Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeboje z babcią podczas sprzątania mieszkania... Słowem wstępu: Babcia po swojej mamie…

Przeboje z babcią podczas sprzątania mieszkania...

Słowem wstępu: Babcia po swojej mamie odziedziczyła mieszkanie w mieście, w którym jest mój uniwersytet. Ponieważ za mieszkanie i tak płaci, a nikt w nim nie mieszka, zaproponowała mi, żebym się tam wprowadziła na czas studiów. Wszystko pięknie, ale...

1. Z mieszkania nie wolno mi niczego wyrzucić.
Byłoby to zrozumiałe, gdyby nie fakt, że prababcia zbierała wszystko jak popadło. Przy przeglądaniu szuflad w kuchni znalazłam 14 desek do krojenia, 12 otwieraczy do butelek, 17 otwieraczy do konserw, kilka identycznych tarek do warzyw, kilkanaście obieraczek, w szufladzie ze sztućcami upchnięte kilka pełnych kompletów... Wszystko oczywiście pamiętające najmarniej lata czterdzieste.
Szuflady trzeba było przejrzeć, bo wyłamywały prowadnice i zapadały się pod swoim własnym ciężarem.
Myślicie, że coś wyrzuciłam?
A skąd. Tłumaczenia, że takie rzeczy trzyma się po jednym, góra dwie sztuki, nie przyniosły skutku. Tłumaczenia, że deski są stare, wysłużone, pożółkłe ze starości i w większości popękane, a do tego przywiozłam dwie nowiutkie, też zbyt wiele nie dały. Zostałam wyzwana od niewdzięczników i burżujów, a "wszystko się tu przyda". To samo tyczy się kilkudziesięcioletnich, popękanych, pożółkłych misek, sztuk na oko 30, zajmujących połowę szafek w kuchni.

W efekcie końcowym ze wszystkich podanych wyżej maneli wyrzuciłyśmy jedną deskę, "bo ty mi nie będziesz nic z MOJEGO mieszkania wyrzucać!". Reszty nie pozwoliła nawet przełożyć do szafek, żeby nie wyłamywać dalej szuflad, "bo to ma tu leżeć, bo tak mówię".

2. W mieszkaniu nie wolno mi też niczego przełożyć ani przestawić.
Babcia na wstępie zapowiedziała mi, że mam niczego nie przekładać. Wszystko ma być gdzie jest, a "jak wpadniesz na to, gdzie coś przełożyć, to zapisz sobie na kartce i jak przyjadę to porozmawiamy".
Ławę postawiła na środku pokoju, mocno uszczuplając przejście między wersalką a drzwiami. Prosiłam o przestawienie mebla trzy dni. Po trzech dniach łaskawie zgodziła się - po tym, jak kilka razy rąbnęła się tak, że wyhodowała sobie pięknego, ciemnofioletowego siniaka...
Wspomnianych misek nie wolno dotykać. Bo to ich miejsce i koniec.
Najczęściej używane talerze stoją w najciężej dostępnym miejscu. Zapytałam, czy mogę je zamienić z miskami (które dla odmiany są w ogóle nie dotykane, a stoją w miejscu najłatwiej dostępnym). NIE! Bo ona jest tak przyzwyczajona i tak jej wygodnie.
Prababcia miała skłonności do zbieractwa - stąd w mieszkaniu kilka wielkich toreb z materiałami i wełną (wszystko oczywiście w odpowiednim wieku i stopniu zjedzenia przez mole). Wyrzucić nie pozwoliła, przestawić też nie. Materiały zawalają pół podłogi w jednym pokoju i połowę półek w drugim. Przełożyć nie wolno, a jak zapytałam, gdzie mam włożyć swoje ubrania, usłyszałam, że "przecież jedna półka jest wolna, a jak się nie zmieścisz, to poskładasz w kostkę i trzymaj sobie na stole". Wiecie co? Nie zmieszczę się.

