Wiele lat temu moi śp. babcia i dziadek wyprawili prawdziwie rodzinne święta. Zjechało się rodzeństwo mojej mamy wraz z małżonkami, teściami i małymi jeszcze wtedy dziećmi. Nazwozili prezentów co niemiara, do wieczerzy wigilijnej nie dorzucili nic (tj. żadna synowa ani teściowa syna nic nie przywiozła do jedzenia). Moja babcia wraz z mamą (jeszcze panną) urobiła się w kuchni jak wół, gotując dla ponad dwudziestu osób.
Po wieczerzy przyszła kolei na rozdawanie prezentów. Wtedy wyszło szydło z worka.
Babcia nie dostała nic. Totalne, nieeleganckie, okrągłe zero. Nazwozili prezenty dla dzieci, dla siebie nawzajem, dla teściów, nawet dla ojca (czyli mojego dziadka). O matce nie pomyślał nikt.
Jedna synowa się "ulitowała". Ofiarowała mojej babci... plastikową torbę na zakupy, w której przywieźli z mężem prezenty dla swojego przychówku. A torby takowe były w tamtych czasach na wagę złota, szpan jak dziś najnowszy iPhone.
To były ostatnie huczne i "urobione po pachy" święta w wykonaniu mojej babci.
gest wdzięczności
mega wtopa! Babcia zuch, że nie dała się kolejny raz wrobić w "swięta z rodziną"
OdpowiedzDobrze, że babcia wyciągnęła wnioski.
OdpowiedzCo do prezentów to się zgodzę, ale organizacja świąt - sama nie wiem. Skoro nie dogadane, że ktoś ma zrobić to czy tamto, to mnie byłoby głupio wpychać się na organizowaną przez kogoś imprezę z własną potrawą. Niby dlaczego, nie dowierzam im że mnie nie otrują?
Odpowiedz@Bastet: wydaje mi się, że to dość powszechny zwyczaj, że święta są "składkowe" i jeśli ktoś z jakiegoś powodu nie przynosi żadnych potraw, to miło by było, gdyby przynajmniej obdarował gospodarzy.
Odpowiedz@jyyli: Wszystko zależy jak się ludzie dogadują. U moich teściów jest np tak że każdy coś przygotowuje a że teściowe mają najlepsze warunki lokalowe to święta są u nich, z kolei w mojej rodzinie jest tak że święta są na przemiennie raz robi je moja mama raz jej siostra i one się dogadują tak że raz jedna rodzina jest zaprasza i nic nie przynosi raz druga.
Odpowiedz@jyyli: "Co do prezentów to się zgodzę, ale organizacja świąt" No przecież intencja wypowiedzi jest jasna - z prezentami wtopa po całości.
Odpowiedz@Bastet: Zwykle jest tak, że trzeba się podzielić: ja zrobię ciasta, ty karpia, on racuchy. Inaczej zbyt dużo potraw mogłoby się dublować. Szkoda, że nikt się nie wypaszczył w kwestii ustaleń.
Odpowiedz@katarzyna: No właśnie o to mi chodzi. Jak się ludzie dogadują, to ok. Ale gdy jestem tylko zapraszana, a ktoś organizuje imprezę, to dziwne byłoby przychodzić z własnym jedzeniem, które do ogólnej koncepcji nijak może nie pasować.
OdpowiedzNie wnikam jakie były ustalenia, na temat tego co kto ogarnia z jedzenia na samą wieczerzę wigilijną ale na miejscu pani domu, bym chyba spędziła cały wieczór płacząc pod choinką. To strasznie przykre, że zapomnieli o niej: teściowie jej dzieci, wszystkie dzieci i ich żony/mężowie, wnuki i nawet mąż. Choćby prezent miał być najskromniejszy ze skromnych bo tutaj głównie chodzi o pamięć i podkreślenie, że dana osoba jest dla nas ważna.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2015 o 14:09
czyli od was tez babcia niczego nie dostala?
Odpowiedz@polaquita: "wraz z mamą (jeszcze panną)"
Odpowiedz@polaquita: Nie wiem, jak wyglądała sprawa prezentu od dziadka i mojej mamy (mieszkała z rodzicami). Ale chodzi o fakt, że reszta dzieci zwaliła się ze swoimi rodzinkami (sporo luda, naprawdę) i nikt nie pamiętał, żeby kupić matce głupią apaszkę czy inny drobiazg, coś symbolicznego po prostu.
OdpowiedzA teściowie i zięciowie nie nagotowali nic?
OdpowiedzI nawet Twoja mama i dziadek - jakby nie było - mąż babci nie przewidzieli dla niej prezentu... no ładnie... innych się czepiasz, a mama opowiadająca Ci to zdarzenie, sama nie lepsza w tej materii. Oczywiście to, że pomagała - jej się chwali, to, że zapomniała o prezencie - już nie. Przecież jedno nie wyklucza drugiego.
Odpowiedz