Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio dużo było historii na temat prześladowań w szkole. Dla mnie jest…

Ostatnio dużo było historii na temat prześladowań w szkole. Dla mnie jest to temat znany aż za dobrze.

Mieszkałam wtedy w małym i pięknym miasteczku, niestety pięknym tylko z wyglądu, bo ludzie w nim byli obrzydliwi w środku.. Wywodzę się z rodziny skrajnie patologicznej, brak ciepłej wody, brak prądu, grzyby na podłodze w wielkości piłki do nogi, podłoga dziurawa, w "domu" był alkohol, przemoc i seks na porządku dziennym. To nie były dobre warunki dla dziecka, które szło do szkoły ale mama jako tako dbała o mnie, dopóki sama nie wpadła w chorobę alkoholową.

Moja rodzina nigdy nie była poważana, bądź lubiana, ot byliśmy kolejną patologiczną rodziną w mieście i należało nas unikać. Okej, więc tyle tytułem wstępu, czas przejść do meritum.

Zaczynając szkołę byłam pełna pozytywnych myśli, nigdy nie byłam zamkniętym w sobie dzieckiem, raczej spokojnym, unikałam kłótni, wolałam pracować sama niż w grupie, sama nauczyłam się czytać w wieku 5 lat i to zajmowało większą część mojego czasu.

Klasa przyjęła mnie jako tako, byłam ale nikt mnie nie widział, nie słyszał, czyli taka szara myszka z nosem w książkach. Na początku dręczenie zaczynało się bardzo niewinnie, ktoś odrzucił od wspólnej zabawy, po szkole nie miałam z kim wracać, na przerwach z nikim nie rozmawiałam. Nadeszła zima i zaczęły się "napady" na mnie po szkole, po prostu grupka chłopaków z klasy szła za mną i na "raz, dwa, trzy" wszyscy się na mnie rzucali, zdejmowali mi kurtkę, nacierali drobne ciało śniegiem, kopali, szarpali za włosy i wywracali. Tak było codziennie przez 3 miesiące. Wracałam do domu cała zapłakana, ale matka wtedy zaczynała pić i potrafiła skwitować wszystko jednym zdaniem "jak się dajesz to masz za swoje".

Zostałam z tym problemem sama i któregoś dnia po szkole tak bardzo bałam się wrócić do domu, że usiadłam na śniegu i płakałam bardzo głośno, płakałam z żalu, bezsilności, strachu... Na mijających mnie wiele osób zatrzymała się tylko jedna kobieta, odprowadziła mnie do domu, wysłuchała wszystkiego i... Na drugi dzień poszła do szkoły załatwić sprawę. Nigdy więcej jej nie spotkałam, ale dzięki obcej osobie udało mi się wyrwać z rąk oprawców. Ale nie na długo. To była klasa I, nadchodzi klasa IV.

Lekcje techniki, znudzona nauczycielka patrzyła przez okno, klasa szalała, ktoś biegał dookoła ławek, ktoś rzucał papierkami a ja wtedy miałam swoją jedyną przyjaciółkę, która była dla mnie całym światem, bo jako jedyna z klasy ze mną rozmawiała. Może dlatego, że sama była odrzucona? Pewnie tak, ale dbałyśmy o siebie nawzajem. Pamiętacie chłopaków z I klasy? Siedzieli przed nami w ławce i zaczynali ją obrażać. Teraz żałuję tego NAJBARDZIEJ na świecie ale obroniłam ją i znowu się zaczęło, ale ze zdwojoną siłą... Już nikt nie atakował mnie po szkole, byłam obiektem drwin cały czas, na każdej przerwie, na wszystkich lekcjach oraz w drodze powrotnej do domu.

Nie chcę pisać o szczegółach, bo są dla mnie niezwykle bolesne i byłoby tego za dużo, ale w przybliżeniu lubili: kraść mi podręczniki, a potem rzucać nimi po klasie, szarpać za ubrania, kopać po nogach, wciskać palce w brzuch, podejść i bez okazji uderzyć z całej siły w głowę na oczach wielkiej damy od techniki i rechotać jak to fajnie jest mi dowalić. Rzecz jasna, cała klasa to wiedziała, każdy nauczyciel to wiedział.. Nie chciałam się skarżyć, w domu i tak nikt mnie nie słuchał więc wychodziłam z założenia, że w szkole będzie to samo, no i nie myliłam się. Każdy odwracał wzrok. To klasa IV, nadchodzi najgorsza klasa - V.

Byłam wyczerpana psychicznie po klasie IV, w wakacje nie wychodziłam z domu, bo dręczyciele lubili stać koło mojego domu i czekać aż z niego wyjdę, żeby mnie zwyzywać bądź poszarpać. Matka całkowicie popadła w alkoholizm po odejściu ojca - poszedł siedzieć za znęcanie się nam nami. Byłam sama i dobrze o tym wiedziałam. Zaczął się nowy rok szkolny i.. Nowe techniki, gorsze techniki dręczenia mnie.

Najgorzej było u wielkiej damy na lekcjach techniki, ona potrafiła wyjść z klasy po 15 minutach lekcji i już nie wracać, dając tym samym (dobrze o tym wiedziała) wolną rękę do dręczenia mnie. Chociaż i ona sama lubiła mnie poniżyć, pamiętam jak się śmiała że, tu cyt. "jak taka coś jak ty może mieć czwórkę z polskiego, hehe".

Któregoś dnia na jej lekcji byłam wyjątkowo mocno dręczona, ktoś złapał za moją głowę i rzucił nią o ławkę, a z nosa polała się krew. Wiedzieli, że przesadzili, dlatego żeby ukryć(?), w sumie sama nie wiem dlaczego, wysypali mi zawartość KOSZA na głowę i następnie wsadzili mi go na głowę. Moja przyjaciółka miała tego dość i zdjęła go. Wszyscy ucichli, patrzyli na mnie, a ja pustymi oczami spojrzałam przez okno i dostrzegłam jak mój wychowawca stoi i patrzy na całą sytuację. Do końca lekcji miałam spokój, poszłam do ubikacji wytrzeć krew i od razu pobiegłam do wychowawcy po pomoc. Biegłam z płaczem przez korytarz pełen dzieci, brudna, poniżona z resztkami po syfie w koszu na włosach i błagałam go o pomoc. A co powiedział? "Nie widziałem, nie było mnie tam, przestań kłamać, bo sama ich dręczysz!"

Dokładnie drodzy czytelnicy, w szkole byłam uważaną za osobę, która dręczyła te biedne dzieci! Tak, ja sama dręczyłam 25 osób w klasie. Na koniec dodał, że dopóki nie zmienię swojego zachowania w stosunku do nich, to nikt mi nie pomoże.

Uciekłam z reszty lekcji i tak oto w wieku lat 11 zostałam wrakiem człowieka. Tego samego dnia dostałam wielkie lanie od matki za jedynki z matmy. Nikt nie pomyślał, że gorzej się uczę ze stresu, po prostu łatwiej było mi dać 11 razy (dała tyle ile miałam lat) smyczą z łańcucha po całym ciele. Następnie zadzwoniła do mojej starszej siostry (wyprowadziła się z domu w wieku 17 lat) i powiedziała z satysfakcją w głosie, że została wezwana do szkoły, bo uciekłam z lekcji i przy okazji dowiedziała się, że dręczę całą klasę (wszyscy opowiadali jej jaka to ja jestem zła, czyli moja klasa + nauczyciele) i musiała mnie ukarać.

Na szczęście siostra myślała trzeźwo i powiedziała, że na drugi dzień przyjedzie żeby ze mną porozmawiać. Nie poszłam do tego dnia do szkoły, bo po prostu się bałam, a matka i tak nawet nie zauważyła, że jestem w domu, bo dla niej byłam niewidzialnym dzieckiem. Siostra przyjechała, powiedziałam jej całą prawdę i tego samego dnia wraz ze swoim chłopakiem poszła pod szkołę i wpier*oliła tym gnojom za niszczenie mojego życia, a następnie poszła na policje złożyć zawiadomienie o dręczeniu i wytoczyła sprawę do sądu.

