Wspomnienie z wakacji. Pokój gościnny nad morzem, bez wielkich luksusów, ale porządny, schludny, podstawowe wyposażenie było. Sielanka, ostatniego dnia przed wyjazdem ogarnęłam mniej więcej pokój (w bardzo podstawowym zakresie, bez ścierania kurzu z żyrandola itd), w kuchni pomyłam swoje naczynia, ale na stole stała brudna blacha. Na tym etapie weszła gospodyni rozliczyć się. Podaję pieniądze i coby nie było na mnie wskazuję, że blacha to robota pana, który wyjechał wczoraj. Odpowiedź spokojna, przyzwyczajona, że nic nowego, rzadko kto po sobie sprzątnie. I tak ona zazwyczaj myje naczynia.
Noż urwał nać, a wisi na drzwiach kuchni kartka, coby syfu nie zostawiać. I nie przekonuje mnie wcale argument "ja za to płace". Niestety, ale płacisz za łóżko, dach, prąd, wodę, gaz, możliwość korzystania ze sprzętu rtv/agd i naczyń kuchennych. Nie za to, że ktoś będzie Twoim służącym.
Sytuacja analogiczna, ale zapomniana przez lata. W pracy weszłam do kuchni zrobić sobie herbatę, po czym jakoś zdarzyło się, że rozlałam ją na stół. No cóż. Ścierka jeszcze nikogo nie pogryzła, ani ręka od niej nie odpadła. Wchodzi sprzątaczka i wybałusza na mnie oczy, po czym zaczyna chwalić na potęgę. Zdziwiona zapytałam za co, przecież to rzecz najbardziej oczywista pod słońcem. Popatrzyła na mnie smutno i skomentowała tylko "nie dla wszystkich".
Żadna nowość, niestety. Ostatnio kasjerki w sklepie na siłę wcisnęły mi ciastka, bo odwiozłam kilka wózków na koszyki spod kas pod wejście. Przy kasach jak byk tabliczka "Prosimy o wywożenie wózków za linię kas", a przed kasami kilkanaście wózków, które blokują dostęp do kas... Ludzie to debile.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2015 o 16:39
Nie spotkałem się jeszcze z tym że za pokoj się płaci po pobycie. Zawsze sie płaci z góry. Więc myślę, że historia może być podkoloryzowana bądź nawet nie prawdziwa.
Odpowiedz@Darrjus: W każdym hotelu płaci się po pobycie. Ba, płaci się nawet za jedzenie, alkohole i wszelkie inne usługi. Przed pobytem płaci się chyba tylko w schroniskach i kwaterach prywatnych, i to nie zawsze..
Odpowiedz@Darrjus: Haha. :D Może musisz więcej pojeździć... Albo nie wzbudzasz zaufania? Właśnie wróciłam z wakacji lekko objazdowych, na których 3/3 właścicieli tego typu przybytków machało ręką z tekstem: "iii, jak pani nie ma odliczonej kwoty, to potem się rozliczymy, byle przed wyjazdem, wpadnę ostatniego dnia po klucze i wtedy będzie najwygodniej"
Odpowiedz@Darrjus: Z reguły przed pobytem płacona jest tylko zaliczka co do pełnego rozliczenia różnie to bywa.
