi być na smyczy. W Warszawie szczegółowo tę kwestię omawia Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie m. st. Warszawy. Zgodnie z § 28 pkt. 6 na terenach przeznaczonych do wspólnego użytku psy powinny być wyprowadzane na smyczy, a zwierzęta agresywne lub mogące stanowić zagrożenie dla otoczenia, również w kagańcach i pod opieką osób dorosłych, które zapewnią sprawowanie nad nimi kontroli. Pkt 7 brzmi: "Dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy jedynie w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi oraz na obszarach oznaczonych jako wybiegi dla psów, pod warunkiem zapewnienia przez właściciela lub opiekuna pełnej kontroli zachowania psa".
Odpowiedz@Pieklik: A jak nazwiesz fakt, że pies nie trzymał się przy nodze właściciela tylko wybiegł i zaczął na nas szczekać? Dla mnie to ucieczka i cieszę się tylko, że pies był na tyle wytresowany by się uspokoić gdy chłopak się pojawił.
Odpowiedz@Pieklik: Twoje straszenie żmijami i ptasimi kupami nadal nie jest w stanie podważyć bezsprzecznego faktu, że psa w lesie luzem puszczać nie wolno. Ani faktu że psów się tak nie szkoli jak ci ktoś błędnie wcisnął. Ani faktu że wyszkolony i kontrolowany pies, to coś znacznie więcej niż nie rzucenie się na przechodnia po ewidentnym okazaniu agresji po oddaleniu się od właściciela.
Odpowiedz@sla: Odniosłam się do wypowiedzi sugerującej że w całej Polsce jest taki obowiązek. No właśnie nie ma jednej regulacji co więcej ostatnie wyroki sądów znoszą lokalne zapisy jako nieobowiązujące na rzecz tego, że nie ma obowiązku trzymania psa na smyczy pod warunkiem kontrolowania psa. Mnie się to za bardzo nie podoba bo żeby kontrolować psa trzeba go dobrze szkolić a ludzie tak sobie lekko to potraktuja, że Aresik czy Sabcia, której trening polega na "podaj łapę", za dwudziestym wezwaniem przybiegnie i to według nich jest kontrola. Najlepiej gdyby każdy właściciel psa musiał zdać z psem ezgamin i po pozytywnym zdaniu go miał prawo do spuszczenia go ze smyczy na terenie mało uczęszczanym oraz na wejście do sklepów (na smyczy oczywiście). To byłby jakiś postęp.
Odpowiedz@Pieklik: Widzisz, ja nie jestem behawiorystą, czy treserem, tylko hodowcą. Ergo, na szkolenia udaję się do specjalistów, bo zdaję sobie sprawę z konsekwencji nieudolnego szkolenia. Chylę zatem czoła (z ptasią kupą) przed ogromem twej wiedzy i umiejętności, kimże ja jestem, żeby poruszać przy Tobie tak nieistotne tematy jak łamanie prawa, prawidłowe zachowania wyszkolonych psów, czy objawy agresji u tychże.... Nie cię bóg uchowa!............jak najdalej ode mnie.
Odpowiedz@SirCastic: Nie zmienia to faktu, że sprawę można było załatwić inaczej. Nie zmienia to faktu, że pies się jednak nie rzucił i autor historii rozdmuchał sprawę, co należy podkreślić - nie ponosząc uszczerbku na zdrowiu. Skoro szkolili psa to pies był w trakcie szkolenia. Nie należy od niego wymagać w tym momencie predyspozycji na miarę egzaminów IPO czy innych z posłuszeństwa.
Odpowiedz@Pieklik: Jeszcze te przepisy nie zostały zniesione więc musisz trzymać psa na smyczy nieważne, czy ci się to podoba, czy nie. Trening nie jest żadną wymówką - pies musi być na smyczy. Według mnie powinni wprowadzić ogólnopolski obowiązek trzymania psa na smyczy w miejscach publicznych i zacząć to egzekwować.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:06
@Satsu: Aaaa dla Ciebie to ucieczka. Aha. I rozumiem, że teraz sobie mogę to przeczytać bo w historii tego nie było. Czyli jednak nie mam problemu z czytaniem za zrozumieniem? Dziękuję. Pies nie szedł przy nodze, prawdopodobnie wybiegł przed chłopaka i pierwszy na Was trafił. Chłopak przyszedł za nim. Tak bywa i to ucieczką nie jest, szli po lesie gdzie prawdopodobnie nie spodziewali się zastać ludzi. Dobrze, że pies był dostatecznie wytresowany i zareagował odpowiednio. Też się cieszę, że szkolenie było skuteczne. Można wyjaśnić tym, że był w trakcie szkolenia i jeszcze musi się nauczyć a dotychczasowe szkolenie było skuteczne bo został skutecznie odwołany. I żeby nie było. Rozumiem, że się wystarszyłeś. Zdecydowałeś się mocno reagować Twoje prawo. Tylko moim zdaniem jedyne co osiągnołeś to rozładowanie swoich emocji. Dla psa nie ma to żadnego znaczenia, dziecko pewnie się wystaszyło i przeżywa sprawę a ojciec sposobu nie zmieni a jeśli zmieni to na taki, że przypnie psa do budy albo pozostawi na podwórzu w najlepszym przypadku, w najgorszym zbuduje mały wybieg. W sumie ta historia jest bardzo smutna bo pokazuje, że ludzie nie umieją się porozumieć w sposób, który wszystkim przyniesie korzyść.
