Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chodziłam prowadzić moją ciążę do lekarza na NFZ. Chodziło mi głównie o…

Chodziłam prowadzić moją ciążę do lekarza na NFZ. Chodziło mi głównie o wyniki krwi. W końcu płacę składki, chciałabym mieć te badania za darmo, ponieważ nie są tanie. Jednocześnie USG robiłam sobie prywatnie w gabinecie z profesjonalnym sprzętem.
Ale nie bez powodu napisałam to w czasie przeszłym- teraz decyduję się tylko na prywatne wizyty, nawet jeśli zapłacę za to srogo.
Historia właściwa:
Poszłam na wizytę do lekarz prowadzącej mi ciążę na NFZ. Pokazuję jej kartę ciąży z wpisem od lekarza prywatnego, gdzie wpisał wyniki badania.
I tu skończyła się moja rola jako pacjenta.
Lekarka [L]: Jak pani była u pani doktor xyz, dlaczego pani przyszła do mnie?
Trochę mnie zatkało, bo sama mnie informowała żebym usg robiła prywatnie bo ona ma słaby sprzęt.
Poziomeczka [P]: Sama pani mówiła żebym poszła na to usg.
L: Ja mówiłam? Ja nie wiem, co wam młodym się teraz wydaje! Poród pewnie ze znieczuleniem by pani chciała?
P: (zbaraniała) Raczej tak.
L: I może jeszcze cesarskie cięcie?!
P: Wolałabym rodzić siłami natury. Ale pani doktor, ja mam takie pytanie, kłuje mnie w boku, dość ostro.
L: Ja zwolnienia nie wystawiam!

Totalnie mnie zatkało bo nie prosiłam o zwolnienie tylko o obejrzenie, czy wszystko jest ok z maleństwem. Odważyłam się zapytać jeszcze o konflikt krwi, bo moja jest RH- a lubego RH+. Zostałam zjechana z góry na dół że to niezgodność krwi a nie żaden konflikt i nie zdało się na nic wyjaśnianie, że się na tym nie znam a takie określenie po prostu wpadło mi w ucho. Odpowiedzi na pytanie co to dla mnie właściwie znaczy- nie uzyskałam.

Pani doktor namazała coś w karcie i kazała iść do położnej. Okazało się że wpisała mi... zwolnienie lekarskie. Którego nie chciałam i o które nie prosiłam.

Następnego dnia z powodu kłucia w podbrzuszu nie mogłam już ani chodzić, ani leżeć czy siadać. Nie trzeba raczej mówić jaki to strach, kiedy jest się w ciąży. Poszłam do lekarza prywatnie (a raczej się doczołgałam) i... dostałam skierowanie do szpitala, na patologię ciąży, z pytaniem, dlaczego wczoraj na wizycie nic z tym nie zrobiono. (W karcie ciąży jest wpis o datach wizyt z pieczątkami lekarza)

Dostałam kroplówki i zestaw badań, których dało się uniknąć, gdyby nie ignorancja tamtej "pani doktor".
Odpowiednie pismo ze skargą poszło do przełożonych tej pani, ale niestety znam rzeczywistość...

Lekarze

by Poziomeczka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shi
6 14

według mnie szkoda kasy z powodu jednej babki, ale nie moje pieniądze - nie mój wybór. Ja wiem z doświadczenia (nie mojego) do kogo iść gdybym chciała mieć dzieci, a kogo unikać. Moim zdaniem warto zrobić właśnie take rozeznanie, ale to tylko rada :) Ogólnie życzę powodzenia.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 2

@Shi: Na szczęście mam wszystkie wyniki które były mi potrzebne a kolejne to kwestia 20 zł za pakiet. :)

Odpowiedz
avatar zendra
2 4

@Shi: Też nie widzę powodu do obrażania się na NFZ z powodu zachowania pojedynczej lekarki. Wiele osób nie rozumie, że NFZ nie jest pracodawcą lekarzy - to jest publiczny ubezpieczyciel. NFZ jedynie podpisuje kontrakt z prywatnymi podmiotami na na świadczenie usług medycznych. Należy zapisać się do innej przychodni - gdyby wszyscy tak robili, to szybko okazałoby się, że przychodnia nie ma odpowiedniej ilości pacjentów i straci kontrakt z NFZ. Skargi należy pisać do NFZ, a nie do kierownictwa placówki - groźba utraty kontraktu z NFZ to poważny straszak dla każdej placówki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2015 o 16:04

avatar menevagoriel
19 21

Bo pani doktor pewnie chodziło o to, że masz przyjść do jej gabinetu prywatnego na badanie, a Ty niedomyślna miałaś czelność pójść do kogoś innego. A tak serio to dobrze zrobiłaś zmieniając lekarza.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 10

