O komforcie leczenia w pewnym szpitalu na południu Polski.
Moja babcia w piątek została przyjęta na oddział onkologii.
Z racji jej stanu trafiła na salę szczególnego dozoru i wszystko było by okej gdyby nie pacjentka obok.
Pacjentka w stanie agonalnym. Z relacji babci kobieta umiera od dzisiejszego poranka. Przychodzi do niej multum ludzi, odprawiają jakieś ceremonie nawet gromnice zapalali!
Babcia nie ma spokoju. nie może położyć się spać, bo jak kobieta odpływa to córki wszczynają lament. Doszło do tego, że babia spała na korytarzu na krześle! Jednak nie to jest piekielne, bo mogę zrozumieć cierpienie rodziny w tych chwilach. Piekielny jest lekarz dyżurny, nie pozwolił on przenieść babci na inną salę mimo, że wie jak wygląda sprawa. Do babci i dziadka odnosił się chamsko i opryskliwie. Stwierdził, że szpital to nie hotel. Ok mogę to zrozumieć tylko dlaczego babcia nie może wypocząć i się leczyć, ponadto dlaczego babcia, będąca świadoma swego stanu, ma oglądać takie sceny?
słuzba_zdrowia
Ja to wam powiem że chciałbym umrzeć w sposób najbardziej tradycyjny z tradycyjnych. Aby przy moim wezgłowiu czuwała rodzina śpiewając przy zapalonej gromnicy litanię za konających po łacinie. I aby kapłan namaścił mnie na wieczność w starym rycie a nie w tym nowym zmasakrowanym przez pożal się Boże posoborowych liturgistów. Aby pogrzeb mój był po tradycyjnych trzech dniach co by sąsiedzi mogli u trumny prowadzić z różańcem czuwanie i śpiewy rekwijalne a gromadzić się w żałości w dużym pokoju gdzie truchło moje w trumience dębowej na katafalku złożone by było. I wyjście chcę z domu w karawanie konnym a nie jakieś tylko szast prast popierdółki z kaplicy cmentarnej. I kapłan ma być w czarnym ornacie skrzypcowym, oczywiście odprawić tridentinę i potem Msze św. gregoriańskie. (Na złość chcę zrobić sąsiadowi eko-hipsterowi co chce się zutylizować i spopielić pod drzewo by się połączyć w nirwanie ze zbiorową świadomością matki Gai w erze Wodnika)
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Ja dla odmiany wtrącę coś zupełnie na poważnie. Gdyby to mi nad głową płakało pół rodziny, to już chyba bym się wolała sama zabić, niż na to patrzeć. Mogliby dać kobiecie odejść w spokoju, a nie odstawiać szopki. Brak słów.
Odpowiedz@Shaienne: Ale sierżant zawsze poważnie pisze
OdpowiedzDla mnie też rodzina piekielna. Mam nadzieję, że kobieta już nie kontaktuje i nie widzi tego teatru. A jest w ogóle dostępna jakaś inna sala szczególnego dozoru? (bo piszesz, że na taką musiała trafić Twoja babcia). Szpital to rzeczywiście nie hotel, nie mogą też zabronić rodzinie pożegnać się z pacjentką. No ale nic nie usprawiedliwia chamstwa i arogancji lekarza, szczególnie na takim oddziale.
Odpowiedz@JaJko89: Skoro Pani Babcia wychodziła na korytarz się kimnąć, to de facto szczególnego dozoru i tak nie było, więc pytanie o salę mało zasadne.
OdpowiedzSkoro szpital to nie hotel to czemu przy tej kobiecie jest tyle osób? Rozumiem ich cierpienie, ale priorytetem powinno być samopoczucie pacjentów, a nie ich rodzin... Zwłaszcza, że tej kobiecie bardziej pomogą leki przeciwbólowe, cisza i spokój niż szlochy i świeczki.
Odpowiedz@grupaorkow: A może na notariusza czekają?
Odpowiedz@grupaorkow: Wynika z praw pacjenta. Każdy ma prawo do obecności osoby bliskiej, chyba że stwarza to jakieś zagrożenie epidemiologiczne lub zdrowotne. Wyprosić członków rodziny osoby umierającej? Pozew.
Odpowiedz@JaJko89: Brak snu JEST zagrożeniem zdrowotnym. Ba, jest też torturą zakazaną przez międzynarodowe konwencje.
Odpowiedz@grupaorkow: Przy tej kobiecie powinny być najbliższe osoby, trzymać ją za rękę w ciszy i spokoju. Rok temu moja babcia umierała w domu. I choć nam się wydawało, że od rana nie było z nią kontaktu, to trzymała rękę dziadka do samego końca.
