Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie zauważyłem podobnej sytuacji na piekielnych, a z którą spotykam się dosyć…

Nie zauważyłem podobnej sytuacji na piekielnych, a z którą spotykam się dosyć często. Mianowicie niepisane prawo kierowców - utrzymaj na drodze zawsze maksymalną dozwoloną prędkość. Nawet jak nie ma to najmniejszego sensu.

Jeżdżę codziennie do pracy motocyklem. Szczególnie pragnę podkreślić, że nie żadną zawalidrogą na automatyku. Ot pełnoprawny motorek.
Oto 2 historie obrazujące bardzo często spotykane zachowanie kierowców zarówno w stosunku do mnie jak i do innych uczestników:

1. Wyjeżdżam z Łodzi, zbliżam się do skrzyżowania Aleksandrowską (ważne dla historii - 3 pasy, a przed samym skrzyżowaniem dochodzą 2 - lewo i prawo skręt). Jestem na wysokości zaczynającego się pasa do skrętu w prawo. Czerwone, więc sprzęgło i motocykl siłą pędu zbliża się do sygnalizacji (~60km/h z 70km/h dozwolonych i powoli zwalniam). Nagle w lusterku widzę jegomościa w czymś pokroju Citroen Berlingo (umówmy się - auto nie za dobre do ryzykownych manewrów) praktycznie siedzącego mi na tylnim kole. Wyraźnie zdegustowany, że nie jadę 70km/h aż do ostatnich 10cm przed linią zatrzymania.
Sekundę później chmura czarnego dymu (samochodu to już tam nie było widać :) wjeżdża z impetem na pas do skrętu w prawo, wyprzedza mnie i agresywnie wjeżdża z powrotem na mój pas prawie zaczepiając zderzakiem o moje przednie koło, po czym po 15m musiał z piskiem hamować, żeby nie władować się w tył samochodu stojącego na światłach.
Cóż było robić - zjechałem na oś pasa i cały czas powoli wytracając prędkość, pyrkając na jałowych obrotach przejechałem obok niego i zatrzymałem się daleko przed nim*. Co gość chciał tym osiągnąć?


2. Aleksandrowska (a jakże!), umiarkowany ruch, sytuacja podobna - jestem na lewym pasie, 50m (naprawdę lekki rzut kamieniem!) do skrzyżowania z czerwonym światłem, przede mną jedynie 1 auto na środkowym pasie już stojące.
Wytracam prędkość i znowu widzę w lusterku samochód (tym razem transporter. W/w historie są chyba domeną zawodowych kierowców. Nerwy?) siedzący mi na rzyci. Po sekundzie gość wjeżdża na środkowy pas, równa się ze mną i wywiązuje się dość osobliwy dialog:
- PO PRAWYM PASIE GNOJU [tym mnie - lekko mówiąc - zdenerwował] SIĘ JEDZIE!
- To se jedź. Sam jedziesz po lewym przecież
- ALE LEWY JEST DO SZYBKIEJ JAZDY
- Więc mam piłować silnik na tych kilkunastu metrach po to tylko, żeby z piskiem hamować? Nie ma sensu grzać, bo czerwone jest!
- [coś niezrozumiałego powiedział]
- A WYYYPIE... **

Powiedzcie mi - czy ja tu coś robię źle? Rozumiem zawalidrogi i sam ich nie lubię, ale jaki jest sens dawać w gaz ile fabryka dała po to, aby po chwili ostro hamować?

Może niezbyt piekielne, ale jeżeli się to widzi prawie codziennie? "1.5m wolnego pomiędzy autem przede mną a poprzedzającym! TRZA WYPRZEDZIĆ I SIĘ WCISNĄĆ!". Może pijmy melisę przed każdym kursem - dla zdrowia psychicznego i fizycznego nas wszystkich?

* wiem, wiem. Pomiędzy samochodami, jednak jak jest miejsce to nie jest to manewr w jakikolwiek sposób niebezpieczny, a i wszystkim ułatwiający :)

** ok, mogłem sobie darować, tym bardziej, że sekundę później zapaliło się zielone i po chwili nie było mnie w zasięgu jego wzroku. Jednak tak mnie zirytował, że nie mogłem się powstrzymać.

Łódź kierowcy

by mikmas
Dodaj nowy komentarz
avatar mikmas
8 12

@Shaienne: Czy rzeczywiście jest to takie istotne dla historii? Tamte samochody stały w korku. Jest to bezpieczne, jeżeli jadę powoli, mam miejsce i - jak wspomniałem - samochody stoją. Ułatwiam także innym, bo usuwam się z korku (miejsce, które zajmowałem może zająć inny samochód, a ja w międzyczasie usunę się całkowicie ze skrzyżowania)

Odpowiedz
avatar zirael0
6 8

@Shaienne: To prawda że omijanie tak pojazdów usprawnia ruch i jest bezpieczne, jeśli jest robione z niską prędkością, a między samochodami jest sporo miejsca. Ba przepisy jednoznacznie nie określają czy motocyklista wymijający stojące w korku pojazdy łamie przepisy (jeśli rzecz jasna nie przekracza linii na drodze). Poza tym, ja też na motocyklu wielokrotnie musiałem awaryjnie hamować, czy wręcz uciekać bo idiota, albo idiotka "w puszcze" zmieniał sobie nagle pas bez kierunków, albo wymuszał pierwszeństwo wręcz wjeżdżając mi w koło - ale nie mam negatywnego stosunku do samochodziarzy (tylko zmniejszone zaufanie do kieroców aut). Wszystko zależy od punktu widzenia.

