Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rower to Twój wróg! Przynajmniej do takiego wniosku doszedłem po 3 latach…

Rower to Twój wróg! Przynajmniej do takiego wniosku doszedłem po 3 latach codziennej jazdy. Kierowcy mówią, że rowerzyści to zło, bo na ulicę wjeżdżają nie mając ubezpieczenia i nie znając przepisów (i notorycznie je łamiąc). Piesi im wtórują dodając, że jeżdżą po chodnikach, czego robić im nie wolno. Rowerzyści bronią się zatem tym, że piesi chodzą po ścieżkach rowerowych, kierowcy na nich notorycznie parkują, a jak wielbiciela dwóch kółek wyprzedzają, to nie zachowują 1m odległości. I dyskusja trwa. I każdy ma rację, bo z grubsza każda teza jest prawdziwa... Są wśród nich tacy, którzy na siłę próbują edukować innych. Tak było w przypadku pewnego kierowcy...

Droga osiedlowa w strefie ograniczenia prędkości do 30 km/h (nie zamieszkania). Jadę jak należy, prawą krawędzią. Wyciągam lewą rękę, w lewą stronę, gdyż tam bym chciał skręcić. Jednak nauczony doświadczeniem spoglądam wcześniej do tyłu i... dostawczak Lublin jedzie środkiem (wyraźnie chce mnie wyprzedzić pomimo skrzyżowania) i zbliża się do mnie z prędkością... no nie mam fotoradaru w oczach, ale jeśli ja jechałem ok 20 km/h, to on na pewno więcej niż 30km/h. W tym miejscu powinienem zjechać do lewej krawędzi jezdni i skręcić, ale coś nie ufałem kierowcy, który zasuwa na złamanie karku. Ten nagle hamuje z piskiem opon i prawie się zatrzymuje idealnie za mną. No ok... zakręcam. A ten nagle redukcja biegu, gaz do dechy i wyprzedza mnie z klaksonem podczas gdy ja jeszcze nie zdążyłem wjechać w prostopadłą ulicę.

Szpetnie zakląłem - no debil, co zrobię? Podobne zdarzenia mam 4-5 razy w tygodniu.
Jak się zdziwiłem gdy to samo auto nagle zajechało mi drogę z naprzeciwka. Kierowca wjechał kolejną ulicę i zatoczył koło, po to by mnie... nie wiem co. Wysiada z samochodu i biegnie do mnie. Ja się zatrzymuję, ręka do kieszeni i od razu 112. Ten widząc to, zrywa mi zestaw słuchawkowy (nie, nie słuchałem muzyki, nie robię tego, wprawdzie nie ma przepisu zabraniającego, ale wiem, że to niebezpieczne).

Nawiązała się miedzy nami pyskówka. Kierowca zarzucił mi, że go spowolniłem, bo powinienem płynnie zjechać do krawędzi i skręcić (super powód by się rzucić na kogoś!). No tak bym zrobił gdyby nie zasuwał środkiem jezdni. Zaczął mnie szarpać (a ja jego, bo się broniłem). Jak zacząłem głośno mówić, ze jestem na tej i na tej ulicy, że kierowca auta Lublin o numerach takich takich mnie atakuje, ten połapał się, że coś jest nie tak i wrócił się do auta. Zapamiętałem numery.

Jeśli myślicie, że to była ta piekielność... to nie. Tzn. była. Ale jest druga. Ja święcie przekonany, że ciągle jestem połączony ze 112, zacząłem dawać informacje gdzie jestem i co się dzieje (wcześniej wyciągnąłem jacka z telefonu, bo kabel z zestawu został urwany). A tu zonk... po 16 sekundach połączenie zerwano. I to nie ja zerwałem, tylko dyspozytor. Dzwonię raz jeszcze i mówię co i jak.

D: Ale pojechał już?
J: Pojechał, ale zjechał z głównej drogi na małe osiedle. Jest tu budowa, więc pewnie jechał tam. Są numery i dokładny opis. Więc w czym problem?
D: No bo jak pojechał, to patrolu nie wyślę, proszę zgłosić na najbliższej komendzie, czyli (nazwa i miejsce).

Niepocieszony z marnej pomocy pod numerem alarmowym, po dojściu do komputera (10 minut później) odszukałem numer na komendę i dzwonię. Okazuje się, że muszę osobiście się stawić z dowodem. Patrolu nie wyślą, bo nie wiedzą gdzie. A bez pisemnego doniesienia nie mogą ścigać po numerach.

