Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na początek małe wyjaśnienia. Mieszkam na wsi. Nie jest to już taka…

Na początek małe wyjaśnienia.
Mieszkam na wsi. Nie jest to już taka typowa wioska, bardziej przekształciła się w miejsce wypoczynkowe dla ludzi, którzy przeprowadzili się tu z większych miast. Istotne jest to, że wioska jest na tyle mała, że nie ma w niej żadnego lekarza, ani tym bardziej przychodni. Przybytek taki jest w miejscowości oddalonej ode mnie o 13km, otwarty jest codziennie od 8:00 rano.
Z racji tego, że następna przychodnia znajduje się w mieście wojewódzkim 35km od mojego domu, po przeprowadzce na wioskę, deklarację do lekarza rodzinnego złożyłam w miejscowości oddalonej o 13km.

Tak się złożyło, że na dzisiaj potrzebowałam dostać się do rodzinnego. Wiedziałam o tym wcześniej, w pracy grafik ułożony tak, że po południu mogę iść.
Dzwonię wczoraj rano (środa) żeby się zapisać na dzisiaj (czwartek) popołudniu. Odbiera pani i mówi, że nie prowadzą zapisów na dzień następny, tylko dzwoni się "dzisiaj i na dzisiaj zapisuje" i żeby dzwonić jutro rano.
Trochę zdziwiły mnie zasady ale ok. Nie wnikam, może tak jest. Na razie zero piekielności.

Dzisiaj. Godzina 8:05 siedzę w pracy i dzwonię do przychodni. I tak przez 15 min sobie dzwonię i nikt nie odbiera. W końcu godzina 8:20 jest! Odbiera pani (P).

(J) Dzień dobry, chciałabym się zapisać na dzisiaj na popołudnie do dr X.
(P) Nie ma już zapisów.
(J) Ale jak to nie ma. Otworzyli Państwo 20 min temu przychodnię i nie mogę się zapisać do lekarza, który przyjmuje po południu, a nie rano.
(P) No nie ma zapisów. Skończyły się. Już jest komplet. *bum słuchawką*

Pani zakończyła rozmowę i tyle. I chyba tylko ja czegoś nie rozumiem. Skoro składam deklarację do konkretnego lekarza, a i tak nie mogę się do niego dostać, to jaki to ma sens? Zapisać wcześniej się nie da, w danym dniu też nie. No to jak? Mam mieć lekarza "rodzinnego" w mieście oddalonym 35km? Dzisiaj potrzebowałam tylko konsultacji/skierowania, a jakbym była chora to co? Mam prowadzić samochód z gorączką albo półprzytomne dziecko ciągnąc tyle km, bo Pani doktor nie ma miejsc, 15 min po otwarciu przychodni, mimo, że przyjmować zaczyna o 14:00?

Znajoma, która mieszka na przeciwko przychodni, powiedziała mi właśnie, że codziennie kolejka przed zamkniętą bramą zbiera się już chwilę po 7 rano i są zaklepywane miejsca do poszczególnych lekarzy.

To może jednak zmienić zasady gry?

NFZ mała miejscowość

by Sumiru
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar demonix
6 14

O siódmej? He he... Ja z teściem miałem tak - Rejestracja czynna od 7:00, budynek otwarty od 6:00, w kolejce na ulicy trzeba być od 3:00 (co najmniej).

Odpowiedz
avatar TotalAnLDewastator
-1 7

@demonix: u mnie podobnie tylko od 5 się moherki zbierają.

