Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak właściciel mieszkania uważa mnie za idiotę. Tydzień temu w…

O tym, jak właściciel mieszkania uważa mnie za idiotę.

Tydzień temu w mieszkaniu, które wynajmuję wraz z kumplem, zdarzył się wypadek. Nie z naszej winy – od razu zaznaczam. Pogoda w Liverpoolu dopisywała, było gorąco i bezwietrznie, więc postanowiliśmy od samego rana ruszyć trochę poodpoczywać, a po południu obejrzeć mecz w pubie. Oczywiście niczego nie można być pewnym, dlatego też uchyliliśmy lekko okno i o godzinie 11 wyruszyliśmy z domu.

Jakie było zdziwienie mojego kumpla, kiedy po powrocie z meczu zauważył, że u niego w pokoju okno postanowiło wyskoczyć i zwisało na jednym zawiasie, stwarzając niebezpieczeństwo (mieszkamy na piątym piętrze w bloku w centrum), a wszystkiemu winien perfidny wiatr, który uaktywnił się w czasie, kiedy nie było nas w domu i spowodował szkodę.

Szybki telefon na straż pożarną, żeby przyjechali, bo my nie damy rady tego okna jakoś zabezpieczyć sami, a w międzyczasie próbujemy się skontaktować z zarządcą budynku na emergency number podany na klatce. Była niedziela, ale z reguły po to są numery alarmowe, żeby pomoc uzyskać. Nasza pomoc została jednak przekazana automatycznej sekretarce i od tej pory cisza. Na szczęście strażacy wykazali się zrozumieniem i szybko zareagowali, zabezpieczając okno przed wypadnięciem. Niestety, wciąż pozostała kwestia szpary, jaka powstała po wypadnięciu zawiasu, co mogło powodować dostawanie się wody do mieszkania podczas deszczu.

Szybki email do właściciela, od którego wynajmujemy mieszkanie, wraz z opisem sytuacji, naszym działaniem ratunkowym, wizytą straży oraz zdjęciami, dokumentującymi wszystko.

Odpowiedź przychodzi na następny dzień w poniedziałek - by ktoś był w domu, bo przyjdzie „szpeczjalista” do naprawy. No nic, dzwonię do swojego szefa, mówię mu, jaka sytuacja i biorę dzień wolny. Mija godzina, dwie, pięć, cały dzień, a kontaktu od speca nie ma. Lekko podenerwowany stratą wolnego dnia, piszę do landlorda z zapytaniem, o co chodzi, bo przecież sytuacja awaryjna, okno jest co prawda zabezpieczone, no ale co, jeśli pogoda się spsuje (a o to nietrudno w tej części UK), i że się boimy, że nie dość, że to okno mogłoby kogoś zabić, to do tego w razie deszczu może nam zalać mieszkanie, a nie chcemy dodatkowych problemów.

Odpowiedź dostałem dopiero w środę, że landlord kontaktował się ze specem, ale nie dostał jeszcze odpowiedzi. No ok, jest ciepło, jakoś damy radę. Ale w piątek już zrobiło się pochmurno i od samego rana lało, więc na szybko musieliśmy zatkać szparę ręcznikami i czymkolwiek się dało. Nie obyło się bez kolejnego maila do landlorda, już niezbyt miłego, z pytaniem, co ze specem, bo to już piąty dzień, a sytuacja kryzysowa. Odpowiedź, jaką dostałem, dosłownie zwaliła mnie z nóg.

Otóż landlord stwierdził, że mamy kategorycznie NIE OTWIERAĆ TEGO OKNA, BO STWORZYMY ZAGROŻENIE! No dzięki, Kapitanie Oczywistość, nie wiedziałem tego przez ostatnie dni, biorąc pod uwagę, że okno jest tak zabezpieczone, że nie da się go ruszyć, co zresztą widać było na zdjęciu. Sarkastycznie odpowiedziałem, że dziękuję za radę, ale jestem na tyle dużym facetem, że znam obsługę okien. Dodałem, że piąty dzień czekam na odpowiedź od „szpeca” i w końcu udało mi się dostać jego bezpośredni numer. Zatem telefon i umawiamy się na poniedziałek na 3.30 po południu, musiałem znów zerwać się z pracy.

