Miałam przyjaciółkę. Od gówniarza zawsze razem, wyciągnęłam ja z brania narkotyków, razem w szkole, na podwórku, potem w jednej pracy i po pracy.
Wyprowadziłam się na drugi koniec Polski, kontakt nadal był, odwiedziny w miarę możliwości. W podobnym terminie rodziłyśmy dzieci, kontakt zachowany. Potem wiadomość, że wychodzi za mąż-świetnie, gratuluje, nawet przez internet doradzałam sukienkę i dekorację.
Do ślubu zostały jakieś 3 mce, przyjeżdżam w rodzinne strony, oczywiście stęsknione musimy natychmiast się spotkać, poznać ze sobą nasze dzieciaki, wypić kawę, pójść na spacer. Cały czas rozmowa toczyła się wokół ślubu. Po drodze spotykamy wspólnych znajomych (po prostu znajomych, którzy kiedyś aż 4 mce pracowali razem z nami), których to ona pyta o potwierdzenie przyjścia (czy będą z dziećmi, bo musi podać liczbę dzieci właścicielce domu weselnego).
Wtedy zaczęłam się czuć dziwnie, bo zrozumiałam, że zaproszenia musiała już wysłać, ale myślę sobie ok - może wręczy mi osobiście, w końcu jutro wyjeżdżam, ale nic takiego nie miało miejsca... Pożegnałam się z nią w szoku. Wróciłam do domu, sprawdziłam skrzynkę - nic. I tak codziennie. W końcu na kilka tygodni przed weselem zdałam sobie sprawę, że po prostu nie jestem zaproszona.
Mąż w szoku, rodzina też i ja w największym, nawet teraz, choć minął rok. Raz napisała do mnie jakby nigdy nic i pytanie kiedy przyjadę, bo tęskni? A nasi synkowie to tacy do siebie podobni! Musimy się zobaczyć koniecznie!
Chciałabym, abyście mnie zrozumieli. Wyobraźcie sobie bliskich przyjaciół, spróbujcie pomyśleć, że sytuacja was dotyczy... Mam prawo czuć się podle? Bo nawet dziś jak o tym myślę, to chcę mi się płakać. Tak po prostu.
przyjaciółka
Masz prawo czuć się podle, a tym bardziej zerwać kotakty bo jak dla mnie zalewa cwaniactwem od tej twojej kolezanki.
Odpowiedz"Mam przyjaciółkę" ? Z opisanych zdarzeń wynika że to coś nie nadaję się do tego by nazywać ją Twoją przyjaciółką. Najwyższa pora by wyrosnąć z tej znajomości.
Odpowiedz@Jasiek5: wstęp brzmi" miałam przyjaciółkę".
OdpowiedzGdyby ludzie umieli rozmawiać wprost w wielu przypadkach życie wielu osób byłoby mniej skomplikowane. A może się zaproszenie zgubiło? A może z jakiegoś powodu sądziła, że znajoma nie jest zainteresowana? A może jakaś "dobra dusza" powiedziała, że xsińska nie chodzi na śluby bo jest skąpa i nie chce dawać prezentów? To czas na pisanie na Piekielnych jest a na jeden telefon do znajomej z napomknięciem o plany co do zaproszenia czasu nie było? (Nie chodzi o wpraszanie się na siłę ale o poznanie przyczyn braku zaproszenia.) Sytuacja o tyle dziwna, że znajoma chce utrzymywać kontakt więc po co się narażać na płakanie po kątach. Wystarczy się zapytać a później można zdecydować co do przyszłości tej znajomości.
Odpowiedz@Pieklik: Przecież pisała, że minął rok od tego wesela. Więc teraz po prostu opowiada historię :)
OdpowiedzWłaśnie też tego nie rozumiem. Ludzie czują się pokrzywdzeni z jakiegoś powodu, ale nie mogą poświęcić 5 minut, aby wyjaśnić to z drugą stroną. Przecież zamiast tego lepiej zadręczać siebie i innych. @palma22: To już nie jest przyjaźń, choćby przez Twój żal. Proszę, zadzwoń do niej i zapytaj dlaczego. Nic nie stracisz, a odzyskasz spokój. Potem możesz dać znać co jej się ubzdurało ;) Na pewno nie chodziło o pieniądze, skoro zaprosiła jakichś przypadkowych znajomych.