Odpowiedz@sla: No ale nie w całej Polsce. A ja uważam, że nie powinno być przepisu nakazującego trzymania psa na smyczy. Powinien być obowiązek egzaminu na dopuszczenie do takiego prawa aby pies mógł chodzić bez smyczy w terenie mniej uczęszczanym. A jeśli chodzi o egzekwowanie - chciałabym aby w końcu egzekwowano kary za brak sprzątania po swoich pupilach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:14
@Pieklik: Sytuacja miała miejsce w lesie, zaś tam psów nie wolno puszczać luzem. Kary za brak sprzątania owszem, z tym się zgodzę. Jednak smyczy nie odpuszczę, nawet dla psów po szkoleniach (bo skończy się jak zawsze - on nie prowadzi na smyczy więc i ja nie muszę!).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:25
@SirCastic: Również nie życzę sobie żadnych rad w sprawie szkoleń od Ciebie bo uczę się od profesjonalistów i na podstawie fachowej literatury. Mam nadzieję, że chociaż jesteś hodowcą z ZKwP bo dzisiaj "hodowcą" może być każdy niestety. Jakbyś chciał czytać to zrozumiałbyś, że wskazuję szerszą perspektywę całej sytuacji. Wykazuję, że strach czy chęć odegrania chojraka spowodowała, że autor przereagował. Próbuję pokazać, że skutki jego działania mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Wskazuję, że być może opiekunowie psa nie kierowali się dziką żądzą zaburzania ludziom sielskiego spaceru po lesie. Ale kim ja jestem, żeby wykazywać absurdalność sytuacji. Dura lex, sed lex. Nieważne, że czasami można zdziałać więcej zwyczają komunikacją międzyludzką. Tu trzeba było zawiadamiac policję w sprawie psa, który nic nie zrobił i reagował na odwołanie przez opiekuna. Tragikomedia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:30
@Pieklik: Właściciel złamał prawo, więc autor mógł zawiadomić policję. Nie jest ważne, że pies nikogo nie zaatakował - wystraszył, był bez smyczy. To wystarczy. Publiczny las nie jest miejscem do trenowania psów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:35
@sla: Nie mieszaj moich wypowiedzi. Odniosłam się do stwierdznia autora dotyczącego całej Polski co wykazuje jego brak wiedzy w tym zakresie bo tak nie jest jak napisał. Co do obszarów leśnych sprawa jest wiadoma. Szkoda, że nie założli psu chociaż kagańca ale widocznie uważali, że nikogo tam nie spotkają. Wiele osób puszcza psy bez smyczy w lesie łamiąc oczywiście przepisy i musza się liczyć z konsekwencjami. Nie dotyczy to psów myśliwskich na polowaniu ale tu jest kolejny paradoks. Jak wyszkolić psa myśliwskiego w posłuszeństwie nie puszczając go luzem w lesie, zwłaszcza zanim się zdecyduje czy chce się go szkolić w kierunku na przykład tropienia? :D Czasami są absurdy prawne, z którymi trzeba sobie radzić.
Odpowiedz@Pieklik: Wystarczy prywatny las i już paradoksu nie ma :). Być może w czasie polowania można puszczać psy także te w trakcie szkolenia.
Odpowiedz@sla: Powtarzasz to co napisałam wcześniej. Wyraźnie napisałam, że autor miał prawo zawiadomić policję. Natomiast wcale nie musiał tego robić. Mógł wykazać się wyrozumiałością, którą się nie chciał wykazać. Jego sprawa. Ale to, że się tym chwali na piekielnych otwiera pole do komentarzy. A ja wykazuję, że również jest on piekielny. Wykazuje się brakiem wyrozumiałości, brakiem wiedzy czym różni się spacer od szkolenia, brakiem wiedzy z zakresu przepisów. Stosowanie wszystkich przepisów bywa czasami piekielnością. I tak jest w tym przypadku, ponieważ powtórzę do znudzenia. Pies został odwołany i nic nikomu nie zrobił. Niestety czasami aby trenować psa trzeba skorzystać z terenów nieogrodzonych a nawet lasów. Oczywiście trzeba mieć w zanadrzu środki na płacenie kar jak się trafi na mało wyrozumiałych ludzi. I tyle w tym temacie.
Odpowiedz@sla: Jasne bo każdy ma łatwy dostęp do prywatnego lasu i środki na opłacanie szkolenia się tam. Nie sądzę, że w czasie polowania można puszczać psy bez przejścia egzaminów odpowiednich. Muszą mieć one dokumenty uprawniające do wzięcia udziału w polowaniu. Polowanie jest zbyt ryzykowne aby były tam psy niewyszkolone do końca. Innym paradoksem jest dla mnie fakt bezpańskich psów ze wsi włóczących się po lasach. Jakoś nikt nic z tym nie robi mimo, że są groźne dla ludzi i dla zwierząt, bo nie można złapać właściciela za rękę. A tu jest waściciel, co z tego ze szkoli i pies nic nie zrobił - na policję delikwenta. Ot taki kolejny paradoks. Tutaj przyjład jak ociężale działa system w tym zakresie: http://dziennikelblaski.pl/287320,Bezpanskie-psy-atakuja-ludzi-Czy-musi-dojsc-do-tragedii.html
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 1:56
@Pieklik: Jeśli ktoś chce się w to bawić to powinien za wczasu dowiedzieć się, jakie będą koszty bez łamania prawa. Brakiem miejsca tłumaczy się wiele grup - właściciele psów, właściciele motocykli, quadów lub samochodów. Nijak nie zmniejsza to irytacji pozostałych. Chcesz być myśliwym? Miej fundusze na wyszkolenia czworonoga albo kup takiego z papierami. W tym przypadku do właściciela została wezwana policja bo była taka możliwość. Prościej jest podjechać patrolem pod wskazany adres niż wyłapać stado bezpańskich, agresywnych psów. Powinni się zająć obiema sprawami, jak na razie - zwykle obie olewają. Pies wystraszył - jakby nie zjeżył się i nie zaczął szczekać to pewnie sprawy by nie było.
