Najpierw odłóżcie jedzenie, potem czytacie.
Praca, która polega na kontakcie z ludźmi mniej lub bardziej chorymi może wzbudzić rozmaite uczucia. Bywałam już rozbawiona, zniesmaczona, współczująca, czasem obrzydzona, ale jeszcze nikt nie wprawił mnie w osłupienie. Do czasu. Historia zdarzyła się jakiś czas temu, musiałam się pozbierać aby to opisać.
Przychodzi do mnie kobieta chora na anginę, z receptą na antybiotyk. Pani z wyglądu i zachowania klasa średnia wyższa, lat trzydzieści parę. Lek z recepty wydaję, dodatkowo coś do ssania, witaminki, probiotyki, zalecenia ode mnie, itp gadka szmatka. Pani nagle na pożegnanie pyta się:
- Chciałam się jeszcze spytać pani, czy jak ja teraz jestem chora, to czy mogę dziecku jedzenie przeżuwać, bo ona mi nie gryzie?
Mój świat stanął. Trybiki w głowie przestały trybić. W głowie miałam jedynie jedno zapętlające się zdanie: "ona przeżuwa jedzenie i pluje nim dziecku na talerz...". Nie wiem jak wyglądałam, ale na pewno miałam lekki opad szczęki. Pozbierałam się szybko, domknęłam szczękę, ale jedyne inteligentne zdanie na jakie wpadłam to:
- Aha... a ile dziecko ma lat?
- 2,5 roku.
- Mm... to może lepiej blenderem miksować...
- Dobry pomysł pani mi dała, dziękuję, do widzenia!
- Do widzenia...
Nie palę, ale na kawę musiałam pójść. Nie wiem do dzisiaj, jak to skomentować. A może ktoś z was też przeżuwa bądź przeżuwał jedzenie dziecku, a ja po prostu jakichś nowych metod karmienia nie znam?
Apteka
2,5 roku i nie gryzie samo? O.o
Odpowiedz@Raugia: no jak mama od malego przezuwa to gdzie sie niby mialo nauczyc?
OdpowiedzU męża w rodzinie była taka osoba w sumie małżeństwo, które przeżuwało córeczce jedzenie i też uważam to za wstrętne i obrzydliwe, a do tego bardzo krzywdzące dla dziecka.
OdpowiedzJezderkusie, obsobaczasz panią a matka zachowała się bardzo instynktownie, wręcz atawistycznie bo odruch przeżuwania, zmniękczania żarcia dla młodych albo dla siebie jest obecny u homo sapiens i form wcześniejszych od zarania dziejów. A występuje i u zwierząt niższych. Żadna krzywda się nie dzieje małemu gołębiątku kiedy pisklę jest karmione papką prosto z wola dorosłego gołębia to dlaczego miałaby się krzywda stać człowiekowi i to jeszcze swojemu młodemu. W sumie i tak jak jest płodem to je to samo co matka. U pewnych ludów, na przykład u Indian andyjskich kobiety żują kukurydzę na chichę, amylaza ślinowa powoduje fermentację a potem każdy indianiec pije to co miały w gębie wszystkie stare bezzębne baby z plemienia i nikt jakoś nie kręci hurr durr gównoburzy na forach z tego powodu. Podobnież eskimosi, żują focze skóry żeby je było łatwiej szyć, każdy w tym chodzi i na lajcie wszystkich wali która to miała w gębie.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Drill, stajesz się nudny z tą swoją rozległą i racjonalnie wykorzystaną wiedzą...
Odpowiedz@mailme3: A ja tam lubię jego wypowiedzi ;) Są ciekawsze od "hehe, ale baba, ja nie moge" ;)
Odpowiedz@Drill_Sergeant: w dzisiejszych czasach ludzie maja dużo częściej próchnicę, którą mogą w ten sposób przenieść na dzieci. Nie mówiąc o ewentualnych problemach z prawidłowym wykształceniem zgryzu.
Odpowiedz@Migdek: A ja bardzo lubię ! I jeszcze podoba mi się niezrozumienie słowa przez Drilla pisanego, o czym dobitnie świadczą liczne minusy.
Odpowiedz@mailme3: Współczuje Ci bardzo, jeżeli wiedzę i umiejętność racjonalnego jej wykorzystania uważasz za nudne. Ja tu jeszcze widzę poczucie humoru i nutkę cynizmu. Uwielbiam
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Ej, gościu! Cejrowski to Ty???
Odpowiedz@Drill_Sergeant: możnaby pomyśleć, że jesteśmy na etapie, gdzie oderwaliśmy się od takich pomysłów i teraz karmienie piersią w miejscu publicznym jest uważane za obsceniczne, picie ludzkiego mleka(przez nie-dziecko) jest uważane za obrzydliwe... Być może za szybko zeszliśmy z drzewa ;) Mimo wszystko, wydaje mi się, że w technologicznie zaawansowanym otoczeniu można znaleźć lepsze sposoby na rozdrobnienie jedzenia.
Odpowiedz@Iceman1973: Też mam takie wrażenie. Sposób wypowiedzi, budowa zdań, specyficzny rodzaj humoru.