Odpowiedz@Kenny: Miesiąc, rok, dekada, stulecie nie ma znaczenia. I raczej jak ktoś pisze, że po roku nadal się mu zbiera na płacz to nie jest to tylko opowiadanie historii.
Odpowiedz@Pieklik: Słuchaj, może i jestem jakiś zimny, ale w mojej opinii czas na płacze był wtedy, kiedy odbyło się wesele i zaraz po nim. Teraz to po prostu wylewanie żali. Co nie zmienia faktu, że "przyjaciółka" po prostu nią nie była.
Odpowiedz@Kenny: Trochę daleko idące wnioski na podstawie kompletnego braku informacji. Nadal nie wiadomo co było przyczyną a Ty już mówisz kto był kim albo kim nie był. To nie fakt to domysły.
Odpowiedz@Kenny: Skoro Ty jesteś zimny, to ja jestem chyba bryłą lodu. Dla mnie lamentowanie, że ktoś mnie na ślub nie zaprosił jest dziecinne. Tak na poziomie podstawówki. Wtedy jak koleżanka nie zaprosiła na urodziny, można się było rozpłakać. Ale dorosła kobieta? Po roku czasu?
OdpowiedzA zapytałaś ją w ogóle, dlaczego Cię nie zaprosiła? Bo to by była pierwsza rzecz, którą bym zrobiła na Twoim miejscu.
OdpowiedzA ty ją zaprosiłaś na swój ślub skoro masz męża?
Odpowiedz@Wampira: tak, była moja swiadkowa.
Odpowiedz@paloma22: to na stówe wysłała ci zaproszenie i miała focha czemu nie przyszłaś :P no bez jaj, nie było powodu dla którego miała cie nie zaprosić
Odpowiedz@superhans: zauważ, że ja też mam dziecko- przy mnie pytała ludzi o to czy będą z dziećmi, bo w ciągu 2 dni musiała mieć listę. Skoro byłabym zaproszona, padło by pytanie i do mnie czy będzie z nami brzdac, czy może zostawimy u dziadków?
Odpowiedz... liczyłaś na coś więcej, oczekiwałaś wdzięczności i lojalności - witamy w psiapsiółkowym friendzone.
Odpowiedz@SirCastic: Przecież jak psiapsiółki są we friendzone, to chyba dobrze, nie? O to chodzi przecież. Gorzej jak nie są...
Odpowiedz@Zmora: Tylko że to takie friendzone, gdzie jedna strona z sercem na dłoni, a druga wysysa krew i olewa ciepłym moczem. Jak dla mnie to chyba nie dobrze. Ale ja truskawki cukrem posypuję.
Odpowiedz@SirCastic: Chyba jednak oboje musimy się doedukować, co do dokładności definicji słowa "friendzone". Jeśli dobrze rozumiem, to chodzi o to, że jedna strona chciałaby związku romantycznego, a druga woli tylko przyjaźń. Tyle. Nie ma to nic wspólnego z wysysaniem krwi i nie dotyczy też zwykłej całkiem platonicznej znajomości, gdzie obie strony są zadowolone. Czyli autorka z psiapsiółką nie są we friendzone, ale też być nie powinny. Czyli oboje żeśmy w błędzie byli. :)
OdpowiedzTrochę za dużo tu niewiadomych, aby poprzeć którąś ze stron. Ja widzę dwie wersje: Faktycznie przyjaciółka się wypięła na autorkę i udaje niewiniątko. Przyjaciółka mogła wysłać zaproszenie, które po prostu nie dotarło, a ona była pewna, że przyjedziesz i dlatego nie spytała. W takim wypadku to ona poczułaby się dotknięta na weselu, szczególnie że sama się nie odzywałaś i teraz, po roku, wyciąga rękę na zgodę. Nie łatwiej byłoby zadzwonić i spytać lub wysłać kogoś z rodziny? Skoro przyjaźniłyście się tyle czasu, to Wasze matki też pewnie czasem rozmawiają. Wystarczy pójście na ploty i stwierdzenie: - Moja palma22 naprawdę się zdziwiła, że nie dostała zaproszenia na wesele X. Naprawdę, tu nie ma pewności jak było, szczególnie, że mieszkacie daleko od siebie.
