Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielności z poszukiwań mieszkania ciąg dalszy (http://piekielni.pl/67792). Poprzednią historię wstawiłem 3 tygodnie…

Piekielności z poszukiwań mieszkania ciąg dalszy (http://piekielni.pl/67792).

Poprzednią historię wstawiłem 3 tygodnie temu i od tego czasu jeszcze nic nie wynająłem, ale za to znalazłem się w kilku sytuacjach, które może nie były piekielne, ale podnosiły mi ciśnienie (np. mieszkanie "DLA STUDENTÓW", które ostatecznie zostało wynajęte człowiekowi niestudiującemu i niezależnemu finansowo. Ja rozumiem, to właściciela prawo wybrać sobie lokatora/ów według własnego widzimisię, ale jeśli od początku preferował osoby pracujące, to dlaczego robił mi nadzieję? A na tę ofertę zmarnowałem tydzień, bo casting był wieloetapowy.), aż do wczoraj. Można powiedzieć, że podsunięto mi do podpisania cyrograf, oczywiście własną krwią.

Mieszkanie upatrzone, lokalizacja świetna, cena może przyduża, ale postanowiłem się targować, nic tylko dzwonić.
Niepokojąco zaczęło się robić już na etapie umawiania się na oglądanie.
Pierwszy telefon - poniedziałkowe późne popołudnie. Dowiedziałem się, by dzwonić rano, jak pani będzie w agencji. Ok, tak zrobię.
Dzwonię wczoraj o 10, pani tylko skonsultuje się z szefem i za najpóźniej godzinę oddzwoni. Przy okazji zapewniła, że oferta jest aktualna. Dobrze, poczekam, choć zacząłem się zastanawiać, co to za problem umówić mnie na dowolną godzinę. Żadna inna agencja tych problemów nie miała.
Po trzech godzinach znowu dzwonię. Pani skonsultuje się z szefem i za dosłownie 15 min. oddzwoni. Ciśnienie mi skoczyło, no ale ok, dajmy szansę. I faktycznie, po 30 minutach oddzwania do mnie sam szef i mówi, że dzisiaj jeszcze można oglądać popołudniu, ale on za godzinę oddzwoni (argh!) i poda mi konkretną godzinę.
Po dwóch godzinach sam znowu zadzwoniłem (jeśli zastanawiacie się, skąd mój desperacki upór - po prostu terminy mnie gonią i mieszkania potrzebuję na wczoraj a nawet przedwczoraj, dlatego w to brnąłem). Szef powiedział mi, że może mnie umówić między taką a taką godziną, ale za chwilę oddzwoni i poda konkretną godzinę. Po tej rozmowie zostały mi resztki cierpliwości, ale na szczęście tym razem faktycznie oddzwonił i podał konkretną godzinę i miejsce spotkania.

Poszedłem.
Do spotkania na szczęście doszło, mieszkanie zobaczyłem, spodobało mi się, nawet podjąłem się targów i zbiłem cenę do kwoty na której mi zależało i to bez problemów, więc decyzja: biorę.
W tym momencie szef agencji (bo to on pokazywał mieszkanie) zdetonował bombę - umowa z właścicielem miała być "na gębę". Tłumaczenie: bo właściciel jest starej daty (oj bardzo starej) i obawia się, że jeśli podpisze umowę i ja nie będę płacił, to nie będzie mnie mógł z mieszkania usunąć. Gwarancją, że to nie jest żaden szwindel miało być okazanie stosownych dokumentów podczas finalizowania umowy z agencją (dla nieobytych w temacie: normalne agencje w chwili znalezienia lokatora, pobierają od niego prowizję i z tego tytułu podpisuje się umowę o pośrednictwie najmu) Nawet komuś nieprędko myślącemu jak ja w ciągu minuty przez głowę przeleciało milion nieszczęśliwych zakończeń, jakie taki układ mógłby zrodzić (począwszy od niewydania kluczy, wywalenie pod byle pretekstem, skończywszy na nieoddaniu kaucji). Ponadto dowiedziałem się, że właściciel swojego czasu był człowiekiem bardzo znanym i lubianym i choć nie poznałem jego danych osobowych to były mi one zasugerowane, tak że w mig się domyśliłem, o kogo chodzi.
Cóż, odmówiłem.

Na koniec, tak dla porządku: być może właściciel byłby przyzwoitym człowiekiem i nie robiłby mi żadnych problemów, więc mogłem dobrowolnie zrezygnować ze świetnego miejsca, choć nielegalnego. Sęk w tym, że to był jeden jedyny plus pośród morza minusów.