Odpowiedz
avatar demonix
7 11

@TotalAnLDewastator: Pierwszy w kolejce stał od 3-ciej (dojechał na rowerze - do ortopedy!) - myślę, że wyjechał o 2-giej :)

Odpowiedz
avatar Draco
6 10

@demonix: Standard. Widać tak bardzo tej wizyty potrzebował. A chociaż potem do gabinetu dotarł? Czy po skończeniu rozmów i ploteczek w poczekalni pojechał do domu? ;)

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@demonix: W mojej przychodni też tak było, to wprowadzili możliwość zapisywania się dzień przed. Kolejki przeniosły się więc na dzień przed. To wprowadzono możliwość zapisywania się na pojutrze. Kolejki skwapliwie stosownie się wydłużyły. To wyścig zbrojeń, z emerytem nie wygrasz ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
12 16

- Puk puk. - Kto tam? - Rzeczywistość!!!! Ale mi odkrycie, powszechnie występującej piekielności. Nie ma się potem co dziwić, że ludzie nie chcą płacić składki zdrowotnej na NFZ skoro realnie nic z tego nie mają...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2015 o 13:59

avatar jonaszewski
4 4

@PiekielnyDiablik: Ależ mają. Przeniosłem się do prywatnej przychodni, która ma kontrakt z NFZ. Mogę się umówić nawet na za trzy tygodnie, telefonicznie, bez żadnych wstrętów. Można? Można.

Odpowiedz
avatar Draco
21 27

Za taki stan rzeczy podziękuj walniętym starszym osobom. To jest jakaś choroba psychiczna chyba, albo dalece posunięta głupota. Widziałem to kilka razy na własne oczy. Są starsze osoby które traktują przychodnie (te specjalistyczne też) jako miejsca do plotek i spędzenia czasu w towarzystwie innych osób. Im nie chodzi o samą wizytę u lekarza, a o przebywanie w kolejce. Nie jest ważne czy ta kolejka jest do recepcji by się zapisać, czy już do lekarza. Takie osoby sobie tam w najlepsze plotkują, narzekają na zdrowie/pogodę/polityków/rodziny z pozostałymi chorymi. Jeżeli już wejdą do gabinetu lekarza, to coś jak zwykle mu nazmyślają, że są bardzo chorzy, lekarz zbada nic nie wykryje i odeśle do domu. Widziałem kilkakrotnie sytuację w której kilkoro starszych osób stało w kolejce do rejestracji od 3 w nocy do 7 rano, zapisali się do lekarza... i sobie poszli nie pojawiając się już tego dnia :/ Przy obecnym systemie nie ma sposobu, żeby ich jakoś zablokować. Mogą to idą. Skala zjawiska jest olbrzymia to wychodzi nam właśnie brak miejsc do lekarza w 20 minut po otwarciu zapisów. Jedyną metodą byłyby opłaty za wizytę u lekarza. Może wtedy walnięci staruszkowie woleliby pójść do kawiarni, albo do jakiegoś klubu seniora.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 11

@Draco: ja też nie wiem, ale mam wrażenie że to jakaś sadystyczna chęć dokopania tym zdrowszym, za własne bolączki. Przecież lekarz między 7:00 a 8:00 rano mógłby przerobić kilkudziesięciu pacjentów "tak zwanych pracujących" - skierowanie, Następny! - recepta, Następny! - zwolnienie, Następny! ... a potem niech sobie, te babcie w klubie chorego seniora siedzą nawet do 17:00 a od 17:00 do 18:00 kolejna runda "tych po pracy"

Odpowiedz
avatar Draco
4 8

@PiekielnyDiablik: Mógłby, ale tego nie zrobi, bo musi siedzieć na tyłku w gabinecie i czekać, czy zapisany walnięty emeryt dziś przyjdzie, czy znów mu się odechciało. Bo lekarze już ich dobrze pamiętają. Podobnie zresztą wygląda sytuacja z zapisami telefonicznymi z wyprzedzeniem. Ludzie dzwonią i zapisują się do kilkunastu przychodni, szukając najdogodniejszego terminu. Tylko gdy już go znajdą to oczywiście olewają odwołanie zapisów w pozostałych miejscach. A potem sytuacja wygląda tak, że formalnie miejsc w kolejce nie ma. Lekarz siedzi w gabinecie, a z zapisanych np. 20 pacjentów zjawia się 7. To dlatego warto czasem przejść się do przychodni i zapytać lekarza czy nas przyjmie. Bo często siedzi sobie w internecie i np. czyta Piekielnych ;)

Odpowiedz
avatar Sumiru
3 7

@Draco: I ja właśnie przyjechałam teraz do przychodni, bo z pracy wyszłam. Chciałam się zapytać czy lekarz mnie przyjmie. Trochę nierealne, bo kolejkowicze taki raban zrobili jakby co najmniej wyciągnęła karabin i do nich mierzyła... I w sumie lekarz przyjmuje do 18tej, więc pewnie muszę do ostatniego pacjenta czekać i może wtedy się uda...