Odpowiedz@sla: Pies się wystraszył bo prawdopodobnie nie był przyzwyczajony do spotykania ludzi tam (to domysł oczywiście ale tłumaczy dlaczego i opiekun i pies zachowywali się swobodnie). Nie chciano nikomu zrobić krzywdy, na złość co więcej pies był szkolony z sukcesem bo został przywołany. Z historii wynika, że autor chciał bardziej odreagować niż egzekwować przepisy. Na początku chciał okrzyczeć chłopca ale byłoby to ujmą w obecności jego damy dla jego honoru. Później myślał, że da "prztyczka w nos" ojcu pouczając go w zakresie o którym miał mierne pojęcie. Jednak właściciel psa nie był wobec niego potulny więc zaczął grozić konsekwencjami a nie osiągając efektu potulności zawiadomił policję aby ostatecznie się zemścić. Owszem prawo jest po jego stronie ale zachował się perfidnie. I dlatego gra w tej historii pierwsze skrzypce jako piekielny. Jeśli tego nie widzicie to jesteście jak dzieci we mgle. Twoje założenie, że jakby pies się nie zjeżył to sprawy by nie było jest bardzo naiwne. Wystarczy, że towarzyszka by tylko sie wzdrygnęła na widok psa i bohaterski duch wstąpiłby w autora historii i skorzystałby z okazji aby pokazać wszystkim kto rządzi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 2:20
Pieklik najpierw piszesz ze to nie byla ucieczka psa bo niby tego nie ma w historii, ze sie nie bedziesz domyslal co autor mial na myśli. Chociaż wszysyko akurat wskazuje na to ze chlopiec gonil psa nota bene uciekajacego od niego. Po czym sam nadinterpretujesz historie i szukasz drugiego dna. Co do samej historii pies to zwierze, zwierze nie mowi. Nigdy nie wiadomo czy obca osoba mu sie spodoba czy na przyklad nie ma zapachu kota na sobie. Nigdy nie wiadomo czy sie nie rzuci. A zbyt wiele bylo juz przypadkow ze ulozony pies jak moglo by sie wydawac niespodziewanie sie na kogos rzucil.
Odpowiedz@Pieklik: Dorabiasz teorię do praktyki i usprawiedliwiasz bezprawie. Twoje komentarze odbiegają od tematu, mają tendencje egoistyczne i bardzo krótkowzroczny charakter. Pies był w lesie bezprawnie i nie był pod kontrolą. I choćbyś się najeżyła i zaczęła szczekać, choćbyś wmówiła całemu światu że się nie znam na ptaszkach ani na polowaniach, choćbyś tysiąc kotletów zjadał i się natężała, w opisywanym momencie PIES BYŁ W LESIE BEZPRAWNIE I NIE BYŁ POD KONTROLĄ. P.S. Rozumiem że według ciebie, zboczeniec w lesie, dopóki "tylko" ślini się, sapie, gada świństwa i rozchyla płaszcz może być w trakcie sikania, a skoro nikogo nie pobił i nie zgwałcił to znaczy że nie jest napastliwy i należy dać mu spokój?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 7:38
@SirCastic: Uparcie nie dostrzegasz, że autor nadużył praw. Nie miał prawa pouczać kogokolwiek. Jak z rozmowy z nim wynika nie widzi podobnie jak Ty żadnych "wymówek" więc od początku chciał twardo stosować przepisy i wezwać policję. I to powinień zrobić jak tak uważał. Po co chcęć krzyczenia na dziecko i grożenie ojcu zawiadomieniem policji? Gdyby ojciec był dobrym prawnikiem myślę, że dałby rade wyciągnąć konsekwencje wobec autora i autor też dostałby pouczenie. Ma problem, uważa że złamane jest prawo ---> zawiadamia policję. Moim zdaniem wyżywał się na opiekunach psa i to w tej historii udało się mi pokazać. Dlatego jest piekielny a jeśli myślał, że na Piekielnych wszyscy mu za to będą klaskać bo jeszcze opisze taką historię to się pomylił. Sam przekroczył pewne granice. Szkoda, że świadkiem jego zachowania prawdopodobnie było dziecko. Porównanie psa ze zboczeńcem - wyznaczas nowy poziom absurdu na Piekielnych. No ale trzeba sięgać po wszystko co jest dość typowe dla hodowcy psów rasy niebezpiecznej. Tylko mi nie mów, że używasz obroży elektrycznej...
Odpowiedz@Darrjus: Nie ma w historii napisanego, że chłopiec gonił psa. Autor jest niewiarygodny bo najpierw chce krzyczeć na chłopaka, potem wdaje się w bezsensowną utarczkę słowną z ojcem i dopiero po tym wszystkim zawiadamia policję co sugeruje już zemstę, czyli wykorzystanie istniejącego prawa dla dania nauczyki. Gdyby autor zawiadomił policję na początku opis wyglądałby tak: "W lesie prawie zjadł nas żywcem pies. Zawiadomiłem policję." i koniec historii. A tutaj najpierw rozmowa z chłopcem - i nawet ok niech powie do kogo wysłać policję. Ale to nie wystarczy - autor idzie z chłopcem do ojca i jemu robi wykład. I teraz pytanie główne - czy jakby ojciec się kajał to zawiadomił policję czy odpuścił? Jeśli by odpuścił to znaczy, że jednak nie uważa że za takie łamanie prawa zawsze trzeba zawiadamiać policję. Jeśliby zawiadomił to po co taka rozmowa. Moim zdaniem autor pewne rzeczy zrobił w swoim egoistycznym celu a teraz jeszcze kreuje się na bohatera na piekielnych. No sorry ale tu są Piekielni, tu część ludzi używa mózgu.
