Nigdy nie słyszałam tak piekielnej historii dotyczącej nadwrażliwej matki. Historia opowiedziana przez narzeczonego.
Mój narzeczony po jakimś czasie awansował na drużynowego. Pewnego dnia wyjechał na obóz harcerski. To były czasy, kiedy harcerze sami rozkładali/budowali sobie namioty, latryny itp. Na obóz przyjechało dwóch braci oraz ich kuzynka. Przez pierwsze 2 tygodnie (obóz był długi, nie wnikałam dlaczego) chłopaki wyglądali całkiem zwyczajnie, nie było z nimi problemu.
Na początku drugiego tygodnia obozu zaczęli wyglądać jak chodzące trupy - byli bladzi, mdleli i skarżyli się na ogromny ból brzucha. Kuzynka w końcu powiedziała w sekrecie mojemu narzeczonemu w czym rzecz.
Otóż ich matka kazała brać im lek na biegunkę (sulfaguamidyna) w ilościach czterokrotnie przekraczających normę (łącznie jakieś 5 tabletek) przez co dzieciaki przez ponad 2 tygodnie ani razu się nie wypróżnili. Sytuacja jasna, trzeba do szpitala.
Co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego podawać 12-latkom? Drużynowi nie widzieli jak dzieciaki biorą te tabletki, a kuzynka chłopaków dowiedziała się dopiero po paru dniach. Szczęście, że w końcu się odważyła i powiedziała, bo mogło się to źle skończyć.
obóz harcerski
Ale w jakim celu ona kazała im je brać? Może mstka dała im te leki w razie W, a oni przekroczyli dawkę? Jakieś to dziwne dla mnie
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Może z góry założyła, że na takim obozie jest złe jedzenie, wszędzie brudno i bakterie, więc od początku kazała im łykać leki.
Odpowiedz@Marta: też na początku o tym pomyślałam. Wiem,że zdecydowana większość społeczeństwa to banda debili... Jednak... Nawet nie wiemy co było dalej.
Odpowiedz@Marta: Tak, z tego powodu matka kazała im to robić. Oni pewnie nawet nie wiedzieli po co im te tabletki są.
Odpowiedz@Marta: Co jest strasznie głupie, bo sraczka to prosty sposób organizmu na pozbycie się przyczyn dolegliwości. Uciążliwy, ale skuteczny.
OdpowiedzPrawdziwy fun polega na tym, że na biegunkę są dwie opcje: węgiel, który wiąże toksyny i rzeczywiście może zmniejszyć ryzyko oraz złagodzić skutki zatrucia, oraz środki powstrzymujące wydzielanie wody do jelita i w związku z tym ograniczające odwodnienie wtedy, gdy jest już bardzo źle. O ile węgiel zdrowemu raczej nie zaszkodzi i rzeczywiście warto brać profilaktycznie wtedy, gdy podejrzewamy, że jedzenie może być nienajlepszej jakości to ta druga grupa leków (a z opisu wynika, że właśnie tę podała mamuśka) zupełnie nie pomoże. Zatem mamuśka nie tylko przewrażliwiona, ale też zwyczajnie głupia.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2015 o 12:44
@KoparkaApokalipsy: jeżeli dobrze zrozumiałam,lek na biegunkę u zdrowej osoby nic nie wywoła?czy na odwrót? myślę,że po prostu dzieciaki zrobiły sobie eksperyment z tabletkami i wszystko poszło na matkę
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Węgiel u zdrowej nic nie zrobi, bo działa tak, że wiąże toksyny wydzielane przez bakterie powodujace zatrucie wtedy, gdy one są obecne; tzn generalnie węgiel wiąże po prostu wszystkie małe cząsteczki, taka jego uroda. Lek na biegunkę hamujący wydzielanie wody do jelita będzie po prostu hamował wydzielanie wody do jelita, czyli utwardzał kupę do oporu niezależnie od okoliczności.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Dowiedziałam się dokładnie co to był za lek - sulfaguamidyna.
Odpowiedz@Yummvi: a to dziwne, bo to akurat bakteriostatyk i nie powinien wywoływać zaparcia... poza tym kiedy to było? Bo tej substancji się już raczej nie stosuje, a jeśli już to w lekach robionych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2015 o 13:21
@KoparkaApokalipsy: To było ok. 20 lat temu, kiedy ten lek był ogólnodostępny.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Mogła wywołać zaburzenia flory jelitowej, które też bez znaczenia dla perystaltyki nie są. Bo w sumie gdyby brali końskie dawki np. loperamidu, powodującego niejako porażenie mięśni jelit, to byłoby z nimi źle dużo wcześniej, niż po 2 tygodniach.
Odpowiedz@Nikorandil: no myślałam o tym, chociaż akurat objawem wyjałowienia jest raczej biegunka... Może po prostu w ich przypadku działania niepożądane były takie same i akurat takie.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Może mój narzeczony coś pokręcił, ale twierdzi że jest to lek który działa jak węgiel tylko że o wiele silniej. Matce zależało na tym, żeby chłopcy nie wypróżniali się w niehigienicznych warunkach...
Odpowiedz@Yummvi: ni kuku nie działa jak węgiel. A powód kierujący mamusią faktycznie interesujący.
OdpowiedzHarcerze dalej sami wszystko budują, więc te czasy nadal trwają. A namiotu nie da się zbudować, bo materiału się nie buduje. Można zbudować jego wnętrze.
OdpowiedzPróbując być inteligentny wyszedłeś na idiotę. Napisałam rozkładali. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Odpowiedz@Yummvi: Nie musisz mnie od razu obrażać z łaski swej. Czymś Cię uraziłam? Napisałaś rozkładali/budowali namioty, więc chyba miałam prawo to zrozumieć jako "rozkładali albo budowali namioty". To że oczywiście nie o to Ci chodziło to nie powód do agresji. Ludzie popełniają błędy.
OdpowiedzMatka ma prawo decydować o dzieciach, U nas w UK Prawo jest dla ludzi, a w polszy zamordyzm.
Odpowiedz@Miskov: Nie ma prawa kiedy im szkodzi. Wtedy wchodzi opieka społeczna...
Odpowiedz@Miskov: Jak ty taki z jukeju to jakim cudem jeszcze po "polszemu" mówisz?
OdpowiedzMoże matka im powiedziała, żeby nie robili kupy i tyle? Albo sami mieli opory przed tamtejszą "toaletą". Pamiętam wakacje u babci za dzieciaka, kiedy najpierw był strach przed budką obleganą przez muchy i pająki, a potem ból i modły o to, żeby w końcu odwiedziny w wychodku były owocne...
Odpowiedz"Szczęście, że w końcu się odważyła i powiedziała, bo mogło się to źle skończyć. " No po prostu super. Bo samo to, że chłopcy byli bladzi, mdleli i skarżyli się na ogromne bóle brzucha nie było wystarczającym powodem do zabrania ich do szpitala, żeby sprawdzić o co chodzi? Jakby kuzynka nie powiedziała w czym rzecz, to by się dzieciaki męczyły, bo nie wiadomo co, więc może to nic poważnego? Naprawdę nikt nie wpadł na to, żeby ich wcześniej do lekarza zabrać? W takim wypadku to opiekunowie nawalili w swoich obowiązkach.
Odpowiedz