Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem Wam o mojej piekielnej rodzince. Składa(ła) się ona z babci, starszego…

Opowiem Wam o mojej piekielnej rodzince.

Składa(ła) się ona z babci, starszego o osiem lat brata i matki. Matka, odkąd pamiętam, była osobą bardzo egoistyczną.

Uwielbiała robić awantury o rzekomo nieposprzątane mieszkanie (chociaż sprzątałam po kilkanaście godzin z trzęsącymi się rękami przy jej krzykach i wyzwiskach), nie raz wyrzucała mi rzeczy z pokoju, nie dawała spać do późnych godzin nocnych, mimo że na drugi dzień miałam szkołę.

Pomagał jej w tym mój brat, który był przez nią mocno faworyzowany. Sam też lubił podjudzać ją przeciwko mnie. Od urodzenia mam chore serce, ona, mimo tego, że była ze mną u kardiologa, nie wierzyła w to, za to sama chorowała tysiąc razy dziennie na nieznane choroby.

Jestem uzdolniona plastycznie (co już w podstawówce stwierdziła nauczycielka), matka miała inne zdanie, moje rysunki były wstrętne wg niej, o zakupie jakichkolwiek lepszych kredek mowy nie było. Braciszek natomiast zawalił zawodówkę, co było oczywiście winą nauczycieli i bez okazji dostał najnowszą wieżę z odtwarzaczem na płyty (wtedy to było wow).

Po zmarłym tacie dostawałam rentę, którą zabierała i wydawała na fajki dla siebie i browar dla niepracującego braciszka. Ja chodziłam w ubraniach po kuzynkach, często za małych i wytartych, co było powodem ciągłego wyśmiewania mnie w szkole (do dziś pamiętam, jak śmiano się z za krótkich spodni, że "mam wodę w piwnicy").

Gdy renta nie wystarczała, szanowna mamusia stwierdziła, że pojedzie do pracy za granicę, a domem rządzić będzie braciszek. Armagedon, który urządził braciszek po wyjeździe mamusi, doprowadził do tego, że uciekłam do babci (wyzywanie mnie od szmat, przyprowadzenie dziewczyny, która była na jego poziomie intelektualnym, chlanie od rana do nocy, zamawianie pizzy taksówką, sprowadzenie jakichś nieznanych typów chyba z kryminału, palenie trawy itd).

Babcia mieszkała w rozwalającej się kamienicy z ubikacją na półpiętrze, jednak wszystko było lepsze niż bycie w domu (matka źle nie zarabiała, też mogła jej pomóc, ale kłóciła się z babcią, więc wolała pchać w podlizującego się jej synalka).

Kiedy dzwoniłam i opowiadałam, co tam się dzieje, usłyszałam, że mam się nie wpier…lać. Matka, która ma obsesję na punkcie czystości, gdy zobaczyła, co odstawił jej synuś, wpadła w szał. Okazało się, że jego nowi koledzy wynieśli nam połowę chaty, w tym moje rzeczy, bo braciszek zostawiał ich w domu samych.

Po ochłonięciu matka opowiadała, jak zrobi remont w naszym domu. Nawet się ucieszyłam, że będę miała odnowiony pokój, ale moja rodzinka już miała inne plany. Braciszek chciał wprowadzić na moje miejsce swoją narzeczoną, a ja przecież i tak mieszkam u babci, prawda?

Kazano mi więc zostać w jednym pokoju z babcią, a oni remontowali dom. Mamusia zachwycała się każdą doniczką i pierdółką, jaką kupiła. Muszę tu wspomnieć, że zawsze była osobą bardzo "na pokaz”, tak samo jak brat i najważniejsze było, by wszyscy płonęli z zazdrości i mieli gorzej od nich.

Brat wyśmiewał mnie na każdym kroku, nie rozumiał np. jak mogłam wydać kasę na książkę, nie na browar i wypad ze znajomymi, śmiał się, że nie mam kolegów. Sam po wypłacie (w końcu dorwał jakąś robotę na budowie) stawiał wszystkim, by widzieli, że ma gest, a do końca miesiąca żył na portfelu mamusi. Gdy przyszłam do nich do domu, nie wpuścili mnie, bo rzekomo nie mieli czasu i nie byłam mile widziana.