Odpowiedz@Pieklik: Ja tylko usiłuję sprostać twoim odrealnionym i niezwiązanym argumentom. Jak widzę bezskutecznie... Teraz już jestem typowy i oczerniany.. Nie jesteś w stanie obronić swojej durnej tezy, więc atakujesz mnie osobiście ptasią kupą, elektryczną obrożą, zmyślonymi argumentami i pomówieniami. Dodaj że jestem miałki i mam wszy na pępku, to dopiero wniesie świeży powiew do dyskusji i udowodni prawo do łamania prawa. Sypiesz sofizmatami, generalizujesz, nie potrafisz niczego wyjaśnić, na nic odpowiedzieć, przenosisz na mnie swoje lęki i frustracje... Tymczasem jakim złym człowiek bym ja nie był, jakim złym hodowcą, jakim nie byłbym dziadem leśnym, chamem i prostakiem, nic nie zmienia faktu że ja przytaczam tylko przepisy prawa a ty promujesz zachowania niezgodne z prawem i przyzwalasz na straszenie przechodniów przez zjeżone i szczekające psy. Ciekawy jestem więc co dla ciebie jest agresją. A właściwie nie, nie jestem ciekawy. Przecież nie dorastam do twojego poziomu abstrakcji.
Odpowiedz@SirCastic: Jeśli poczucie humoru traktujesz jako atak to chyba symptom jakiegoś przewrażliwienia na swoim punkcie. Resztę sobie dopowiadasz sam. Niczego takiego nie powiedziałam. Może inni ludzie tak Tobie mówią i to powtarzasz - nie moja sprawa. Nadal nie czytasz ze zrozumieniem co piszę. Historia ma pewne wymiary, których nie dostrzegacie. I ja rozumiem, że ich Ty nie dostrzegasz. Musisz działać od A do Z. O ile ja jestem w stanie zrozumieć Ciebie o tyle Ty już nie umiesz postawić się w czyjejś sytuacji. Autor historii też przekroczył pewne granice. Hodowcy, którzy nie są zrzeszeni w ZKwP też balansują na pewnym niedostatecznie dobrym prawnym rozwiązaniu. Osoby co używają obroży elektrycznej używają czegoś co w coraz większej ilości krajów jest zakazane. Uważam, że prawo do krytyki innych okazanej historii może mieć tylko osoba kryształowo czysta. Coś w rodzaju "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem." Wspierający go zachowują się jakby nigdy w życiu nie złamali prawa albo nie naruszyli norm moralnych. W co jak w co ale w to nie uwierzę.
Odpowiedz@Pieklik: Jak babcię kocham... Ucisz się.
Odpowiedz@FunnyToraChan: Dlaczego? Bardzo fajny temat do dyskusji. Chyba nie jesteś jedną z osób, które dążą do eliminowania innego punktu widzenia.
Odpowiedz@Pieklik: Moje psy nie noszą nawet metalowych kagańców czy kolczatek, bo mogły by sobie coś obetrzeć, elektrycznej obroży nie widziałem na oczy. Nawet na zdjęciu. Nie wiem kto tego używa i po co. Nie wiem skąd ty znasz temat. Ponoć ludzie muszą się wspomagać elektrycznymi gadżetami nawet w łożu małżeńskich - nie znam się, nie interesuję się. Poruszasz jakieś trzeciorzędne pochodne, kompletnie nieistotne z punktu widzenia osoby narażonej na agresywnego psa puszczonego bezmyślnie luzem w lesie. A co do stawiania się w sytuacji - nie odpowiedziałaś mi jeszcze co jeśli zamiast pary zakochanych studentów, przed wyskakującym w lesie 30kg "wilczurem", nastroszonym i szczekającym znalazłyby się: A) siedmioletnia dziewczynka B) 90'cioletnia staruszka z astmą i słabym sercem C) Opuchnięta ciężarna w 9m-cu D) Paniusia w szpilach z nerwowym Yorkiem na szelkach. E) Łysy dresiarz z monstrualnym pitbulem na za długiej smyczy. Wszystkie te osoby mają pełne prawo spacerować sobie po lesie w odróżnieniu od puszczonego luzem owczarka. A jak któraś strona zareaguje nieodpowiednio i dojdzie do tragedii? Czy te sytuacje są aż tak nieprawdopodobne? Bo ja uważam że mogą się wydarzyć wszystkie na leśnym odcinku od Ciapkowa do Witawy. Czy więc puszczanie 30kg zwierzęcia jest rozsądne? Czy ryzyko jest dopuszczalne? Czy są wyższe wartości i ważniejsze rzeczy niż bezpieczeństwo i zdrowie spacerowiczów i ich podopiecznych?
Odpowiedz@Pieklik: Tak bardzo fajny, że obrażasz osoby z innym poglądem. Oczywiście, że to dobrze, iż każdy ma swoje zdanie. Dzięki temu jest różnorodność. A sprzeczki, które z tego płyną, można zażegnać kompromisem. A z kompromisów wypływa prawie samo dobro. Tylko gdzie w tej dyskusji kompromis? Pieklik, narzucasz innym swoje poglądy. Czy twoim zdaniem to jest w porządku?