Jadę na komendę z pisemnym doniesieniem, a tam się dowiaduję, że zgłoszenie przyjmą, ale najlepiej jakbym... poszedł do sądu i wystosował pozew (k#$%a do kogo? Do numeru rejestracyjnego?). Ja, że nie znam człowieka. Przyjmująca zgłoszenie, że ok, to oni ustalą kto to i się z nim, a potem ze mną skontaktują.

Dziś mijają 4 miesiące od zdarzenia. Ani widu, ani słychu. Czy to jest standard na policji?

Btw. A jakby dzwonił człowiek z zawałem i by zasłabł, to co? Też po paru sekundach się wyłączą?

policja jezdnia

by Peter87
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
2 12

"Czy to jest standard na policji?" TAK! Do takich bzdetów policja dupy nie rusza "ponieważ gdyż": - nikomu nic się nie stało - nie mają świadków - nie będą marnować czasu i paliwa na poszukiwania, z których i tak nic nie wyniknie "...oni ustalą kto to..." Widocznie do dziś nie ustalili... z tych samych powodów, co powyżej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2015 o 14:15

avatar iks
-1 11

Aż mi się nie chce wierzyć w takie brednie. Widać że historyjka ładna ale nie znasz przepisów.

Odpowiedz
avatar Xirdus
0 4

@Massai: ale dopóki nie skręcał to on nie skręcał, więc powinien jechać przy prawej krawędzi, tak jak to zrobił.

Odpowiedz
avatar Peter87
4 6

@Massai: ciekawe czy byś się też tak chętnie władował prosto pod zap****cego dostawczaka. Jeśli widzę, ze 10 metrów za mną facet rozpoczyna wyprzedzanie, to mam prawo ograniczyć zaufanie. Taka zasada ogólnie obowiązuje i postanowiłem ją zastosować. Bo jak facet a) jedzie za szybko, b) nie ma skrupułów by wyprzedzać na skrzyżowaniu, to mam prawo domniemać, że c) może we mnie przydzwonić. A dostawczak jest większy i masywniejszy niż stara holenderka...

Odpowiedz
avatar Peter87
2 2

@iks: czy możesz rozwinąć myśl?

Odpowiedz
avatar iks
-4 4

@Peter87: Mogę, autorka opowieści kłamie o działaniach Policji. Policja nigdy by nie poradziła w takim przypadku zakładania sprawy sądowej.

Odpowiedz
avatar Peter87
0 2

@iks: Autor, nie autorka. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie kolejny komentarz o tym, ze powinienem był zjechać do osi jezdni itd... A tu zaskoczenie. Pani przyjmująca moje zgłoszenie stwierdziła, że jest ewidentne naruszenie nietykalności osobistej. Jednak nie zostałem pobity i obdukcja nic nie wykaże. Więc właściwie krok zwany policją można pominąć i mam założyć sprawę karną o naruszenie nietykalności osobistej i zniszczenie mienia (zestaw słuchawkowy). Bo nie ma różnicy czy pozew wystosuję sam czy za pośrednictwem policji. Jeśli nadal uważasz, że z jakiegoś powodu kłamię, to przykro mi.

Odpowiedz
avatar asmok
0 2

@Peter87: @iks: To możliwe. Po pierwsze policja naprawdę tak robi. Po drugie - brak obrażeń i mienie zniszczone na mniej niż 250zł (tyle było dawniej, nie wiem ile teraz), więc nie przyjmą zgłoszenia bo im nie pasuje do żadnego ze zwyczajowych paragrafów. A jak się zaczniesz awanturować to przyjmą i umorzą z braku znamion przestępstwa.

Odpowiedz
avatar iks
-1 1

@Peter87: Dalej twierdzę że wymyślasz. Na jakiej podstawie masz złożyć takie sprawy? Jak nie masz podstawowego dowodu? Jak byś napisał że Policja ci kazała samemu składać wniosek o ściganie to w tym momencie byś nie kłamał. a tak?

Odpowiedz
avatar Peter87
1 1

@iks: Miałem dowód- rozwalony zestaw słuchawkowy. Na upartego nawet był świadek- pasażer z auta, który zapewne mocno by mi nie pomógł, ale jednak. Miałem zgłoszenie telefoniczne. Ostatecznie zgłoszenie przyjęto na komendzie, ale skutek marny...

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@Massai: Z konia spadłeś... Wyprzedzanie z prawej strony, na skrzyżowaniu, jest dozwolone? Chyba w twojej Nibylandii... "7. Zabrania się wyprzedzania pojazdu silnikowego jadącego po jezdni: 1) przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia; 2) na zakręcie oznaczonym znakami ostrzegawczymi; 3) na skrzyżowaniu, z wyjątkiem skrzyżowania o ruchu okrężnym lub na którym ruch jest kierowany."