Odpowiedz
avatar inga
0 2

@mikmas: Swoją drogą, napisałeś "na osi pasa". Oś pasa to jego środek, więc zupełnie nie wiedziałam o co chodzi ;) Bardzo często trafiam na takich geniuszy jeżdżąc na rowerze. Wiadomo, rower nie motor, bywa zawalidrogą, ale akurat w mieście w godzinach szczytu jest znacznie szybszy niż auto. Zawsze znajdą się kierowcy, którzy widząc, że przede mną jest korek, i tak muszą "wyprzedzić", często nie mając nawet miejsca, żeby wcisnąć się między mnie a auto przede mną, więc zamiast wyprzedzić staje/jedzie obok mnie. 30 sekund później legalnie mijam takiego geniusza i cały korek z prawej. I po co to? Podbudowanie ego?

Odpowiedz
avatar grajwto
4 4

* Citroen Berlingo - sory musiałam.

Odpowiedz
avatar grruby80
-2 2

@grajwto: bardzo dobry samochód, super trzyma się drogi i można nim prawie wszędzie wjechać bo ma bardzo dobry skręt.

Odpowiedz
avatar mikmas
1 1

@grajwto: Tak to jest, jak się myśli o Fiacie Doblo i Citroenie Berlingo. Mea culpa :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Dojeżdżanie na sprzęgle to bardzo zły nawyk. Poczytaj o technice jazdy.

Odpowiedz
avatar mikmas
0 0

@mietekforce: Czemu zły nawyk? Nigdy nie słyszałem, żeby motocyklowi to w jakikolwiek sposób przeszkadzało. Specjalnie nie chciałem wtedy hamować silnikiem, żeby za szybko nie wytracać prędkości

Odpowiedz
avatar vonKlauS
2 2

@mikmas: a w motocyklach nie można wrzucić luzu? Bo w samochodach trzymanie wciśniętego sprzęgła obciąża łożysko wyciskowe w tymże sprzęgle.

Odpowiedz
avatar mikmas
0 0

@vonKlauS: Nie bezpośrednio. Musisz "zbić" bieg. Jeżeli jesteś na 6 biegu to musisz wrzucić 5, 4, 3, 2, a dopiero luz. Jak motocykl szybko jedzie skrzynia dostaje po dupie (sprzęgło mokre, więc przy dużych różnicach obrotów silnika, a koła słychać "stuknięcie"). Lepiej więc trzymać się biegu, na którym byśmy jechali. Samochód różni się od motocykla głównie ze względu właśnie na budowę sprzęgła i biegów

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

@mikmas: dzięki za odpowiedź. Poguglałem teraz jak wygląda opis motocyklowej dźwigni zmiany biegów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@mietekforce: Prędzej dojeżdżaj na luzie, niż na sprzęgle ze względu na to, że tarcze sprzęgłowe zawsze trochę trą o siebie, gdy sprzęgło jest włączone. Tak jest zbudowane sprzęgło mokre, które jest zastosowane w większości motocykli. Do tego dochodzi jeszcze łożysko wyciskowe i inne elementy. Poza tym z Twojej historii wnioskuję, że jedziesz na sprzęgle jeszcze sporo czasu zanim się zatrzymasz. W takiej sytuacji nie powinieneś w ogóle rozłączać napędu. Poza tym trzymając to sprzęgło ograniczasz swoją uwagę.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

@mikmas: @mietekforce: Moim zdaniem ani na luzie, ani na sprzęgle. Redukuj i czekaj aż obroty spadną, później znowu redukuj itd. Tak żebyś cały czas miał bieg i obroty dopasowane do prędkości i mógł w każdej chwili przyspieszyć/kontynuować jazdę/wykonać manewr bez kombinowania ze sprzęgłem i biegami. Tak jest i bezpieczniej i zdrowiej dla skrzyni i silnika. A jak już tak robisz to wciskaj co jakiś czas delikatnie hamulec żeby inni widzieli że zwalniasz. Bo przy hamowaniu silnikiem tego po prostu nie widać i pomiędzy jednym a drugim spojrzeniem kierowcy na ciebie możesz na tyle zwolnić, że on o mało nie wjedzie ci w tyłek.