Odpowiedz@SirCastic: Sporu co do prawa nie ma. Ale nadużywanie prawa to już inna sprawa. A moim zdaniem autor historii posunął się za daleko. I o ile jest przewrażliwienie i strach na widok psa może być dyskusyjne ale zrozumiałe to dalszy ciąg historii pokazuje, że niekoniecznie wezwałby policję gdyby właściciel rozpłynął się w przeprosinach i obiecał, że więcej psa nie puści. A jakby właścicielem psa była blondynka z ujmującym uśmiechem to też by policji nie wezwał? Czyli co jednak mogło odbyć się bez policji. Czyli niekoniecznie trzeba było ją wzywać. Albo stosujemy prawo zawsze i dla wszystkich albo wybiórczo do własnych celów. W tym drugim przypadku zalatuje obłudą. Teraz idziesz w ogólniki a ja się trzymam tej jednej historii. A wnioski są takie, że zachowanie autora też pozostawia wiele do życzenia. Cieszę się, że komentarz zmieniłeś na mertytoryczny.
Odpowiedz@Pieklik: Jeśli już merytorycznie i zgodnie z literą prawa to: W pierwszym rzędzie od przestrzegania prawa jest właściciel zwierzęcia. Właściciel, nie stosujący się do art. 30 pkt 13 ustawy o lasach popełnia wykroczenie zagrożone grzywną. Nie ma prawnego obowiązku zawiadamiania o podejrzeniu popełnienia wykroczenia (nie przestępstwa). Świadek wykroczenia zawiadomił organy ścigania (co do jego motywów, mają one prawnie znaczenie kompletnie nieistotne) Poza powyższym, jakiekolwiek tłumaczenie ojca, że pies jest w trakcie szkolenia i że 11'latek jest odpowiednio kompetentny do szkolenia psa (jakiegokolwiek-gdziekolwiek) jest bardzo, ale to bardzo naciągane i niewiarygodne nawet dla laika. A co dopiero dla prawnika albo osoby posiadającej psa dłużej niż kilka lat. Ogólnikiem jest powiedzenie że żadnego psa luzem do żadnego lasu, poza okolicznością polowania, puszczać nie wolno. Bo nie. Choćby nie wiem co - nie. Albo stwierdzenie że psa to szkoli wykwalifikowany instruktor szkolenia psów w kontrolowanym środowisku. A wymienione przeze mnie SZCZEGÓLNE przypadki A-E to wzięte z czapy sytuacje, które jednak mogą się zdarzyć, jeśli ktoś jest nieodpowiedzialny. Jakiego więc szczególnego kompromisu ty tak na prawdę oczekujesz?
Odpowiedz@FunnyToraChan: Każdy ma swoje zdanie i na tym sens Twoje wypowiedzi się kończy. Jedyną różnorodność w poglądach wprowadziłam tu ja. Kompromisu nie trzeba tu osiągać bo sporu nie ma. Natomiast wątpliwe jest dla mnie postępowanie autora. To w końcu zawsze należy wzywać policję czy nie zawsze. Jakie są kryteria kiedy nie trzeba wzywać i dlaczego ktoś sobie sam to ustala. Bardzo ciekawy temat.
Odpowiedz@SirCastic: Rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach bo dla mnie motywy zawiadomienia policji mają w tej historii znaczenie. Czyli jednak autor nie musiał zawiadamiac policji. O ile dla organów ścigania motywy zgłaszającego nie mają znaczenia to dla określenia jego piekielności mają. I dlatego dla mnie autor historii sam jest też piekielnym. Bardziej tego łopatologicznie się nie da chyba wyrazić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 13:32
@Pieklik: Więc przyznajesz, że każdy ma swoje zdanie. I dalej w to brniesz.Nie mówię o różnorodności w tej dyskusji... Patrz szerzej. Nie ma sporu? A jak inaczej nazwiesz różnicę zdań? Postawa autora jest taka, jaka jest. Twoim zdaniem postąpił źle. Zdaniem autora, naturalnie, że dobrze. Więc zrobił dobrze, czy źle? Różne osoby mają tu różne opinie. Ale która jest tą zgodną z prawdą? Twoja? Czemu? Bo ty tak uważasz? Mamy swoje organy odpowiedzialne za osądy. Zdajmy się na nie.
Odpowiedz@Pieklik: Łopatologicznie - Rozumiem co piszesz, tylko się z tym nie zgadzam. Ot, wykroczenie jednego, wywołało słuszną reakcję drugiego. Kimże ja jestem, żeby oceniać etapy procesu kształtowania się praworządnej postawy Satso?
Odpowiedz@FunnyToraChan: Autor postąpił piekielnie. Prawie okrzyczał dziecko, robił awantury właścicielowi. Napisał wyrażnie "Próbowałem tłumaczyć, straszyć konsekwencjami w razie pogryzienia". Czy ja jedna umiem tu czytać. PRÓBOWAŁEM STRASZYĆ. No sorry ale autor nie jest członkiem straży osiedlowej, ani nikim upoważnionym do straszenia. Co więcej bardzo skrupulatnie ogranicza opis swojej historii. Nie wiemy gdzie z ojcem rozmawiał. Na łące? Przy aucie? Na podwórzu jego gospodarstwa?Jakim prawem ktoś staszy inną osobę. To jest przekroczenie pewnych praw mu należnych i naruszenie praw innej osoby. Jak sprawa jest taka prosta po co cały ten późniejszy cyrk? Zgadzam się, że od tego są organy i to do nich wystraszony autor powinien się skierować na wstępie a nie wywierać presję na dziecko i próbować straszyć właściciela.