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

Wybacz Massai, błąd z mojej strony. Hmm...niby kodeks zezwala na wyprzedzanie rowerzysty na skrzyżowaniu, jako pojazd nie silnikowy, ale nie mogę znaleźć jak to się odnosi do skręcającego rowerzysty, do tego jeszcze z prawej strony... Zawsze taki "kolarz" może zmienić decyzję I pojechać prosto, wtedy będzie dym.

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@PooH77: oczywiście że jest dozwolone wyprzedzanie z prawej strony pojazdu skręcajacego w lewo...

Odpowiedz
avatar pozdrower
2 6

Miałem bardzo podobną sytuację. Jadąc po "rondzie" na jednym z wjazdów kierowca nie ocenił chyba mojej prędkości (kolarzówka może więcej niż Wigry3) i wyjechał tuż przede mnie zmuszając mnie do gwałtownego wyminięcia ponieważ zatrzymał się na 3/4 pasa ruchu po czym ruszył z klaksonem za mną, a gdy zjeżdżałem z ronda na łuku zrównał się ze mną i uderzył we mnie lusterkiem. Ja za telefon na policję, oni nie wyślą więc od razu na komisariat, zeznania złożone i... cisza. Cisza dokładnie od 5 miesięcy

Odpowiedz
avatar hitman57
-4 4

@pozdrower: Być może był to szeryf drogowy, być może 40 cm po prawej była nowa ścieżka rowerowa za 10 mld z unii.... Mam czasami, że rowerzyści są mentalnie jak koty ... kot drapie meble, ludź kupuje mu drapak, kot 2 razy uzywa drapaka i wraca do niszczenia mebli, bo tak ... rowerzyści ŻĄDAJĄ ścieżek, przejadą dwa razy, a później wracają na drogę hmmm...

Odpowiedz
avatar Peter87
-1 1

@hitman57: I niestety jako rowerzysta muszę Ci przyznać rację. Wystarczy przejechać się ulicą Legnicką we Wrocławiu. Ma ona ok 5 km i na całej długości znajduje się ścieżka rowerowa (w większości po obu stronach ulicy). Jazda po jezdni samochodowej (de facto ograniczenie jest tu do 70 km/h więc nawet jakby nie było ścieżek to jazda po ulicy jest zabroniona) jest tu notoryczna. Głównie jeżdżą kolarzówki... Tłumaczenie: bo jak jest na ileś tam atmosfer napompowane koło to nie da się jechac po kostce. Śmiech na sali...

Odpowiedz
avatar asmok
1 3

@hitman57: Być może. A być może nie. A nawet gdyby była, to stwarzanie zagrożenia dla drugiego człowieka, z pełną premedytacją, w ramach szeryfowania i tak powinno skutkować długotrwałą izolacją od społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Peter87 Rowerzyści będą jeździli po jezdni dopóki nie zacznie budować się DRÓG, a nie ŚCIEŻEK dla rowerów. To co mamy w Polsce to wyłożone kostką ścieżyny (lub wertepiasty chodnik z namalowaną linią zamieniającą jego połowę w ścieżkę rowerową) z nieoczekiwanymi gwałtownymi zakrętami, pełne przeszkód (słupy wyrastające na środku, itd.), pełne pieszych którzy w ogóle nie przejmują się tym że znajdują się tam gdzie nie powinno ich być i masowo ładują się prosto pod koła. Taka ścieżka potrafi się też nagle bez żadnego ostrzeżenia urwać, co w nocy może być bardzo niemiłą niespodzianką. Za każdym razem gdy próbowałem jechać ścieżką kończyło się to wypadkiem. Nie, dziękuję, już więcej nie skorzystam, moje zdrowie jest ważniejsze niż przepisy. Przejedź się do Holandii, Belgii lub innych krajów gdzie są DROGI dla rowerów, zobaczysz jak to powinno wyglądać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2015 o 20:48

avatar Ara
4 6

"Rowerzyści bronią się zatem tym, że piesi chodzą po ścieżkach rowerowych" - i jest to obrona dokładnie takiego samego kalibru jak "widziałeś że ukradłem baton ze sklepu i nazwałeś mnie złodziejem, więc ja się bronię i mówię że też jesteś złodziej bo ukradłeś chipsy". Innymi słowy żadna obrona.

Odpowiedz
avatar MeM3
1 1

Jeśli dzwoniłeś na 112 a nie na 997 (policję) to wszystkie połączenia są nagrywane i przechowywane. Jednak po kilku miesiącach raczej to wykasowali i nie ma już podstaw do składania skargi.

Odpowiedz
Udostępnij