3. Do mieszkania nie wolno mi też niczego dokupić ani przywieźć.
Babcia nie lubi dużych noży. Ja uwielbiam ostre i duże noże, więc jeden nóż (szefa kuchni, naprawdę spory) kupiłam i wrzuciłam do szuflady. Babcia kazała "zabierać to cholerstwo, bo nie chce tego widzieć w swoim mieszkaniu". Na argument, że ja tego używam, bo mi tak wygodnie, ona nie musi, odparła, że gówno ją to obchodzi, JEJ to nie jest potrzebne.
Zaproponowałam kupno firanek. Jeden ze sklepów w tym czasie miał świetną promocję, za 15-20zł można było dorwać naprawdę ładną firankę i chciałam jakoś się przyłożyć do odnawiania mieszkania.
"Nie, bo firanki tu są". Owszem, są. Pożółkłe od dymu papierosowego i dwa razy starsze ode mnie.
Chciałam kupić cienki koc do przykrycia (również wiekowej) wersalki. Również znalazłam odpowiednią promocję, koce polarowe, również oscylujące koło 15-20zł. Koc, który teraz leży na wersalce, pamięta pewnie czasy wczesnego PRLu.
"NIE, bo koce tu są i niczego masz nie dokupować".
Dokładnie to samo było z zasłonkami i podmianą jednego z rozwalonych kredensów na nowy regał.

Innymi słowy: Mieszkaj w moim mieszkaniu, ale żyj po mojemu. Do woli możesz używać tylko powietrza.

P.S. Myślałam, że ze skóry wyskoczy, gdy przyniosłam ze sklepu miniaturkę chryzantemy i ustawiłam ją na nieużywanym miejscu parapetu. "Bo zajmuje miejsce i mi się tu nie podoba!".
Borze zielony i szumiący, w co ja się wpakowałam...

PPS - nie, babcia nie będzie tam mieszkała. Ale i tak niczego nie wolno tknąć!

babcia remont

by Zanate
Dodaj nowy komentarz
avatar cassis
31 33

To po co się tam pchasz? Nie wygrasz z takim człowiekiem. Zapewnisz sobie wojnę. Mieszka z tobą? jak nie to rób po swojemu. Jak mieszka - nie mieszkaj, szukaj gdzie indziej... bo inaczej to my tu z Piekielnych będziemy ci paczki do psychiatryka słali.. nie wytrzymasz długo.

Odpowiedz
avatar Olena
3 3

@cassis: Jak wyżej. Moim zdaniem autorka ma teraz trzy wyjścia: podkulić ogonek i żyć na warunkach babci, nauczyć się kombinować by je obejść albo (mój faworyt) trzeba wziąć tyłek w troki, podjąć męską decyzję i wynająć pokój/mieszkanie czynszem opłacając własny spokój i niezależność.

Odpowiedz
avatar CichoByc
34 46

Szczerze, nie mam pojęcia skąd tu tyle minusów. Co innego, gdyby Autorka czepiała się rzeczy normalnych (np. całkiem nowe meble, ale trzeba wywalić, bo są z poprzedniego katalogu Ikei, a to "wstyd"), a co innego jeżeli oferuje swoją POMOC, niczego nie robi złośliwie. Sentyment do jednej, czy tam kilku rzeczy jest czymś oczywistym, zwłaszcza dla starszych osób, ale przeżarte przez mole szmaty do nich nie należą. Łatwo komuś "kazać kupić sobie mieszkanie", przecież to takie proste jest. A starsza kobieta niech siedzi razem z tymi deskami, niech się obija o meble. Piekielność dla mnie jest i to spora - rodziny się nie wybiera, a trudno po prostu odwrócić się i iść na swoje. Takie historie bardziej mnie ruszają (wypisz, wymaluj moja babcia, kolekcjonerka wszystkich pudełek po lekach, jedzeniu itd itp) niż historie pod tytułem "jechałem rowerem i pies na mnie zaszczekał". Czekam na minusy, a Autorkę pozdrawiam i życzę duzo cierpliwości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 28