Odpowiedz@SirCastic: Raczej straszenie kogoś nie jest słuszną reakcją. Generalnie autor powinien być pozwany a paragraf zależy od tego gdzie rozmowa się odbyła. To nie jest praworządna postawa to była próba wymuszenia. I jeszcze raz zapytam - czy piękna blond pięlność wpłynęłaby trzepotaniem rzęs i promiennym uśmiechem na praworządność naszego bohatera? Czy praworządna postawa zależy od tego czy ktoś się pokaja przed osobą nieuprawnioną do takich działań. No sorry ale chyba jednak nie rozumiesz o czym piszę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 15:42
@Pieklik: Oceniasz posłańca zamiast wiadomość.... Znowu będzie absurdalnie abstrakcyjne porównanie - Czy uzależniona od dopalaczy prostytutka, będąca świadkiem drobnej kradzieży, dokonanej przez konkurentkę spod latarni w sklepie, ma prawo zrobić złodziejce awanturę, zagrozić policją jeśli złodziej nie zwróci towaru, zwyzywać wzajemnie od najgorszych i ostatecznie wezwać patrol, czy może jej złośliwe intencje, sposób życia i potencjalny interes w pozbyciu się konkurentki, odbierają jej twoim zdaniem prawo do takiej interwencji?
Odpowiedz@SirCastic: Ale ja mam proste pytanie. Czy gdyby właściciel się kajał doszłoby do zgłoszenia na policję? Dla mnie postawa praworządna to postawa, gdzie dana osoba kieruje się prawem w swoich decyzjach. Na bazie dyskusji rozumiem, że kieruje się tylko prawem - nie ma żadnych okoliczności łagodzących ani wymówek. No więc jak jest z tą praworządnością w tym przypadku? Autor jest praworządny i w każdym przypadku zgłosiłby na policję czy też byłby skłonny wielkodusznie nic nie robić. I czy gdyby zrezygnował i poprzestał na pouczeniu byłby praworządny? I wreszczie czy pouczając i strasząc jest praworządny? To całkiem słuszne pytania. Rozumiem, że chcesz rozmyć temat bo trafiłam w punkt. ;) Dla mnie autor jest Piekielny. Argumentacji poddałam aż nadto. Czytelnikom życzę miłej letury i wyciągnięcia z tego własnych wniosków. A sobie i Państwu życzę jak najmniej "praworząnych Piekielnych" na spacerach. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 16:24
@Pieklik: Nic nie rozmywam - już odpowiadam: ja sądzę, że postawa praworządna to postawa mająca na celu przywrócenie porządku i ładu prawnego. Czy prośbą, czy groźbą czy wezwaniem służb. Przy zdarzeniu drogowym albo strony się dogadują co do winy, albo wzywają patrol. Nadużyciem byłoby użycie przemocy fizycznej wobec kretyńskiego ojca, ale pouczającą rozmowę, straszenie konsekwencjami czy wreszcie spełnienie gróźb wezwania policji uważam za jak najbardziej dopuszczalne i zgodne z prawem. I rozsądkiem.
Odpowiedz@Pieklik: Nie do końca rozumiem co według Ciebie było piekielne w moim zachowaniu. Doszliśmy już do tego, że wyprowadzanie psa bez smyczy nie jest mądrym i do końca legalnym pomysłem. Nikomu nic się nie stało, ale mogło i to właśnie chciałem dosadnie wytłumaczyć chłopakowi by zapobiec podobnym sytuacją w przyszłości. Gdy się dowiedziałem, że ten spacer był pomysłem ojca to postanowiłem jemu przemówić do rozumu. Pomimo usilnych prób nie dało się do niego dotrzeć, więc w OSTATECZNOŚCI zadzwoniłem na policje. Dopiero oni wytłumaczyli facetowi, że 11-latek mógł nie zapanować nad psem co stwarzało zagrożenie dla innych.
Odpowiedz@Pieklik: Skoro osoby z ograniczoną wiedzą zawsze się dobrze rozumieją to już wiem dlaczego Ty nie rozumiesz innych. Oni po prostu nie są ograniczeni :) Pierdzielisz farmazony i tyle. Pies ma być na smyczy. Prawo jest jakie jest, jedenasto letni chłopiec nie ma żadnej władzy nad psem. Trenować i szkolić psa możesz w miejscu do tego przeznaczonym, czyli szkole trenowania psów. Ja jako osoba postronna nie mam obowiązku wiedzieć czy ktoś łazi z psem bez smuczy i kagańca oraz czy pies jest agresywny. Właściciel ma obowiązki i ma się tego trzymać. Auto poszedł wytłumaczyć rodzicowi jak sprawa wygląda, ale okazało się, że ojciec wie lepiej. Niech się cieszy, że dostał tylko pouczenie. Ciekawe co byś powiedział gdyby Twoje dziecko (teraz czy w przyszłości, to bez znaczenia) znalazło się w takiej sytuacji i pies by zaatakował Twoje dziecko. Pewnie też byś bronił psa bo był w trakcie szkolenia przez jedenastoletniego chłopca.