Nie zdziwiło mnie wcale, kiedy w poniedziałek przed 3.30 najpierw dostaję telefon, że „szpec” się spóźni, żeby potem w ogóle nie dać mi znać, że nie przyjdzie. Wkurzony na maksa, bo straciłem przez niego dwie godziny, które muszę odrobić w pracy, napisałem siarczystego maila do agencji, od której wynająłem mieszkanie z opisem całej historii, włączając w to landlorda.

Clue programu – odpowiedź landlorda z wczoraj. To my mamy ponieść koszt naprawy okna, bo on uważa, że to stało się przez nasze zaniedbanie. I uważa to na podstawie maili i zdjęć, bo przecież ciężko jest pojawić się na kontroli, jak się jest w Dubaju. Jestem właśnie na etapie przeglądania umowy i nie popuszczę mu, choćbym miał sprawę skierować do kancelarii prawnej. Szanse na to, że coś ugramy, mamy naprawdę duże.

A „szpec” pojawił się wczoraj bez zapowiedzi. Popatrzył na okno i po trzech minutach stwierdził, że zawiasy nadają się do wymiany. Niewiarygodne...

mieszkanie w UK

by PolishScouser
Dodaj nowy komentarz
avatar Ashe
6 14

Też mieszkam w Liverpool i własnie zaczęłam sie zastanawiać czy wszyscy landlordzi tutaj tak mają...ja również wynajmuję mieszkanie i wyobraź sobie ze ja pół roku czekałam na zmianę umywalki i prysznica w łazience dodatkowo kolejne 3 miesiace czekalam na wymiane zepsutej pralki na nową...im sie chyba w tyłkach przewraca-.-

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2015 o 20:23

avatar archeoziele
7 9

@Ashe: To normalne. Ja czekałam na wymianę okna od sierpnia do listopada. Właściciel przysłał kogoś dopiero jak wstrzymałam przelew za czynsz i napisałam mu wiadomość, że za te pieniądze sama znajdę fachowca. Już następnego ranka przyjechał specjalista.

Odpowiedz
avatar grruby80
4 8

@archeoziele: tak się składa że pracuje jako złota rączka dla agencji wynajmu w Southampton i u nas czeka się do 24h od wysłania emaila. Mamy ponad setkę domów. Czasami warto sprawdzić opinie o agencji.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 4

@grruby80: Wynajmuję od prywaciarza, nie z agencji.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@archeoziele: To może być przyczyną opóźnień. Co prawda w Anglii nie mieszkam, ale w Irlandii jest podobnie (zarówno ja, jak i kilkoro znajomych), właściciel (nie każdy) często ma w poważaniu te problemy. Agencje zazwyczaj są bardziej zainteresowane.

Odpowiedz
avatar xUmcyk
7 13

Clou nie clue. :P

Odpowiedz
avatar mitzeh
17 39

Ale czekaj, wy zostawiliście okno otwarte na cały dzień i to niby nie wy ponosicie odpowiedzialność za to, że wichura prawie je wyrwała? Znaczy, ja wiem, że czasami nie da się przewidzieć, że słoneczny dzień zakończy się ogromną burzą, no ale bez przesady. Jeżeli wiatr był na tyle silny, że prawie wyrwał prawidłowo zamontowane okno z zawiasów, to ja nie dziwię się właścicielowi, że kosztami naprawy chce obarczyć was - jak by nie było, to wy (choć nie celowo) przyczyniliście się do powstania szkody. No, chyba że to okno od dawna ledwo wisiało na zawiasach i wiatr tylko dopełnił dzieła, to zwracam honor.

Odpowiedz
avatar Armagedon
14 14

@mitzeh: Ale takie ledwo wiszące na zawiasach okno zgłasza się od razu, a już na pewno zamyka przed wyjściem na cały dzień z domu. Swoją drogą ciekawe, kto by ponosił odpowiedzialność, gdyby to okno wyskoczyło z zawiasów i zleciawszy z 5. piętra - ucięło komuś łeb?