Od tamtej pory nie odzywałam się, a po zdaniu matury (matka nawet nie zadzwoniła, tak samo jak na osiemnastkę) wyjechałam na studia. Było bardzo ciężko, studiowałam, pracowałam, część pieniędzy wysyłałam babci, a sama mieszkałam na stancji. Przez sześć lat kontakt był sporadyczny i kończący się jadowitymi uwagami np.:
-gdy opowiadałam, że byłam na badaniach z sercem, matka przewracała oczami i mówiła, że udaję;
-gdy przytyłam z rozmiaru xs do s, matka, sama nosząca rozmiar l/xl, złośliwie to komentowała, mówiąc, że mogłabym jej oddać trochę tłuszczu, bo ostatnio tak schudła, a ja utyłam; jak porównałam jej wagę z moją zamknęła się;
- ciągle złośliwie komentowała moje studia, obrony dyplomów, nigdy mi nie gratulowała.

Miarka przebrała się, gdy braciszek nakłamał na temat babci (on ciągle kłamał, np. opowiadał znajomym, że zarabia po 5 tys., że ten dom, w którym mieszka to cały jego, a matce, że ja albo ktoś inny coś na nią powiedział itd.), gdzie wytworzyła się potężna awantura.

Wtedy już zupełnie babcia i ja zerwałyśmy kontakt z nimi. Po kilku latach poznałam obecnego męża. Jakieś tam szczątkowe informacje do matki dochodziły i na wieść, że mój wybranek jest ze wschodu słyszałam od znajomych, że mówi, jak to wzięłam sobie biednego Ruska, Ukraińca czy tam Białorusina, że będę z nim sprzedawać na targu, że jestem głupia itd.

Brat nie zaprosił mnie ani babci na ślub, więc my także nie zaprosiliśmy jego ani matki, więc nie mieli jak mojego męża poznać. Mój mąż ma firmę transportową, którą z czasem rozwinęliśmy. Zaczęliśmy też inwestować w nieruchomości i sami zamieszkaliśmy pod miastem, mamy stajnię z konikami, mam pracownię malarską, zaczęłam leczyć serce. W końcu czuję się kochana i potrzebna. Nie jesteśmy może milionerami, ale całkiem dobrze nam się powodzi, tym bardziej, że nie mamy dzieci ani innych zobowiązań.

Gdy trochę więcej się dorobiliśmy, postanowiliśmy kupić babci nowe, porządne mieszkanie, przy okazji dowiedzieliśmy się, że wujek, którego bardzo lubię, został oszukany i ma na karku komornika, więc i jemu trochę pomogliśmy.

Wieść o tym, że chyba mam pieniądze dotarła do mamusi, która wzięła od tegoż wujka numer i zadzwoniła skruszona. Opowiedziała, jak to braciszek z żonką zadłużyli jej dom i doprowadzili do ruiny, bo lubili poimprezować w czasie, gdy ona wyjeżdżała do pracy. Przesyłała pieniążki na spłatę kredytu na remont itp., które szły w gardła brata i bratowej.

Spytała, czy możemy jej pożyczyć chociaż pięć tysięcy, że podpiszemy umowę. Z początku nie chciałam, ale, dla babci, która upierała się, by dać spokój (w końcu to matka), zgodziłam się.

Stwierdziłam, niech nie oddaje, zabiera te 5 kafli i więcej się do mnie nie odzywa. Podałam adres, ona dziękowała i powiedziała, że w tygodniu przyjedzie po kasę.

Dwa dni po tym, późnym wieczorem, dzwoni ktoś do drzwi i kogo widzę? Braciszek!