Odpowiedz@nisqa: no właśnie - w ciszy i spokoju trzymać za rękę... stado histeryzujących ludzi z gromnicą to słabe towarzystwo zarówno dla tej pacjentki jak i dla innych. Zwłaszcza dla innych, tych którzy mają nadzieję na wyzdrowienie i nie chcą leczyć się tuż obok ceremonii pogrzebowej.
Odpowiedz@nisqa: @grupaorkow Bo wy wiecie najlepiej, jak powinno się umierać, prawda? W wielu miejscach w Polsce, zwłaszcza na wsiach, wciąż jest zwyczaj czuwania całą rodziną przy konającym. Gromnica jest nieodłącznym elementem rytuału, tak samo śpiewy religijne i szlochy. Dla tych ludzi cisza jest obrazą konającego. Uszanujcie zatem zwyczaje innych i nie narzucajcie im swojego sposobu żegnania się z najbliższym.
Odpowiedz@qulqa: Nie mówię gromnicy nie. Mój dziadek babci zapalił jak widział, że babcia odchodzi. Płacz czy szloch bardziej cichy w szpitalu ok. Ale śpiewanie? Można się pomodlić w ciszy. A jesli mają taką potrzebę lekarze czy pielęgniarki powinni zadbać o dobro drugiej pacjentki.
Odpowiedz@nisqa: A czy autorka wątku wspomina cokolwiek o śpiewach? Nie zauważyłam. To ja podałam śpiewy jako przykład rytuałów pogrzebowych. Autorka wątku podaje jedynie wizyty dużej liczby osób, szlochy córek i ceremonię z zapaleniem gromnicy. Czyli wg Twoich słów wszystko powinno być ok. Skąd zatem wcześniejsza krytyka?
Odpowiedz@qulqa: Czytanie ze zrozumieniem? Jakieś wyciąganie wniosków? Masz z tym problem? Wróc do podstawówki. Można zapalić gromnice. Można szlochać po cichu. Modlić się po cichu czy w myślach. Rodzina przy umierającym - ok, ale w ciszy. Autorka mówi o ceremoniach i to, że nawet gromnice zapalili, czyli dwie różne rzeczy. I w tym wszystkim jeśli najbliższa rodzina jest przy umierajacej to lekarze czy pielęgniarki powinni zapewnić spokój umierajacej pacjentce jak i babci autorki.
Odpowiedz@nisqa: WTF? Cyt: Płacz czy szloch bardziej cichy w szpitalu ok No to ok. Cyt: Autorka mówi o ceremoniach Ceremonią może być też cicha modlitwa, zakończona zapaleniem gromnicy. Czyli ok wg twoich własnych słów. Chyba ta gromnica autorkę najbardziej poruszyła, bo postawiła wykrzyknik na końcu zdania. Mówisz zapewnić spokój? A może nie ma warunków ani możliwości? Nie ma to jak patrzenie tylko na czubek własnego nosa bez zrozumienia innych. Śmierć jest rzeczą ostateczną. Uszanujmy to, a nie patrzymy tylko na własną wygodę.
Odpowiedz@nisqa: Ooo, przepraszam Cię bardzo. Jestem starszym pokoleniem, nie znającym slangu miejskiego. Kiedyś wytłumaczono mi, że skrót 'WTF' oznacza w wolnym tłumaczeniu 'ale o co chodzi'. Spodobał mi się, bo krótko i zwięźle. Przed chwilą przyszedł młody człowiek z rodziny, rzucił okiem na ekran i zapytał 'dlaczego przeklinasz?'. I podał mi nieco inne znaczenie tego skrótu, bliższe oryginałowi angielskiemu. Przepraszam zatem, nie chciałam przeklinać. Wniosek - nie używać slangu miejskiego, jeśli się ma więcej niż 16 lat :)
Odpowiedz@qulqa: Wybacz, ja nie używam żadnych slangów ani nic w tym stylu. 16 lat skończyłam daawno temu. Sama oddajmimisiiaa napisała cyt. "Poza tym w samej piekielności nie chodzi o rodzinę a o lekarza, który mimo wolnych miejsc na innych salach nie pozwolił przenieść babci i to nie ze względów medycznych bo sala dozoru była tylko taka z nazwy. " Więc szanujmy się nawzajem. Takie same prawa ma i osoba umierająca i osoba chora, która można powiedzieć też w jakimś stopniu jest umierająca, która ma świadomosć, ze ja tęz to czeka. Miłoby Ci było będąc w takiej sytuacji patrzeć na czyjąś śmierć?
