Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz do historii Dronki, ale za bardzo się rozpisałam. Historia…

Miał być komentarz do historii Dronki, ale za bardzo się rozpisałam.
Historia Dronki ściska za serce i wierzę, że poradzisz sobie sama ze sobą.
Ja do szkoły podstawowej chodziłam 30 lat temu, wtedy nie do pomyślenia było, żeby po rozwodzie rodziców dziecko zostało przy ojcu.

Ja zostałam, moja mama wolała rozrywkowe życie, ale ojciec też nie był ideałem. O tym, że "nie mam mamy", tak mówiły dzieci w klasie wiedzieli wszyscy i to był dla nich powód do znęcania się nade mną, często wracałam w porwanych ubraniach, zapłakana i odrzucona przez wszystkich, oczywiście nikt z nauczycieli też tego nie widział i o ironio baba z techniki kiedyś nawyzywała mnie od "chamek" przez to że chwilę wcześniej któryś z kolegów zniszczył mi zeszyt.

Dałam radę, nikt się nie spodziewał, że wyrosnę na kawał baby, która nie da sobą pomiatać. Wiele lat później jakiś gimnazjalista próbował znęcać się nad moim synem, bo syn był mały, kruchy, spokojny. Kiedy rozmowa z rodzicami chłopca nie dała zamierzonego rezultatu, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Podjechałam samochodem w miejsce gdzie dzieciak na ogół przebywa, podeszłam, złapałam za ucho, a że paznokcie długie to potrafią krzywdę zrobić i wycedziłam przez zęby w mało kulturalny sposób, że jeśli jeszcze raz zobaczę gówniarza w pobliżu mojego syna, to zapakuję do bagażnika, wywiozę do lasu i każę wracać pieszo do domu, a jak będzie się stawiać to jeszcze grzecznie poproszę o jego garderobę. Od tego czasu syn miał spokój i tylko kiedy mnie widział kolega gimnazjalista to z daleka wołał "dzień dobry pani".

Tak więc nie każdy rodzic jest obojętny na krzywdę swojego dziecka, a jeśli trzeba to i sięgnie po ciężką artylerię.
Pozdrawiam

dawne czasy szkoła

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dronka
23 25

Rozumiem jak strasznie musiało być Ci ciężko, jeżeli sama doświadczyłaś przemocy w szkole to krzywda dziecka działa jak plachta na byka. Cieszę się, że potrafiłaś zabrać się konkretnie do rzeczy i uciszyć tego gnoja (inaczej tego chłopaka nie potrafię określić). Masz ode mnie wielkie pozdrowienia i mam nadzieje, że Twój syn już nigdy nie przeżyje takich upokorzeń jak ja czy Ty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@Dronka: Teraz to już dorosły facet, który poszedł właśnie na studia, no i nie chucherko a konkretny chłopak. :)

Odpowiedz
avatar sapphire101
13 13

@Enyulek: Gratuluję Ci postawy! Taki rodzić to skarb. Z drugiej strony żałuję, że wielu nauczycieli/pedagogów NIGDY nie powinno nimi zostać i że byli obojętni na krzywdę dziecka. Nie ważne skąd dziecko pochodzi, czy to bogata, czy biedna rodzina, czy jest sierotą - nauczyciel winien reagować pierwszy, a jeśli tego nie robi, a nawet co gorsza dokłada swoje 3 grosze do dręczenia... Niechaj pamięta, że karma wraca i mam szczerą nadzieję, że życie odpłaci mu się za jego "zasługi".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Isegrim6: nie bardzo wiem jak dzieciak z trzeciej klasy podstawówki miałby sobie wyrobić respekt jak to nazywasz u rozhukanego gimnazjalisty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 10:19

avatar Isegrim6
2 6

@Enyulek: A to przepraszam nie jest zamieszona w historii duża różnica wieku pomiędzy dręczycielem a ofiarą. Założyłem że "mały, kruchy, spokojny" odnosi się do postury i charakteru U mnie było raczej na zasadzie tego samego wieku +/- jeden rocznik bo to był obciach lać "dzieciaki" (prowodyr nic z tego nie miał poza śmiechem reszty)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Isegrim6: Spoko, nic się nie stało, w sumie o różnicy wieku mogłam napisać.