Odpowiedz@qqqqv: Poniekąd masz rację, że obecnie można znaleźć inne sposoby na rozdrobnienie pożywienia. Tylko, że @Drill_Sergeant nie twierdzi, że taki sposób jest jedyny. Twierdzi tylko, że nie jest to szkodliwe.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Czytam i pieję z zachwytu :)
OdpowiedzRaz, że obrzydliwe i niehigieniczne. Dwa, że upośledzanie dziecka - ma zęby, to niech gryzie. Blendowania posiłków w tym wieku też nie rozumiem, a są ludzie, co nawet pięciolatkom miksują obiady.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2015 o 14:00
@Miryoku: sa ludzie, ktorzy 7latki piersia karmia, o zgrozo
Odpowiedz@bazienka: są ludzie, co 7 latka w pampersa zawijają i w takowym do szkoły posyłają.
OdpowiedzW mordeczkę. O_o Plus dla ciebie, że tak taktownie wybrnęłaś z sytuacji.
OdpowiedzStąd się wziął zwyczaj całowania w usta. Jaskiniowe mamusie tak karmiły swoje dzieci, z braku mikserów, blenderów i innych wynalazków. Skończyło się na skojarzeniu: kontakt usta-usta równa się miłość, opieka i troska. Przeżuwać jedzenia dzieciom już nie trzeba, ale gest pozostał w naturze.
OdpowiedzNie wymienia się z dziećmi łyżką, nie oblizuje smoczka i nie przeżuwa mu jedzenia, ani nawet nie całuje w usta, bo zaraża się je próchnicą. Same z siebie dzieci nie mają w pyszczkach odpowiedzialnych za próchnicę bakterii, a rodzic z dziurawymi zębami - jak najbardziej. A mało kto może sie pochwalić pięknie doleczonym uzębieniem. Poza tym, żeby aparat żucia się dobrze rozwijał musi być trenowany. Coś takiego powinno być pod okiem lekarza, żeby wykluczył nieciekawe scenariusze jak np. za małe napięcie mięśni
Odpowiedz@Annalevy: Tak, paciorkowce - w tym jeden z głównych winowajców próchnicy: S. mutans - wcale nie wchodzą w skład naturalnej flory bakteryjnej... Radzę przeczytać jakąkolwiek książkę zamiast czerpać wiedzę z forów internetowych dla mamuś.
OdpowiedzDobrze, że wstępne nadtrawianie już zostawiła dziecku do samodzielnego wykonania.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Proces trawienia zaczyna się już w jamie ustnej (po kontakcie ze śliną) więc wiesz...
OdpowiedzMoże to jedna z tych supermamusiek, o których tak często się teraz słyszy? Na pewno nie jest to nowa metoda karmienia, to jest po prostu spaczenie mamuśkowate, żeby na siłę ułatwiać dziecku wszystko.
Odpowiedz@nightmare125: karmienie bezstresowe?
OdpowiedzAkurat byłam w trakcie obiadu, już dziękuję...
OdpowiedzA myślałam, że karmienie piersią kilkulatka to przegięcie. "Na świecie są tylko dwie nieskończone rzeczy: wszechświat i ludzka głupota, choć co do tej pierwszej nie jestem pewien" jak to rzekł A. Einstein.
OdpowiedzMoja mama karmiła mnie 2 lata i 3 miesiące. Uważam, że zrobiła dobrze. Oczywiście jadałam też normalne rzeczy, tj. rosół z kluskami i inne zupy, jadłam rozdrobnionego kurczaka (na kawałki), ale np. kanapki jadłam normalnie. Porzygałam się prawie gdy to przeczytałam... Sory za to: BLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!
Odpowiedzwtf?
Odpowiedzw życiu bym tak nie zrobiła, ale słyszałam, że są matki które nie tylko przeżuwają, ale też zjadają i potem wymiotują tym jedzeniem dzieciom, raz żeby chyba wstępnie przetrawić, dwa - żeby przetransportować... do nory... no właśnie, bo to się u dingo dzieje, czy tam u innych kojotów.
Odpowiedz@zielonylis: A konkretnie u likaonów.
Odpowiedz@zielonylis: Sporo ptaków tak robi.
Odpowiedz@archeoziele: ptaki nie maja zębów i próchnicy. W ten sposob "zarazăja" pisklaki flora bakteryjne i odpowiednimi enzymami. Dzieci ludzkie "zarazaja" się w większości flora bakteryjne w momencie przechodzenia przez kanał rodny.
OdpowiedzDal nas wychowanych w Polsce przeżuwanie pokarmu przez ludzi jest, delikatnie mówiąc, niesmaczne. Biorąc jednak pod uwagę różne kultury to jednym nie przeszkadza, innych obrzydza. Zwrócę wam jednak uwagę na trzy różne alkohole, które powstają i fermentują dzięki przeżuwaniu skaładników a są pod względem smakowym wyśmienite [z relacji podróżników]. Są to: masato, chicha, pulque. Czasami jednak lepiej nie wiedzieć co się je lub pije.