Odpowiedz
avatar mitzeh
8 12

@Armagedon: ja tam w ogóle zamykam okna, jeżeli wychodzę na dłużej niż trzy-cztery godziny - tak na wszelki wypadek, no ale może to tylko ja ;)

Odpowiedz
avatar asmok
9 11

Hmm, ja bym je po prostu naprawił żeby nie ciekło i nie wypadało, a później zgłosił potrzebę wymiany. Ale ja chyba z innego rocznika jestem. Swoją drogą, słyszałem już kilka razy o Polakach którzy obwiniali landlorda o to, że nie przysłał elektryka do wymiany żarówki na czas i musieli całą noc po ciemku siedzieć, więc okno tym bardziej nie powinno mnie dziwić.

Odpowiedz
avatar grruby80
0 12

@asmok: u mnie to Brytyjczycy mają problem z wymianą żarówki. Gdyby nie pewne zasady których się trzymam, miał bym tu sporo historii do napisania. Prawidłowo zamontowane i konserwantów okno nie ma prawa wypaść. Jeśli już jest jakiś huragan i on je wyrwiesz to powinno pokryć to ubezpieczenie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

@grruby80: Yyyy... a konserwantów to nie dodaje się aby do żywności?

Odpowiedz
avatar justine
5 9

@asmok: Czasami jeżeli sam wymienisz żarówkę możesz mieć karę. Pamiętaj, inny kraj-inne prawo. Niektórych lamp nie może ruszyć nikt, poza elektrykiem. Prawnie nie może. I później ruszy, a agencja mu da karę przy zdaniu mieszkania, bo np uszkodził lampę, bo sam wymienił żarówkę i nie oddadzą mu depozytu :) Trzeba najpierw znać umowię i wg niej działa. Jeżeli w umowie jest, że np "żarówki w kuchni i łazience wymienia elektryk wezwany przez landlorda" tak być musi :) Co kraj to obyczaj;)

Odpowiedz
avatar dayana
3 3

@asmok: Zależy od żarówek. Raz wynajmowałam mieszkanie, w którym montaż był taki, że naprawdę nie wiedziałam jak to zrobić (dużo małych ledów). Ani to wykręcić, ani nic, może jakoś podważyć? Do dziś w sumie nie wiem. Powiedziałam właścicielowi, że to nie świeci, ale ja tego nie umiem wymienić, to on stwierdził, że to mój problem (ale po wzroku wnioskowałam, że on też nie potrafi). Jak właściciel ma takie fantazje, żeby takie gówno montować zamiast normalnego żyrandola, no to niech się nie dziwi, że ktoś specjalistów do tego ściąga.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2018 o 14:28

avatar Manse
0 6

Ah, Brytyjczycy~!

Odpowiedz
avatar szamanisko
4 8

@Manse: Dokładnie... ja się wprowadziłem do nowego mieszkania, nowego w sensie stanu (byłem pierwszym lokatorem)... Od razu zauważyłem, że woda w bojlerze prawie w ogóle się nie podgrzewa... Na pewno wszystko było dobrze podpięte, pokrętła ustawione prawie na full, ale woda była ledwo letnia mimo upływu kilku dobrych godzin... Mój landlord przyjechał, gdy akurat włącznik od piecyka był wyłączony (nie musiał być włączony cały czas), obejrzał całość, po czym podszedł do włącznika i naukowym tonem stwierdził, że "Tu musisz włączyć, wtedy będzie działał"... Mnie na chwilę zatkało, tłumaczę mu (a znam angielski dość dobrze), że przecież włącznik BYŁ włączony, gdy próbowałem podgrzewać wodę, ale nic to nie dawało, bo woda była letnia... Myślicie, że dotarło? Ciul skierował kroki w stronę wyjścia i rzucił: "Tak, tak, pamiętaj, tam musisz włączyć"...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 sierpnia 2015 o 12:46