Odpowiedz
avatar kacus89
0 0

@asmok: asmok ma racje, plus w zależności od motocykla możesz mieć słabsze smarowanie silnika lub nawet jego brak (duzo starsze maszyny)i mimo ze mala różnica to bez gazu na wysokich obrotach mniejsze spalanie możesz mieć niz jazda na sprzegle(to raczej nowsze maszyny ;).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Normalka. Puszkarze zawsze zachowują się w taki sposób. Tyle że... Po mieście, do pracy, latam na skuterku - silverwingu, ot skuter, tyle że duży - puchy zajeżdżają drogę, nie wpuszczają itd. Gdy na wieczorne lub weekendowe POM-y wyjeżdżam w kolorach, z dupskiem na diavelu, nagle ścieżka, kulturka i ą ę...

Odpowiedz
avatar Zmora
1 3

Aż mi to przypomniało, jak w lipcu pojechałam do Włoch z rodzicami na wakacje. Na temat przebojów na Włoskich drogach można by napisać setki historii, ale ta akurat będzie o ograniczeniach prędkości. Otóż dla Włocha ograniczenie prędkości nie istnieje. Co tam znaki, co tam górki i pagórki, co tam fotoradary. Dopóki na zakrętach się wyrabia, to jest dobrze. Zwłaszcza na autostradach. I teraz, do takiego kraju wjeżdża mój ojciec, czyli człowiek, który panicznie boi się mandatów, zwłaszcza z krajów Zachodu, gdzie stawki są znacząco wyższe niż w Polsce (żebyście widzieli, jak on przez Austrię jechał... aż się topił w nerwach, jak jednego radaru nie zauważył). Ojciec jedzie dokładnie na granicy ograniczenia prędkości, coby na jakiś fotoradar nie trafić. Dopóki autostrada szeroka, to wszystko ok, ale jak to we Włoszech (zwłaszcza jeśli się jedzie aż na Sycylię), dość często się trafia na wszelkiego rodzaju roboty (Włosi non-stop "prostują" swoje autostrady), a tam tylko jeden pas. Za KAŻDYM razem za ojcem natychmiast ustawia się ogonek samochodów w takiej sytuacji, zwłaszcza, że ograniczenie prędkości maleje. I podczas gdy Austriacy grzecznie znosili taki stan rzeczy w analogicznej sytuacji, to Włosi cierpliwością nie grzeszą i wiecznie im się spieszy i oni MUSZĄ jechać szybciej. Jak tylko pierwszy samochód zaczął trąbić, to zaraz następne 70 podążało jego przykładem, wywołując skrzeczącą kakofonię, która wywoływała u całej mojej rodziny głośny rechot, zwłaszcza gdy ojciec uznał, że on też może na nich natrąbić... Jeszcze po ominięciu robót, jak już cały ogonek nas wyprzedzał, to czasem ktoś trąbnął albo wygrażał się i wyzywał od idiotów, wrzeszcząc głośno przez otwarte okno. Co oczywiści u nas w aucie wywoływało kolejną falę śmiechu. Ech, zabawna była droga na wakacje. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2015 o 23:59

avatar asmok
0 0

Nie wiem jak ty jeździsz, ale ja nie zauważyłem takich problemów, chociaż też nie lubię gwałtownie hamować i stopniowo sobie zwalniam. Właśnie wyczytałem w którejś wcześniejszej wypowiedzi: "Specjalnie nie chciałem wtedy hamować silnikiem, żeby za szybko nie wytracać prędkości " I tego nie rozumiem. Dlaczego? Co ci szkodzi zacząć zwalniać ciut później i wytracić prędkość szybciej? Jeśli ty zwalniasz dojeżdżając na sprzęgle i licząc tylko na siłę tarcia ... to ja im się wcale nie dziwię. Ja to robię "emerycko", bo hamuję właśnie silnikiem, redukując sobie stopniowo aż dojdę do luzu, hamulec wciskając delikatnie tylko po to, żeby zapalić lampę stopu. I to już jest ślamazarne. Więc jeżeli to jest dla ciebie szybkie hamowanie, to chyba rozumiem czemu ludzi irytuje twoje powolne hamowanie. A jeśli do tego nie zapalasz światła stopu, to robi się to nie tylko irytujące ale wręcz niebezpieczne. Weź też pod uwagę, że niektóre prędkości mogą wypadać u kogoś "między biegami". Tzn. Jazda jest niekomfortowa, bo na niższym biegu przy tej prędkości silnik wyje, a na wyższym obroty spadają poniżej zakresu zapewniającego dynamikę jazdy. To też może ludzi irytować. Więc mamy 3 możliwe przyczyny: - naprawdę hamujesz zbyt wolno a dla kogoś za tobą dostosowanie prędkości może być trudne. - nie używasz światła stopu (o sprzęgle wspomniałeś, o hamulcu nie) co dezorientuje ludzi za tobą, tym bardziej, że na Aleksandrowskiej jeździ się raczej szybko. - przyjmujesz prędkości powodujące dyskomfort dla innych kierujących.

Odpowiedz
Udostępnij