Wchodzi i rzuca głupimi tekstami, że ogród macie, że oni na grilla przyjadą, że może bym coś postawiła, jak taka bogata. Został zjechany z góry na dół i kazałam mu powiedzieć, po co przyszedł. Wyjął z kieszeni dowód osobisty matki i napisane odręcznie pełnomocnictwo. Matka rzekomo "źle się czuła" (co u niej jest normalne) i została w domu. Podpisał nam dowód wpłaty, wziął kasę i z fochem poszedł. Na następny dzień dzwoni mamuśka z pytaniem, kiedy może przyjść po pieniądze. Mówię WTF? Przecież był już po to twój synuś?

Jak się okazało, braciszek oczywiście siedział przy mamusi, gdy z nią rozmawiałam, udając skruszonego, a potem cichaczem podpierdzielił jej dowód i sam napisał pełnomocnictwo, po czym pojechał imprezować.

Powiedziałam jej, że nie obchodzi mnie, jak ona to załatwi. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Wściekła matka podobno wymeldowała swojego syneczka i jego żonkę.

Na zakończenie zauważyłam, że braciszek ukradł łyżeczkę, którą miał u nas w kawie. Chyba myślał, że jest srebrna. :)

rodzinka

by migotka222
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bialamurzynka
34 38

Uważam, że niepotrzebnie podałaś adres, trzeba było zrobić przelew... Teraz będą Cię nachodzić :/

Odpowiedz
avatar migotka222
27 29

@bialamurzynka: Raczej nie, mój mąż funkcjonuje w małym mózgu mojego brata jako "ruska mafia" i będzie się raczej bał (jak wszystkiego) w razie czego jest bramofon więc na ogród się nie dostanie i dwa duże psy :)

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
41 41

@pokrzywdzona: i przy okazji wynioslaby z domu co się da?

Odpowiedz
avatar bonsai
30 32

Cieszę się, że odcięłaś się od swojej radosnej rodzinki i masz normalne, dobre życie :).

Odpowiedz
avatar Saturday
5 45

Malinowa...?

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@Saturday: No akurat takie przejścia wcale nie są nierealne, spotkałam się z podobnymi w swoim życiu.

Odpowiedz
avatar Manse
17 29

Jedna z najpiekielniejszych historii jakie dane było mi tu przeczytać. Podziwiam Cię bardzo za to, że się nie poddałaś i walczyłaś o swoje szczęście. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Życzę zdrówka i spokoju :)

Odpowiedz
avatar parapapam
32 38

A teraz najlepsze: mamusia cie moze pizwac o alimenty. I wygrac. Welcome to poland.

Odpowiedz
avatar milantos
15 19

A jeśli zrobią rozdzielność majątkową i przepiszą wszystko na męża, więc autorka oficjalnie nic nie ma, to da radę z tego wyjść obronną ręką?

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
24 26

@parapapam: polemizowalabym :D Jeżeli jest przypdek, kiedy rodzic nie interesowal się swoim dzieckiem przez całe życie, a nawet opuścil je. W momencie kiedy autorka dorosła i dobrze poradziła sobie w życiu, a matka zgłasza się po alimenty, to w takim przypadku może ona powoływać się na przepisy prawa cywilnego dotyczące naruszenia prawa podmiotowego. W tej sytuacji dmoże podnosić, że roszczenie rodzica o alimenty stanowi nadużycie przysługującego mu uprawnienia. Domaganie się bowiem przez niego alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Albo jeżeli matka sama się doprowadziła do takiego stanu. :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 14:35

avatar archeoziele
20 22

@parapapam: Skoro matka opuściła dziecko, a autorka mieszkała i była utrzymywana przez babkę to są podstawy do odrzucenia takich roszczeń.