Mało z tego okresu pamiętam, bo byłam już tak zniszczona przez to wszystko, że nie jadłam, nie mogłam spać, nawet płakać nie mogłam, bo nie miałam już czym... Pamiętam tylko, że po tej całej akcji jak wróciłam do szkoły, to dzieciaki w ramach odwetu tak mnie pobiły, że straciłam przytomność i obudziłam się u dyrektora. Dyrektorka żeby mnie obudzić KLEPNĘŁA mnie w policzek i powiedziała, że jeżeli jeszcze raz ktoś z mojej rodziny zrobi krzywdę tym dzieciom to będzie ze mną krucho. Tak, kochani. Tak właśnie załatwia się sprawy w tej przeklętej szkole!

Od tego dnia zaczęłam się moczyć w nocy i codziennie dostawałam przez to od matki, a siostra przestała dzwonić i zajęła się swoim życiem. Nie chcę już pisać co było dalej, bo to zbyt trudne, ale w mojej małej głowie uknuł się plan aby skończyć z tym wszystkim i postanowiłam się zabić. Pewnego wieczoru napisałam list pożegnalny i próbowałam się powiesić... Lina pękła, a ja płakałam z bezsilności, wzięłam żyletkę i próbowałam podciąć sobie żyły, niestety nie potrafiłam i dostałam tylko wysokiej gorączki, a do dzisiaj nadgarstki przypominają mi tamten incydent. Tej nocy przez gorączkę majaczyłam w nocy, a pijaną matkę obudził mój płacz, a raczej skowyt. Ledwo to pamiętam ale wiem, że usiadła na łóżku, a ja mówiłam, że bardzo mi jej brakuje i mam dość tej szkoły i życia. Na drugi dzień dostałam lanie za próbę samobójczą i powiedziała, że wszystko ma wrócić do normy.

Nie będę już pisać o VI klasie i o gimnazjum. Nie będę już pisać o kolejnych próbach samobójczych i okaleczonym ciele.

Teraz mam 21 lat, leczę się u psychologa, mam depresję, nerwicę i fobię społeczną. Uciekłam z domu w wieku 16 lat i zaczęłam żyć takim życiem jakie zawsze chciałam mieć, a z matką po dziś dzień nie utrzymuję kontaktu. Wiem tylko od siostry (jako jedyna ze mną rozmawia), że nadal chleje i mieszka w jakimś baraku. Mimo wszystkich trudności kończę liceum zaoczne i mieszkam z chłopakiem. A i zapomniałam napisać o sprawie w sądzie. Przegrałam ją.

Chcę Wam coś teraz powiedzieć. Wiem, że moja historia wydaje się tak nieprawdopodobna jak życie na Marsie, ale jednak wszystko to co przeżyłam jest prawdą. A nawet założyłam specjalnie nowe konto, bo udzielam się na tej stronie od dawna i nie chciałabym aby mnie rozpoznano. Chcę Wam pokazać, że to jest dopiero piekielne... Wszystkie najpiękniejsze lata zostały mi brutalnie odebrane, bo po prostu byłam biednym dzieckiem z patologicznej rodziny. Ta nieczułość społeczeństwa, w którym się obracałam jest nie do pomyślenia przez osoby trzecie, ale tylko tak naprawdę ja wiem, jak wiele człowiek może wytrzymać i umieć się podnieść.

Jeżeli jesteście rodzicami i zauważycie, że Wasze dziecko wracając ze szkoły jest dziwnie zamyślone, przybite, to nie bójcie się pytać! Okażcie wsparcie, bo kto to zrobi jak nie własna rodzina. Pozdrawiam.

szkoła

by Dronka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar paski
25 35

@qulqa: Często elementem terapii jest uporządkowanie swoich myśli i przelanie ich na papier, może autorka zamiast na papier, przelała tutaj ..

Odpowiedz
avatar the
3 17

@qulqa: nie wypowiadaj się tak kategorycznie, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. Internet jest anonimowy w dużej mierze i pozwala na pisanie tego, co kogoś może głęboko boleć. terapia terapią, a poprawienie sobie samopoczucia, wypisanie się, podzielenie swoją historią nie jest podczas terapii w innych miejscach ani zakazane, ani niewskazane.

Odpowiedz
avatar xyRon
7 9

@qulqa: Kolego/koleżanko, za przeproszeniem, ale co Ty pieprzysz? Czy fakt, że ktoś odbywa terapię zakazuje mu zwierzania się ze swoich problemów w inny sposób? Terapeuta tego zakazuje? To że sam/sama nie odczuwasz takiej potrzeby, to nie oznacza, że inni tak nie mają. Nie wypowiadaj się proszę za ogół społeczeństwa. Mów o sobie i za siebie. Każdy człowiek jest inny, ma inne potrzeby, inaczej myśli, inaczej czuje. Nie możesz wiedzieć za kogoś na podstawie własnych przeżyć. No jakie jeszcze obowiązki ma człowiek "w terapii"? Co może, a czego nie może? Śmiało.

Odpowiedz
avatar Psychodelia
3 3

@qulqa: Jesteś osobą w terapii, że wiesz? Bo ja na przykład jestem i wciąż mam potrzebę omówienia swoich problemów z innymi ludźmi, którzy nie są terapeutami.

Odpowiedz
avatar qulqa
-2 2

@PxyRon: Napisałam wyżej - TERAPEUTA NIE ZAKAZUJE NICZEGO. Tak samo jak niczego nie nakazuje. To nie szkoła i nie nauczyciel. To twoje życie i robisz z nim co chcesz. Ale jeżeli szukasz pomocy u terapeuty (i zwykle za nią słono płacisz, bo to nie 2 czy nawet 5 wizyt), zależy ci na efektach tych spotkań. Mówisz zatem do terapeuty, słuchasz jego pytań i komentarzy, a przede wszystkim myślisz. Osoba w terapii nie ma potrzeby zbierać stymulacji internetowych od nieznanych jej osób. Ma wystarczająco wiele do przemyślenia i przerobienia, nawet jeżeli spotkania odbywają się co tydzień. 7 dni czasem nie wystarcza. Oczywiście pod warunkiem, że rzeczywiście jest się w terapii, a nie odbębniło spotkanie u psychologa. Nawiasem mówiąc bardziej się docenia to, za co się płaci samemu i bardziej chce się wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści, nawet jeżeli nie myśli się o tym świadomie. Dlatego dość często terapia młodzieży, za którą płacą rodzice, daje mierne efekty. @Psychodelia. Czym innym jest rozmowa z osobami znanymi czy nawet z nieznaną osobą w pociągu, z którą się siedzi twarzą w twarz, a czym innym wywalanie wszystkiego ze środka w necie. Jeżeli ktoś jest w terapii i tak robi, to moim zdaniem powinien zmienić terapeutę, bo coś tu jest nie tak. A jak Ty sądzisz?

Odpowiedz
avatar GiveMeFive
23 25

Nie wiem co Ci powiedzieć. Trzymaj się? Będzie dobrze? Wiedz, że nawet tu w wielu osobach możesz znaleźć wsparcie. Nie wyobrażam sobie, co musiałaś przechodzić, jestem nauczycielką i nie wiem jak można tak potraktować dziecko, staram się zwracać uwagę na każdy szczegół, żeby nikt nie był pokrzywdzony. Nie wiem jak można nie widzieć lub nie chcieć widzieć, że ktoś jest maltretowany i to w tak bestialski sposób. Wierz lub nie, ale czytając Twoją hiatorię miałam łzy w oczach. Strasznie, ale to strasznie Ci współczuję. Trzymam kciuki, byś w swoim dorosłym życiu starała się choć zabliźnić dawne rany i mogła czerpać radość z tego, kim jesteś.

