Mam koleżankę. Ma ona 3 dzieci. Ostatnio poprosiła mnie, bym zaopiekowała się jej dziećmi przez godzinkę. Poprosiła też, bym wzięła je na lody. Powiedziała, że nie mam się przejmować ceną, bo mi odda.
I się nie przejmowałam. Poszłam z dziećmi na lody, zamówiły desery lodowe. Całość wyszła 48 zł. Ja nic sobie nie zamówiłam, choć koleżanka zapewniała mnie, że jak zamówię sobie loda, to za mojego też mi odda w podzięce za opiekę nad dzieciarnią.
Wraca odebrać dzieci. Mówię jej, ile jest mi winna. Nie wierzy. Pokazuję jej rachunek.
Ona na to:
- No wiesz ty co, skąpa pi*da z ciebie, żałujesz dzieciom przyjaciółki!!!
I wyszła. Pieniędzy nie dostałam...
Jakby co, żadna przyjaciółka. Znajoma z pracy mojego chłopaka.
Lody
Bez przesady, droższych lodów już nie było?
Odpowiedz@malinkova: Nieważne jaka byłaby cena. Koleżanka od początku planowała wystawić autorkę historii. Jak tego nie widzicie to jesteście jak dzieci we mgle. ;)
Odpowiedz@Pieklik: no jak nieważne, kuzwa mogła zabrac na rożki po 2 ziko, a nie na lody po 15 zł! bez przesady, tez bym sie wkurzyła
Odpowiedz@lalai: Rozumiem, że powiedziałabyś wcześniej, że cena nie gra roli? Nie sądzę. Raczej jak każdy sensowny człowiek powiedziałabyś, że może wydać 6 zł. Oczywiste dla mnie jest, że jakby autorka historii kupiła lody za 6 zł to usłyszałaby "Takie tanie lody? To co za problem dla Ciebie, że postawiłaś dzieciom." Jak dzieci we mgle jesteście ...
Odpowiedz50 złotych za lody. Jej pewnie chodziło o dwie gałki, a Ty pojechałaś po całości. O tak, jesteś piekielna.
Odpowiedz@menevagoriel: Miała się ceną nie przejmować. Koleżanka mogła powiedzieć, że 2-3 gałki na dziecko
OdpowiedzA skąd miała wiedzieć, o co jej chodziło? Czytać w myślach? Wyraźnie powiedziała "nie przejmuj się ceną". Gdybym była na miejscu tej matki i chciała wydać rozsądną kwotę, to bym to wyraźnie powiedziała, albo wręcz dała 20 zl na gałki i tyle. Komentujący chyba nie znają pojęcia "komunikacja". Zresztą reakcja tej dziewczyny mówi sama za siebie, po pierwsze niewiarygodnie chamska, a po drugie skoro uznała, że jej koleżanka jest skąpa, to tym samym sama dała do zrozumienia, że nie uważa tej kwoty za wysoką.
Odpowiedz@katzschen: Piekielność po obu stronach. Z jednej strony - autorki, bo faktycznie, pojechała po całości. Mi nie przyszłoby do głowy, ze w ogóle istnieją takie drogie lody, a mówiąc "nie przejmuj się ceną rozumiałbym jako: "nieważne, czy wydasz 1,5 PLN czy 6". Za 16 to ja jadam obiad z deserem. Z drugiej jednak strony - matka powinna jednak twardo zapłacić, w końcu mogła to ustalic. I nie jest wytłumaczeniem, że świat jest nieraz dziwniejszy, niż nam się wydaje. NB. przy okazji widać, dlaczego niektórzy ludzie mówią, że "poniżej 2000 na rękę to się nie da w Polsce przeżyć". Gdybym wydawał sobie 16 złotych na lody "ot tak", bez okazji - też by mi się nie udawało. A, jak widać, jest to możliwe.