Odpowiedz
avatar Pieklik
24 26

@archeoziele: Podstawy owszem ale najlepiej byłoby już teraz poradzić się dobrego prawnika aby wiedzieć czy jest szansa, że taka sytuacja będzie. Do tego dobrze byłoby już teraz spisywać zeznania świadków, potwierdzone notarialnie świadczące o braku opieki ze strony matki i złym traktowaniu córki. Za kilka lat matce się przypomni, że ma córkę do pomocy a świadkowie mogą wyjechać albo opuścić ten ziemski padół. I wcale wywinięcie się od alimentów nie jest takie proste. Jak matka udowodni, że jest w skrajnej biedzie, wyleje morze łez w sądzie to sąd jej te alimenty przyzna. Należy się też liczyć z tym, że matka i jej świadkowie mogą kłamać i inaczej przedstawić sytuację. Opisywana przez autorkę sytuacja to tylko preludium do tego co będzie dalej. Niestety raz zwietrzone pieniądze przyciągają sępy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 15:24

avatar archeoziele
1 5

@Pieklik: Często morze łez też nie pomaga. Mój "dziadek" chciał ojcu taki numer wywinąć. Ale sąd nie uznał jego roszczeń, mimo że żył w skrajnej biedzie. Bo był alkoholikiem, rodzinę opuścił gdy ojciec miał kilka lat a w dodatku po pijaku zdarzało mu się sponiewierać babcię (do dziś mamy kryształową popielniczkę, ważącą ponad pół kilograma. Pękniętą gdy "dziadek" po pijaku rzucił nią w babcię. Całe szczęście babcia zdążyła się uchylić).

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@milantos: Jeśli nie będzie miała żadnych dochodów, to pewnie, że nic nie zapłaci i będzie miała spokój. Ale jeśli ma dochody, to będą ściągać z konta. Inna sprawa, że jeśli mieszkała z babcią, są świadkowie, to jest szansa się wybronić, choć, jak już napisano, nigdy nic nie wiadomo. No i wiadomo, że ludzie nie lubią świadkować w sądach :/

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 1

@parapapam: Jest na to inne wyjście. Skoro mąż jest ze wschodu, to zapewne ma ichnie obywatelstwo. Przenieść główną siedzibę firmy do kraju męża, potem, po kilku latach wnioskować o obywatelstwo i zrzec się Polskiego. Najlepiej mieć choć jedno dziecko. Sąd w Polsce nie będzie mógł nic zrobić jeśli sprawa dotyczy obywatela spoza UE. A jak dobrze pójdzie to za kilka lat wylecimy z UE i Polski sąd nie będzie miał żadnej mocy prawne poza Polską... z resztą już teraz sądy w UE mają wątpliwości...

Odpowiedz
avatar Nomamah
19 21

To już nje jest piekielne tylko potworne jak cie traktowano

Odpowiedz
avatar goodfather
16 16

Taka mała uwaga na przyszłość, takie umowy najlepiej spisywać u notariusza i jeśli jedna strona jest reprezentowana przez pełnomocnika to z upoważnieniem notarialnym.

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
-2 28

@Armageddonis: Czekałam tylko na taki komentarz. Drogi autorze komentarza, skup się chociaż raz na opisywanej historii i piekielności, a nie na "złym pisaniu". Rozumiem język polski, pięknie opisanie blablabla. Jakoś tyle osób nie miało problemów z czytaniem. Polecam to ćwiczyć. Trzeba umieć sobie radzić w każdej sytuacji :). Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar Deffie
3 23

@koniecznickiem: Co prawda historię przeczytałam, ale uważam, że Armageddonis ma sporo racji. Jeśli chce się napisać jakąś historię, to należy w to włożyć trochę wysiłku, a nie pisać po łebkach, bo liczy się głównie treść. Nie rozumiem po co mam się męczyć czytając coś, co jest praktycznie nieczytelne. To w interesie autora leży, żeby napisać historię tak, aby jak najwięcej osób ją przeczytało. Ja też nie lubię czepialstwa, ale autorka faktycznie mogłaby podzielić tekst na akapity i powstawiać spacje. Raz, że poprawnie, a dwa, że lepiej się czyta.