OdpowiedzTak czytam Wasze komentarze i się dziwię. Nie ma w Polsce parków/miejsc, gdzie można spuszczać psy ze smyczy, żeby sobie pobiegały? Pytam, bo nie wiem. W Polsce byłam ostatnio ładnych parę lat temu, a w kraju, który obecnie zamieszkuję jest masa miejsc, przystosowanych do wyprowadzania czworonogów bez smyczy, są specjalne znaki, więc jeśli ktoś się zwierząt boi - po prostu tam nie wchodzi. To smutne, że psy nie mogą sobie swobodnie pobiegać, nawet przez chwilę. Co do historii - wzywanie policji to lekka przesada moim zdaniem. Pies okazał się łagodny, więc można moim zdaniem przymknąć oko, bo nikogo nie skrzywdził i pewnie nie skrzywdzi. Co innego, jeśli pies byłby agresywny - wtedy wezwanie policji byłoby jak najbardziej słuszne.
Odpowiedz@Shaienne: Tak... mi też jest smutno. I Coffeshopów też tu nie ma.... Ale zdefiniuj, proszę "pewnie nie skrzywdzi" i "agresywny". Czyli naświetl, z jaką pewnością nie skrzywdzi i jak bardzo agresywny (przestraszy, przerazi, przewróci, posiniaczy, pogryzie, zagryzie) musiałby być do wezwania policji. Nadmienię, że u Ciebie, psy szkolą się w markowych szkołach, ewentualne naruszenia dóbr osób postronnych są ścigane, a osobniki agresywne się eliminuje - dlatego możesz mieć wyidealizowaną wizję, nie przystającą do szarej, polskiej rzeczywistości.
Odpowiedz@Shaienne: Histroia wykazuje ewidentnie, że autor wezwał policję w odwecie. Gdyby właściciel psa trochę pogłówkował to na autora historii też znalazłby paragraf. Autor chociaż tutaj prezentuje nieugiętą postawę w sprawie stosowania przepisów jednak poszedł z właścicielem porozmawiać. Czyli jakby rozmowa potoczyła się inaczej wielkodusznie powiedziałby. "No żeby się to nie powtórzyło, tym razem policji nie zawiadomię." Autor zapomniał o jednym. Nie ma prawa do pouczania kogokolwiek bo nie sprawuje zadnej funkcji, która go do tego uprawnia. Owszem mógł zawiadomić policję ale na tym powinien zakończyć. Jeśli zawiadomił po swoej interwencji, która nie przebiegła po jego myśli to wygląda to na zwykłe "nie chcesz mnie słuchać to dam Tobie nauczkę i zawiadomię policję". Brzydko to wygląda.
Odpowiedz@SirCastic: No dziwne. Ja mojego sierściucha sama szkoliłam, moi sąsiedzi i znajomi też zwierzaków do szkół nie wysyłali, a jednak jak idę na spacer to psy potrafią sobie hasać nikomu szkody nie wyrządzając. Jak ktoś jest właścicielem bardziej agresywnego psa to po prostu chodzi z nim na smyczy, mimo że może bez. Ot, taka sielanka, która najwidoczniej wybiega poza Twój tok myślenia.
Odpowiedz@Shaienne: Jasne. Ale zdajesz sobie sprawę że skoro prawie automatycznie (po negatywnych testach behawioralnych) usypia się osobniki agresywne, to pula genetyczne jest jakby łagodniejsza? I masz świadomość że obowiązku szkoleń nie ma, za to jest obowiązek odszkodowania za szkody na psychice czy ciele których dopuści się twój podopieczny. Tak po prostu... więc kto nie jest tak pewny siebie czy bogaty jak ty i twoi znajomi, olewa szkolenie. Inni się szkolą i ubezpieczają psy od OC. Ale to już inny tok myślenia....
Odpowiedz@Shaienne: A ja Ciebie świetnie rozumiem. Trzeba do tego mieć odrobinę szersze horyzonty więc nie wymagaj tego od ludzi co działają od A do Z a w przypadku hodowców ras agresywnych musi tak być. Oni musza też wyprzeć pewne rzeczy ze świadomości (wrażliwość, empatia) lub są ludźmi co tych cech nie mają bo hodowla psów agresywnych to nie sielanka. Nie ma sensu oczekiwać od nich zrozumienia w pewnych kwestiach ponieważ żyją w pewnym wymiarze w innym świecie - świecie gdzie uspia się psy jak nie przejdą testów behawioralnych, w świecie gdzie stosuje się obroże elektryczne. Czasami nie z każdym udaje się osiągnąć porozumienie czy kompromis.
Odpowiedz@SirCastic: Nie jestem ani pewna siebie, ani szczególnie bogata. Po prostu wiem, że mój pies, który waży 5 kg i ma usposobienie typowo kanapowe nikogo nie skrzywdzi, bo nawet gdyby bardzo chciał to nie dałby rady. Jeśli na starość coś mu się poprzestawia i stanie się agresywny (często tak niestety bywa) to będę go wyprowadzać na smyczy. Jeśli natomiast ktoś decyduje się na rasę agresywną, to wiadome że trzeba psa odpowiednio wyszkolić. A to, że w Polsce każdy kretyn może sobie sprawić pitbulla i stwarzać zagrożenie, to już odrębna sprawa.
Odpowiedz@Shaienne: Nawet mały kot potrafi ugryźć na tyle mocno, by zrobić dorosłemu człowiekowi krzywdę nie wspominając już o dziecku. Nie zabije, lecz skórę przebije, może także zniszczyć ubranie i buty. Także dałby radę nawet, jeśli waży 5 kg. W Polsce na chwilę obecną przepisy są takie, jakie są. Jeśli więc chcesz iść na spacer do lasu - smycz. Jeśli chcesz iść na spacer chociażby po Warszawie - smycz. I nikogo nie obchodzi, że pies jest grzeczny, że nikogo nie ugryzł, że według właściciela nie dałby rady - ma być na smyczy.