Odpowiedz@czytanka: Dlatego, jak wysyła się zaproszenie, to poleconym z potwierdzeniem doręczenia ;) Wydaje mi się że "przyjaciółka" zapytałaby autorki, np czy zabiera synka ze sobą, a tu głucho o weselu. Poza tym , trochę kanalią trzeba być, żeby przy najlepszej przyjaciółce, omawiać jakieś szczegóły z przypadkowymi ludźmi, wiedząc że jej się nie zaprosiło.
Odpowiedz@czytanka: Uśmiałabym się, gdyby wersja druga okazała się prawdziwa. Jedna strzela focha bo nie dostała zaproszenia a druga strzela focha bo ta pierwsza nie przyszła na ślub. Ale żadna się do drugiej nie odezwie, żeby zapytać po prostu: dlaczego? Ale jak znam życie to wersję drugą można włożyć między bajki bo jakos trudno mi uwierzyć, żeby panna młoda akurat tej jednej osoby nie zapytała o potwierdzenie przybycia i akurat przypadkiem zaproszenie właśnie dla tej osoby zaginęło na poczcie.
Odpowiedz@młodaMama23: Nie omawiała szczegółów z przypadkowymi ludźmi, tylko pytała o potwierdzenia. I z tego co zrozumiałam, pisały między sobą o szczegółach - sukienki, dekoracje. I niektóry uważają pewne rzeczy za oczywiste - jak to, że Autorka się stawi z mężem i synem i nawet tego nie negują. I znam ludzi, którzy wysłaliby zaproszenia zwykłym listem. Nie mówię, że Autorki nie zrobiono w konia, ale nie znamy relacji drugiej strony, mogła mieć jakieś powody, by jej nie zaprosić. Ma prawo czuć się urażona, ale lepiej chyba znać powód niż wiercić sobie dziurę w brzuchu, dlaczego.
Odpowiedz@czytanka: Ja wysyłałem zaproszenia zwykłym listem. Wszystkie dotarły do celu bez przeszkód.
OdpowiedzSory, jak dla mnie obrażanie się o coś takuego jest poniżej godności :/
OdpowiedzMiałem podobnie tyle, że z rodziną. Dopiero po interwencji mojej mamy u mamy Pana Młodego, która była święcie przekonana, że jestem z żoną zaproszony, Młodzi się pofatygowali. Na tydzień przed ślubem. Odmówiliśmy. Grzecznie. Wszyscy dostali zaproszenia na pół roku przed ślubem. Miesiąc przed uroczystością postanowiliśmy zacząć remont mieszkania bo skoro nie jesteśmy zaproszeni to zamiast kupować kieckę, garniak i prezent zainwestowaliśmy w mieszkanie. To był pierwszy powód odmowy a drugi... a drugi nazywa się "bez łaski".
OdpowiedzWitamy, spróbuję odpowiedzieć na wasze pytania. Była świadkiem na moim ślubie-skromnym i tylko cywilnym. Nie wylewam żali i się nie obrażam jak dziecko- po prostu ciąży mi ta sytuacja, może powinnam faktycznie napisać i wyjaśnić, ale doszłam do wniosku, że po prostu przez tyle lat miałam za przyjaciółkę innego człowieka niż myślałam. Zaproszenie się nie zgubilo. Dziwnym trafem nasze wspólne, bliskie koleżanki w zbliżonym czasie jak i po ślubie unikaly ze mną kontaktu. Wiadomość od niej dostałam prawie rok po ślubie, podziękowałam za komplementy o synku i za "zaproszenie ". Wiadomość odczytała, ale już nie odpisała. Nie wydarzyło się przed ślubem nic między nami, co mogloby motywować jej decyzję.