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
-3 13

@Deffie: powiem tak, nigdy nie zrozumiem tego, że ktoś bardziej pilnuje czyjejś dupy, jego błędów, a swoje tak jakby omija. Ja chce pisac dobrze - to tak piszę, ale nie obchodzi mnie to, że ktoś np robi z siebie idiote przez, dajmy na to, dużą ilość błędów ortograficznych. To on z siebie takiego imbecyla robi, nie ja. I co w tym wszystkim da moje poucznie? A nic. Bo ta osoba jest osobą rozumną, która sama powinna zadbać o swój rozwój. :-) Radziłabym Wam patrzeć zwyczajnie na siebie i na to co Wy wyprawiacie, a nie każdy na każdego innego człowieka. Pozdrawiam serdecznie. :-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 18:43

avatar Venecjan
-1 13

@koniecznickiem: Historia piekielna, ale mnie też się bardzo źle czytało. Na tyle źle, że do końca nie doczytałam.

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
-4 6

@Venecjan: i właśnie w tym problem. Bo mnóstwo osób z piekielnych mogłoby płakać pod historiami, że są zbyt dobrze napisane. Błędne koło.

Odpowiedz
avatar Deffie
2 8

@koniecznickiem: "I co w tym wszystkim da moje poucznie? A nic. Bo ta osoba jest osobą rozumną, która sama powinna zadbać o swój rozwój." A może jednak coś da? Może ktoś nie jest świadomy błędów, które robi? Bo naprawdę, tak też się zdarza. Tyle tylko, że taka osoba nie potrzebuje obrońców, a za poprawienie błędu podziękuję i postara się zapamiętać. "Radziłabym Wam patrzeć zwyczajnie na siebie i na to co Wy wyprawiacie, a nie każdy na każdego innego człowieka." Różnica polega na tym, że ja staram się dostrzegać swoje błędy, a następnie je poprawiam. Poza tym ani ja, ani Armageddonis nie piszemy AŻ TAK tragicznie, żebyś musiała nam to wypominać. :) I moment, ale jak coś może być napisane ZBYT DOBRZE?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 19:13

avatar koniecznickiem
-5 7

@Deffie: a dało Ci powtarzanie, że ktoś ciągle robi błędy? Jak ktoś nie zwraca uwagi na interpunkcje albo inne, to i dalej zwracać nie będzie. Ot, takie życiowe. I gdzie ja Wam to wypomnialam? Jak na razie to Wy wypominacie, że coś jest źle napisane. Uważasz, że pisząc, że nie zwracam uwagi jak KTOŚ PISZE, nagle podświadomie Wam zwracam? Gdzie tu jakaś logika, bo ja jej nie widzę. A powiedz mi, Ty uważasz, że ktoś napisał koszmarnie i Cię to razi. Zatem dlaczego ktoś inny by nie mógł uważać, że drażni go to, że coś jest napisane poprawnie? Swoją droga właśnie o tym ciągle Ci pisze. Zwrócić po prostu uwagę na siebie i na to co Ty robisz :-), a nie ktoś inny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 20:24

avatar Noob
5 7

@koniecznickiem: "Dlaczego ktoś inny by nie mógł uważać, że drażni go to, że coś jest napisane poprawnie?" Przepraszam bardzo, jeśli komuś przeszkadza, że coś jest zrobione "za dobrze" to ma problemy psychiczne. To chyba najnaturalniejsze z praw wszechświata i zgodne z najprostszą logiką, że ludzie nie lubią roboty na odpie*dol a doceniają tą wykonaną starannie i dokładnie. Niektórzy ludzie jak im zwrócisz uwagę, poprawisz czy doradzisz to traktują to niczym obrazę czy ujmę na honorze. A to jest zwyczajna pomoc, na której nie zyskuje nikt oprócz nich samych. Nie zawsze da się uczyć na własnych błędach, nie zawsze wiesz co robisz źle, nie zawsze wiesz jak coś zrobić dobrze. Dlatego za zwrócenie uwagi powinno się dziękować (bo to ty na tym zyskujesz, nikt inny), poprawić (bo trudno, żeby to poszło na marne) i ewentualnie już wytłumaczyć się oraz przeprosić (nic złego się absolutnie nie stało, ale tak żeby kultury stało się zadość). Obruszanie się i przekomarzanie się zamiast zwyczajnego naprawienia problemu jest trochę niedojrzałe. Oprócz tego "patrz na siebie" to jeden z najgorszych i najmniej merytorycznych argumentów jakie na tym świecie istnieją. Każdy popełnia błędy, to jasne, ale właśnie w tym sęk, żeby popełniać ich jak najmniej. I dążyć też do tego, żeby inni ludzie też ich nie popełniali. Osobiście jednak lubię, kiedy ci zwracający uwagę również trzymają na wodzy swoje cięte języki i powstrzymują się od nieszczególnie kulturalnego cynizmu czy sarkazmu.

