Byłam u ginekologa, cytologia pobrana, czekam na wyniki. Czekam i czekam, już powinny być, a tu lipa. To się zdarza, trudno. Zachodzę co kilka dni do przychodni, panie z okienka (nota bene bardzo sympatyczne, mimo, że przychodnia na NFZ:) szukają w wynikach wydrukowanych, w bazie danych w komputerze, że może już zrobiony, ale jeszcze niewydrukowany. Któregoś dnia siedziała jakaś nowa dziewczyna, pewnie jeszcze nie do końca ogarnięta, bo stwierdziła: o, jest. I wydrukowała mi opis wizyty sporządzony przez lekarkę.
Ho ho ho, co to się nie działo na tej wizycie... Przeprowadzony instruktaż w zakresie samobadania piersi, pogadanka o sposobach łagodzenia zespołu gotowania w piętnastu garnkach, którego jak żyję nie miałam... Ale co tam, ważne, że pani doktor pieniążki zgarnie.
słuzba_zdrowia
Ty masz takie poczucie humoru czy naprawdę istnieje "zespół gotowania w piętnastu garnkach"?
Odpowiedz@Fomalhaut: Czasami potocznie się tak mówi. Określenie pochodzi z kawału: - Dlaczego kobieta jak ma okres gotuje zupę w piętnastu garnkach? - BO TAK!!!
Odpowiedz@ejcia: Przyznam, że też pierwszy raz słyszę takie określenie...
OdpowiedzZałóż sobie konto w Zintegrowanym Informatorze Pacjenta i przejrzyj rejestr świadczeń z ostatnich lat. Tam to dopiero można dowiedzieć się o sobie ciekawych rzeczy :) Można też zgłosić takie fikcyjne świadczenia (szkoda, że tylko listownie).
Odpowiedz@Samuel_Vimes: ostatnio czytałam na jakimś portalu jak jeden facet pisał, że przeżywa kryzys tożsamości po tym, jak w ZIPIE wyczytał, że miał przeprowadzane wziernikowanie pochwy.
Odpowiedz@moodlishka: pisał też, że zinformatyzowanie nfz polega na pobraniu formularza pdf, wydrukowaniu, wypełnieniu i przesłaniu pocztą
Odpowiedz@moodlishka: ja co prawda badań jąder, ani prostaty u siebie nie stwierdziłam, ale takie kwiatki jak np. wpisanie na fundusz prywatnej wizyty u dentysty mi się zdarzyły. Inna przychodnia z kolei dopisała mi kilka wizyt u ginekologa. Jak to mówią- ziarnko do ziarnka...
Odpowiedz@Samuel_Vimes: A ja, kiedy remontowałam uzębienie po ciąży, słyszałam jak pani stomatolog dyktuje asystence wypełniającej kartę: znieczulenie (tu oczywiście nazwa specyfiku, której nie pamiętam) "razy trzy", podczas gdy za jednym zastrzykiem naprawiła trzy zęby, akurat sąsiadujące ze sobą :) Gabinet był prywatny, ale pacjenci przyjmowani również na NFZ. Pretensji wielkich nie mam, bo już dwanaście lat się te mini plomby trzymają, ale pamiętam, że uśmiechnęłam się wtedy do pani doktor (albo do siebie) całą rozdziawioną paszczą.
Odpowiedzja mam konto na zip i wszystko zgłaszam jesli się nie zgadzam :)
OdpowiedzCiekawe po co. NFZ i tak płaci za Wasze leczenie grosze, więc nie dziwcie się, że skoro lekarz musi płacić swoje niemałe ZUSY, wynająć lokal, zapłacić pensję pielęgniarkom itd itp, ubezpieczenia kilkaset złotych co chwila - to jednak gdzieś, coś, zupełnie nieistotnego - jest dopisane. Bo wtedy może dostanie za Waszą wizytę 50 a nie 20 złotych.
Odpowiedz@BiAnQ: Ty tak poważnie czy sobie jaja robisz?
Odpowiedz@zmywarkaBosch: Bredzi. Tyle, że całkiem na poważnie.
Odpowiedz@BiAnQ: rozumiem, że lubisz, jak Cie ktoś okrada. Bo przecież jak musi nakarmić trójkę dzieci, kupić żonie futro, zatankować swoje BMW, pojechać 2 razy w roku na egzotyczne wczasy, to komuś ukradnie, ze dwa razy w miesiącu, po 2-3 tysiące złotych, coś zupełnie nieistotnego. Bo może wtedy wreszcie będzie mógł żyć za 10 tys. miesięcznie, a nie za 2.
Odpowiedz