OdpowiedzAno kiedyś widziałam babkę, która robiła to samo z frytkami zanim podała je dziecku. Było to w Macu, tak publicznie. Ta historia wszystko mi przypomniała. Łeeee
OdpowiedzMoże ta sama ;)
OdpowiedzMoja mama dawała mojemu bratu orzeszki. Z Toffifee.
OdpowiedzSkąd ludziom takie pomysły do łba przychodzą? Jej marka też przeżuwała jedzenie dzieciom? Prawie 3 letnie dziecko powunno jeść stałe pokarmy. Nie za twarde albo jeżeli już to pokrojone.
OdpowiedzJestem w pracy, pije kawe i czytam... juz mi sie odechcialo pic kawy ;) co jak co ale jak sobie wyobraze to mi sie nie dobrze robi
OdpowiedzKolejny dowód, że żyjemy w ciemnogrodzie...
Odpowiedz@timo: za mała próba losowa do wyciągania tak daleko idących wniosków dotyczących całej populacji.
OdpowiedzDlaczego tylko przeżuwała nie nie podawała dziecku całkiem przetrawionego w postaci gó...? A właśnie, tak mi się skojarzyło... wiecie jak wygląda proces tworzenia kawy Kopi luwak, a konkretnie skąd się pozyskuje nasiona? Nie? https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopi_luwak
OdpowiedzTo bardzo stara metoda. Okropnie obrzydliwa, ale prosta i skuteczna, tak karmiono dzieci ze 100 lat temu dość powszechnie gdy zaczynały jeść stały pokarm. podobnie jak po załatwianiu się za stodołą nikt nie mył rąk.
OdpowiedzDziękuję ludzkości za blender. O gotowych papkach w słoiczku nie wspominając.
Odpowiedz@sheislikethewind: Ale jednak te w sloiczku są ohydne. Jak byłam mała, to plułam nimi na lewo i prawo :D
OdpowiedzCzy ja wiem czy takie ochydne. Po prostu nieprzyprawione ;)
Odpowiedzno jak mama od poczatku przezuwa, to jak sie dzieciak ma nauczyc gryzc?
OdpowiedzMnie sie zdarza(ło) przeżuwać. Jak np na spacerze młody dostawał jabłko(twarde, bo nie było akurat miękkich), a mając 6 zębów wiele nie narobi i sie krztusił kawałkami, to owszem. Ale w domu raczej tarka czy mikser... (przeciez nie bede nosic tartego jablkana spacer). No imłody jeszcze nawet półtora roku nie ma- będzie miał większość zębów, to sam se bedzie gryźć)
Odpowiedz@Ahmik: zetrzeć jabłko i włożyć do pojemniczka na żywność albo do słoiczka to chyba zbyt trudne ? Chodząc z chłopakami latem na dłuższy spacer miałam w słoiczku przetarte jabłko albo gotowy deser, do tego łyżeczka i nigdy nie mieliłam pokarmu dzieciom we własnej buzi.
Odpowiedz@Ahmik: jak można dawać dziecku jedzenie w formie, która może potencjalnie się zakrztusic i udusić?? I poza tym, jak mu podawalaś przeżute, usta-usta??? To już jak nie chce ci się przygotowywać w domu dla dzieciaka bo masz lenia to kup mu jakis słoiczek gerbera czy inny i łyżeczkę weź ze sobą, nie jest to ekstremalnie trudne.
OdpowiedzBierzesz słoiczek i śmigasz na spacer. Zabiłabym jakby mi ktoś dostarczył takich wrażeń na żywo :/
OdpowiedzKurtka... a już na prawdę myślałam, że absolutnie nic mnie nie zdziwi... Serio, a tu proszę. Einstain miał rację.
OdpowiedzPrzywołałaś koszmar mijającego lata...Kilka tygodni temu w knajpce widziałam wersję "na żywo". Mamusia brała do ust np. kawałek mięcha, przeżuwała parę razy i karmiła tym dzieciaka. Obiad mi w gardle stanął, za to mąż tej pani i drugie (sporo starsze) dziecko nie wyglądali na zdziwionych. Pewnie przyzwyczajeni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 września 2015 o 18:28
No i nie posłuchałam.... Faktycznie trzeba było jedzenie odłożyć;) Mocna historia, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i nie wiem co sama bym tej kobiecie odpowiedziała;) Ogromny plus za zachowanie powagi i ładne wybrnięcie z sytuacji.
OdpowiedzE tam, wilki tak karmią swoje młode, i to nie tylko mamusie, ale całe stado bierze w tym udział;) PS. Chyba muszę mieć wyjątkowo nieczuły żołądek, bo te wszystkie ostrzeżenie "odłożcie jedzenie przed czytaniem" zupełnie mnie nie wzruszają;)
OdpowiedzWy sie smiejecie a mama mojej dziewczyny na jednym z pierwszych spotkan pochwalila sie ze jak corcia byla mala to przezuwala jej rybke bo przeciez "symbioza matki i corki jest taka ogromna"...
Odpowiedz