Odpowiedz
avatar Ksarn
10 16

Moja droga, miałem podobnie. Podobieństwo dotyczy tylko znęcania się, psychicznego i fizycznego, ale w moim przypadku wystarczyło powtarzanie sobie: "Trzeba nieść swój krzyż" i "Bóg doświadcza tylko tych, których najbardziej kocha". Nie chodziło o moją religijność, po prostu za każdym razem przypominałem sobie powiedzonka mojego taty i to pomagało. Poradziłem sobie z tym, wybrnąłem z bagna, jakim była podstawówka, później trochę lżej było w gimnazjum, a liceum wybrałem najdalej od miejsca zamieszkania, jak tylko mogłem. Ale rozumiem, przez co przeszłaś, mimo że ja oberwałem tylko ułamkiem tego, co ty. Życzę ci powodzenia w dalszym życiu i pamiętaj, że zawsze jesteś od takich dupków lepsza.

Odpowiedz
avatar LinaTe
1 3

@plokijuty: Syr 2, 1-5.

Odpowiedz
avatar Ksarn
4 8

@plokijuty: Przyjrzyj się UWAŻNIE mojemu komentarzowi; w którym miejscu napisałem, że to cytat z Pisma Świętego?

Odpowiedz
avatar Kenny
24 28

Przepraszam, ale ja pierd*lę! Szczęka mi opadła po przeczytaniu tej historii. Mimo tego co napisałaś o próbach samobójczych, to wg mnie masz "żelazne jaja", że poradziłaś sobie. Wielki szacunek!

Odpowiedz
avatar GythaOgg
16 18

Bardzo mi przykro z Twojego powodu i życzę Ci jak najlepiej. Wiem, że wyklepanie na klawiaturze laptopa kilku słów to nie jest żadna pomoc, ale wiedz, że są na świecie, a nawet w internecie, ludzie życzliwi i współczujący, że świat nie kończy się na tych, którzy Cię tak podle potraktowali.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 25

Typowe. Dziecko z patologicznej rodziny,którego nikt nie obroni. Idealny materiał na ofiarę. Moi drodzy. 98% nauczycieli ma w dupie uczniów i ich problemy. Odwalić swoje i do domu. Dzieciaki problematyczne to dla nich strata czasu. Interesują się tylko tymi,którzy spełniają ich oczekiwania. Reszta niech robi co chce. Autorko. Pamiętaj. Jesteś już dorosła i możesz bronić się przed oprawcami.

Odpowiedz
avatar Zmora
-3 11

@GiveMeFive: Z całym szacunkiem, ale wyłącz autokorektę w telefonie, bo ci przekręca "większość" na "dupy, nie". :)

Odpowiedz
avatar ieyasu
8 12

@Day_Becomes_Night: W sumie nauczyciele teraz g.. mogą jeśli chodzi o wychowywanie młodzieży. Mogą jedynie zrobić pogadankę w klasie albo na wywiadówce. Na jakieś 99% uczniowie i ich rodzice sprawę oleją i wszystko wróci do normy czyli kocenia słabszych. Za komuny było lepiej - w latach 50 mój ojciec i jego koledzy obrywali po łapach linijką albo dostawali prace społeczne. Pokolenie później linijka była passe, ale postawienie w kącie, ekstra praca domowa czy wywołanie przy wszystkich na apelu jak najbardziej się sprawdzało.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
9 29

System szkolny trzeba przenicować od góry do dołu bo to co teraz jest to jest edukacyjna stuleja i wychowawczy przegryw. Począwszy od niesławnej Komisji Edukacji Narodowej i masona Kołłątaja który jako pierwszy zaczął mieszać w tym co było dobre i eksperymentować na dzieciach szkoła polska umywa stopniowo ręce od wychowania promując debili którzy umieją wejść w dupę nauczycielom a słabszego skopać. A takiego ministra Handke należałoby wlec gołą dupą po żyletkowej zjeżdżalni za to co zrobił społeczeństwu tworząc wylęgarnię spierydolin czyli gimnazja #takbardzopatologiazewsi Potem absolwent staje się szefem i takoż rodzi się mobbing i to błędne koło. Nauczyciel w takiej oto Finlandii to jest ktoś, obwarowany szeregiem niemożliwie trudnych egzaminów, jak jest konflikt w klasie to go rozwiązuje a nie daje sobie nakładać na głowę kosza ani nie przyłącza się do bullyingu bo #aprzecieżmójbrajanekjesttakigrzecznywdomuipanjużtuniepracuje Macie #bóldupy że murzyny i araby into polandia i zalewają was koran bardzo? Ale popatrzcież drodzy jak te murzyny chłoną wiedzę, jedną tabliczkę mają zrobioną z gówna i wszystko jadą z pamięci bo im jakoś zależy na tym a #gimbaza #licbaza mają po pierwszej komunii złote ajfony i już z nudów i zblazowania bullying motzno bo dopalacze i dogging w krzokach już się im nudzą. Przed wojną to siedział cicho jak trusia jeden z drugim i był efekt, w kilka lat żeśmy scalili 3 zabory, zbudowali Gdynię i COP. A teraz parę metrów drogi 20 lat budują i chodź tu szogunie bo #takiebędąrzeczypospolitejakieichmłodzieżychowanie.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
12 36

@BlueBellee: Niestety ale ja też się przyłączę do grona sceptyków. Żeby była jasność historia może i prawdziwa ale mocno podkoloryzowana czarną kredką, najbardziej mnie rozwalił ten opis siostry normalnie jak juesej w iraku wpada, robi wp.dol a potem znika w świetle zachodzącego słońca

Odpowiedz
avatar irulan
2 14

@Pieklik: po czym wnosisz, jesli mozna wiedziec? jestes psychologiem?

Odpowiedz
avatar irulan
3 7

@Pieklik: Nie jestem, dlatego pytam. Ciekawi mnie skad wysnules/as taki wniosek.

Odpowiedz
avatar irulan
4 8

@Pieklik: eee nie, nie chce mi sie :) Wydawalo mi sie, ze jestes ekspertem czytajac twoj komentarz. Najwyrazniej nie, skoro odsylasz do innego forum.

Odpowiedz
avatar the
1 15

@Pieklik: po tym , że znamy życie, więc nie rób z siebie alfy i omegi. miałam podobny dom-zawsze było na książki i jedzenie, co nie oznacza, że nie było w nim źle. biłam oprawców, bo od dziecka ćwiczyłam karate i dawałam radę chłopakom o kilka lat starszym. i co? gówno. życie jest inne niż t(T?)wój bełkotliwy sceptycyzm.

Odpowiedz
avatar Dronka
2 6

Widzę, że moja informacja o nauce czytania skłoniła Was do rozmyśleń na ten temat. Powiem tak, jak zaznaczyłam w historii - moja mama dopóki nie miała problemu z alkoholem dbała o mnie. Pokazywała mi jak łączyć literki, uczyła wymowy ale nigdy nie nauczyła mnie czytać. To musiałam zrobić sama i idąc do zerówki czytałam już dość dobrze. Dlatego nie jestem geniuszem, po prostu chciałam czytać książki, bo pozwalają uciec od rzeczywistości.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-2 8

@Dronka: Chyba nie pod tym postem? (życzliwość - nie ironia). Dyskutujesz tylko z osobami, które się z Tobą zgadzają?

Odpowiedz
avatar Dronka
1 5

@BlueBellee: Dyskutuje z każdym kto potrafi normalnie rozmawiać, a nie tylko hejtowć i szukać dziury w całym aby podnieść swoją samoocenę. Dlatego wybacz ale z Tobą nie będę rozmawiać.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 7

@Dronka: I znowu to Ty mnie próbujesz jechać. Nie mam pojęcia jak by mi to miało samoocenę podnieść. Dyskusja polega na wymianie argumentów. Spróbujesz?

Odpowiedz
avatar Dronka
-2 8

@BlueBellee: Widzę, że czytanie ze zrozumieniem to Twój kolejny problem. Wybacz ale bez sensu jest rozmowa z kimś kto szuka dziury i podstępu w całym. Żegnam :)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 7

@Dronka: Czyli dalej argumentów brak? Oznacza to raczej, że "dyskutujesz" z każdym, kto się z Tobą zgadza, co chyba przeczy definicji dyskusji?