To, że ktoś pozwala mieszkać innej osobie w swoim mieszkaniu (a chyba jednak nie tak znowu za darmo, bo ktoś rachunki musi płacić i zakłądam, że rodzice autorki się do tego dorzucą?) nie oznacza, że nagle staje się władcą życia i śmierci mieszkającego, i ma prawo nim pomiatać. Wiem, że pewnie taniej Ci będzie, ale ja bym się jednak zastanowiła, czy na pewno chcesz tam mieszkać. Będzie ciężko. A jeśli babcia będzie robić naloty, to może być gorzej, niż źle (bez nalotów możesz robić jak uważasz, gdy już skończycie remont)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
28 30

To wszystko może i jest piekielne, ale Ty nie jesteś jej więźniem. Możesz wynająć sobie lub kupić inne mieszkanie. Wszystko ma swoją cenę. Ceną mieszkania u babci jest brak świętego spokoju.

Odpowiedz
avatar JaCzyliJa
12 16

Rozumiem sentyment do rzeczy, zwłaszcza po bliskiej osobie, ale czy Twoja babcia w domu, w którym mieszka nie gromadzi przypadkiem rzeczy tak samo? Może to początki zbieractwa...

Odpowiedz
avatar Zanate
12 24

@Shaienne: Jestem niewdzięczna, bo nie podoba mi się dzielenie przestrzeni życiowej z molami?

Odpowiedz
avatar cassis
17 21

@Zanate: Nie jesteś niewdzięczna. Ale babcia nie ustąpi. Możliwe że to już zespół chorobowy... i że trzeba by pomyslec o leczeniu, żeby tymi gratami nie zrobiła sobie krzywdy. Ale ona ci nie ustąpi. Szkoda Twoich nerw.

Odpowiedz
avatar Zanate
7 13

@cassis: Babcia przeszła się do psychiatry raz, ale stwierdziła, że kobieta "gówno się zna na swojej robocie" i nigdy więcej nie poszła. I teraz mamy skutki. Krzywdę w końcu sobie zrobi. Przy okazji sprzątania znalazłam sodę oczyszczoną z terminem przydatności na wrzesień 1988. Po jakichś dwóch godzinach zastanawiania się, czy jednak jej nie będzie używała, łaskawie pozwoliła mi ją wyrzucić, za to vegetę z terminem 2003 kazała sobie zostawić, bo ją zużyje :) Jeśli nie przygniotą jej miski, to się otruje... Ale nikogo nie chce słuchać.

Odpowiedz
avatar katzschen
11 11

@Zanate: a nie możesz np. rzeczy przeterminowanych wyrzucać bez jej wiedzy po prostu? jak się domyślam tej sody nie używała na bieżąco, więc nie zauważyłaby, a można odkupić świeżą. Normalnie nie proponowałabym takiego "chamskiego" zachowania, ale kiedy wchodzi w grę bezpieczeństwo i zdrowie osoby, która naprawdę może sobie zaszkodzić... nie wegetą może, ale czort wie co jeszcze takiego trzyma? leki to już poważna sprawa.

Odpowiedz
avatar katem
17 19

Dziecko ! Przelicz sobie wszystko i może jednak wynajmij oddzielny pokój. Wiem, że nie jest to łatwe i tanie (czytamy na Piekielnych historie z życia wynajmujących). Porozmawiaj z rodzicami, może Ci pomogą ? Z babcią będziesz miała przerąbane nie mniej niż w wynajmowanym pokoju - znam ten rodzaj ludzi.