avatar Armagedon
7 7

@szamanisko: No chyba bym go przez łeb zdzieliła. Nic tak nie wkurza, jak mądraliński, który nie słucha co mówisz i z góry uznaje cię za kretyna. Albo mądraliński, który nie słucha, bo z góry zakłada, że kłamiesz. Albo mądraliński, który ROBI z ciebie kretyna, bo jest patentowanym leniem, albo akurat się śpieszy. Bym go przywiązała do tego bojlera, włączyła to, co pokazał palcem i kazała mu czekać, aż woda się nagrzeje. Do skutku!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Ja mieszkam we wschodnim Londynie, dokładnie tak samo nas traktują i wysyłają swoich pakistańskich "szpeców". Jak zgłosiliśmy,że pralka nie wiruje to wysłali nam "szpeca", który uczył nas jak się włącza pralkę..

Odpowiedz
avatar jackskellington
2 6

my w UK mieliśmy problem z rurami. Woda stała wszędzie, nie chciała spływać, nie było możliwości umycia się, umycia naczyń, totalnie nic. Robiliśmy co mogliśmy, przepychaliśmy gumowym przetykaczem, wsypywaliśmy proszki do udrożniania rur, rozkręcaliśmy kolanka pod zlewami. Jedyne co mogliśmy to zebrać wodę, przelać do wiaderka a zawartość do toalety, która to posiadała osobną rurę. Po tygodniu od zgłoszenia sprawy przyszedł 'spec', (wcześniej wybraliśmy wodę ze zlewów, brodzika) dziadek o długich, do pasa, białych włosach i wyglądzie Clinta Eastwooda. Spojrzał na zlew kuchenny, stał tak 5 min, nie wiedziałam czy myśli co zrobić, czy zszedł juz z tego świata, po czym się ocknął i powiedział że on musi zacząć od... herbaty! Tak! Od herbaty. Wyciągnął że swojej torby kubek z królowa Elżbietą, puszkę z herbatą, zagotował wodę w naszym czajniku, zalał. Pije. Stoi. Paczy. Pije. Chlip. Siorrrb. Stoi. Paczy. Pije. Odwraca się do mnie i pyta jak mi się tu mieszka. Mówię ze całkiem przyjemnie, rozmawiamy i od słowa do słowa (On cały czas stoi i pije swoją herbatę, już 30 minut) opowiadam że wczoraj nieopodal naprawiano tory od 2 do 5 w nocy i że hałas był tak potworny że nie dało się słyszeć własnych myśli. Na co on : ''i pewnie przyjechali, popatrzyli i tak stali i się zastanawiali przez godzinę co? he he he...'' Popatrzyłam na niego dziwnie, bo chyba skumał że sam to właśnie robi, wlał w zlew wybielacz, zalał wrzątkiem i powiedział ze powinno pomóc. Nie pomogło.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 6

Dużo napisane, ale jednak mało: Jakie to było okno, bo domyślam się, że otwierane na zewnątrz - gratuluje Brytolom takiego pomysłu, na prawdę, i to jeszcze w wielopiętrowym bloku; Drewniane? A szpara jest wyrwana w ramie, po zawiasie tak? Czy okno było przystosowane do uchylania? (miało porządną blokadę), jeszcze czy do uchylania w pionie czy poziomie? Doraźnie zapchać workami foliowymi - są lepsze niż ręcznik, nie nasiąkają.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 2

@PiekielnyDiablik: 3 lata i zero odpowiedzi...

Odpowiedz
avatar justine
0 4

Taka mała rada- w kwestiach formalnych zadzwoń sobie Shelter i powiedz jaka jest sytuacja, oni Ci doradzą co najlepiej prawnie zrobić. Chodzi tu o to, żeby później landlord wam oddał depozyt, nie nałożył kary ani nic takiego. Polecam Shelter na problemy z landlordami :)