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: Jedyną winą autorki jest to, że poszła z dziećmi na lody bez pieniędzy od matki w ręku. Nie wiemy ile ma autorka lat ale widocznie jest jeszcze młodą osobą, że dała sobie wyciąć taki numer. Skoro dzieci wybrały takie drogie lody to można się domyślać, że były do tego przyzwyczajone i nie pierwszy raz matka robiła taki numer. Autorka historii jakoś to przeżyje ale jeśli dzieci uczone są takich sztuczek to szkoda, że nikt nie pochylił się nad tym, że w sumie to dzieci w tej historii najbardziej żal, bo ich matka zachowuje się patologicznie. Zwłaszcza, jeśli obraziła osobę, która się nimi opiekowała przy dzieciach. Możliwe, że tak było a to już jest bardzo zły przykład dla dzieci. Matka piekielna, historia na plus ku przestrodze wszystkim naiwnym. ;)
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: deser lodowy w pierwszej lepszej kawiarence 12-16zl, najczesciej 2-3 galki lodow, bita smietana, owoce, polewa autorka po prostu pozwolila wybrac dzieciakom, co im sie podoba, pewna, ze dostanie zwrot- i tu byl jej blad, kase na lody powinna byla wziac od matki i w zaleznisci od tego, ile by to bylo ( np. 20 czy 50 zl) wprowadzic ograniczenie
OdpowiedzSkoro Tobie powiedziała: "nie przejmuj się ceną" to trzeba było od razu całą lodziarnię/ cały sklep kupić!! Fascynujące, że "zabrać dzieci na lody" automatycznie zrozumiałaś, jako udanie się do knajpy i zamówienie chyba najdroższej pozycji z karty. 50zł? Serio?
Odpowiedz@nieboniebonie: Sugerujesz, że zamówiła kawior i zeżarła, chamsko domagając się od dalekiej koleżanki zwrotu kasy?
Odpowiedz@nieboniebonie: 48 na trzy osoby. 16 na jedną i pewnie decydowały dzieci a nie autorka historii. I na pewno nie były to najdroższe pozycje bo najdroższe kosztują 20-35 zł. Oczywiście wszystko zależy od miasta i lokalizacji lodziarni (centrum handlowe, osiedle, centrum miasta).
OdpowiedzNastępnym razem autorka wybierze się z dziećmi koleżanki na drobne zakupy i koleżanka rzuci na odchodne "kup im po jakimś fajnym drobiazgu". No i dzieciaki sobie wybiorą: - zegarek Patek Philippe - jajeczko Faberge - spinkę do włosów z rubinami
Odpowiedz@Fomalhaut: A skąd autorka miałaby znać status społeczny dalekiej koleżanki? Może koleżankę stać na jajko Faberge? I to dla niej drobiazg...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2015 o 19:34
@jo73: Przecież chodziło tylko o godzinę więc lodziarnia znajdowała się w pobliżu. Być może w pobliskim centrum handlowym. Więc można było przewidzieć koszt. 16 zł za pucharek to norma. I godzinę mniej więcej zabiera dzieciom rozprawienie się z pucharkiem. Jedna gałka to chyba na 10 min byłaby. Zatem autorka postu wszystko zrozumiała prawidłowo a "znajoma nieznajoma" widocznie w ten sposób wykorzystuje ludzi. Nauczka na przyszłość aby brać pieniądze z góry i wyczuwać naciągaczy na odległość. ;) Ta lekcja kosztowała autorkę historii jedyne 48 zł. Doświadczenie na przyszłość - bezcenne.
OdpowiedzPatrząc na powyższe komentarze, wydaje mi się, ze komentujący nie rozumieją prostego zwrotu: "Powiedziała, że nie mam się przejmować ceną, bo mi odda". Po takim stwierdzeniu KAŻDA kwota jest dozwolona - kto bogatemu zabroni? Jeżeli koleżance zależało na oszczędności to należało to zaznaczyć! ~lodzialarenka: 48 złotych to jest trochę kasy, ale jak na możliwość przekonana się z kim mamy do czynienia to zapewniam - opłacało się.
