Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielny Urząd (huehue) PRACY Skończyłam jakiś czas temu półroczny staż (wstępnie babeczka…

Piekielny Urząd (huehue) PRACY

Skończyłam jakiś czas temu półroczny staż (wstępnie babeczka z urzędu mówiła mi, że mam gwarancję zatrudnienia). Rzecz jasna tak się nie stało, ale ponieważ ukończyłam specjalność taką jak rachunkowość, i w związku z praktykami i wyżej wymienionym stażem jakieś mikrodoświadczenie mam, liczyłam na normalną ofertę pracy.
Co dziś pani zaoferowała mi po miesiącach czekania? Stanowisko księgowej na 3/4 etatu, umowa na 3 miesiące, brak gwarancji zatrudnienia. Mimo wszystko udałam się tam ze skierowaniem, pani kierowniczka wyśmiała mnie- bo same studia i staż niezwiązany z księgowością (co już wspominałam babce z PUP, ona jednak upierała się, że mam szanse) więc wróciłam po kolejną ofertę marzeń.
Dostałam następne skierowanie, na staż. Znowu niezwiązany z moim kierunkiem, z wymogiem angielskiego w stopniu wysokim (firma współpracuje z krajami UE), coś czuję że i tu otrzymam czarną polewkę. Dlaczego? Bo poziom mojego angielskiego to tylko poziom średni, wyniesiony ze studiów. Co prawda, przymierzam się do kursu z angielskiego, ale na dzień dzisiejszy nie dogadam się z urzędnikiem z Wlk. Brytanii, na temat ubezpieczenia/socjalu/ czegokolwiek. Innych ofert z PUP brak.

pup

by ~SadisticBlondGirl
Dodaj nowy komentarz
avatar cher
14 18

No, ale 2 staże z UP to już coś, nie znam nikogo, komu udałoby się wyciągnąć cokolwiek z tej instytucji :P A tak serio - zamiast czekać, aż UP da Ci pracę, szukaj na własną rękę, po rachunkowości jakieś choćby korpo by Cie nie zechciało? Bo czekanie na łaskę z UP to takie trochę kijowe podejście, powiem szczerze.

Odpowiedz
avatar czytanka
-2 2

@cher: Według mojego UP nie można dostać drugiego stażu, jest tylko jedna taka szansa w życiu :) Jakby człowiek miał być zależny tylko od UP, to przymierałby głodem i uważał, że tynk ze ścian jest smaczny, serio. Jedno spotkanie z urzędnikiem w ciągu 2-3 miesięcy i jedna oferta, która nijak nie pasuje do CV. Szukaj sama, tak będzie szybciej.

Odpowiedz
avatar grruby80
-3 9

Jeśli nie będziesz w stanie dogadać się z urzędnikiem po angielsku, to Twój poziom angielskiego jest dużo niższy. Może po prostu się boisz?

Odpowiedz
avatar ihoujin
7 11

@grruby80: angielski "normalny", codzienny, a angielski specjalistyczny to różnica. Dogadać z kimś się na pewno dogada, ale z urzędnikiem, używającym specyficznego słownictwa (księgowość) już może nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

@ihoujin: Urzędnicy w Anglii nie używają specjalistycznego słownictwa, Anglicy mówią językiem możliwie najprostszym i naprawdę bardzo łatwo można się tu dogadać.

Odpowiedz
avatar fondenate
6 6

@Enyulek: @grruby80: jaki jest sens dywagować nad tym, jaki poziom angielskiego ma autorka jeśli tak czy owak jest niższy od wymaganego?

Odpowiedz
avatar zyxxx
15 15

Liczenie na to, że PUP załatwi Ci dobrą pracę jest tak samo naiwne, jak wiara że przeżyjesz na przyszłej emeryturze z ZUSu.

Odpowiedz
avatar Ara
12 20

Czyli tak - nie znasz języka obcego, nie masz żadnego prócz półrocznego stażu doświadczenia zawodowego (to co Ty robiłaś na studiach?) i czekasz z założonymi rękami aż PUP znajdzie Ci pracę. Rzeczywiście wspaniała postawa zdeterminowanej, nastawionej na rozwój kariery młodej kobiety.

Odpowiedz
avatar kuleczka
12 14

a to samemu nie łaska złożyć jakieś cv albo poszukać ? widziałam dziesiątki ogłoszeń do księgowości, nawet niedawno w naszej firmie potrzebowali....

Odpowiedz
avatar Tomkoo
6 8

Usłyszałem swego czasu opinię, że dobre oferty pracy nie trafiają nawet do UP. Myślałem, że to trochę naciągane stwierdzenie ale okazało się szczerą prawdą. Po prawie roku poszukiwań, UP nie potrafił mi znaleźć kompletnie nic. Szukaj na własną rękę, albo po znajomości. Z urzędem nic nie zyskasz.

