Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Myślałam, że tego tematu nigdy tu nie poruszę, dzisiaj jednak przelała się…

Myślałam, że tego tematu nigdy tu nie poruszę, dzisiaj jednak przelała się czara goryczy.

Mój dziadek jest mocno zaangażowany w działalność młodzieżowych kół filatelistycznych. Spotyka się z dziećmi, pomaga im organizować ich zbiory i eksponaty i dba o to, żeby dzieciakom się nie znudziło.
Reszta opiekunów kół się wypięła, więc dziadek sam obskakuje cztery kółka. Spoko.
Oprócz tego nasz lokalny prezes związku ma jeszcze dwójkę chłopaków - z własnego koła. Jego własne koło składa się z owych chłopców, będących dziećmi jego konkubiny. Spoko.

Na wystawie został zorganizowany plebiscyt na najładniejszy eksponat wystawy - w dwóch kategoriach wiekowych. O ile z dorosłymi nie było problemu, o tyle przy dzieciach zaczęły dziać się dziwne rzeczy...
Plebiscyt polegał na tym, że każdy zwiedzający mógł wziąć sobie kupon ze specjalnym miejscem na numer eksponatu, który był jego faworytem. Później kupony wrzucaliśmy do urny, odwiedzający dostawał numerek kuponu, a przy zamknięciu wystawy następowało losowanie jakichś drobiazgów. Wszystko cacy, ale...

Plebiscyt rozłożony był na kilka dni. W międzyczasie pojawiały się wycieczki ze szkół, w których urzędował dziadek, więc nikogo nie dziwiło, że nagle jednemu uczestnikowi przybywało po 15 głosów (wiadomo jak to wygląda, "ej, głosuj na 5! 5 jest moje!". Nie przeskoczy się tego w życiu, a i nikt nie spodziewał się, że dwudziestka dzieci będzie oglądała uważnie każdy jeden eksponat, żeby zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem, zamiast po prostu pomóc koleżance/koledze).

W przedostatni dzień Prezes wziął pliczek kuponów do domu, żeby "rozdać je na poczcie". Nikt nie protestował, w końcu kto Prezesowi zabroni? A i jak na poczcie rozda, to może zwiedzających przybędzie?
Dzisiaj zliczam głosy.

Dwadzieścia parę kuponów, z kolejnymi numerami, wypełnionymi takim samym charakterem pisma, tym samym długopisem, zostało oddane z głosem na dziecko od Prezesa. Przez wcześniejsze dni dzieciak głosów dostał 2. Słownie: dwa. Gdzie inni mieli ich po kilkanaście.

Wnioski wyciągnijcie sami.

Pojawia się tylko pytanie: Naprawdę, warto oszukiwać trzydziestkę dzieci po to, żeby własny dzieciak dostał coś wartego stówę? Ja wiem, że zawsze to trochę radochy, że coś się wygrało, i w ogóle... Ale na litość boską, bądźmy uczciwi, zwłaszcza w stosunku do dzieci.

W przyszłym roku nie przyłożę do tego palca, jeśli kupony nie będą zawierały imienia, nazwiska i daty urodzenia. Niech sami się bawią w ten cyrk.
P.S. Nie, nie wygrał. Paru dodatkowych kuponów zabrakło. :)

wystawa i konkurs

by Zanate
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 14

Taka osoba sobie myśli pewnie "a co mnie obchodzi nie moje dziecko?".

Odpowiedz
avatar mesing
5 5

Znaczy się pan prezes w sposób jawny chciał dokonać przestępstwa polegającego na oszustwie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Szkoda dziecka. Następnym razem, za 15 lat zmarły tatuś nie pomoże... I co wtedy?

Odpowiedz
avatar Litterka
9 9

A nie można było jakoś usunąć tych kuponów? Skoro widać, że oszustwo, to chyba była jakaś podstawa ku temu? O, i jeszcze nagłośnić sprawę w kręgu zainteresowań, taki ostracyzm jest chyba najgorszą karą dla pasjonata.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
2 2

Hehe tak samo w piłce nożnej, jak żem był ministrantem to na rozgrywki ministrantów o puchar biskupa ksiądz wziął samych chłopaków z klubu sportowego z których żaden koło komży nawet nie stał a bramkarz był świadkiem jehowy. Przegrali w finale tylko dlatego że syn sędziego grał w drużynie przeciwnej.

Odpowiedz
Udostępnij