Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zeszły piątek. Popołudnie, jestem po skończonej zmianie w pracy, idę sobie na…

Zeszły piątek. Popołudnie, jestem po skończonej zmianie w pracy, idę sobie na zakupy do pobliskiego Lidla. Ładuję zakupy na taśmę, jakieś jedzenie, piwko na wieczorny mecz reprezentacji. Pani kasjerka kasuje mi zakupy, a że znamy się z widzenia, to podczas kasowania i pakowania zakupów gadamy sobie po angielsku o pierdołach typu pogoda, plany na weekend etc.

Za mną w kolejce ustawia się trzech typowych, sądząc po wyglądzie, przedstawicieli Polonii Polsatu [PPP] na Wyspach: ortalioniki w paski, kaszkietówki, a na taśmie przeważa alkohol w ilościach hurtowych. W końcu dzisiaj reprezentacja gra! Rzuciłem na nich okiem, dalej rozmawiając z kasjerką i kończąc pakować zakupy. Usmiechnąłem się normalnie, a zaraz dochodzi do mnie poniższa konwersacja:

[PPP1]: Ty, patrz na tego ch..a, pedał pie.....ny jakiś (zaznaczam, że byłem ubrany normalnie: dżinsy, trampki, czarna koszula) się lampi jak idiota.

[PPP2]: Ta, ku..a. I pewnie nas obgaduje k...s je...y. Mu wy....ę zaraz przed sklepem. Będzie mnie tu po angielsku obgadywał ku...a mać.

[PPP3]: Pier...ne Angole, trzeba takich nauczyć szacunku ku...a. Myślą, że po angielsku ku....a gadają, to mogą ku..a wszystko je...ńce!

No tak, rozmawiam o pogodzie i to obraża rycerzy ortalionu, którzy angielskiego ani be ani me. Cóż, ja w trakcie ich konwersacji spakowałem zakupy do siatki, pożegnałem się kulturalnie z kasjerką, a do panów na odchodne:

[J]: Naprawdę miłe komentarze, powinszować. Następnym razem panowie poprawią swoją znajomość języka angielskiego szanując kulturę kraju, w którym są lub przestaną obrażać innych ludzi, łudząc się, że nikt inny po polsku nie rozmawia. A jak nie, to wypie...lać z powrotem do Polski.

Rycerzy zamurowało, ja się ukłoniłem i wyszedłem. Przeżyłem, gwoli ścisłości.

rycerze ortalionu w UK

by PolishScouser
Dodaj nowy komentarz
avatar wrednakocica
20 22

Przykre to, ale prawdziwe. Mnie tak dwie panieneczki obrabiały za plecami, głośno i bez skrępowania komentując każdy element mojego ubioru, tylko dlatego, że rozmawiałam przez telefon po angielsku i jakoś im nie przyszło do tych pustych łebków, że jednak mogę je rozumieć.

Odpowiedz
avatar hotchilli
13 13

@wrednakocica: W Holandii jest dokładnie tak samo. Jeśli, przy kasie, posługujesz się tubylczym językiem, rodacy z gruntu nazwą Cię "wiatrakiem" i obsmarują aż miło.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
9 11

@grruby80: Hmm albo zostało wyedytowane, albo tam nie ma słowa o UK. Jest wspomniane o Wyspach. I choć ja w UK nie rezyduję, to na Wyspach już tak i jakoś nie czuję się urażony :)

Odpowiedz
avatar PolishScouser
8 8

@grruby80: przepraszam, jesli wziales to do siebie. Oczywiscie nie chcialem generalizowac, bo mam duzo znajomych Polakow i to nawet, jesli nie mowia dobrze po angielsku, to jednak potrafia zachowac culture. Jednak ostatnio coraz czesciej spotykam sie z takimi jak w historii: jak nie na zywo, to w pracy na telefonie. Nie wiem, fatum jakies?

Odpowiedz
avatar Fergi
8 8

@PolishScouser:może to jest kwestia okolicy w jakiej się mieszka . Kilka lat temu zaczęłam mieć podobne "problemy" ale odkąd się wyprowadziłam z "typowo polskich" okolic spotykamy zupełnie normalnych rodaków.

Odpowiedz
avatar PolishScouser
4 4

@Fergi: tylko widzisz, ja mieszkam w samym centrum Liverpoolu, za sasiadow mam samych Polakow, a Lidl znajduje sie w granicach centrum miasta rowniez. Nie wiem, moze mnie karma tak karze za piekielnosc wobec roszczeniowych rodakow w pracy, nie wiem ;)

Odpowiedz
avatar Fergi
0 0

@PolishScouser: nie wiem jak liverpool ,ale pewnie jak w każde inne miasto, posiada jeszcze inne dzielnice poza centrum może warto sprobować, albo po prostu pozostaje się przyzwyczaić do tego jak jest ;-)

Odpowiedz
avatar Ara
-4 8

@grruby80: Pisząc głupio na portalu wkładasz wszystkich do jednego worka. Ja również posługuję się płynnie językiem angielskim, a nie dochodzę do tak kretyńskich wniosków jak ty.

Odpowiedz
avatar Fergi
19 21

@the: a nie przyszło Ci do głowy że tych spokojnych ,normalnych po prostu nikt nie opisuje, bo niczego takiego nie robią co by się nadawało na historie na Piekielnych.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 4

Zauważyłam że Prawdziwi Polacy na emigracji charakteryzują się jeszcze jednym elementem- obowiązkową koszulką z orłem (ale to już oklepane), husarią lub symbolem Polski Walczącej.

Odpowiedz
avatar Fergi
6 8

@archeoziele: poza okresem olimpiady w Londynie nie zdarzyło mi się widzieć takich koszulek a i wtedy niekoniecznie to Polacy je nosili. Poza tym nie widzę nic w tym złego. Anglicy naszą swojego Union Jack na wszystkim co się da o Amerykanach i ich miłości do flagi nie wspominając . więc nie rozumiem dlaczego to niby w noszeniu przez Polaka koszulki z orłem,husarią lub symbolem Polski Walczącej, ma być coś złego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2015 o 21:54

avatar Ara
-1 3

@archeoziele: I wielką niechęcią do powrotu do Polski ;)

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 6

@Fergi: Wiesz, w UK widziałam też wycieraczkę z motywem Union Jack. Ciekawy sposób manifestowania przywiązana do symbolu. O ile husaria jeszcze ujdzie, to w przypadku orła czy znaku PW nauczono mnie, że są to symbole cholernie ważne i należy im się szczególny szacunek. Nie wyobrażam sobie pójścia do knajpy i uwalenia się browarem z orłem na piersi. Rzucanie bluzgami przy tym symbolu też mnie razi. To tak samo jak z wiszącą na maszcie flagą albo odgrywanym hymnem- należy przy tym zachowywać się godnie.

Odpowiedz
avatar Fergi
2 2

@archeoziele: i tutaj przyznam Ci racje.Nie mniej jednak kibice wybierający się na stadion olimpijski w koszulkach z orłem wyglądali naprawde patriotycznie i sympatycznie, może więc nie chodzi o to kto taką koszulkę nosi tylko jak.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 3

@Fergi: Stadion to co innego.

Odpowiedz
Udostępnij