Odpowiedz@LechU: Każdy doskonale ten zwrot zrozumie, są jednak jeszcze inne bardzo istotna kwestie, o której ani autorka ani Ty, najwyraźniej nie macie pojęcia : Przyzwoitość, wyczucie taktu i SPOŁECZNA NORMA. Słyszałeś kiedyś? Czy jakiekolwiek zwroty mają u Ciebie cudzysłów? Jak Cię kumpel poprosi o zakup bukietu kwiatów dla żony, bo zapomniał i obiecuje, że Ci pieniądze odda, to co? Zrobisz zamówienie na wieniec za 3 koła? Bo nie powiedział do jakiej kwoty, więc uznajesz za STOSOWNE wybranie najdroższej z możliwych opcji? Czy dla Ciebie jest normalnym, że kiedy "idziesz na lody" to wydajesz 50zł? Czy może kupujesz rożka albo dwie kulki i wydajesz może z 5 zł? Komu by przyszło do głowy, że POWINNI OFICJALNIE ZAZNACZYĆ I POINFORMOWAĆ, żeby przypadkiem ktoś nie wydał DNIÓWKI na LODY? Czaisz, LODY? Niezła burżuazja, skoro to norma, że jak masz ochota na loda, to najpierw musisz udać się do bankomatu...
OdpowiedzSpołeczna norma kwoty wydanej na lody?? Bez przesady. Koleżanka powinna zaznaczyć ile pieniędzy chce wydać, i tyle. Nikt jej w myślach nie czyta.
Odpowiedz@nieboniebonie: A Ty chyba nie rozumiesz, że dla jednego 3 koła to majątek, a dla kogoś innego to 5 minut pracy. I to dzieci wybierały, nie autorka... Jest winna, bo nie zrozumiała, ze jak ma się nie przejmować, to że to do 5 zeta? Na litość....
Odpowiedz@jo73: No nie wiem, wydaje mi się że zużyć 50 zeta w godzinę na same lody to trochę dużo, chyba tyle by niania wyniosła na ten sam czas. Jasne, kobieta wyraziła się mocno nieprecyzyjnie, ale raczej nikt się nie spodziewa takiej kwoty. Biorąc pod uwagę, że jedna kulka to zwykle koło 3 złotych, porcja z automatu może 5, gdyby ktoś mi wręczył taki rachunek, też by mi szczęka opadła. Owszem, kobieta powinna oddać pieniądze i ewentualnie zasugerować, że owszem, nie chodziło żeby dzieci dostały po lizaku lodowym po złotówce, ale i nie żeby wydać pół pensji na jeden deser. I na przyszłość precyzować bardzo, bardzo dokładnie.
Odpowiedz@nieboniebonie: Społeczna norma jest taka, że przekazuje się pieniążki na lody z góry albo wynajmuje opiekunkę do dzieci. Na pewno nie autorka historii naruszyła tu społeczne normy. Jedynym jej przewinieniem jest naiwność ale z tego się chyba już wyleczyła. ;) A potem się dziwimy, że ludzie jacyś tacy ostrożni, mało pomocni i wrogo nastawieni. Widocznie za dużo mają do czynienia z indywidualnie ustawianymi normami społecznymi przez cwaniaczków.
Odpowiedz@jo73: No na litość, na litość. Koleżanka nie sprecyzowała kosztów, a DLA MNIE 3 TYSIĄCE TO JAK PIERDNĄĆ, więc nakupuje za ile JA uznam za stosowne. Dostrzegasz nonszalancję i głupotę tej sytuacji, czy nadal nie ?
Odpowiedz@Pieklik: Serio? Według Ciebie normą społeczną W POLSCE jest wynajęcie opiekunki na godzinne wyjście, a nie jest nią oddanie dzieci w opiekę rodzinie/znajomym na ten czas? Skąd czerpiesz swą wiedzą o tych normach społecznych? Z Amerykańskich komedii romantycznych?
Odpowiedz@nieboniebonie: A możesz się kłócić i mówić o nonszalancji, jednak z prawnego punktu widzenia to matka złamała warunki ustnej umowy i nazywa się to kradzieżą. Gdyby autorce chciało się dochodzić sprawy w sądzie to miałaby wygraną, zwłaszcza gdyby miała świadków tej rozmowy.