Odpowiedz@Darrjus: To i ja od siebie dodam. W roku zaliczam od 10 do 20 różnej maści "noclegownie" tj. hotele (i 1 i 3 gwiazdkowe) i kwatery prywatne, i B&B i wiesz mi, w 90% miejsc płaci się na koniec pobytu ;)
Odpowiedz@risingsun: "wiesz mi"? Serio? :o
Odpowiedz@Darrjus: Może nie przesadzajmy z oskarżaniem o kłamstwo, ale ja również nie spotkałem się z płaceniem na koniec, może dlatego że jestem na etapie życia w którym szuka się najtańszego miejsca po którym prawdopodobnie (po ocenie zdjęć w Internecie) nie będą grasować karaluchy. ;) Choć nie zawsze to działa, ostatnio w którymś z trzech hosteli złapałem wszy. :P
OdpowiedzCóż. Z reguły wychodzę z założenia, że to po to jadę na wakacje i płacę za pokój aby nie musieć ścielić łóżka, myć łazienki, sprzątać po sobie itp. Co nie oznacza absolutnie syfienia ponad to jak bym sama się zachowała będąc w domu zanim go posprzątam. Z resztą nigdy jeszcze nie spotkałam, z wyjątkiem płynu do mycia naczyń w ewentualnej kuchni, aby na wyposażeniu takiego pokoju były jakieś środki do sprzątania. Swoich wozić nie będę bo z jakiej racji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2015 o 17:01
@MyCha: No to chyba źle się trochę wyraziłam:) Nie miałam na myśli wypucowania wszystkiego na błysk, łącznie z odsuwaniem szafy i wymiatanie zza niej kurzu, ale rzeczy podstawowe: zgarnięcie ze stolika nocnego do kosza jakiejś puszki po napoju, przestawienie foteli na miejsca, w którym je zastałam, podniesienie tego papierka po batonie itd :)
OdpowiedzPani chyba nie mieszkała w akademiku...:)
OdpowiedzU mnie w pracy to normalne. Owszem, są sprzątaczki ale one sprzątają tylko z rana i wieczorem. W porze obiadowe nie ma szans znaleźć czysty talerz, sztućce lub miejsce w zlewie żeby samemu umyć naczynia. Zmywarka jest ale mało kto fatyguje się chociaż włożyć tam brudne naczynia. Najgorzej jest w weekend bo sprzątaczki wysprzatalismy kuchnie w piątek wieczorem i potem dopiero w niedziele żeby na poniedziałek rano było czysto. Ludzie przez weekend pracują i robią taki syf, że głowa mała... zawsze jak zdarzyło się, że sprzątaczka "nakryla" mnie ze sama Umylam po sobie naczynia i posprzątam blat stolika bo coś mi kaplo to tez była w ciężkim szoku.
OdpowiedzOd ponad roku pracuję w stolicy Niemiec sprzątając. Pracowałam też na apartamentach wczasowych. To, z czym się tam spotkałam wywołało u mnie szok! Jak można po sobie nie pozmywać naczyń (nieraz był to brud zaschnięty) i zostawiać jedzenie w lodówce (pomijając fakt, że niejednokrotnie były one czymś zalane)?! Mikrofalówka całą zasyfiona jakimś tłuszczem.. Nie mówiąc już o zużytych prezerwatywach pod łóżkiem, kiści po winogronach w szafie i tym podobnych urozmaiceniach. Czas na posprzątanie lokum ograniczony a syf trzeba oczywiście ogarnąć. Niejednokrotnie zdarzało się, że nowi goście przyjeżdżali a ja jeszcze ogarniałam totalny syf, zostawiali więc torby i wychodzili by przyjść później - takie osoby pozostawiały po sobie porządek. Dla mnie od zawsze było oczywiste - wyjeżdżam gdzieś, korzystam z pokoju/hotelu sprzątam po sobie. Osobiście byłoby mi wstyd zostawić po sobie syf. Zawsze myjemy naczynia, wyrzucimy śmieci, jeśli się znajdzie miotła, to pozamiatamy itp. Zdarza się, że ściągam pościel, żeby ułatwić innym pracę. Moja dewiza - pozostaw miejsce w takim stanie w jakim je zastałeś.
OdpowiedzEch syf w pracy to normalka... Pracuje w malej firmie i sprzataczka przychodzi 2 razy w tygodniu. Imaginujecie sobie, ze laska z pokoju obok zbila menzurke, w ktorej hodowala sobie roslinke (w mezurce byla tylko woda, zadnej ziemi), a ze kwiatek mial te sama wode przez kilka lat to smrod byl nieziemski. Wolala czekac na sprzataczke 3 dni zamiast przemyc czyms dywan... Nikt tam nie chcial wchodzic, tak smierdzialo...
Odpowiedz