Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z dnia wczorajszego, pokazująca jasno iż stwierdzenie "Ignorantia Iuris Nocet" jest…

Historia z dnia wczorajszego, pokazująca jasno iż stwierdzenie "Ignorantia Iuris Nocet" jest w 100% trafne.

Wracam z pracy tramwajem, modelem nieco starszym. Dla dobra historii wyjaśnię, iż w takich tramwajach kasowniki są z reguły na przeciwko każdego wejścia, ich pomarańczowy kolor sprawia że trudno je przegapić. Jednej pani się zdarzyło i o tym właśnie będzie historia.

Gdy wszedłem do tramwaju pani już tam była. Siedziała sobie grzecznie rozmawiając po angielsku z kolegą. Po jakichś 5 minutach do tramwaju wsiedli kontrolerzy. Wszyscy wiedzą jak to wygląda, jeden za drugim bilety są sprawdzane, aż "kanar" podchodzi do kobiety.

[P]- Pani [K]- Kontroler

[K]- Bilety do kontroli proszę.
[P]- Tu są. (podaje bilety)
[K]- Ale one są nie skasowane.
[P]- Słucham?
[K]- Nie są skasowane bilety.
[P]- Ale jak to skasowane? O co panu chodzi?
[K]- O to, że po wejściu do pojazdu, jest pani zobowiązana do skasowania zakupionego wcześniej biletu (wskazuje palcem na kasownik znajdujący się na wysokości wzroku kobiety, jakiś metr od niej). To nie wisi tu dla ozdoby.
[P]- Ale ja nie wiedziałam, ja nie jestem stąd.
[K]- Ma pani możliwość odwołania się od decyzji w ciągu 7 dni.
[P]- No dobrze, ale przecież ja nie wiedziałam. Jak kupowałam w kiosku to nic mi nie mówiono o tym.
[K]- Jeśli jedzie się do obcego miasta dobrze jest poczytać o panujących w komunikacji miejskiej zasadach. Poproszę dokument potwierdzający tożsamość.
[P]- (podaje dowód) No dobrze, ale przecież jak ja nie wiedziałam, to skąd mandat, kierowca był zajęty strasznie i mi nie powiedział.
[K]- U kogo w takim razie kupowała pani bilet, w kiosku czy u kierowcy, proszę się zdecydować.
[P]- ...
[P]- Jak mówiłem, ma pani 7 dni na odwołanie się od decyzji, będziemy musieli teraz wysiąść aby wypisać pokwitowanie.

Na następnym przystanku "kanar" z kobietą wysiedli a mnie w głowie krążyły dwa pytania:
I. Jak upośledzona musi być spostrzegawczość kobiety, aby ta nie zauważyła "TU KASOWAĆ" na bilecie.
II. Czego się spodziewała tłumacząc się niewiedzą i zrzucając odpowiedzialność na to, że nikt jej nie wytłumaczył jak dziecku.

komunikacja_miejska

by Armageddonis
Dodaj nowy komentarz
avatar paski
1 1

Hmm. Mówiła ta pani płynnie po polsku? Bo może jak wiele lat mieszkała gdzieś za granicą to nie ogarnęła, że w naszym kraju kasuje się bilety a nie tylko pokazuje kierowcy przy wejściu, że się bilet ma. I nie spojrzała nawet na ten bilet bo uznała to za oczywistość - mam bilet to jadę. Poza tym powiedziała "kierowca był zajęty strasznie i mi nie powiedział" a nie "kupowałam u kierowcy i mi nie powiedział", więc nie rozumiem jakimi meandrami logiki podążał kanar, że z tej wypowiedzi wywnioskował coś o kupowaniu biletu u kierowcy. Bo może ona wsiadła, pokazała bilet kierowcy (tak jak się robi w niektórych miastach np w Niemczech) a on ją olał bo nie wiedział, czego ona chce i stąd uwaga, że był zajęty i nic jej nie powiedział. Z Twojego opisu wynika, że zachowywała się po prostu jakby była kompletnie nieświadoma swojego błędu, w innym wypadku to mogła być po prostu ściema,granie głupiej i wykorzystywanie niewiedzy w nadziei na uniknięcie mandatu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 23:33

avatar Armageddonis
0 0

@paski: Mówiła tak płynnie jak ja i zapewne ty. Rodowita polka. Dowód osobisty raczej nie był z Mozambiku.

Odpowiedz
avatar SirCastic
1 1

...na SKMce kiedyś (long, long time ago) były przed peronami automaty drukujące/stemplujące/dziurkujące kartoniki/bilety (brzrzrzrzrrrąąą!). Po wprowadzeniu kasowników na peronach, latem całymi rodzinami turystów wygarniali za "nieskasowane". Sam jak jechałem przedostatni raz autobusem, to były jeszcze małe kasowniki/dziurkacze z językiem, jak jechałem ostatni raz to już były żółte komputerki zatwierdzające jakieś karty, sms'y, zwykłe bilety, metropolitalne bilety... Pantha Rei

Odpowiedz
avatar domi25
-1 3

A jak trzeba być upośledzonym, żeby nie wiedzieć że za granicą się biletów nie kasuje. Skoro pani mówiła po angielsku to najwyraźniej albo od dawna nie mieszka w Polsce albo w ogóle. To kanar był piekielny bo bilety mieli, wiec mógł sobie darować ten mandat i skończyć na pouczeniu. No ale... statystyki muszą się zgadzać....

Odpowiedz
Udostępnij