Odpowiedz@nieboniebonie: Nie, nie dostrzegam. Bo nie ONA uznała za stosowne, tylko DZIECI koleżanki. I nie szalej, nie wydała 3 tysięcy, tylko 50 zeta. Na trójkę dzieci. Skąd niby miała wiedzieć, że to za dużo? Wyluzuj... Normalni ludzie precyzują granicę, najwyraźniej ta daleka koleżanka miała nadzieję na taka właśnie sytuację i w pełni ją wykorzystała.
Odpowiedz@Rokita: Czy sugerujesz, że robiąca za bezpłatną niańkę autorka świadomie naciągnęła beztroską mamusię na niebotyczne koszty? W ogóle z tego nie korzystając, bo sobie nic nie kupiła. Czad.
Odpowiedz@nieboniebonie: No cóż trudno mi dyskutować z osobą, która popiera kradzież. Jeśli kradzież to norma społeczna godna aprobaty to nie chcę wiedzieć skąd czerpiesz taką wiedzę. I generalnie nie widzę sensu dyskusji z Tobą bo popierasz złodziejkę. :) Jeśli społeczną normą jest robienie z ludzi jeleni - vide darmowa opieka nad dziećmi a następnie okradanie jelenia to cóż ... chyba to społeczeństwo jest schyłkowe niestety ... Dla mnie ta sytuacja jest tożsama z wyciągnięciem przez koleżankę 48 zł z portfela autorki historii. Czyli nazywając rzeczy po imieniu - zwykła kradzież. A za to i normy społeczne i prawo przewiduje reprekusje. I nie mam nadzieji @nieboniebonie, że to pojmiesz. To jest poza Twoją zdolnością pojmowania.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2015 o 21:25
Oczywiście miało być "nie mam nadziei". "Z bulem" serca kończę benzsensowne już przepychanki. Jaki jest koń każdy widzi. :)
Odpowiedz@nieboniebonie: Czepiasz się i w sumie nie wiadomo o co. Po pierwsze zaznaczone było, że cena nie gra roli. Po drugie skąd wiesz jaka jest sytuacja finansowa kobiety? Może zarabia tyle, że te 48 złotych to dla niej taniocha. Nie rozumiem czemu patrzysz tak innym do portfela. Gdyby kobieta miała kiepską sytuację finansową to albo powiedziałaby ile może autorka wydać albo od razu dałaby jej te pieniądze a nie ZAZNACZAŁA, że CENA NIE GRA ROLI.
Odpowiedz@nieboniebonie: szczerze to ja słowa "zabierz dzieci na lody, ceną się nie przejmuj" zrozumiałabym dokładnie tak, jak autorka wpisu, że mamy iść do jakiejś kawiarni czy lodziarni i zamówić po deserze lodowym, jakimś soku itp. A niecałe 50zł na trójkę dzieci to wcale nie jest znowu tak dużo, 16zł od łebka. Lody w pucharku + soczek do popicia, wcale nie trzeba udawać się do najlepszej restauracji w mieście, żeby tyle zapłacić. No i właśnie taki przeciętny lokal bym wybrała w opisanej sytuacji. Po lodzie ze sklepu to kupiłabym w sytuacji, gdyby padło odwrotne zastrzeżenie, żeby się przejmować ceną, nie szaleć z wydatkami. Jeżeli matka dzieci oczekiwała kupienia im w sklepie po rożku z Korala, to mogła powiedzieć "kup im po rożku i zjedzcie w parku", a nie wyjeżdżać z "ceną się nie przejmuj".
Odpowiedz@Pieklik: Fascynujące jest to jak próbujesz być mądra. Szkoda tylko, że w CAAAAAAŁEJ tej dyskusji, ani razu nie została poruszona kwestia uczciwości matki dzieci, ani konkretnego aspektu nie oddania pieniędzy. W żadnej mojej wypowiedzi, nie znajdziesz dla niej aprobaty, a wiesz dlaczego? BO NIE TEN ASPEKT TEJ HISTORII BYŁ OMAWIANY CUKIERECZKU, pojmujesz?