Odpowiedz
avatar Psychodelia
-3 5

@BlueBellee: Gdybym była złym człowiekiem, życzyłabym Ci, abyś przeżyła to samo. Ale wiem, jak to boli i jak bardzo to jest trudne, więc proponuję po prostu żyć w złudzeniach, że takie rzeczy nie mają miejsca. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Psychodelia: Nie chodzi tu o to, że ktoś wątpi w to, że takie sytuacje mają miejsce. Ale nie da się zaprzeczyć, że ta konkretna napisana jest jak opowiadanie: choćby przytoczone już "nacieranie drobnego ciała", "spojrzenie pustym wzrokiem na wychowawcę" - takich wyrażeń jest w tej historii mnóstwo, wyrażeń wskazujących na snucie opowieści, a nie opis wydarzeń.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 40

Wy chyba zdajecie sobie sprawę z tego, że tu wyrzucane są scenariusze do odcinków tych różnych seriali paradokumentalnych dla bezrobotnych i kur domowych. Wasze komentarze to coś w rodzaju korekty - potem do poprawki idą najbardziej infantylne wątki, po prostu zmieniają te fragmenty, w których autora za bardzo poniosła fantazja. A tak na marginesie, bo ktoś powyżej wspomniał. Te całe grupy DDA to najgorsze dziadostwo, jakie wyprodukowała psychologia. Trudno o rzecz bardziej szkodliwą od psychicznego molestowania dorosłych osób i niekończącego "przepracowywania" kiepskich wspomnień z dzieciństwa. Takie nieodpowiedzialne "terapie" mogą narobić w głowie większego bałaganu, niż wcześniejsze przykre doświadczenia.

Odpowiedz
avatar qulqa
4 10

@Fomalhaut: Pozwolisz, że podtrzymam swoje zdanie. Czyli że mitingi DDA są bardzo pomocne w przepracowaniu traumy. Oczywiście, można 'zawiesić się'na DDA i już nie pójść kroku dalej. Ale DDA połączone z dobrą terapią czyni może nie cuda, ale prawie cuda.

Odpowiedz
avatar Pieklik
6 6

@Fomalhaut: Nie ma jednej metody na każdego człowieka. Myślę, że Tobie akurat taki sposób by nie pomógł ale może komuś innemu tak. Do tego jeszcze zależy kto będzie w grupie wsparcia i czy prowadzący grupę jest nie tylko do tego przygotowany ale ma dar. Tak przy okazji - Piekielni też bywają dla niektórych grupą wsparcia. Konfrontują swoje historie z reakcją ludzi, czasami ścierają się z krytyką a czasami uzyskują pomocną radę i takie historie wycofują. Szacuję, że jest takich piszących około 10%. Więc chcąc nie chcąc sam/sama w takiej grupie wsparcia uczestniczysz. ;)

Odpowiedz
avatar the
-2 8

@Fomalhaut: DDA jest bardzo skuteczne. pomaga nie zwariować w dorosłym życiu. czasami pomaga nie pić jak rodzice.

Odpowiedz
avatar Dronka
2 2

@the: Często DDA, DDD powielają zachowania rodziców w swoim już dorosłym życiu, uważam że terapie dla takich osób są doskonałym wyjściem. Mimo tego, że w moim domu alkohol był na porządku dziennym to ja sama nigdy się go nawet nie napiłam. Po prostu czuje do niego wstręt i dlatego starcza mi normalna terapia chociaż czasem zaczepiam z psychologiem o tematy DDA i także działam na tej bazie.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
2 6

@Fomalhaut: dasz cynk jak poleci odcinek Trudnych Spraw oparty na tej historyjce?

Odpowiedz
avatar nipman
9 13

Kilka razy zabierałem się za pisanie komentarza... Nie wiem co powiedzieć. Sam się borykam z dosyć podobnymi problemami z przeszłości, ale to, co przeczytałem to... Chyba pozostaje mi być wdzięcznym losowi, że nie popchnął mnie w takie piekło. I życzyć oprawcom karmy suki.

Odpowiedz
avatar Dronka
1 37

Czekałam tylko aż znajdzie się ktoś to nie uwierzy w moja historie. Kochani, proszę o zachowanie dla siebie swojego "wierze, nie wierzę", bo szczegółów w mojej historii byłoby 7x więcej ale po prostu nie chciałam juz o tym pisać, a z resztą mam bardzo dobrą pamięć wiec proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka, bo to śmieszne. A ty, blue.. coś tam, sama wyglądasz mi na typowego oprawce z mojej szkoły. Czyżby sumienie gryzlo? Pisząc ten post chciałam tylko przybliżyć faktyczny stan polskich szkół od środka. Wiem, że wiele osób przeżyło to co ja, bądź podobne rzeczy i nadal uważają, że to ich wina. Chciałam pokazać, że mimo ciężkiego życia potrafię stanąć na nogi i życzę aby każdy mógł tak samo powiedzieć. Przy okazji, blue.. coś tam, gdybyś czytała ze zrozumieniem to wiedziałabyś, że bardzo lubię czytać, a to równe z - pisać. Poprawne pisanie nie jest tylko dla snoba ze studiów, nawet ktoś z patologi potrafi dobrze opisać swoje przeżycia. Jeśli chodzi o sąd i policję to pisałam również, że słabo pamiętam ten okres, a więc logiczne, blue.. coś tam abyś mogła pomyśleć że nie działo się to jednego dnia.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 37

@Dronka: "blue.. coś tam"? No chyba jednak kiepsko Ci idzie z czytaniem, skoro nie umiesz jednego słowa przepisać. Zresztą wystarczyłoby "kopiuj - wklej"... Już pominę brak szacunku do oponenta, wykazywany zresztą w strasznie gówniarski sposób. Nie, nie uważam, że poprawne pisanie jest tylko dla "snoba ze studiów". Sama nie posiadam wyższego wykształcenia, więc obrażasz tu jedynie osoby po studiach, wrzucając wszystkich do jednego worka z napisem "snob" (co sama podobno uważasz za śmieszne). I tutaj ponownie zwątpię w Twoją umiejętność czytania ze zrozumieniem: ja się nie dziwię, że piszesz poprawnie, a jedynie, że traumatyczna historia jest opisana tak kwiecistym stylu. Przykro mi, ale Cię rozczaruję: nie gnębiłam nikogo w szkole. Nie topiłam też szczeniąt i nie kopałam staruszek po kostkach. Runęła więc Twoja teoria, jakoby każdy, kto ma czelność nie do końca wierzyć w tę historię był małoletnim psychopatą. Nie spodziewałam się co prawda, że odpowiesz merytorycznie i rozwiejesz moje wątpliwości dotyczące tej opowieści, ale żeby od razu tak pluć jadem? Dla jasności: nie żyję w bajce, nie byłam chowana w Luwrze - wiem, że bywa nawet gorzej. Po prostu ta historia się kupy nie trzyma. Ps. "proszę o zachowanie dla siebie swojego 'wierze, nie wierzę'" - piszesz na Piekielnych, a nie w swoim pamiętniku/blogu. Tu jest opcja komentarzy i wybacz, ale to, że nie wszystkie będą przychylne jest chyba jasne? Ty masz prawo napisać historię, a ja mam prawo wyrazić wątpliwości odnośnie jej wiarygodności.

Odpowiedz
avatar sawner
2 26

@Pieklik: Szczerze mówiąc, nie rozumiem twojego zdziwienia. Nawet, jeżeli historia jest częściowo podkoloryzowana (chociaż jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacje opisane przez Dronkę, włączając w to skandaliczną postawę nauczycieli), to nie dziwota, że komentarz w pogardliwym stylu zaprezentowanym przez Bluebellee mógł wywołać właśnie taką reakcję ze strony autorki, opisującej rzeczy będące dla niej bardzo ciężkim bagażem emocjonalnym.