Odpowiedz
avatar notaras
10 10

@Sumiru: Jeżeli jest tak jak Ty mówisz, to przychodnia niczemu nie jest winna. Winny jest stosunek ok 2000 obywateli na jednego lekarza POZ.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
8 12

@Draco: Masz rację. W miejscowości, w której mieszkali moi rodzice kilku lekarzy odeszło z rejonowej przychodni i założyło własną świadczącą usługi na NFZ. Pociągnęli za sobą pacjentów. Co się kobiety w rejestracji namęczyły, żeby różnym babuszkom przetłumaczyć, że jak ma wizytę wyznaczoną na 11:30 to ma przyjść o 11:30, a nie na 8:00, od której lekarz zaczyna przyjmować. Hitem była babcia, która była wręcz zniesmaczona, że EKG zrobią jej w ten sam dzień, co wizyta. I czasem wydaje mi się, że system niewielkich opłat za wizyty może faktycznie zlikwidowałby najsłynniejszy klub seniora w Polsce - przychodnię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2015 o 16:30

avatar butterice
2 4

@katem: TEŻ BĘDZIECIE STARYMI WALNIĘTYM OSOBAMI, chyba, że nie dożyjecie. :-) Ciekawe skąd wiedzą, że starsi ludzie przychodzą sobie tylko na pogawędki oraz przychodzą bardzo często skoro sami tak niby rzadko korzystają z lekarza? To nie ludzie są piekielni ale system i organizacja pracy. Nigdy nie umawiam się wcześniej, przychodzę chwilę przed zaczęciem rejestracji, jestem na początku kolejki, w kolejce cały przekrój wiekowy. Da się? Da się. Godzina czekania maks. Można pogadać, poczytać, pomyśleć. ;) A mieszkam na osiedlu gdzie przeważa ilość starszych osób. Ale przychodnia widocznie dobrze zorganizowana...

Odpowiedz
avatar lady0morphine
0 4

@Draco: I dlatego najlepszym wyjściem z sytuacji jest podejście pod gabinet i zapytanie lekarza osobiście, czy da radę nas jeszcze przyjąć. Wtedy okazuje się, że jak najbardziej, bo z dwudziestu zapisanych na ten dzień pacjentów na wizycie pokazało się AŻ trzech, a lekarz musi siedzieć i gapić się w sufit bezczynnie.

Odpowiedz
avatar Draco
0 4

@katem: Chyba nie będę takim świrem. Jakoś mnie nie kręci spędzanie czasu w kolejce do lekarza ze względów towarzyskich. Wolę się spotkać ze znajomymi w normalnych miejscach.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
4 4

@butterice: Skąd wiedzą? Od lekarzy. @Draco ma rację, to samo usłyszałem kiedyś od mojej lekarki. Jakieś 40% emerytów jest chorych, reszta chce pogadać. Umawianie się na godzinę 16.00, a potem próby wepchnięcia się przed każdego na zasadzie "panie, ja od siódmej czekam!!" to też może nie norma, ale często spotykane zachowanie. Taka mentalność kolejkowa rodem z PRL - nie stoisz czujnie, to dla ciebie zabraknie.

Odpowiedz
avatar mumia
2 4

W przychodni pod moim blokiem jest tak samo (a mieszkam w Warszawie). Ludzie ustawiają się koło 6 i czekają na otwarcie, zapisy tego samego dnia. Dlatego zmieniłam lekarza POZ - zapisałam się do prywatnej przychodni, mającej umowę z NFZ. Wizyty zaklepuję przez internet albo telefonicznie, czekam max kilka dni ;)

Odpowiedz
avatar Sumiru
-2 4

@mumia: No i tu jest właśnie problem, bo przychodnia, którą opisałam jest prywatna z umową zawartą z NFZ. I niby człowiek liczy na coś lepszego, a jest jeszcze gorzej....