Odpowiedz@jo73: I weź tu daj dzieci pod opiekę komuś, kto pozwala by to one, DZIECI decydowały o finansach. Matko Boska. Jak Ciebie koleżanka poprosi o opiekę nad jej dzieckiem i to dziecko postanowi, że masz mu kupić rower, a mama odda pieniążki, to kupisz? Bo DZIECKO tak zdecydowało? Co to jest za argument?
Odpowiedz@Pieklik: Kłócić, to ja się mogę z rodzeństwem, Tutaj dyskutujemy, chociaż mam wrażenie, że niektórym jest to pojęcie obce. Ja podaje swoje argumenty i racje a Wy mi odpisujecie "czepiasz się" No ludzie...
Odpowiedz@nieboniebonie: Sprawa prawnie jest prosta. To jest podobne do sytuacji wekslu in blanco tylko umowa byłą ustna. Poza tym nikt nikogo nie naciągną na 3000 więc Twoje uzasadnienie jest bezsensowne. Dawno już nie masz argumentów tylko rakiem się teraz wycofujesz. ;) Poza tym "cukiereczku" to sobie możesz mówić do rodzeństwa. Złość się złość. Twoje argumenty zostały właśnie wrzucone do kosza gdzie ich miejsce. :D A w internecie pisanie capsem jest objawem braku kultury. Kończ Waść i wstydu oszczędź.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 sierpnia 2015 o 14:15
@Pieklik: Cukiereczku, ależ ja się nie złoszczę. Argumentów mam co niemiara, problem w tym, że to jak grochem o ścianę. Komentarza o braku kultury sobie oszczędź, bo najwyraźniej hipokryzja jest Twoją mocną stroną. Rakiem się wycofuje? Cukiereczku, każdy kto ma rozum już zauważył, że brak argumentów to Twoja słabość, gdyż omawiamy kwestię nie związaną z "grzeszkiem" mamusi lecz "grzeszkiem" autorki, a że doskonale wiesz, że mam rację, to przeskakujesz na inny temat, który nie był przeze mnie ani moich dyskutantów poruszany. To oznaka mojej wygranej, a Twojej słabości cukiereczku :)
Odpowiedz@nieboniebonie: Niestety nie masz racji bo autorka dopełniła warunków umowy ustnej. A powtarzanie zwrotu "cukiereczku" tylko mi pomaga wykazać jak ograniczonym umysłowo człowiekiem jesteś więc śmiało wykazuj się dalej. Warunki umowy ustnej były: 1. Zabrać dzieci na lody. 2. Zabrać dzieci na godzinę. 3. Cena lodów nie była określona i miała nie grać roli. Domyślnymi warunkami były aby dzieci były bezpieczne. Autorka nie otrzymała również za opiekę żadnego wynagrodzenia ani nawet lodów. Który warunek umowy ustnej autorka złamała? Żadnego. Sreberko nie produkuj się dalej bo zwoje mózgowe się Tobie przegrzeją od nadmiaru myślenia. ;) Szkoda mi czasu na pokazywanie to co już zostało pokazane. Normy społeczne nie zostały naruszone ze strony autorki historii. Normy społeczne naruszyła jej mam nadzieję już była koleżanka.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 sierpnia 2015 o 17:27
Trójka dzieci czyli po 16 zł na dziecko. Pewnie każde dostało po pucharku w G. czy inne badziewie. Na przyszłość odpowiedz, że lody nie są zdrowe i weź je na świeżo wyciskany sok pomarańczowy lub inny za 8-10 zł a pieniądze matka ma dać Tobie z góry. ;) Żeby ta bajka miała morał poczytajcie to odechce się Wam lodów: http://goldwin.com.pl/wazne-artykuly/29-lody-dla-odwaznych Lody i sorbety łatwo zrobić samemu. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2015 o 19:34