Odpowiedz
avatar Pieklik
0 20

@sawner: Poniżej @Viktim doradził Dronce odpowiednie forum. Niech Dronka idzie tam zyskać pomoc i wsparcie a nie wdaje się w zaczepki na Piekielnych. Dronka nawet nie zadaje sobie trudu prawidłowego napisania nicka innego użytkownika. Rozumiem, że ona może wykazywać brak szacunku bo jest pokrzywdzona i ma ciężki bagaż emocjonalny.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 24

@sawner: Mój komentarz nie był napisany w pogardliwym stylu. Raczej sceptyczno - sarkastycznym. Prędzej komentarz autorki był chamski: "blue.. coś tam", próba zrobienia ze mnie małoletniego dręczyciela i sugestia, żem "snob ze studiów". Jak ktoś nie ma argumentów, to nic dziwnego, że uderza w takie tony. A starczyło wyjaśnić moje wątpliwości - historia opisana jest na piekielni.pl, a nie poklepujemypopleckach.pl, więc to oczywiste, że może wywołać dyskusję i trzeba być na to przygotowanym. I dyskutować, a nie obrażać. Umiem się przyznać do błędu - jakbym po wyjaśnieniach autorki uznała, że jednak się pomyliłam, to bym się uderzyła w pierś. Natomiast na "wyzywanki", mogę odpowiedzić jedynie tak jak powyżej.

Odpowiedz
avatar Pieklik
8 20

@BlueBellee: Właśnie te wyzywanki mnie upewniają w tym, że historia ma jedynie wzbudzać emocje a nie być przestrogą czy dyskusją o "tabu". Jaki jest cel wzbudzania tych emocji? Na to pytanie niech każdy sobie odpowie sam. Granie na współczuciu innych to łatwy sposób na osiąganie celu.

Odpowiedz
avatar sawner
2 6

@BlueBellee: Cytuję: "Bull shit, w dodatku napisany jak wyciskacz łez. ". Rzeczywiście, sama słodycz i sarkazm jak diabli. Wybacz, ale cały tamten komentarz jest napisany w stylu "co ty nie powiesz, dziecko?". Czyli, zamiast po prostu wypunktować swoje wątpliwości, dodałaś do nich negatywny ładunek emocjonalny, co spotkało się z odwetem (wycieczek osobistych w odpowiedzi autorki oczywiście nie pochwalam, ale jestem w stanie zrozumieć ich przyczynę". @Pieklik Psychologia.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
3 5

@BlueBellee: Wybacz moja droga, ale czytając wszystkie Twoje komentarze, zaczynam mieć wrażenie, ze naprawdę jesteś z tych, co kopią leżącego... Nie wnikając w spójność historii można założyć, że osoba tak doświadczona przez los jak autorka, ma problemy z emocjami. Nie wiesz nic o nerwicy. Tylko to może powodować takie reakcje. Są dwa typy ludzi. Mądrzy i Taborety. Mądry człowiek, jeśli uważa, że ma rację, nie stara się polemizować z "głupszym" choćby w myśl zasady, że głupszy "sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem". I biorąc Toja stronę, że historia jest wyssana z palca, to ty poległaś bo zamiast olać nerwową autorkę, dolewasz oliwy do ognia. I to ty wychodzisz na tym nieciekawie. Co do historii. Nie jest pierwsza. Dronka, zakładając że może jednak jest prawdziwa, jest jedną z niewielu osób, które mogą opowiedzieć historię. Nie raz było głośno o samobójstwach dzieciaków. Najczęściej takie akcje są u USA. Może ktoś pamięta historie chyba sprzed roku jak zaszczuli dzieciaka, ze się powiesił, a potem kontynuowali hejt po pogrzebie... Czyżby aż taka patologia przychodziła do Polski jako kolejny standard życia zza wielkie wody? Dwie rzeczy na koniec. Kiedyś pisałem w komentarzu o swoich przejściach w szkole. Nie pisałem natomiast o tym, że nauczyło mnie to zwracać uwagę na "słabszych", często powoduje to wykorzystywanie mojej wiedzy i chęci pomocy, jednak choć raz pomogłem znajomemu ze szkoły z podobnymi przejściami choć dzięki mnie, w dużo mniejszym stopniu, bo w liceum trzymał się mnie i nikt go nie ruszył, a nauczyciele na szczęście byli normalni. Do zakończenia liceum w domu praktycznie tylko nocował. Po szkole najczęściej siedział u mnie. Miał zły wpływ na mnie bo nie lubił nauki, jak ja więc obaj mało nie wylecieliśmy ze szkoły za wagary. Nasze drogi się rozeszły, ale wiem, ze miał po skończeniu liceum próbę samobójczą, po której zrozumiał, ze to nie jest rozwiązanie. Wyprowadził się najpierw do babci, po której mam teraz dom. Pracę ma normalną. A teraz mała uwaga do Dronki. Internet to nie miejsce do takich zwierzeń, szczególnie jeśli Twoja psychika ucierpiała. Ludzie, którzy nie przeżyli choćby w 1.10 tego co Ty nie uwierzą, ze może być to prawdą. Poza tym rozdrapujesz stare rany a w internecie znajdzie się wielu co posypie te rany solą. Być może nawet z Twoich "kolegów", choć żaden nawet anonimowo nie przyzna się do tego. Umieszczając taką historię musisz przygotować się na burzę jaką wywołasz głównie naz swoja głową. I albo ignorujesz negatywne komentarze, albo dyskutujesz merytorycznie. Mimo emocji personalne wyjazdy powodują efekt odwrotny. Wkurzasz sceptyków i hejterów, a oni w odwecie będą ranić Cię bardziej. Przekazałaś coś w historii. I na tym poprzestań. Bądź mądra i nie wdawaj się w pyskówki w myśl zasad przytoczonych na samym początku. 3m się

Odpowiedz
avatar Dronka
9 27

Jeśli chodzi o pozytywne komentarze, bardzo Wam dziękuję! Nie szukam tu pocieszenia ale mimo wszystko miło się robi na sercu gdy ktoś rozumie i wierzy, że czasem szkoła jest wojskiem lub samą wojną. Jeżeli przerwie się temat tabu jakim jest dręczenie to może mniej z waszych dzieci ucierpi. Dziękuję Wam.

Odpowiedz
avatar Pieklik
-3 21

@Dronka: Każdy miał styczność z prześladowaniem w szkole albo był obserwatorem jak dzieci były prześladowane. To nie jest temat tabu! Problem polega na tym, że szkołom coraz trudniej z tym walczyć bo tracą autorytet jako instytucje a także tracą autorytet nauczyciele. Dlatego dla świętego spokoju nie wtykają palca między drzwi aby nie dostać po głowie od rodziców dzieci, które prześladują a wiedzą, że za słabą ofiarą się nikt nie wstawi zazwyczaj i nic nie zrobi w tej sprawie. To nie kwestia tabu a adaptacji potrzebnej do przetrwania. Dodam, że obserwowałam proces próby przywołania do porządku grupy prześladującej słabszego przez władze szkoły. Rodzice stali za nimi murem i wykłócali się o wszystko. Więc akty przmocy nie ustawały. Z czasem się znudzili i dopiero wtedy "zabawa" się skończyła. Nie wiem co chcesz osiągnąć swoim tekstem ale na pewno nie jest to rzeczowa dyskusja bo budujesz wszystko na emocjach i bez szerszej perspektywy. Krytykujesz krytykujących, dziękujesz wspierającym. To w końcu chodzi o wsparcie dla Ciebie czy mówienie o tabu bo się gubię. I gratuluję samodzielnego nauczenia się czytania w wielu lat 5. W to chyba uwierzą bardzo naiwne osoby. Gdyby tak było dzisiaj nie pisałabyś na Piekielnych tylko byłabyś zajęta tym czym zajmują się geniusze. ;) Walka ze sceptycyzmem jest walką z wiatrakami. Zaletą danej społeczności jest to, że bywają w niej ludzie, którzy nie łykają wszystkiego jak młode pelikany.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2015 o 11:15

avatar katzschen
9 11

Ekhm, ja nauczyłam się czytać w wieku 4 lat, nie pytaj jak bo nie pamiętam, ale tak było... niestety ale za geniusza się nie uważam :D Tak że argument bzdurny.