Odpowiedz
avatar cornellka
6 10

@koniecznickiem: Przeczytałam historię, dostrzegam piekielność, natomiast akapity rzeczywiście sprawiłyby, że czytałoby się lepiej. Po prostu- i tylko tyle. To pierwsza historia autorki, być może taka wskazówka będzie dla niej przydatna. Oczywiście nie życzę jej więcej piekielnych sytuacji wartych opisania ;). Nie rozumiem natomiast jak drażnić może czytelnika tekst napisany poprawnie...czym ma drażnić?

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
-2 8

@Noob: dodatkowo uważam, że notoryczne zwracanie uwagi jest zwyczajnie niekulturalne. W życiu codziennym wszystko to, co tutaj jest podstawą do obrzucania ludzi błotem, puszcza się mimo uszu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 22:13

avatar koniecznickiem
-4 6

@cornellka: mnie się nie pytaj. Ja tylko po prostu podałam przykład. Ktoś może lubić coś, czego Ty wręcz nienawidzisz, a mimo to, nie zwracasz na to uwagi, gdyż nie ma to sensu. Dokładnie o to mi chodziło. Mówienie miliony razy pod każda inna historią jak bardzo ważna jest chociażby interpunkcja nic nie zrobiła z portalem. Dlatego do tej pory nie rozumiem, po jakiego grzyba jest na to zwracana uwaga milion razy dziennie. Jeśli się komuś coś nie podoba to to omija. Tak było od wieków. Nagabywanie ludzi na piekielnych, ani w życiu codziennym świata nie zmieni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 22:19

avatar Deffie
2 6

@koniecznickiem: "a dało Ci powtarzanie, że ktoś ciągle robi błędy?" Dało mi tyle, że kilka osób przestało robić byki typu "zauważyłam ów matkę". "I gdzie ja Wam to wypomnialam?" Fakt, użyłam złego słowa, moja wina. Niemniej jednak uważam, że patrzeć na siebie można przy równoczesnym patrzeniu na innych. Jeśli chociaż jednak osoba na sto podziękuje za zwrócenie uwagi na błąd to uznam, że odniosłam sukces. Resztę odnośnie twojego argumentu wyjaśniła Noob. "Zatem dlaczego ktoś inny by nie mógł uważać, że drażni go to, że coś jest napisane poprawnie?" No nie wiem, może dlatego, że pisanie poprawnie to jest norma, a błędy i nieczytelne teksty są (a przynajmniej powinny być) marginesem? "Swoją droga właśnie o tym ciągle Ci pisze. Zwrócić po prostu uwagę na siebie i na to co Ty robisz :-), a nie ktoś inny." Zwracam uwagę na to co robię. Dzięki temu wiem, że mam problemy z poprawnym stawianiem przecinków, ale cały czas nad tym pracuję. :) Nie rozumiem za to dlaczego boli cię, że ktoś zwrócił uwagę na oczywisty fakt, tj. brak spacji i akapitów w powyższej historii?

Odpowiedz
avatar cornellka
0 4

@koniecznickiem Żałuję, że wdałam się tą dyskusję. Głową muru nie przebiję. A Ty możesz próbować do woli.