Odpowiedz
avatar atheo
15 15

Popieram, zrobiłabym to samo gdyby ktoś znęcał się nad moim dzieckiem. I powiem wam szczerze, że ja nie wyszłam ze szkoły tak dawno temu, a i tak było to samo. Jak mnie próbował jakiś chłopak udusić (na szczęście dostał od innych uczniów bo by faktycznie zrobił krzywdę) to pedagog i nauczycielki mnie przekonywały żebym do nikogo z tym nie szła bo on już ma coś w papierach i tak dalej. Także niewiele się zmieniło w polskim szkolnictwie, to raz, a dwa - moi rodzice też sprawę olali. Dlatego dobrze widzieć że ktoś swojego dzieciaka broni :)

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
11 11

Brawo! Serio. Cieszę się, że zamiast pielęgnować w sobie traumę (która i tak nie da się łatwo wykorzenić, więc po co ją jeszcze dodatkowo dokarmiać i podsycać), stanęłaś na nogi, masz jaja i nie pozwalasz sobie w kaszę dmuchać :)

Odpowiedz
avatar anel
17 17

Pamiętam jak w pierwszych klasach podstawówki dokuczał mi jakiś wyrośnięty gówniarz, gdy sama ledwo odstawałam od podłogi. Nauczyciele nie reagowali, dyrektorka wzruszyła ramionami, a rodzice gówniarza stwierdzili, że to przecież dobry chłopak jest. Nic to, mamcia wkroczyła na przerwie do szkoły, wypatrzyła gnojka, przyłożyła "z liścia", raz ale porządnie i nastał spokój. Najlepsze, że nagle znaleźli się nauczyciele, przecież dziecku dzieje się krzywda, jak tak można?! Mamcia z uśmiechem na to "wy nie chcieliście się tym zająć, więc musiałam sama".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 10:43

avatar Sylwia_Cieszyn
8 8

Ja aż takich traumatycznych wspomnień z podstawówki nie mam ale też pierwszych trzech lat nie wspominam dobrze. Moja wychowawczyni postanowiła na pierwszej lekcji w pierwszej klasie posadzić każdą dziewczynkę z chłopcem. I tak miało zostac do trzeciej klasy. Mój współławkowicz nie był z tego faktu zadowolony ( nigdy się nie dowiedziałam czy chodziło o mnie czy o sam fakt, że musi siedzieć z dziewczyną). Swoją niechęć, wrogośc i ogólną frustację okazywał mi na każdym kroku. Jedno zdarzenie utkwiło mi w pamięci-byłam w sklepie na drobnych zakupach, kupiłam co miałam kupić, zapłaciłam a że w ręce zostały mi jakieś drobne pieniądze pognałam między półki po coś słodkiego dla siebie. W jednej ręce trzymałam te zapłacone zakupy a w drugiej coś słodkiego i to podałam pani do skasowania. Ów kolega zobaczył całą sytuację (mieszkaliśmy blisko siebie, jeden sklep w okolicy) i wyciągnał wniosek, że część zakupów po prostu ukradłam, nawet coś powiedział pod nosem ale pani w sklepie wiedziała, ze to co trzymam w ręce jest zapłacone. Możecie się juz domyslic reszty...kiedy przyszłam na drugi dzień do szkoły byłam okrzyknięta złodziejką, co jeszcze bardziej pogłębiło złość i frustrację kolegi bo to właśnie on musiał ze mna siedzieć w jednej ławce. To jest drobna rzecz w porównaniu z tym co tutaj czytam ale dla dziecka 7 czy 8 letniego jest to sytuacja stresująca i niezwykle upokarzająca. Chłopaka nienawidzę po dzień dzisiejszy. Został nauczycielem (podobnie jak ja) Różnica jest taka, że dzieciaki co rusz się z niego śmieją i go drażnią bo nie potrafi panować nad emocjami, ze mną dzieciaki chcą nader chętnie rozmawiać.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 7

Wykorzystam twój pomysł,w przypadku, gdyby ktoś chciał znęcać się nad moim synem.