Odpowiedz
avatar Pieklik
-5 9

@katzschen: Czytać czy literować. Sama czy nie sama (przypominam, że nie pamiętasz jak). Geniuszem niestety nie jesteś skoro sensowny argument jest dla Ciebie bzdurą. Idealny odbiorca emocjonalnych historyjek. :)

Odpowiedz
avatar Pieklik
-3 11

@Massai: Autrka napisała, że sama zaczęła czytać. Nikt jej niczego nie pokazywał ani nie zachęcał i książek nie podawał. Warunki w domu też nie sprzyjały raczej poprawnej komunikacji w języku polskim. Jeśli nie rozumiesz tej różnicy i szukasz argumentacji na siłę to nie ma o czym dyskutować.

Odpowiedz
avatar anonimek94
4 8

@Pieklik: ALe to tymbardziej jest możliwe - wystarczy, że książka jakaś była. Nie miała co robić, rodzice się nie interesowali nią, to zaczęła czytać. Nic dziwnego w tym nie widzę, chociaż rzeczywiście nie mówi się o takich przypadkach często (lepiej mówić o negatywach). Problemem dla mnie jest to, że w ogóle się tego czepiasz. Przecież jest to najmniej ważny element tej historii.

Odpowiedz
avatar GiveMeFive
10 10

@Pieklik: Czytałam mając 4,5. Nie jestem geniuszem. Dzieci uczą się same przy starszym rodzeństwie. Brat przerabiał literki, siedziałam przy nim, dopytywałam i samo przyszło.

Odpowiedz
avatar katem
-2 6

@katzschen: @Pieklik: moja córka nauczyła się czytać ze zrozumieniem w wieku 5 lat, sama, w ciągu 2 tygodni (litery znała wcześniej, ale nie umiała ich łączyć w słowa), bo na jej prośbę o poczytanie rzuciłam sobie żarcikiem - że jej brat w wieku 5 lat umiał czytać. I wcale nie uważam swoich dzieci za geniusze. To @Dronka jest bardziej "genialna" od nich, bo ja swoim czytałam i ode mnie uczyły się liter, a ona sama musiała do wszystkiego dojść.

Odpowiedz
avatar Visenna
8 8

@katem: Hmmm a ja jednak nie rozumiem jak można SAMEMU nauczyć się czytać. Przecież takie dziecko widzi literkę dajmy na to "A" i nie wie co to jest. Bo skąd ma wiedzieć? Jeśli ktoś go z tym wcześniej nie zapozna, nie wytłumaczy chociaż troszkę co i jak, to skąd i jak ono ma się domyślić jak to czytać, że odpowiada ta litera jakiemuś dźwiękowi, że łączy się te litery w słowa? Weź sobie wygoogluj chińskie znaczki i naucz się ich SAMA. Bez niczyjej pomocy, po prostu patrz na nie i próbuj zrozumieć i się nauczyć - dla dziecka przecież to praktycznie to samo, czy uczy się alfabetu chińskiego czy naszego, na początku to tak samo niezrozumiałe znaczki. Nikt się nie uczy czytać sam - najwyżej łapie to przy kimś kto jest tego uczony. więc dobrze tu wcześniej pisali że jeśli autorka nauczyła się czytać SAMA - to jest geniuszem i powinna pracować przy łamaniu kodów czy innej kryptologii.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 5

@Visenna: tak generalnie to jest możliwe, dosyć często dzieci autystyczne uczą czytać się same i to nawet w skrajnie wczesnym wieku. Jak to już tylko one wiedzą. Ale to rzucam tam w ramach ciekawostki przyrodniczej, bo w historię autorki też średnio wierzę.

Odpowiedz
avatar Pieklik
0 4

@grupaorkow: Dzieci autystyczne są w pewnym zakresie geniuszami. Innym przypadkiem ciekawym pod względem wczesnej umiejętności czytania jest hiperleksja.

Odpowiedz
avatar qulqa
0 6

@Pieklik: >I gratuluję samodzielnego nauczenia się czytania w wielu lat 5. W to chyba uwierzą bardzo naiwne osoby. Piekliku, nauczyłam się czytać i pisać jak miałam 3,5 roku. W ramach zabawy uczyłam się z kuzynką- pierwszoklasistką i błyskawicznie ją w nauce prześcignęłam. W wieku 4,5 roku przeczytałam ze zrozumieniem grube tomisko 'Maria Curie', autorstwa jej córki. Brat nauczył się czytać i pisać w wieku 4 lat, pewnie dlatego, że jako starsza nabijałam się z niego i chciał mi dorównać. Naprawdę nie jest to wielkie wyzwanie dla dziecka, które wychowuje się wśród książek. Oboje z bratem mamy wykształcenie ponad wyższe, ale nie uważamy się za geniuszy.

Odpowiedz
avatar the
-4 6

@Massai: odwzorowywanie wyrazów nie jest pisaniem - jest odwzorowaniem wyrazów. dzieci ze spektrum autyzmu nie są geniuszami jak Rain Man. (a wszystko to dowodzi, że wiedza z Internetu szkodzi)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Visenna: ja sie nauczylam, bo rodzice nagrywali czytane bajki na kasety i jak im sie nie chcialo czytac to puszczali. az nauczylam sie na pamiec. i w chwilach, kiedy chcialo im sie czytac z ksiazeczki mowilam, kiedy przekrecili zdanie czy opuscili cos. sledzilam tekst w ksiazce i jakos tak samo wyszlo, ze zaczelam kojarzyc jedno z drugim

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 1

@the: wiedza z internetu :) pogadaj może z paroma autykami, na temat ich pamięci, zdolności uczenia się itp. oni też umieją mówic, wiedza z internetu nie jest potrzebna :)

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@qulqa: czym jest wykształcenie ponad wyższe?

Odpowiedz
avatar qulqa
0 0

@jass: Pytanie retoryczne??? Stopień naukowy powyżej magistra.

Odpowiedz
avatar letmefly
4 8

Życzę Ci, żebyś po tym wszystkim się podniosła. Mam nadzieję, że masz dobrego terapeutę i chłopaka, który realnie Cię wspiera. Co do tych durnych gówniarzy i jeszcze gorszych dorosłych, możesz być spokojna. Karma upomni się o każdego z nich, tak działa nasz świat. Powodzenia i wytrwałości :*

Odpowiedz
avatar Marlyn
5 11

Kochana, to nie ty jesteś patologią tylko twoja rodzina, nauczyciele i te potwory. Jak dzieci mogą być tak okrutne? Czy rodzice już nie uczą w domach dobroci, szacunku, pomocy? Współczuję ci bardzo, ale hej!- nie straciłaś swoich najlepszych lat, bo te właśnie się zaczynają. 21 lat, studia (może je posiadasz) i zawiązywanie nowych znajomości, choć wiem, że to pewnie dla ciebie trudne. Głowa do góry, tym ludziom z twojej szkoły życzę porządnej lekcji życia (w ryj najlepiej). Jeśli chcesz możesz do mnie pisać;)

Odpowiedz
avatar margo_margoli
0 8

Opowieść wstrząsająca, to co przeżyłaś jako dziecko i jako młoda osoba - trudno nawet sobie wyobrazić ile wycierpiałaś. Nie wiem czy coś mogłabym dla Ciebie zrobić, jak ponad to, że z całego serca życzę, żebyś jeszcze spotkała w życiu dobrych ludzi i miała kochającą rodzinę, własną. Trzymaj się ciepło. Może Twoja historia poruszy sumienia bezrefleksyjnych dręczycieli i powstrzyma przed krzywdzeniem najsłabszych. Podziwiam Twoją siłę i to, że żyjesz i próbujesz uporać się z traumą. Ponad fizyczne i psychiczne dręczenie, brak miłości i wsparcia matki to straszna rzecz. Masz ogromną siłę, jeśli się nie poddałaś, to jeszcze w życiu wiele osiągniesz. Pamiętaj, że są ludzie wrażliwi na cudzą krzywdę, nawet tutaj. Życie jest ciężkie, ale najbardziej żal bezbronnych dzieci. Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się ciepło.