Szukam dalej.

Szukając mieszkania

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar pawel78
-4 4

@mlodzik: szybciej znalazlbym mieszkanie do wynajecia.

Odpowiedz
avatar grruby80
0 0

Trzeba się było spotkać z właścicielem i dogadać co do umowy. Było by w niej to na co się obydwoje zgadzacie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@grruby80: Może, ale najpierw musiałbym udać przed szefem agencji, że się na wszystko zgadzam, zorganizować kasę i modlić się, żeby mnie się właściciela udało przekonać. A szanse na powodzenie raczej niewielkie skoro i szefowi się nie udało.

Odpowiedz
avatar asmok
1 3

Ale po co w ogóle szukasz przez agencję? To znacznie utrudnia sprawę. Kiedyś przeprowadzałem się dość często więc i szukałem często. Po kilku nauczkach na słowo "agencja" od razu się rozłączałem bo szkoda czasu. Normalny wynajem, od razu można ustalić wszystkie szczegóły, bez niespodzianek, bez marnowania czasu na mieszkania w których nie spełniamy kryteriów lub które nie spełniają kryteriów itd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@asmok: Do tej pory umawiałem się z czterema właścicielami mieszkań. Trzech z nich odwołało umówione spotkanie, bo kogoś znaleźli, czwarty zorganizował casting i wybrał kogoś innego. Tyle w temacie właścicieli. Spieszy mi się i nie mogę aż tak kręcić nosem.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

@Mlodzik: No to ja mam odwrotne doświadczenia. Z właścicielami umawiałem się zazwyczaj dopiero gdy już byłem gotów do wyruszenia do nich. Na kilkanaście razy raz się zdarzyło, że wynajęli w trakcie gdy jechałem. Za to z agencjami kompletna strata czasu. Szukałem dla palących. Agencja zapewnia, że nie ma problemu, właścicielka oburzona, że jak śmiem w ogóle pytać, przecież mówiła że nie toleruje dymu. I tak dwa razy. Jedno miało nie być studenckie. Okazało się że wyłącznie studenci pierwszego roku i bez umowy. 2 godziny w plecy. Miało być bez prowizji bo rozliczone z wynajmującym. Okazało się że chcą prowizję w wysokości pierwszej wpłaty dla wynajmującego, czyli czynsz + kaucja. Nawet nie wiadomo jak skomentować taki pomysł. I tak zawsze. Kilka razy się przeprowadzałem, za każdym razem oglądałem przynajmniej kilkanaście mieszkań i zawsze, ale to naprawdę zawsze, jeśli było przez agencję to było niezgodne z pierwotnymi ustaleniami. Nie trafiła mi się nawet jedna uczciwa oferta, bez kłamstw i przekrętów. Szczytem są agencje udające osoby prywatne, ale to na szczęście wychodzi już na etapie rozmów telefonicznych bo nie znają odpowiedzi na podstawowe pytania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@asmok: Faktycznie skrajnie różne doświadczenia. Do tej pory ani razu nie zdarzyło mi się, by oferta agencyjna była niezgodna ze stanem faktycznym. Może jest mi łatwiej ponieważ jestem studentem i nie palę, ani nie posiadam zwierzaków. Poza tym nie zgłaszam się bezpośrednio do agencji, a szukam przez portale ogłoszeniowe. Oczywiście pomijam szwindlowate firmy usługowe podszywające się pod agencje, które to opisałem w poprzedniej historii.

Odpowiedz
avatar nisza
0 0

@Mlodzik: to sie ciesz, ze odmawiali :P Ale z drugiej strony no tez trudno sie dziwic, ze jesli ktos chce wynając i wlascielowi sie taka osoba spodobala, ze dobili targu. W agencji tez moze sie zdarzyc, ze osoba przed Toba postanowi to mieszkanie wynając.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@nisza: Ja się właścicielom nie dziwię, wspomniałem o doświadczeniach z nimi tylko po to, by pokazać, dlaczego nie wykluczam agencji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@PiekielnyDiablik: Cóż, masz rację, to byłaby wymarzona sytuacja. Myślę, że z tym ucywilizowaniem rynku nieruchomości (jak i innych rynków w naszym kraju) zejdzie jeszcze z 50 lat. Pod warunkiem, że po drodze nie wydarzy się jakaś katastrofa.

Odpowiedz
Udostępnij