Odpowiedz
avatar czarny_kruk
4 4

swietna postawa rodzica, tak trzymac!! ;) tak z czystej ciekawosci, bo przyszlo mi do glowy, dzieciak nie poskarzyl sie rodzicom? wydaje mi sie, ze mogly Cie spotkac powazne konsekwencje za to (tak czy tak jestem jak najbardziej za;) )

Odpowiedz
avatar Narisa
3 3

Chwalę! Dumną się staję, gdy powiedzonko "matka za dziecko zabić potrafi" jest zawsze aktualne. :) Ale... Skoro rodzice tacy oporni na twoje prośby byli, to nic ci się nie stało? Mam na myśli, czy chłopiec się nie poskarżył? Bądź, co bądź mogłaś mieć całkiem poważne problemy. I jeśli można wiedzieć, co mówili rodzice tego "biedaczka"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Narisa: Podczas rozmowy usłyszałam tylko, że ich synuś to chodząca świętość i on w życiu młodszego dziecka by nie ruszył. Powiedziałam im tylko, że ok i że ja też jestem "chodząca świętość" tak żeby na przyszłość zapamiętali. Biedaczek chyba się rodzicom nie pochwalił spotkaniem ze mną :) może uznał, że jego wizerunek w oczach rodziców zostanie za bardzo naruszony.

Odpowiedz
avatar Narisa
1 1

@Enyulek: Może bardziej przed kolegami. Gdyby wyszło, że on/ty macie jakieś problemy i byłaby afera, to mógłby wyjść na "frajera", co to się młodszego boi i jego mamy. :P No cóż. Nigdy nie zrozumiesz, co w głowach młodych ludzi siedzi, ale u chłopców zazwyczaj jest to chęć popisania się, bo i dziewczyną w takim wieku imponuje ten niegrzeczny. Niektóre z tego nie wyrastają, ale to już inny temat. :P

Odpowiedz
avatar Narisa
1 1

@Enyulek: + Nienawidzę robienia przed rodziców świętego ze swojego dziecka. Zawsze to wychodzi na gorsze. Trzeba się liczyć z tym, że nawet wzorowemu dzieciakowi może przyjść mniejsza/większa głupota do głowy. Rodzice wszak też wywijali za młodu różne numery, to czemu sądzą, że ich "przekazane geny" mają być inne? :P

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 0

Jestem w stanie zrozumieć reakcje i w pełni ją popieram. Oczywiście w sensie emocjonalnym. Z bardziej przyziemnego punktu widzenia, mogę tylko pogratulować szczęścia, ze bachor był reformowalny i jakieś refleksje go naszły. Gdyby był takim, jakich ja często spotykam, to albo skończyłoby się wizytą rodziców z policją, albo w ekstremalnym przypadku, jeśli miałby wysokie ego, do użycia przez niego ostrych narzędzi na Tobie lub Twoim synu. Z komentarzy widzę jednak, ze to były czasy gdzie @Isegrim6: Interwencje rodziców powinny być wyważone. Ja wywalczyłem sobie kolegów w podstawówce, choć z jednym z nich dopiero po roku od "walki" zaprzyjaźniłem się. Dopiero po roku przeszło mu nabijanie, się, ze matka mnie broni. Tak, w czasie walki moją matkę napadła chęć odebrania mnie ze szkoły. Widząc bójkę wtrąciła się i oponent zwiał do domu.Niestety mieszkał niedaleko a drugi kolega powiedział gdzie mieszka. A moja rodziciela poszła do niego i wylała żal jego siostrze. Rodzice się nie dowiedzieli. Ale w końcu zostaliśmy kolegami. Od tej pory moja matka nie interweniowała w moje sprawy, póki nie "pobiłem" najbardziej znęcającego się nade mną i nie została wezwana do szkoły. do tej pory pamiętam jej słowa: "Nie możesz bić ludzi. Nie znasz swojej siły i możesz zrobić im krzywdę." Wtedy byłem wściekły, że mnie nie rozumie. Teraz, po 22 latach od tego zdarzenia wiem, że miała rację. Póki można staram się rozwiązywać problem słownie, choć jestem z tych, których ręce świerzbią jeśli ktoś mnie wkurza.

Odpowiedz
avatar weronikarb
0 0

Mój syn też był wiecznie "goniony" przez starszego kolege (o jakieś 3 lata). Syn był wtedy mały, chudy i zahukany. Nauczyciele wzruszali ramionami, bo nic na niego nie pomaga - rozmowa z rodzicami, pedagogiem itp. Mąż poszedł pod szkołę, syn pokazał mu który to i mąż zawołał go na stronę aby nikt nie widział, złapał za szmaty i podniósł na wysokość oczu i bardzo wolno oświadczył, że młody tylko raz się poskarży, a wtedy on na dupę nie usiądzie przez miesiąc, albo i dłużej :D O tamtego czasu spokój był :D

Odpowiedz
Udostępnij