Odpowiedz
avatar Viktim
8 10

Ujmę to w taki sposób - sam byłe prześladowany, co prawda nie w takim stopniu, jak Ty, ale jednak, przez 3 lata gimnazjum. Chociaż pochodzę z typowej, przeciętnej rodziny, to miałem podobnie. Też to ze mnie próbowano zrobić oskarżonego, też to mnie próbowano wmówić winę, też straciłem wiarę, że w szkole ktokolwiek coś z tym zrobi. Dwa razy otarłem się o śmierć/kalectwo, zaś psychicznie również do dziś użeram się z depresją, stanami lękowymi czy strachem przed ludźmi. Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że rozumiem Cię doskonale, ale na pewno bardzo dobrze. Powiem jednak tak - jeśli szukasz kogoś do rozmowy, masz kryzysowe chwile, potrzebujesz wsparcia, to zarejestruj się na stronie autoagresywni.pl. Gwarantuję Ci, że NIKT tam Cię nie odrzuci, ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto porozmawia, wysłucha, spróbuje pomóc. Ja się już tam nie udzielam tak często, ale szczerze polecam Ci tamto forum. Zaszkodzić nie zaszkodzi, ale na pewno pomoże. Na forum mam taką samą ksywę, co tu, jakbyś chciała porozmawiać. Na "Piekielnych" zaś nie udzielam się prawie wcale teraz.

Odpowiedz
avatar Dronka
4 4

@Viktim: Dziękuję, w wolnej chwili odwiedzę stronę. :)

Odpowiedz
avatar Viktim
4 4

@Dronka: Nie zmuszam, w żadnym wypadku, ale jeśli chcesz to polecam. :)

Odpowiedz
avatar Caryca
9 9

A ja tam wierzę w prawdziwość tej historii. Też miałam "kolegę" w podstawówce, który lubił się nade mną znęcać, a nauczyciele nic z tym nie robili. Na moje szczęście nie było aż tak tragicznie, krew się nigdy nie polała, ale uraz pozostał do dziś. Dziewczyno, trzymaj się!

Odpowiedz
avatar Blavot
2 6

Generalnie to założyłem konto tylko żeby to skomentować. Nawet jeśli to jeden wielki fake, to ten fake złapał mnie za serduszko (a że mając prawie 2m wzrostu i 120 kg żywej wagi to serduszko duże) Dronka, jeśli istniejesz i gdzieś tam jesteś to trzymaj się ciepło i pracuj nad sobą. Mniej więcej w 1/100 przeszedłem to co ty.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
4 10

Pęknięta lina mnie roz*ała. Coś za mocno pokombinowałaś. No i pobicie 25 dziesięciolatków przez chłopaka siostry też odejmuje wiarygodności.

Odpowiedz
avatar tomekqaz
-2 2

Witaj , Dronka , nie mogłem przejść obok tej historii obojętnie. Oczywiście składam Ci wyrazy współczucia , jeśli lubisz czytać i jesteś osobą otwartą , polecam Ci "Księgę Duchów" Allana Kardeca. Z niej się dowiesz być może dlaczego Ci się przytrafił taki a nie inny los.Jest w niej zawarte dużo odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

ja cie PODZIWIAM ze w tym wszystkim nie zaczelas krasc, prostytuowac sie, sprzedawac za akceptacje... TRZYMAM KCIUKI i przytulam cieplutko :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Trzymaj się, wierzę w ciebie. Też miałam ciężkie przeżycia (choć nie do tego stopnia, jak to było w twoim wypadku) i mimo, że po czymś takim człowiek ma strasznie zwichnięty umysł i jest bardzo, bardzo ciężko, to da się z tego wyjść i w miarę normalnie żyć. Nie powiem, że da się magicznie zapomnieć, mnie dalej łapią czasem dni, kiedy przeszłość daje o sobie znać i wtedy potrafię kilka godzin siedzieć i wyć, że już nigdy nie będę normalna (a mój biedny mężczyzna musi mnie pocieszać, że nienormalną też mnie kocha ;]). Ale warto walczyć, bo kiedy człowiek wreszciew wylezie z tego bagna, to życie jest szalenie intensywne i piękne. Mam 21 lat, wylazłam z fobii społecznej, wylazłam z siedmioletniej depresji, wylazłam z ujemnej samooceny - i wierzę z całego serca, że też ci się uda! :) Trzymam kciuki.

Odpowiedz
avatar czarny_kruk
1 1

podziwiam Twoja sile, ze sie nie zalamalas. teraz zyjesz swoim zyciem, masz kogos bliskiego. nie boj sie zycia- pamietaj, ze to co przeszlas bardzo Cie uodpornilo i teraz jestes dorosla kobieta, ktorej nikt nie bedzie oceniac na podstawie pochodzenia. badz silna:)

Odpowiedz
avatar pierwszywolnyodlewej
1 1

Ludzie, których spotkałaś nie powinni byc ani rodzicami ani nauczycielami.

Odpowiedz
avatar PannaJanka
1 1

Dronka, przytulam Cie, te mała udreczoną dziewczynkę...

Odpowiedz
avatar apostou
1 1

OGROMNY SZACUNEK DLA CIEBIE, KOLEŻANKO :)

Odpowiedz
avatar infernal
1 1

Witaj... Wiem że nie jestem w stanie Ci pomóc, czegokolwiek bym nie napisał... Chcę Ci tylko powiedzieć że specjalnie po to żeby dodać ten komentarz odkopałem hasło do swojego starego konta... Chcę powiedzieć że jeśli będziesz potrzebowała z kimś porozmawiać, możesz do mnie śmiało pisać... Jesteś cholernie twardą babką, trzymaj się! :)

Odpowiedz
avatar Trepan
1 7

Więc w wieku 16 lat uciekasz z domu i wszystko wokół staje się kolorowe? Manna spada z nieba, w zimie nocami nie marzniesz i w tym wieku o pracę nie trudno, w końcu masz 20 lat doświadczenia. Bajka.

Odpowiedz
avatar Tina26sc
0 0

Dronka podaj do siebie namiar porozmawiany

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

I to jest dopiero piekielne... Przeszłaś przez prawdziwe piekło, nie życzę tego nikomu. Mimo wszystko jednak pozbierałaś się z tego i porządkujesz swoje życie. To już ogromny sukces.

Odpowiedz
avatar kejt1987
2 2

Boże :( Też byłam dręczona, przez parę intensywnych miesięcy w gimnazjum. Czas ten wspominam jako koszmar. Nie przeszłam nawet połowy tego co Ty, a do tej pory chce mi się płakać gdy sobie to wszystko przypominam... Bardzo Ci współczuję. Jesteś niezwykle dzielną kobietą. Chcę tylko dodać, że myślę, iż najłatwiejszym "celem" dręczycieli, są właśnie dzieci z patologicznych rodzin oraz te zbyt wrażliwe jednostki, które zawsze wszystkim chciały nieść wsparcie i pomoc. Niestety czasem odbija się to wszystko na nas. Ja po wyjściu z bagna jakim było gimnazjum, postanowiłam, że nigdy więcej nie mogę nikomu pokazać, że "jestem dobra", bo przez to się tylko dostaje po dupie.

Odpowiedz
avatar plotka7
3 3

Jestem w szoku po przeczytaniu tej historii! Nie dlatego, że żyję w bańce mydlanej i nie wiem jakie jest życie, ale po prostu przez Twoje słowa przemawia tak wielki ból, gorycz i smutek... to jest straszne, zawsze krzywda dziecka jest taka straszna... jak małe dziecko mogło zostać z tym wszystkim samo, nie rozumiem... Wiesz co jest najgorsze? pamiętam ze swoich czasów szkolnych, że ktoś tam był popychany, ktoś tam wyśmiewany, a wtedy jako dziecko nie zwracałam na to specjalnie uwagi i teraz jest mi... wstyd? Ja akurat chodziłam do szkoły, gdzie nauczyciele karali takich oprawców, a starali się pomagać zagubionym dzieciakom. Ale teraz, w dorosłym życiu, czasem myślę o tych maluchach, które były wyśmiewane i zastanawiam się jakie piętno mogło to na nich wywrzeć. Mówi się, że dzieci są okrutne, bo mówią wszystko wprost, ale w Twojej historii widać, że najgorsi są dorośli: nieodpowiedzialni, samolubni, głupi. Boję się, że z Twoich oprawców wyrośli tacy sami dorośli... i koło się zamyka... Masz racje, to co opisałaś jest najbardziej piekielne. Nie te opowieści o kurierach, kasjerkach i wrednych klientach sieci komórkowych. To wszystko to jest bajka w porównaniu z krzywdą dziecka. Powodzenia dziewczyno.