Odpowiedz
avatar zyxxx
10 10

@Tomkoo: Oczywiście, że nie trafiają. Ofertę do UP daje się głównie w 2 przypadkach: kiedy potrzebujesz praktykanta i chcesz, żeby to urząd za niego zapłacił, albo kiedy firma szuka pracownika od kilku miesięcy i nie może znaleźć - i jest im w zasadzie wszystko jedno kto to będzie, byle pracował. Większość pracowników przysyłanych na rozmowy kwalifikacyjne przez UP też do niczego się nie nadaje, więc jeśli firma ma dobre warunki do zaoferowania, woli szukać na własną rękę niż męczyć się z dziesiątkami osób, które przychodzą tylko po podpis że się nie nadają i marnują czas.

Odpowiedz
avatar done
10 14

Podsumowując: niczego nie umiem, pracę ma mi znaleźć urząd i wciąż nie mam pracy.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
1 9

Ostatnio na innym portalu czytałam jak to fatalnie na rynku pracy w Polsce, bo np. na sekretarkę chcą dziewczynę z dwoma językami i prawem jazdy. No jak to tak? Takie wymagania? Skandal i w doopach się poprzewracało! A to nie wystarczy kawy zaparzyć i coś tam pokserować? Do kogo macie pretensje? Bo takie osoby, jak Ty, Autorko, mogą pluć w brodę tylko sobie. Ja rozumiem, ze języki na studiach to o kant pupy rozbić, a kursy drogie, ale samemu trzeba tyłek posadzić i się uczyć, jak się chce później zwojowac rynek pracy.

Odpowiedz
avatar Pieklik
5 5

@Grejfrutowa: Na sekretarkę takie wymogi jak podałaś to rzeczywiście przesada. Chyba, że płacą odpowiednio do wymagań a nie 1500 netto.

Odpowiedz
avatar risingsun
11 15

Szczerze? Negatywnie odbieram twój post. Studiowałaś szalenie popularny kierunek studiów, po którym absolwentów jest masa. Każdy wie, że bez języków, bez praktyk, stażów, i pełnego praktycznego zaangażowania na studiach, jest ciężko. A PUP to ostatnie miejsce które może Ci pomóc. Chyba, że zrobi ci kurs na kasę albo na wózki widłowe... Jak ktoś napisał, dobre oferty do PUP nie trafiają. Wiem po sobie. Zdecydowałam się na studia zaoczne, najpierw zapieprzałam za psie pieniądze z firmie jako asystent biurowy, sama, za swoje pieniądze robiłam sobie kursy na Accessa, Exela w stopniu głęboko zaawansowanym. Nie pytaj o pieniądze... potem bankowa infolinia, teraz jestem referentem ds. kredytów (1/2 etatu), korzystam z oferowanych przez bank szkoleń,bo wyglądają świetnie w CV. W wakacje, mimo stałej pracy robiłam praktyki w departamencie, pół miesiąca w jednej pracy, pół w drugiej na praktykach... A jestem dopiero na drugim roku studiów bankowości, a mam naprawdę atrakcyjne CV. Podczas gdy moje "dzienne koleżanki" tylko narzekają, bo po 5 latach studiów spotkała je rzeczywistość i obsługa kasowa.. a wiadomo, jak chce się w tej branży więcej znaczyć i mieć już konkretne stanowiska, nie polegające tylko na wciskaniu, to m.in 2-3 lata doświadczenia w pracy z klientem bezpośrednim... ja to po samym licencjacie będę mieć. Nikt Ci życia, kariery nie ustawi, a PUP w szczególności.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2015 o 11:10

avatar Pieklik
-1 5

Jak sobie porozmawiasz z młodymi ludźmi z Niemiec to się dowiesz, że tam instytucje działają jak trzeba. I za pieniądze ze stażu da się przeżyć i młody człowiek jest normalnie traktowany. Ale tu jest Polska. Tu jest wieczny survival. Na instytucje nie licz. Weź się za naukę języka angielskiego i drugiego: włoskiego, hiszpańskiego. Bo znajomość jednego języka obcego to jest już od dawna za mało. Poszukaj ofert na portalach z ofertami pracy (nie podam linków, żeby reklamy nie robić ale znajdziesz je bez trudno) i rzetelnie oceń swoje przygotowanie w zestawieniu z opisanymi tam wymaganiami. Nie znam nikogo komu PUP załatwiłby pracę. Jest to już taką tajemnicą poliszynela, że wstyd żalić się na PUP na Piekielnych. ;)

Odpowiedz
avatar Ara
8 10

@Pieklik: Wedlug mnie wiekszy wstyd jest sie zalic, ze sie nie ma pracy przy jednoczesnym nie robieniu nic, by taka prace dostac. Nie oszukujmy sie, survival, survivalem, ale polroczny staz przez caly okres studiow to raczej nie jest dowod na aktywne myslenie o karierze zawodowej.