Odpowiedz
avatar Ksarn
19 19

Cholera, jak się nie obrócić, dupa z tyłu: za darmo mieszkanie, to niby nie wypada narzekać, ale znowuż mieszkać się nie da, bo, no właśnie, nie mieszkasz, tylko zajmujesz przestrzeń, bez prawa do czegokolwiek... Przekichane.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
8 10

Daj sobie spokój z mieszkaniem babci, bo w takich warunkach albo dostaniesz na głowę albo zeżrą cię mole. Nawet najgorszy współlokator nie będzie tak upierdliwy, więc wynajęcie pokoju, nawet z kimś na spółkę będzie dla ciebie jak zbawienie.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
5 7

Ja rozumiem cięcie kosztów ale Ty się jeszcze zastanów. Studia to nie jest jakiś kursik, który sobie trzaskasz w 3 miesiące i do widzenia. Co najmniej 3 lata będziesz musiała tam wytrzymać a uwierz mi, że studia same w sobie potrafią być stresujące i jak człowiek nawet po powrocie do domu nie ma spokoju tylko nerwy to może go to wszystko przerosnąć. Moja siostra mieszkała na tej samej zasadzie u naszej babci i chyba nawet roku nie wytrzymała. Też było bronienie klamotów, zakaz przestawiania a o obrazek z papieżem zdjęty z szafki to była taka afera, że głowa mała. Spodziewaj się również nalotów w najmniej odpowiednich momentach i pożegnaj się z życiem erotycznym (przynajmniej "u siebie") do licencjatu...

Odpowiedz
avatar Zanate
0 2

@chiacchierona: Rozważam zwiewanie na UW po pierwszym roku, mówiąc szczerze...

Odpowiedz
avatar Agness92
-4 16

Jedna rzecz - teraz nie robią tak porządnych i trwałych rzeczy jak te kilkadziesiąt lat temu. U mnie w domu też się używa wiekowych sprzętów - np. nowy dziadek do orzechów nie zdzierżył orzechów z naszego ogródka, a używając przedwojennego to prędzej sobie rękę uszkodzisz niż jego. Firanki też teraz się inaczej szyje, z większymi oczkami. Dlatego rozumiem babcię. (btw nie da się ich doprać jakimś vanishem?) A jeśli chodzi o przestawianie, to starzy ludzie mają gorszą pamięć, więc jak coś przestawisz, to potem nie będzie mogła tego znaleźć.

Odpowiedz
avatar ampH
3 5

@Agness92: Znaczy u Ciebie w domu się trzyma 30 sztuk tych dziadków do orzechów? To ma zrozumieć autorka? Trzymanie kilkudziesięciu sztuk tej samej rzeczy? Jak na moje jeśli ktoś nie będzie w stanie znaleźć w swoim mieszkaniu przestawionego stołu to się kwalifikuje jedynie na całodobową opiekę. :)

Odpowiedz
avatar Marta
5 11

A nie dałabyś rady powoli pozbywać się różnych rzeczy? Powoli, po jednym, może nie zauważy. Tak stare i wysłużone rzeczy już nikomu się nie przydadzą, a gdy babcia umrze (wybacz, że tak wprost piszę), to i tak rodzina to wszystko wywali. Wyrzucisz (najlepiej w dzień wywozu śmieci, żeby nie mogła ze śmietnika wyciągnąć, na wypadek gdyby się zorientowała) i koniec, nie ma. Powrzeszczy, ale stało się, wyrzucone. Niektórzy piszą, że to jej mieszkanie, jej rzeczy, masz się dostosować. Ok, racja, ale to wszystko jest obrzydliwe. Przecież w kuchni, w szafach, w starych kocach mogą zalęgnąć się robale. Poza tym, że te graty niepotrzebnie zajmują miejsce, to jaki zapach muszą wydzielać. Nie ma co, na pewno przyjemnie się przebywa w pomieszczeniu z zatęchłym kocem i wełną. Babcia wydaje się być nie do końca zdrowa psychicznie, a wiadomo, jak traktuje się takich ludzi. Mówi się: "tak, tak, jak chcesz", żeby nie denerwować, ale robi się swoje, tak, żeby nie powielać dziwactw chorego.

