Dosyć często robię zakupy w pewnym markecie osiedlowym i płacę za nie kartą. Zazwyczaj wybieram płatność zbliżeniową, i prawie wszystkie ekspedientki nie mają problemu z tym,że sama przykładam kartę do specjalnego czytnika. Prawie wszystkie, oprócz jednej starszej ekspedientki, która chyba wykonuje swoją pracę za karę - bez żadnego dzień dobry, dziękuję itp.
Owa pani jest tak uparta,oraz idzie w zaparte, iż nie działa płatność zbliżeniowa na kasie przy alkoholach(ciekawe,że innym pracownikom działa kiedy tam pracują).
Postanowiłam nie dać majdrować przy moich 'pieniądzach' obcej babie i przy wczorajszym płaceniu za zakupy postawiłam się.
Uparte babsko akurat siedziało przy kasie numer 2. Nadeszła moja kolej,Pani Uparta kasuje moje artykuły i wtem nadchodzi moment zapłaty. Mówię więc trzymając kartę w ręku :
BC - Proszę zbliżeniowo.
PU wyciąga rękę po moją kartę. Odezwałam się więc znowu.
BC - Czy pani naprawdę nie rozumie co to znaczy zbliżeniowo? Musi być pani taka problematyczna za każdym razem?
PU posłała mi nienawistne spojrzenie i podsunęła czytnik.
Kiedy płatność 'przeszła' cisnęła mi paragon i potwierdzenie płatności nadal pogardliwie milcząc. Po co takie stare baby zajmują innym miejsce pracy? Jak się komuś nie chce pracować i chce się utrudniać życie innym to lepiej to robić w domowym zaciszu.
Amen.
sklepy
No niesamowita historia, ekspedientka dotyka mojej karty. Jak nie było płatności zbliżeniowych to jakoś też dotykały i nikt z tego powodu zażaleń na piekielnych nie pisał.
OdpowiedzSzkoda, że nie była sprytniejsza, bo mogła całkiem zgodnie z prawem, żądać od ciebie i karty i dowodu osobistego, aby sprawdzić czy nie posługujesz się skradzioną. Ja wiem, że to wypacza ideę szybkich płatności zbliżeniowych, ale takie mamy prawo.
Odpowiedz