Odpowiedz
avatar Pieklik
0 0

@Ara: Nie oceniam poszukiwania pracy przez autorkę bo nie wiem czy nie pisze o tym bo nie szuka czy nie pisze ale szuka, tylko nie jest to temat jej historii. To już jest domysł. Niezależnie od domysłów miejmy nadzieję, że autorka po starciu z rzeczywitością wyciągnie z niego wnioski, otrząśnie się i zaczenie planować aktywnie swoje życie bo to ostatni dzwonek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2015 o 13:45

avatar Ara
2 2

@Pieklik: Zgadzam sie. Jednak co do domyslow, to sam sposob, w jaki autorka pisze duzo tez mowi o jej podejsciu do zagadnienia. A jest ono niezbyt ciekawe i bardzo roszczeniowe. Takie odnosze wrazenie.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
4 4

@Pieklik: Tak, tylko, że w tych Niemczech (wiem, bo od lat mieszkam, tu studiowałam) nie każdy studiuje. Zdecydowana więszkość uczy się zawodu (fakt, uczysz się przez 3 lata w szkole oraz jednocześnie w odpowiednim zakładzie pracy i otrzymujesz za to wynagrodzenie, za które możesz normalnie przeżyć), studenci dorabiają gdzie się da, staże są płatne. Ale nie znajdziesz praktycznie jednostki, która się nie stara i nie szuka. Do urzędu pracy idą albo osoby, które zwolniono po latach i nie wiedzą, co dalej, albo świeżo upieczeni absolwenci szkół (nie wyższych), którzy są zbyt leniwi, żeby znaleźć coś na własną rękę. Natomiast w Polsce nadal utrzymuje się mit, że każdy powinien studiować (co, nieważne), a po skończeniu tych studiów jest Bóg wie kim i powinno mu się podać dobrą pracę na tacy. Przecież skończył studia. Nie ma doświadczenia, nie ma nic, ale ma papier.

Odpowiedz
avatar Pieklik
1 1

@vonflauschig: To chyba są wiadome sprawy ale odbiegają od tematu. Chodzi o to, że w innych krajach (przykładowo Niemcy, Dania) są instytucje, które są efektywne. W Polsce mamy instytucje, które efektywne nie są i dlatego nie ma co na nie liczyć. Ciekawe byłoby porównanie wydatków na oba systemy w Polsce i Niemczech bo coś mi mówi, że byłoby to jak porównanie kosztów kilometra autostrady, gdzie w Szwajcarii i Niemczech buduje się taniej niż w Polsce a u nas zdecydowanie rzadziej prowadzi się drogi tunelami przez góry. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Różnica jest prosta - pieniądze. W bogatych krajach łatwiej jest znaleźć pracę, bo i ludziom łatwiej się żyje i mają więcej samozaparcia. Gdyby PUP był lepiej dofinansowany, mógłby sobie pozwolić na odsiew kandydatów przez szkolenia i oferty pracy, gdy już by to się udało, zawodowi bezrobotni szukali by innych miejsc do przyssania się. Dzięki zmianie jakości kandydatów zmieniłby się i profil ofert. Jak widać, jesteśmy po prostu narodem starym, ale na dorobku, po perturbacjach i zwyczajnie okradzionym w trakcie zawieruch dziejowych. Wszystko idzie do przodu, ale swoje musi to potrwać.

Odpowiedz
avatar Ara
3 3

@Pieklik: Tyko zwróć uwagę, że różnica jest znacznie głębsza. W Polsce nie tylko instytucje są nieefektywne. Nieefektywni są też ludzie. Bo naprawdę choćbyś dwoił się i troił, to nie pomożesz znaleźć pracy komuś, kto mówi "nic nie umiem, nic nie robiłem, nie chce mi się szukać, znajdź mi coś". A w Polsce jest to bardzo częste podejście. Popatrz na autorkę tej historii - to oferta pracy jest piekielna, bo trzeba znać angielski. Bo przecież nie autorka, która najpopularniejszego na ziemi języka nie opanowała przez dobrych kilka lat. Albo jej staż pracy - ile trwają studia? 4 lata? 5? O czym autorka myślała, skoro przepracowała tylko pół roku na stażu? Ale oczywiscie też nie widzi w tym swojego zaniedbania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2015 o 10:19

avatar grupaorkow
6 6

Podsumujmy: skończyłaś super popularny kierunek studiów, w branży, w której język angielski i duża aktywność w trakcie trwania studiów są niezbędne - języka nie znasz, na studiach zaliczyłaś tylko obowiązkowe praktyki. Po 5 latach robienia niczego poszłaś do PUPu i od miesiąca czekasz aż ktoś znajdzie za ciebie twoją pracę... No litości, nie widzisz swojej winy w całej sytuacji?

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
0 0

Masakra. Ja po liceum poszłam na staż, jednocześnie studiując. Po stażu od razu wiedziałam że nie ma co liczyć na PUP. Sama znalazłam pracę, na słuchawce. Po roku znalazłam coś innego... a teraz dopiero kończę studia i zarabiam powyżej 2000. Moje wykształcenie ma się nijak do doświadczenia zawodowego. A takie osoby jak autorka potem mówią mi, że miałam szczęście. Szczęście? Trzeba się zabrać ostro do roboty i nie ma że boli, bo potem są pretensje, że PUP nie załatwił...

Odpowiedz
Udostępnij