Odpowiedz
avatar Zanate
6 6

@Marta: Robimy tak - przyprawy w nieotwartych paczuszkach zostawiłam, żeby nie narzekała, że wywaliłam wszystko (terminy 2006-2009). Kiedy wyszła, w te pędy poleciałam do sklepu kupić nowe i je podmienić. Problem w tym, że nie wszystko zastąpię, a ona potrafiła zrobić mi awanturę o pusty pojemnik po zmywaczu do paznokci, który "przecież tu stał, a ty na pewno wyrzuciłaś!". Swoją drogą, nawet go nie ruszyłam, ba, średnio kojarzyłam, że w ogóle gdzieś coś takiego stoi.

Odpowiedz
avatar Marta
6 8

@Zanate: A udawanie głupa albo ignorowanie? Na początku się przejmujesz, chcesz być w zgodzie z babcią, ale nie da się jej zignorować? Będzie stać nad Tobą i krzyczeć, ale w końcu sobie pójdzie. A zatyczki do uszu za kilka zł kupisz w aptece. Pusty pojemnik? To już raczej jest choroba. Nikt nie usprawiedliwi trzymania śmieci sentymentem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2015 o 23:51

avatar Zanate
0 2

@Marta: Może się okazać, że wtedy w środku roku akademickiego wyląduję na ulicy. Rodzice mi niestety nie pomogą, ojca nie widziałam od X lat, a jeśli już, to w sądzie, a mama sama ledwo ciągnie. Na studiach dziennych też nie zarobię kokosów... I tak - słowem kluczem są tu "śmieci". To, co dla mnie jest śmieciem, dla niej jest skarbem - i mowa tu o połamanych miskach, deskach, zardzewiałych i niesprawnych otwieraczach. Gdyby te przyrządy były tylko stare, to pal licho, ale to po prostu śmieci i złom... Ale wszystko jest jej potrzebne! Nie wiem już, jak do niej dotrzeć. Próbował dziadek, próbowała mama, próbowały dwie ciotki. "Bo wy to byście wszystko wyrzucili, a to przecież wszystko kosztuje!"...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 3

@Zanate: nie przekonasz, bo babcią kieruje zaburzenie psychiczne nazywane zbieractwem. Tego nie da się przegadać zdrowym rozsądkiem. Jedyne co mogłoby jej pomóc to leczenie psychiatryczne, ale bardzo, bardzo wątpię, żeby chciała takie podjąć. Przykro mi, ale masz w tym momencie tylko dwa możliwe wybory - albo godzisz się z dziwactwami babci i tolerujesz góry śmieci w domu, albo się wyprowadzasz. Znam ten temat aż za dobrze, bo w mojej rodzinie panuje jakaś epidemia zbieraczy. Jedna z osób w momencie ostrego kryzysu znosiła do domu kamienie, żaby i ślimaki. Inna ma w domu zapasy robione jeszcze w latach 70 i granatem jej od tego nie oderwiesz. Musiałabyś mieć naprawdę duży autorytet i ogromny wpływ na babcie, żeby móc wywalić cokolwiek z jej świętych skarbów.

Odpowiedz
avatar cassis
1 1

@Zanate: ubezwłasnowolnić sądownie. Nie żartuję. Nie jestem bez serca, jestem realistką. Inaczej ona zrobi sobie krzywdę. Sobie i wam.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 4

niestety taki skansen to można a) zaakceptować; b) zreformować; c) przeczekać i wyrzucić wszystko; niestety po tym co przeczytałem to a) i b) odpadają btw. cześć można sprzedać potem jako zabytki

Odpowiedz
avatar Zanate
14 14

@KoparkaApokalipsy: Nie wiem, w którym miejscu cokolwiek czemukolwiek przeczy. Podczas tapetowania musisz przecież odsunąć meble od ścian, bo inaczej tego nie zrobisz. Po tapetowaniu przysuwasz je z powrotem według własnego widzimisię, i przy okazji możesz zabronić wnuczce ustawić je jakkolwiek inaczej...