Odpowiedz@nisqa: 1. Pisząc o 16-latkach, nie pisałam o Tobie, tylko jako radę dla siebie. 2. lekarz mógł mieć mnóstwo powodów, by nie móc przenieść opisanej babci do innej sali. Dwa przykładowe podałam poniżej, kolejny to np. pacjenci z wolnych łóżek byli na przepustkach w domu (dość częste na onkologiach są 2-3 dniowe przepustki pomiędzy np. kursami chemii). Powody mogły być jeszcze inne, bo nie wierzę, żeby nie mając możliwości lekarz nie przeniósł pacjentów (zwłaszcza że nie musi w tej sytuacji sam nic robić, ani nie zmienia pościeli, ani nic nie pisze w papierach itp). 3. Jako częsta bywalczyni szpitali przeżyłam niejedną śmierć na łóżku obok. Niestety, w szpitalu się również umiera i nie można udawać, że ta część życia nie istnieje. Śmierć obok nie należy do zdarzeń 'miłych' - jak to określiłaś, ale jest naturalnym procesem, kończącym wiele chorób. 4. Zawsze będę podnosić jako rzecz godną pochwały obecność najbliższych przy umierającym, nawet jeśli odprawiają swoje rytuały.
OdpowiedzNajgorsze jest właśnie to, że nikt umierającej pacjentki, skoro chce być z rodziną (a, według mnie, jak najbardziej ma prawo!), nie przeniósł do izolatki albo sali jednoosobowej. Kurczę, nawet umrzeć godnie nie można tak, żeby nikomu nie przeszkadzać.
Odpowiedz@Litterka: 'sala szczególnego dozoru'. Jesteś pewna, że 1. oddział posiada izolatkę 2. na izolatce jest takie samo monitorowanie, jak na tej sali? 3. na izolatkach nie leżały inne osoby umierające (w końcu oddział onkologiczny, śmierć jest częstym gościem).
OdpowiedzBo szpital to nie hotel, a babcia i ty powinnyście być bardziej tolerancyjne w stosunku do innych ludzi. Przecież i babcię, i ciebie, i mnie w końcu czeka śmierć, prawda? Kto wie, jakie sobie wtedy rytuały zażyczymy? Pacjentka prawdopodobnie dlatego nie została przeniesiona do separatki, bo na separatce nie było odpowiedniego monitorowania (piszesz - sala szczególnego dozoru). Pacjentka ma prawo i do odwiedzin osób najbliższych w dowolnych godzinach, i do posług religijnych (ustawa o prawach pacjenta). To co opisujesz, są to tradycyjne rytuały żegnania się z konającym, które na wsiach są nadal bardzo popularne. Brak ich oznaczałby brak szacunku dla osoby umierającej. To młode pokolenie wyparło śmierć ze świadomości i uważa ją za coś przeciwnego naturze. Tymczasem jest to naturalna kolej rzeczy - rodzimy się i umieramy. I w tej ostatniej chwili pozwólmy ludziom, by odeszli zgodnie ze swoimi obyczajami, zaciskając zęby na chwilową własną niewygodę. Od szlochów przy łóżku obok na pewno nie umrzemy. A co byś powiedziała, jakby obok babci przez całą noc trwała najpierw reanimacja, potem podłączanie do respiratora, pikanie monitorów, tupot butów i rozmowy personelu? Tak jest na wielu salach wzmożonego nadzoru i nikt z tego powodu nie robi tragedii.
OdpowiedzTaaa... bo jak pacjent umiera to trzeba go zrozumieć i szanować a na pacjenta obok nie zwracać uwagi. Szanujmy się nawzajem. Babcia widząc sytuacje chciała zmienić salę na co nie zgodził się lekarz. Zrobiła co mogła by kobieta i rodzina mieli spokój. Natomiast rodzina zamiast uszanować choć trochę moją babcie urządzała szopki cały dzień. Sorry ale palenie gromnicy w szpitalu nie jest normą! Szpital jest miejscem gdzie człowiek ma się leczyć i wypocząć a nie miejscem na tego typu ceremonie! Poza tym w samej piekielności nie chodzi o rodzinę a o lekarza, który mimo wolnych miejsc na innych salach nie pozwolił przenieść babci i to nie ze względów medycznych bo sala dozoru była tylko taka z nazwy.