Odpowiedz
avatar Bene
0 0

Podziwiam, że przetrwałaś to wszystko. Wstyd mi za to, że jestem człowiekiem kiedy słucham o takiej bezduszności nie nawet tyle co tych dzieci, ale nauczycieli i innych dorosłych którzy tak podeszli do sprawy. Szkoda, że nie znałam cię w szkole - obroniłabym cię. Zasługujesz na to żeby żyć godnie.

Odpowiedz
avatar ronal97
0 0

Może nie miałem tak ekstremalnej sytuacji jak Twoja, ale też dzieciństwo miałem przykre (częściowo takie jak Twoje), więc rozumiem Twój ból bezradności i osamotnienia. Pamiętaj jedno: Teraz będzie tylko lepiej. To, że dalej się uczysz, starasz się wrócić do zdrowia świadczy tylko i wyłącznie o Twojej sile. Masz całe życie przed sobą, więc nie poddawaj się!

Odpowiedz
avatar Psychodelia
0 2

Moja historia jest bardzo podobna. Również byłam gnębiona w szkole podstawowej od czwartej klasy. Różnica była tylko taka, że nie jestem z patologicznej rodziny i moja mama starała się jak tylko mogła, by postawić temu kres. Niestety, udało jej się tylko po części. Nauczyciele zwracali uwagę tym uczniom, ale oni po kilku dniach mieli to gdzieś. Rodzice tych dzieci twierdzili, że ich syn/córka nic nie zrobił/a. Także mam za sobą próby samobójcze, pobyty w szpitalach psychiatrycznym i leczę się już od wielu lat. Przez długi czas musiałam kończyć szkołę na zajęciach indywidualnych, ze względu na traumę. Doskonale Cię rozumiem. Nie rozumiem natomiast komentarzy niektórych osób, którzy uważają, że nikt, kto chodzi do psychoterapeuty nie mówi o tym publicznie, nie wypowiada się o tym, załatwia wszystko z terapeutą i ogólnie ukrywa to. BŁĄD! Ja robiłam tak, dopóki nie pogodziłam się ze swoją przeszłością. Teraz czuję, że jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ to, co wcześniej mnie ciągnęło w dół, zostawiłam za sobą i jestem w stanie o tym rozmawiać. Nauczyłam się tego. Bardzo trudną umiejętnością jest podzielenie się z innymi ludźmi tego, co się kiedyś działo, co było dla nas traumatyczne. Nie mam ochoty wypowiadać się stricte do absurdów ludzi, którzy mają bardzo dziwne i nieludzkie poglądy, że człowiek załatwia swoje problemy tylko z terapeutą. Ja również szukałam zrozumienia w podobny sposób. Mogę Wam użyczyć trochę mojej empatii, natomiast przeżyć nie dałabym najgorszemu wrogowi. Pozdrawiam wszystkich tych, którzy przeżyli szkolne piekło, a dzisiaj są dumni z siebie i swoich życiowych osiągnięć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Czytając tą historie, przyszło mi na myśl to co zawsze czytając czy słysząc o takich wydarzeniach przychodzi mi na myśl, powoduje że zalewa mnie krew i niezwykle bulwersuje. Poje#@ni ,,nauczyciele" i dyrektor nie powinni do tego kur... dopuścić, to ich PRACA, ich OBOWIĄZEK!!! Mają nie tylko uczyć przedmiotu ale też zasad i moralności strzec w szkole Pasożyty dostają za to pieniądze. Szkoda autorko że nie poszłaś na policje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2015 o 17:24

avatar Bellezza
-2 2

Czytając Twoja historie wydaje sie nieprawdopodobna, ale wiem co przezywałaś!! Ja nie pochodze z "patologicznej" rodziny, wrecz przeciwnie, moja mama była bardzo wysoko postawionym pracownikiem w spółdzielni (obecnie już na emeryturze), szanowana i znana w mieście, dzięki czemu ja też byłam poniekąd znana z nazwiska, tata pracował w hucie, byłam i jestem bardzo kochana przez nich jestem jedynaczką i oczkiem w głowie. Niestety byłam tak jak ty szara myszka, nielubiana (nie wiem dlaczego) wiele razy skopana, poniżana od podstawówki (od 4 klasy) do końca liceum, dopiero na studiach było ok. Wielokrotnie po poniżaniu mnie skarżyłam się mamie, ona próbowała coś zaradzic, rozmawiać z nauczycielami, ale było jeszcze gorzej i od tego czasu nic nie mówiłam tylko tłamsiłam to w sobie!! Po podjęciu pracy również byłam poniżana wiele razy słyszałam, że jestem głupia, durna, mam zamknąć ryj bo coś tam ... po 8 latach kolejnego poniżania postanowiłam nie dać się więcej i od listopada otwieram własną firmę, bo mam dość tego, jestem wrakiem człowieka. Jestem szczęśliwą matką i żoną i to jest dla mnie największy skarb i największe szczęście. Życzę Ci z całego serca byś była szczęśliwa w swojej rodzinie (ty i chłopak i może kiedyś wasze dziecko) tak jak obecnie ja.

Odpowiedz
avatar D_O_R_O
0 0

Przeczytanie tego przypomniało mi moje dzieciństwo, chociaż akurat rodziców mam cudownych, to podstawówkę wspominam jako najgorszy koszmar. Byłam zawsze cichą, najmniejszą w klasie, kiepsko mi szło z matematyki ( co stanowiło pożywkę dla mojej nauczycielki, żeby na każdej lekcji mnie poniżać przy całej klasie), siedziałam zawsze na końcu, nie przyjaźniąc się praktycznie z nikim.Poszturchiwanie, wyzwiska, wrzucanie mi do tornistra resztek jedzenia było na porządku dziennym. W liceum "odbiłam sobie" tą niewidzialność, ale tylko dzięki mojej wspaniałej wychowawczyni i klasie, z którą notabene przyjażnię się i spotykam corocznie. Mam nadzieję, że znajdziesz siłę, żeby się wygrzebać z tego wszystkiego i pamiętaj, że nigdy nie wiadomo kogo się spotka za rogiem i nie wolno nam się poddać, choćby nie wiadomo co i wierzyć że jesteśmy wyjątkowi. Pozdrawiam ( choć za oknem czai się jesienna deprecha:)

Odpowiedz
avatar Annvampire
0 0

Ciężko mi uwierzyć, że istnieją tacy ludzie jak Ci nauczyciele. Po prostu opadły mi witki. Zrobiło mi się bardzo przykro z powodu tego co przeżyłaś. Szkoda też, że moim zdaniem siostra mogła Ci bardziej pomóc, nawet zwykłymi rozmowami i wsparciem. Sama uciekła od rodziców i Cie zostawiła w tej patologii. Nie mówię, że miała Cie wychowywać, ale powinna więcej zrobić. Ja bym więcej zrobiła gdyby mojej siostrze się działa taka krzywda. Ale w tej historii widzę jeszcze jedną piekielność - alkohol. Państwo się broni przed legalizacją marihuany,a to alkohol potrafi wyrządzić tyle krzywdy i zrobić z mózgu papkę. Moja przyjaciółka ma ojca alkoholika, który na szczęście przestał pić, jak mu lekarz zagroził śmiercią, ale pamiętam, że jak jej ojciec się okazjonalnie napił to przyjechała do mnie na noc i wręcz jej się ręce trzęsły, tak się bała...

Odpowiedz
Udostępnij