Odpowiedz
avatar Noob
2 2

@koniecznickiem: Nie karzę ci nic poprawiać jako, że to nawet nie jest twoja historia, pokazuję tylko jaka powinna być odruchowa poprawna reakcja na zwrócenie uwagi. Absolutnie zbyt dużo osób nieodpowiedzialnych, niedbałych czy zwyczajnie mało bystrych spotkałam, by jakkolwiek zgodzić się ze stwierdzeniem, że sam wiesz co dla ciebie najlepsze i sam o siebie zadbasz. Jedna rzecz - tam gdzie się nie zwraca uwagi na błędy, tam są one najczęściej popełniane. Nie tylko z czystej niewiedzy tych popełniających, ale też dlatego, że brak reakcji skutkuje niedbałością. Jeśli popełnienie błędu nie skutkuje jakąś mniej lub bardziej przykrą konsekwencją, to szansa na unikanie go w przyszłości jest bardzo nikła. Tyczy się to nie tylko złego pisania, ale i innych dziedzin w życiu. Jeśli tą konsekwencją będą powtarzające się negatywne komentarze, to szansa, że taka osoba nauczy się poprawnego pisania gwałtownie wzrośnie. Przy czym podliczając każdą taką osobę, jakość portalu również będzie się utrzymywać. A że zdarzają się wielce honorne uparciuchy, to już trudno. Byleby było ich jak najmniej. Uważasz, że uwagę zwraca się zbyt często? Skoro najprostsze błędy są dalej popełniane, to widać, że wciąż za rzadko. Powtarzać, powtarzać i powtarzać aż do skutku - to jedyne co możemy zrobić. Pamiętaj też, że o prywatnym samorozwoju możesz mówić, gdy piszesz sobie coś w domku nie pokazując tego nikomu i samemu analizując błędy. W momencie, gdy to publikujesz, przestaje to dotyczyć tylko ciebie. Nie dość, że czyta to setki osób, to wystawiasz też wizytówkę portalowi. Nie oczekuj, że ludzie lubiący tenże portal z obojętnością będą przechodzić obok niedbałych form czy treści, które mogłyby o nim źle świadczyć. Twierdzisz, że zwracanie uwagi jest niekulturalne? No cóż, zależy o jakim zwracaniu mówimy. Całkowicie popieram, że zgrywający niesamowitych mędrków inteligenci, którzy nierzadko gnoją i upokarzają kogoś, kto się pomylił zasłaniając się walką o piękny język, są według mnie nie do zniesienia. Ale jeśli ktoś grzecznie, bez pretensji zwraca uwagę na błąd? Oprócz tego nie powinnaś porównywać dialogów w rzeczywistości, gdzie dominuje spontaniczna mowa potoczna do historii na portalu, którą można (i powinno się!) przed opublikowaniem dokładnie sprawdzić i poprawić. A, że nie wszystko się wychwyci? To właśnie po to mamy poprawiających i możliwość edycji historii zanim trafi na główną! Dodajmy do tego fakt, że to strona zawierająca TWÓRCZOŚĆ. Wszystkie trzymające jakiś poziom strony z jakąkolwiek twórczością, poczynając od rysunków, wierszy kończąc na muzyce czy filmach, wszędzie tam gdzie jest choć trochę poważniej, znajduje się mnóstwo krytyków gotowych zwrócić uwagę na twoje uchybienia. Jeśli nie jest się w stanie tego znieść, to powinno zaprzestać się dzielić ze światem swoimi wypocinami, gdyż widocznie nie ma to większego sensu. I właśnie to stanowi najlepszy rozwój, jeśli naprawdę sądzisz, że wszystko da się pojąć samemu i samemu wszystko zauważyć to albo zbyt mocno wierzysz we własne (lub czyjeś) możliwości albo jesteś zwyczajnie naiwna (ewentualnie jedno i drugie). Jeśli ktoś dostaje tylko pozytywne komentarze to zaczyna wpadać w samozachwyt i prawdopodobnie w ogóle nie pójdzie dalej. Nie bądźmy już takie obrażalskie Zosie Samosie i dajmy sobie pomóc, nie strzelajmy focha jak coś nam nie wyjdzie i (o mój Boże!) ktoś to publicznie zauważy.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
0 0

@koniecznickiem: Ciekawość, czy zwrócenie komuś uwagi w restauracji, że nie wypada publicznie pierdzieć - też jest Twoim zdaniem niekulturalne?