OdpowiedzRaczej nie miałaś przyjaciółki. Po prostu z racji wspólnego środowiska (szkoła, praca) dużo czasu spędzałyście razem. Nawet pomimo tego, że jej pomagałaś, z jej strony wcale nie musiało to oznaczać silnej emocjonalnie więzi, zwłaszcza później, na odległość. A znajomi nadal mieszkający w okolicy, mogli stać się ważniejsi niż myślisz . Byłam w takiej sytuacji po jednej i po drugiej stronie: koleżanka ze szkoły, z którą czasem się widuję, ale nie uważam jej za serdeczną przyjaciółkę, poprosiła mnie o bycie świadkiem na jej ślubie (zgodziłam się); kolega który mieszka kilka kilometrów dalej i jest dla mnie kimś bardzo ważnym, nie powiedział mi nawet, że się żeni – gratulacje złożyłam mu jakiś miesiąc po ślubie. Czasem tak bywa i tyle. Możesz to zaakceptować albo stwierdzić, że taki nierówny układ ci nie odpowiada, ale na pewno nie ma o co się obrażać.
OdpowiedzNigdy nie zrozumiem kobiet. Zamiast przeprowadzić dosłownie kilkuminutową rozmowę, powiedzieć co Ci leży na wątrobie, wyjaśnić sprawę i mieć ją z głowy, to Ty wolałaś przez kilka dni (tygodni?) chodzić z tego powodu jak struta. Mało tego, nawet rok później jeszcze wylewasz swoje żale w Internecie. Szczera rozmowa nie boli, naprawdę - zwłaszcza, że to niby "psiapsiółka" od serca, więc powinnyście umieć ze sobą rozmawiać.
Odpowiedz@cosinus: Zgadzam się. Kawa na ławę.
Odpowiedz@cosinus: "Nigdy nie zrozumiem kobiet": ponieważ jeżeli jedna kobieta postąpiła w określony sposób, to automatycznie robią to WSZYSTKIE kobiety. ZAWSZE. Aha.
OdpowiedzMasz absolutne prawo czuć się podle, czytając to aż mi zrobiło się przykro... Dlatego, że przeżyłam coś bardzo podobnego. Od podstawówki zawsze razem. Na wesele co prawda zostałam zaproszona, baaa nawet w charakterze świadka! Tylko przy kolejnej przypadkowej rozmowie wyszło, że zostałam świadkową nie z powodu długoletniej przyjaźni czy sentymentów tylko dlatego, że po prostu nie miałam partnera na wesele. Zostało to skwitowane tym, że lepiej jak świadek jest bez pary bo może bardziej poświęcić się roli świadkowania... zapytałam wprost, czy tylko dlatego zostałam świadkową? A odpowiedziała: no wiesz, jak nie chcesz to mogę poprosić Kamilę* Zabolało...niby nic a siedzi zadra cały czas... *imię zmienione
OdpowiedzNie masz przyjaciółki...
Odpowiedz@0303: dlatego jest napisane" miałam" na wstępie.
OdpowiedzCholernie przykro się czyta coś takiego ... Masz prawo czuć się podle i nie wstydź się tego. "Koleżanka" powinna się zapaść pod ziemię ze wstydu :/
Odpowiedzzamiast sie cieszyc ze tyle forsy zaoszxczedzisz? nie dosc zxa dojazd i nocleg na drugim koncu kraju to jeszcze w koperte tez sporo trzeba wlozyc - a ty mozesz sie za darmo z tego wymigac i jeszcze marudzisz?
Odpowiedzmam przyjaciolke od wielu lat i nie wyobrazam sobie takiej sytuacji. popiersm tych, ktorzy mowia, ze powinnas sie jej zapytac o powod- skoro waszw relacje byly bloskie to nie powinno to byc problemem. natomiast nie podobaja mi sie konentarze typu 'takimi rzeczami martwilo sie bedac dzieckiem, ze kolezanka nie zaprosila na urodziny' itp. sorry, oznacza to, ze dorosla kobieta nie ma prawa poczuc sie odrzucona przez kogos, kto byl jej bliski? dla wieku kobiet slub jest jednym z najwazniejszych dni w zyciu wiec chce miec przy sobie najblizsze sercu osoby. wykluczenie z takiego wydarzenia przez wazna nam osobe uswiadamia, ze to uczucia jednostronne i czy masz lat 15 czy 60- boli tak samo.
Odpowiedzprzepraszam za literowki ale nie wiem jak edytowac komentarz heh
Odpowiedz