Zaraz, zaraz! Czy komentujący zdają sobie sprawę, że odpowiedź matki na pokazany rachunek brzmiała: "No wiesz ty co, skąpa pi*da z ciebie, żałujesz dzieciom przyjaciółki!!!", nie zaś: "Chyba oszalałaś, co to za kwota?! Za co tak dużo?!" ani nic w tym stylu. Jeśli autorka czegoś nie pominęła ani nie wyolbrzymiła, to reakcja znajomej wskazuje na to, że zrobiła to z premedytacją. Swoją drogą, to dzieci (jeśli nie są wyjątkowo manipulanckie, bo i takie się zdarzają) raczej na wyjściu na lody zamawiają to, na co im się zazwyczaj pozwala. Dzieci raczej nie kierują się myśleniem "dziś nie mam ochoty na cały pucharek, zamówię tylko jedną gałkę", tylko bardziej "LODYYYYY!!!". Jeśli "wyjście na lody" oznacza dla nich zamówienie po pucharku na głowę, to znaczy, że tak zostały wychowane...nie mam racji? Przynajmniej ja byłam tak wychowana, że gdy względnie obca osoba mi coś kupowała, to starałam się być podwójnie umiarkowana w wyborze.
OdpowiedzSzacun, ja bym nie wzięła odpowiedzialności za dzieci jakiejś dalekiej znajomej. I nie wydała na nie kasy "na słowo honoru".
OdpowiedzLudzie nie widzicie tego?! Jeśli dzieci koleżanki miały więcej niż siedem lat i usłyszały, że ich mama mówi do autorki: nie przejmuj się ceną, to zrozumiały że mogą zamówić co chcą i zamówiły to na co miały ochotę.
OdpowiedzA ja mam wrażenie, że to stały numer mamuśki. Powiedzieć opiekunowi żeby wziął dzieci na lody (pizzę, ciastka, hamburgery)i nie liczył się z kasą bo mu odda, dzieciaki biorą najdroższe zestawy a jak przychodzi do uregulowania rachunku mamuśka obraża opiekuna i spitala. I dzięki temu nie musi płacić za wyżerkę dzieci. I szczerze, kto oddaje swoje dzieci pod opiekę obcej osobie?(bo dziewczyna znajomego z pracy raczej bliska nie jest). Najwyraźniej mamuśka już wszystkich bliższych znajomych zrobiła na ten numer więc teraz szuka jeleni wśród prawie obcych ludzi.
OdpowiedzPoza tym normalna i uczciwa osoba oddałaby pieniądze i podziękowała za opiekę nad dziećmi.Przebolałaby te pieniądze i miała nauczkę na przyszłość żeby w podobnej sytuacji podawać maksymalną kwotę jaką opiekun ma wydać na dzieci. Opisana historia wskazuje na to, że mamuśka postąpiła z premedytacją i to nie pierwszy raz.
OdpowiedzMoim zdaniem koleżanka źle dobrała słowa, a autorka to wzięła zbyt do siebie- 'nie przejmuj się ceną, zwrócę ci'. Wziąć dzieci na lody za 16 zł to gruba przesada, ja wprawdzie bym pieniądze zwróciła, ale bym się wkurzyła. A koleżanka zapewne chciała po prostu powiedzieć, że za lody zwróci i tyle. Obie panie piekielne.
OdpowiedzSzczyt chamstwa i cwaniactwa ze strony piekielnej matki. Autorka ma nauczkę, że każdy dobry uczynek zostanie przykładnie ukarany i następnym razem powinna być ostrożniejsza przy tego typu akcjach. A komentatorzy, którzy tak rozczulają się nad ceną lodów, to niech się dobrze w głowę pukną. 50 złotych za 3 osoby w lodziarni, to żaden wyczyn szalony - nie mówiąc już o tym, że istotą tej historii nie jest cena lodów, a perfidne zagranie mamuśki.
Odpowiedzchyba juz nie masz kolezanki...
Odpowiedz