Odpowiedz
avatar ampH
6 6

@Zanate: Nie przejmuj się, dla KoparkiApokalipsy wszystko co się tu pojawia to fejk i nie potrafi sobie wyobrazić, że ktoś ma inny tok rozumowania niż ona. :) Wiesz, tak zwany "swój świat i swoje kredki". :) Trochę pokrzyczy, ale to niegroźny użyszkodnik. :) Nawet się nie próbuj tłumaczyć, bo się załączy tryb amatorskiego trolla.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-2 2

Ja bym się wprowadzała i to w pod skokach. Więcej swobody masz w wynajmowanym mieszkaniu, ba! Nawet ściany możesz przemalować ;)

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
2 10

Chwila, moment. Płacisz babci jakiś czynsz, coś za mieszkanie (poza rachunkami za bieżące zużycie)? Tyle, co za normalne mieszkanie? Bo jeśli nie płacisz albo płacisz symboliczną złotówkę - to, niestety, ale zasada "Mieszkaj w moim mieszkaniu, ale żyj po mojemu" jak najbardziej obowiązuje. Natomiast jeśli płacisz, to albo niech babcia zejdzie/zrezygnuje z tej opłaty, albo się wyprowadzasz. Proste.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-1 7

@JasniePanQrdupel: ej, bez przesady, mieszkalbys w takich warunkach choćby za symboliczną złotówkę? Wszystko wszystkim, ale jakaś godność osobista i zwykłe poszanowanie drugiego czlowieka obowiązuje. Obcy ludzie mają więcej serca dla człowieka. Pomijając że już w więzieniu, gdzie żyją calkowicie na koszt państwa mają lepsze warunki niż tu opisane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@mlodaMama23: Nie wszystkich jednak stać na godność. Po prostu nie mogą sobie na to pozwolić ze względu na problemy finansowe.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

@pokrzywdzona: Ale nawet na studiach dziennych można pracować na słuchawkę, elastyczny grafik i zawsze jakiś grosz wpadnie, myślę że na wynajęcie pokoju by starczyło.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

@pokrzywdzona: A to teraz za co kupuje jedzenie?? Bez przesady, miejsce w pokoju kosztuje ok 300 zł, to i nawet na jedzenie starczy. Ja mając opcje mieszkania w totalnym syfie, albo wynająć coś nawet z kimś na pół, wybrałabym to drugie. Dojdzie do tego, że babci będzie przeszkadzała szczoteczka do zębów w łazience.

Odpowiedz
avatar berlin
1 1

dostajesz to, za co placisz.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
0 4

Aż się prosi, żeby ktoś utarł babci nosa. Ty nie możesz, bo z pewnością jesteś gówniarą dla babci (na dodatek niewdzięczną). Twoja mama/tata podobnie. Zostaje tylko jakaś siostra babci, albo koleżanka. Jak przyjdzie w gości, to sterować nią jak ona Tobą: w złym miejscu położyła torebkę, usiadła nie na tym krześle, ogląda nieodpowiedni program w tv...

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 1

Swoją drogą to przykre, że jesteś bardzo młoda, a żyjesz w otoczeniu sprzed kilkudziesięciu lat. W miejscu, w którym dobrze czuła się pewnie 80-letnia kobieta i nic nie zmieniała pewnie od dekad. To przytłaczające, smutne i takie przygnębiające. Fakty są takie: babcia nie wynajmowała mieszkania nikomu od śmierci swojej mamy (jeśli dobrze zrozumiałam) pewnie z tego powodu, żeby nikt niczego nie ruszał. Na Twoje prośby/groźby i błagania jest głucha i gotowa kazać Tobie spać pod starą, 40-letnią kołdrą i to na dodatek nie praną. Tak mocno jak Ty chcesz zmian, ona ich nie chce. Szkoda tylko Twoich nerwów i pracy nad mieszkaniem. Okazuje się, że Twój spokój kosztuje tyle co wynajmowany pokój.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

A może dadasz zbiórkę na mieszkanie i zaprosisz kilkanosób, w tym babcię? Może się zdeflektuje i pomoże? Strona na której możesz dodać zbiórkę pieniędzy na mieszkanie: http://ehat.me

Odpowiedz
Udostępnij