Odpowiedz
avatar LenaMalena
0 4

U mnie jest podobna sytuacja, z tym, że niby nie można się zapisywać na następny dzień, ale dużo zależy od humoru pań rejestratorek i tego, kto chce się zapisać :) Swego czasu rejestracja nie miała żadnej szybki ani nic, więc wszystko łatwo było widać i jak chciałam się zapisać to widziałam do góry nogami ogromny zeszyt szanownych pań, a tam były już zapisane osoby nawet na kilka dni do przodu.

Odpowiedz
avatar yannika
-1 5

Proponuję zgłosić do lokalnego NFZ z pytaniem co oni na takie zasady... Jak zrobią kontrolę to się odechce rumakowania.

Odpowiedz
avatar yannika
1 1

@Massai: Ja wiem jak to działa, i dlatego zawsze mówię, że trzeba wprowadzić - jak Czechy jakiś czas temu - symboliczną ale zawsze opłatę za wizytę. 2, 4, 5zł... Od razu zredukują się babcie kolejkowe co je "nyndzi w wątrobie" bo się nudzą to może do lekarza pójdą.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

maja sile stac w kolejce, to moze nie sa az tak chorzy?

Odpowiedz
avatar stypa1110
0 0

Dlatego ja się cieszę, że chodzę do pediatry (a mam ponad 20 wiosen na karku). Gdybym przepisał się u siebie do przychodni dla dorosłych to bym musiał od 6 rano stać w kolejce by się zapisać. A tak to sobie idę tak 7:30 (od 7 otwarta przychodnia od 8 przyjmuje lekarz) i zapisuję się na 8 rano albo na popołudniu bez problemu

Odpowiedz
avatar unana
0 0

Tak jest nie tylko w małych miejscowościach. Ja mieszkam w Krakowie. Rejestrację mamy czynną od 7 rano. W rejestracji siedzi tylko jedna kobieta, która równocześnie odbiera telefony i obsługuje okienko. Żeby zarejestrować córkę do pediatry muszę zwykle wykręcić numer jakieś 300-400 razy (telefon automatycznie podaje liczbę połączeń dla danego numeru) dosłownie raz za razem przez 40 minut. Jeżeli chce się to załatwić szybciej to trzeba być pod przychodnią od 6 rano, a czasami i zaraz po 5 rano (zwykle w poniedziałki).

Odpowiedz
avatar ejcia
1 1

Opowiem o sytuacji "od kuchni". Niestety, ale podziękujcie starszym paniom, które stoją w kolejce na godzinę przed otwarciem przychodni. Zapewne dłużej też, ale tu już nie mam danych. O godz 7:30 jest nieraz 40 osób w kolejce. Do tego telefony - które odbierane są rzadko, bo rejestratorka jest jedna i odebrać może tylko między jednym a drugim pacjentem, nie zostawi przecież kogoś w połowie załatwiania i nie odbierze. Przy czym ten telefon albo w tej właśnie sekundzie nie dzwoni, albo pacjent domaga się krzykiem i awanturą NATYCHMIASTOWEJ uwagi i zajęcia się nim. Nieraz dzieją się naprawdę dantejskie sceny, zaczynając pracę w przychodni, kiedy ludzie mnie jeszcze nie znali miałam niejednokrotnie problemy, żeby wejść do rejestracji (drzwi służbowe były "za" kolejką). Tylko patrzyłam, czy w zęby nie dostanę. A teraz wyobraź sobie, co by było, gdyby istniała rejestracja "dzień przed". Ci wszyscy, którzy wstali skoro świt pospaliby sobie spokojnie, za to przyszli wieczorkiem i zaklepali termin na jutro. Jutro kolejka ustawia się od rana tradycyjnie, a tu zonk, 3/4 miejsc zajętych od wczoraj.

Odpowiedz
Udostępnij