Magda Solecka, ja też miałam konflikt krwi ja mam ab rh- mąż ma 0 rh+. Owszem, lekarz powiadomił mnie o zagrozeniu, ale to nie tak, ze musi Ci podac lek, ten lek to szcepionka którą wypisuje lekarz, a jej koszt to bagatela 400-500 zł. Możesz odmówić przyjecia, wtedy w karcie podpisujesz oświadczenie że rezygnujesz z tej szcepionki. Ja tak miałam, na tamtą chwilę nie było mnie stać na ten luksus, ale zarówno mój lekarz, jak i inna pani doktor powiedzieli że jeśli ciąża przebiega pomyślnie, wyniki są ok, to małe ryzyko, a po porodzie w szpitalu daja taka szczepionkę żeby nie było problemów w kolejnych ciążach. Co do tej pożal boże lekarki, to konowaĺ a nie lekarz. Ja przy zakładaniu karty ciazy z automatu dostałam skierowanie na komplet badań w tym hiv, hcv, grupa krwi tsh i inne. Później srednio co miesiac miałam robione podstawowe badania z krwi i moczu, bo tak powinien się zachowac lekarz z powołania ktory leczy a nie zbiera kasę za to że pracuje w przychodni i może mieć prywatną praktykę.

Odpowiedz
avatar julin685
8 8

@mlodaMama23: Przy 1 ciąży ryzyko niej minimalne, ale bez podania leku po porodzie jest prawie pewne, że kobieta poroni jeśli zajdzie w ciążę w ciągu 5 lat od porodu (czas żywotności przeciwciał, które wtedy powstają). Dlatego przy pierwszej ciąży nie jest to konieczne (czy wskazane to już zależy od przebiegu ciąży).

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 5

@julin685: tak, ale w szpitalu automatycznie w drugiej dobie dostajesz szczepionke, nie trzeba jej kupować, i mówią o tym wszyscy lekarze :) Więc takie demonizowanie niezgodnosci przy pierwszej ciazy jest na wyrost i nie potrzebnie straszy. Mówię, jeśli ciąża nie jest zagrożona, przebiega pomyslnie a wyniki sa ok, nie ma stresu.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
0 0

@mlodaMama23: To bardzo fajnie jeśli ktoś o tym wie. Ja nie wiedziałam a "porady" z Google czasami potrafią przyprawić o ból głowy. Tymczasem tej pani chodziło nie o wyjaśnienie mi sprawy, a o zniżenie do poziomu robaka.

Odpowiedz
avatar klemenko
2 2

ZUS i NFZ to dwie odrębne instytucje i różne składki.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
-1 5

Czemu wy ludzie chodzicie na NFZ z poważnymi sprawami? Przecież od dawna wiadomo że NFZ nikomu nie pomoże, no chyba że do grobu.

Odpowiedz
avatar zendra
1 3

@kojot_pedziwiatr: Brednie.

Odpowiedz
avatar Hipisek
1 1

odnośnie nazwy: w sumie to Ty byłaś bliżej niż pani "doktor". z tego co wiem to poprawnie nazywa się to konflikt serologiczny.

Odpowiedz
avatar monsterka
0 0

Miałam podobną sytuację. W ostatnim trymestrze ciąży chciałam wrócić do rodzinnego miasta i tam rodzić więc szukałam innego lekarza. Lekarka nie przepisała mi nic na bolący pęcherz i przedstawiłam jej wyniki badań z których wynikało poważne zapalenie. Robiłam je prywatnie przed wizytą. Powiedziała mi, że też, że mojej ciąży prowadzić nie będzie bo ona nie pracuje w żadnym szpitalu. A to jeszcze nie wszystko. Stwierdziła, że z takim brzuchem nie powinnam już pracować. Zgodziłam się z nią bo nie dość, że nie miałam siły biegać z tacą (byłam kelnerką)to nie nie mieściłam się już od pewnego czasu w mundurek, którego nie dało się już bardziej powiększyć. Tylko popełniłam błąd, bo Pani zapytała się czy pracuję na umowę o pracę czy zlecenie. Pracowałam na zlecenie i niepotrzebnie jej o tym powiedziałam, bo stwierdziła ze zwolnienie L4 mi się nie należy i wystarczy, że sama zwolnię się z pracy. Prawo do zasiłku macierzyńskiego i chorobowego miałam jak najbardziej. Trzeba tylko spełniać kilka warunków, ale nie przekonało to Pani doktor. Moja mama tak się zdenerwowała, że zadzwoniła do przychodni z krzykiem i miałam umówioną wizytę na następny dzień u innej lekarki, która od razu przepisała mi antybiotyk na zapalenie pęcherza. Zwolnienie też dostałam. Na szczęście dzidzia jest zdrowa, a ja miałam przez cały rok zasiłek macierzyński :)

Odpowiedz
Udostępnij