Odpowiedz
avatar Erb
7 7

Czasem zastanawiam się, jak to możliwe, że rodzina może zrobić człowiekowi coś takiego, i jedyne co mi przychodzi do głowy- to już nie jest rodzina... W gardle mnie ściska jak coś takiego czytam.

Odpowiedz
avatar superhans
5 5

@Erb: są różni psychopaci albo po prostu ludzie bez instynktu rodzicielskiego, ale dlaczego tak faworyzowała syna?

Odpowiedz
avatar Hachimaro
3 5

@Erb: Wielu rodziców ma swoich ulubieńców wśród potomstwa, czasem przybiera to groteskowe formy. Moja ciotka starszą córkę biła, wyzywała od szmat i idiotek - młodszą zaś odstawiła od piersi w wieku sześciu lat, nauczyła jeść sztućcami pięć lat później (do tego czasu ją karmiła), zawsze powtarzała, że jest najwspanialsza i najmądrzejsza... Nie będę wdawał się w szczegóły, ale obie dziewczyny nie skończyły dobrze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Ale fajna historia.To znaczy,nie zaczęła się za fajnie ale za to fajnie kończy.Niech Wam sie dobrze wiedzie.Pozdrowienia dla Ciebie i dla męża oczywiście.

Odpowiedz
avatar Soraeno
3 3

Historia już nawet nie jest piekielna, bo to trochę mało powiedziane przy takim traktowaniu jak odpowiedziałaś, ale błagam... Popraw zdania. Strasznie ciężko się to czyta, bez spacji po kropkach itd. Powodzenia w życiu, nie daj się głupiej 'rodzince'.

Odpowiedz
avatar migotka222
2 6

Przepraszam za błędy trochę poprawiłam mam nadzieję, że jest bardziej czytelne (trudno jest mi o tym pisać więc pisałam jednym ciągiem).

Odpowiedz
avatar cornellka
1 1

Znam dwie podobne sytuacje- na szczęście "rodzina" jest w nich wyłącznie upierdliwa. To chyba najmniejsze zło. Szczęścia :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
0 0

Jak opisywałaś jak brat i matka Cię traktują, to bardziej przypominało to relacje między córką, matką i jej facetem z doskoku.

Odpowiedz
avatar epikurejczyk
7 7

Nie dawałbym matce adresu, nie wiem po co to zrobiłaś.

Odpowiedz
avatar MonDa
2 2

Nie rozumiem po cholere jeszcze na koniec im coś dawać. Nie powinni wiedzieć gdzie mieszkasz, bo skonczy się to alimentami na biedną mamusie która na koniec zycia nie ma za co żyć, a biedna córka ją wyklęła nie wiadomo dlaczego. Patologia bycia ofiarą ciężko się oduczyć, ale już najgorsze masz za sobą, pora się z tym zmierzyć

Odpowiedz
avatar Tolek
2 2

Nie wierzę, że po takim traktowaniu jesteś zdolna do utrzymywania jakichkolwiek kontaktów z " mamusią ". A babcia, chyba mama Twojej mamy ma to na co ciężko zapracowała wychowując swoją córeczkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

im dalej w historię, tym bardziej czuć fejkiem

Odpowiedz
avatar andtwo
4 4

@Pixi: Babcia dostaje nowe mieszkanie, po czym namawia wnuczkę, by ta dała piekielnej matce 5 tysięcy. Przychodzi piekielny braciszek i dostaje kawkę, jak miło i rodzinnie. W tej sytuacji ja bym w życiu nie podała swojego adresu.

Odpowiedz
avatar solniczka_z_pieprzem
0 0

@Noob "Nie karzę ci nic poprawiać jako, że to nawet nie jest twoja historia, pokazuję tylko jaka powinna być odruchowa poprawna reakcja na zwrócenie uwagi." Znajdź swoje błędy. ;-)

Odpowiedz
Udostępnij