Odpowiedz@Shaienne: Dla jasności. Tu jest wykaz ras agresywnych: http://kmp.szczecin.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=369:rasy-psow-agresywnych-wykaz&catid=51:referat-przewodnikow-psow-subowych-i-konny&Itemid=82 Nawet przed chwilą miałam z jednym z nich styczność i jest dość duża różnica między nimi a owczarkiem niemieckim (pod warunkiem, że właściciel danego woczarka niemieckiego nie popełnił błędów, ponieważ z każdego psa można zrobić agresywnego). Natomiast nawet chihuahua ważąca 3 kg może być niebezpieczna jak właściciel nad nią nie panuje. Ostatnio mały piesek (na smyczy!) pawie mi wbił zęby w łydkę jak jechałam na rowerze. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 15:52
@sla: Przepisy też nie pozwalają awanturować się i starszyć ludzi. To tak dla przypomnienia wszystkim praworządnym.
Odpowiedz@sla: Napisałam, że nie dałby rady, bo nie ma nawet na tyle ostrych zębów, żeby kogoś ugryźć (wiem, bo sprawdzałam). Przewrócić kogoś też byłoby ciężko, ważąc 5 kg. W każdym razie nie martw się, nie chodzę w Polsce z moim psem bez smyczy, także bestia napewno Cię nie zaatakuje. :-)
Odpowiedz@Pieklik: Nie można się kłócić lub awanturować? Pierwsze słyszę. Zakazane są groźby. Zakazane są wulgaryzmy. Zakazane jest zakłócanie porządku, lecz nie kłótnia sama w sobie. Straszenie także samo w sobie zakazane nie jest, zwłaszcza informowanie o konsekwencjach prawnych. Jakby było - to dzieciak z psem wystraszył autora. Jakby autor wyskoczył z "zabiję cię szczeniaku i twojego kundla" to złamałby prawo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2015 o 17:07
@Shaienne: Czyli jednak mój obraz rozsądnego właściciela psa, poza bezzębnym 5kg kanapowcem, nie jest taki sielankowy i ograniczony jak sugerowałaś... czy nadinterpretuję Twój komentarz " Jeśli natomiast ktoś decyduje się na rasę agresywną, to wiadome że trzeba psa odpowiednio wyszkolić." Bo wiesz, niebezpieczny jest każdy pies powyżej jakiejś wagi np. 20 kg - niezależnie od rasy, najbardziej agresywne są jamniki, a największy uścisk paszczy mają właśnie owczarki.
OdpowiedzTo jest czysta złośliwość dzwonić na policje. Pies poszczekal i co z tego. Starsi ludzie jakoś nie robią afery. Może nie czytają internetu i nie popadają w paranoję. A ten pies pewnie młody jest i musi poznać świat. Na sznurku to się kukielkami bawi. Pies co chodzi od małego bez smyczy nie jest zestresowany i umie się zachować.
Odpowiedz@Wienio:...wedle twoich założeń: nie wiem czemu Froga w M6 się czepiają. Czysta złośliwość. Chłopak młody, bogaty, wyszumieć się musi. 50'ką to dziadki do kościoła jeżdżą. Frog od małego umie szybko jeździć, musi jakoż poznać świat, samochody, swoje możliwości. No i przecież nikogo jeszcze nie zabił...
OdpowiedzTrzeba być paranoikiem i miękka faja żeby tak reagować i kapusiem żeby skarżyć na policje. Tfu
OdpowiedzNa pewno się nie damy jakimś paranoikom. Ja zawsze mówię Trzeba spuścic ze smyczy to wtedy będzie lepiej. Myślicie że będziemy się spotykać i trzymać psy na smyczach? Jakiś absurd
OdpowiedzNa pewno się nie damy jakimś paranoikom. Ja zawsze mówię Trzeba spuścic ze smyczy to wtedy będzie lepiej. Myślicie że będziemy się spotykać i trzymać psy na smyczach? Jakiś absurd
OdpowiedzJa i moi znajomi puszczam psy bez smyczy bo jest to zdrowe dla ich psychiki. Na smyczy niczego pies się nie nauczy. A to ze ktoś ma fobie to mam w dupie
Odpowiedz@Wienio: Twoje podejście mnie rozpierdziela "A to ze ktoś ma fobie to mam w dupie" Zapraszam w takim razie na spacer gdzieś w pobliże gdzie mieszkam. W trosce o zdrowie swojej psychiki zachowam się zgodnie ze swoimi zasadami. A to, że ktoś kocha swojego psa będę miał w dupie. Po prostu odbierzesz go sobie ze szpitala. I nie dlatego, że nie lubię psów. Sam mam i to całkiem sporawego.
OdpowiedzCo za dekiel kasuje moje wpisy ? Może też jakiś paranoik
OdpowiedzA nie jednak są moje wpisy.
OdpowiedzZgniote ci czaszkę jak jajko
OdpowiedzCoś tu śmierdzi. Ale to nie gówna. To padlina.
OdpowiedzNie macie ze mną szans paranoicy. Jestem gotowy do ostrych i bolesnych dla was działań jeśli będzie potrzeba. Mnie się nie da zatrzymać. Kto jest głupi może się przekonać
OdpowiedzDo mnie nie nikt nigdy nie fikał. Pewnie wiedzą że nie mają szans. Ale ostania jeden fikał do mojej znajomej. Ale się przeliczyl bo ona lubi po ćwiczyć i trochę trenuje boks. Koleś kopnął jej psa takiego strzała dostał ze mu się zapadł policzek. Może to było kilka ciosów
Odpowiedz