Odpowiedz
avatar weron
3 3

Echchchch, Brytyjska myśl techniczna, jak to zwykle nazywam. U nie kapało z sufitu sypialni, bo w dachu zrobiła się dziura, landlord jakoś to załatał, po kilku tygodniach pojawiło się w tym miejscu dużp czarnych kropek, pewnie jakiś dziwny grzyb. Z uwagi na to że nawet z krzesła było za wysoko, żeby pryskać odgrzybiaczem w sprayu bez ryzyka odgrzybienia sobie mordy, wezwałam landlorda. Landlord stwierdził, że to moja wina, bo suszę ubrania na kaloryferze (kaloryfer 50x50cm, dwie bluzki młodego na styk wchodziły, a i nie suszyłam 24/7). W tamte wakacje wymienił mi bojler, stary był pewnie w wieku królowej, ciężko się go odpalało i lubił sobie "buchać" tak, że aż klapka odpadała. Cieszyłam się nowym nabytkiem, aż do pewnego zimowego dnia (w czasie porządnego mrozu, tzw Beast from the East), kiedy po powrocie od koleżanki i położeniu młodego, odkryłam, że bojler nie grzeje. W domu jakieś 10 stopni, młodego przykryłam dodatkową kołdrą, a sama trzęsąc się z zimna - pewnie wiedza o zimnych kaloryferach zadziałała na mnie jak jakieś placebo - dotrwałam do rana i powiadomiłam właściciela. Winnym okazała się rurka odprowadzająca parę wodną. Miała średnicę mniejszą niż centymetr. Rozwalił mnie komentarz landlorda "nie tak to powinno być zrobione", zwłaszcza, że to on montował bojler... Jedni moi znajomi moesiąc nie mieli ciepłej wody i ogrzewania, bo co spec to coraz bardziej psuł. Ale agencja powiedziała, że czynszu za ten miesiąc nie zmniejszy, bo zgodnie z prawem landlord ma 28 czy tam 30 dni na naprawę. Chętnie bym takiemu odlączyła gaz dopóki nie naprawi usterki, szybko by dupę ruszył. I mój osobisty faworyt. Koleżance agencja powiedziała, że depozytu nie oddadzą, b wyrośniecie grzyba bylo spowodowane tym, że... oddycha w domu. Oczyma wyobraźni widziałam jak wychodzi z dzieciakami na "bucha" co 30 sekund, co by grzyba nie powodować. Ogólnie wentylacja w wielu angielskich domach działa na takiej zasadzie, że wentylację masz jak otworzysz okno. A naprawy najczęściej przeprowadzane są z użyciem gumy do żucia i kleju biurowego. Daj znać, co landlord z tym oknem wymyślił. Pozdrowienia z Doncaster.

Odpowiedz
avatar weron
1 1

@weron: zapomnialam dopisać, że ta cienka rurka zamarzła, więc bojler się awaryjnie wyłączył czy jak to tam zwał. Naprawa polegala na polaniu rurki wodą z czajnika, landlord zapowiedział ponadto, że wymieni ja na grubszą. Cóż, Beast from the East odeszła to i grubsza rurka przestała być, wg niego, potrzebna.

Odpowiedz
avatar szafa
3 5

Nie wiem, jaki jest stan prawny w UK w takich wypadkach, ale w Polsce to wy ponieślibyście odpowiedzialność. To wy nie zamknęliście okna i pisanie w stylu "okno postanowiło", "perfidny wiatr", żeby tylko przedstawić sytuację w stylu "samo się stało" jest zabawne :P. Wiem, bo mieliśmy prawie identyczną sytuację na jednym z mieszkań (no poza zwisaniem, strażą i dziwnym szpecem) - współlokatorka ZAWSZE zostawiała uchylone i otwarte okna, a u nas wichury stosunkowo częste. Pewnego dnia zawiasy okna nie wytrzymały, właścicielka oczywiście kosztów nie ma zamiaru pokrywać, a że moja wspołlokatorka była bardzo bojowa, zwłaszcza w kwestii pieniędzy, a na dodatek była jakimś junior podasystentem w kancelarii prawnej, to poleciała do znajomego prawnika. Prawnik powiedział, żeby sobie odpuściła, bo to ewidentnie jej wina, a nie wypadek losowy.

Odpowiedz
Udostępnij