Odpowiedz@oddajmimisiiaa: Tak, pacjent umierający ma większe prawa niż inny - właśnie dlatego, że umiera i jest to sprawa ostateczna. Dziwię się, że tego nie rozumiesz.Ludzie umierają w różny sposób i mają różne potrzeby w tym momencie. Kto wie, jak ty i ja się zachowamy. Trzeba raczej pochwalić rodzinę, że była przy chorej osobie w ostatnich chwilach jej życia, że czuwała, że trzymała za rękę. Moim zdaniem nie ma nic gorszego niż świadoma samotna śmierć w świetle szpitalnych jarzeniówek bez bliskich, którzy są obok. A takich ludzi, pozostawionych przez rodziny, jest mnóstwo. Znam to jako częsty bywalec szpitali. Palenie gromnicy w wielu szpitalach JEST normą, jeżeli sobie tego zażyczy rodzina. Znam nawet intensywną terapię, w której w dyżurce pielęgniarek leży gromnica. Zapalana była oczywiście tylko na moment, żeby nie spowodować pożaru (instalacje tlenowe). Zapalanie sama widziałam, kiedy odwiedzałam innego pacjenta. Szpital jest miejscem, gdzie człowiek ma się diagnozować i leczyć. Od wypoczynku są domu wczasowe. Co babci przeszkadzały szlochy na innym łóżku? Kiedy byłam naprawdę chora i leżałam w szpitalu, w niczym nie przeszkadzały mi np. seriale z telewizora, choć sama nie mam telewizora od 25 lat i nie toleruję seriali. Po prostu chorowałam i tyle. Jak poczułam się lepiej i pewnie seriale zaczęłyby mi przeszkadzać, zostałam wypisana. Zapytałaś lekarza, dlaczego nie chce przenieść babci? Podaję naprędce wymyślone powody: 1. epidemiologiczne (czyli gromadzenie chorych z zakażeniami wewnątrzszpitalnymi na osobnych salach) - spotkałam się z czymś takim nie raz 2. konieczność nadzoru nad babcią (sorry, sala wzmożonego nadzoru to nie nazwa, ale również np. nadzór pielęgniarski stały albo co 30 min). Powodów mogło być mnóstwo, bo nie wierzę, że jakikolwiek lekarz zupełnie bez powodu nie zgodziłby się na przeniesienie do innej sali - nawet nie ze względu na twoją babcię, ale ze względu na komfort umierania tej pacjentki obok. Więcej tolerancji dla innych, zwłaszcza dla umierających.
OdpowiedzW takich sytuacjach sprawdza się niestety tylko jeden sposób. Ubolewam nad tym, ale takie są realia relacji z zadufanymi specjalistami wszelkiej maści w tym kraju. Od urzędnika po choćby właśnie lekarza. Mianowicie wydarcie ryja na delikwenta, zmieszanie go z błotem. Bez sentymentów i zahamowań. Przykre,ale prawdziwe. Normalny,który potrafi społecznie współistnieć sam z siebie rozumie różne sytuację i jest elastyczny, pomocny. Gbur, cham, debil (wykształcony, ale nie inteligentny) niestety przyswaja tylko chamskie argumenty. Warto zapamietac, że inteligencję się po prostu ma (a ci za tym idzie kulturę, empatię, itp), a wykształcenie zdobyć może często byle cham.
Odpowiedz@wwj1: > wydarcie ryja na delikwenta, zmieszanie go z błotem. Bez sentymentów i zahamowań. Gratuluję wybitnej kultury osobistej i wybitnej inteligencji. Jak napisałam wyżej, lekarz mógł mieć mnóstwo powodów, uniemożliwiających przeniesienie opisanej babci. Pierwszy z nich został podany w poście, cytuję: >Z racji jej stanu trafiła na salę szczególnego dozoru BTW - jeżeli w Anglii wydarłbyś się na lekarza czy pielęgniarkę, za ułamek sekundy byłbyś wyprowadzony przez ochronę przed szpital. I nie byłoby ważne, czy jesteś ciężko chorym pacjentem, czy odwiedzającym. Nie wstyd ci?
Odpowiedzalbowiem leczy sie "za darmo" w ramach NFZ - zawsze rodzina moze zafundowac leczenie w prywatnej klinice a jesli spala na krzesle to chyba z wlasnej woli? ciesz sie lepiej ze sie w ogole znalazlo miejsce w szpitalu dla twojej babci albowiem dla wielu potrzebujacych chorych miejsca po prostu BRAK! a ponadto wynaleziono juz ZATYCZKI do USZU !
Odpowiedz