Z pamiętnika laborantki.
Śmieszno-piekielne. O nierozumieniu polskiej mowy.
Przyszła pani w średnim wieku po wynik posiewu moczu. Na wydruku napisane było naukowymi słowami, że wyhodowano kilka szczepów bakterii, a ponieważ zakażenia układu moczowego powodowane są przez jeden rodzaj (tzn w danej chwili jeden, bo zdolnych do tego jest wiele), należy badanie powtórzyć, poprawnie się do niego przygotowując (podmywając).
Pani prosi o wyjaśnienie. Ok, rozumiem. Ale sprawa drażliwa i delikatna. Tłumaczę naprawdę prostymi, ludzkimi słowami, delikatnie, ale i konkretnie - pani nie rozumie. Tłumaczę po raz drugi, trzeci, coraz prościej - nic. Już naprawdę nie mam pojęcia, co mogę jaśniej powiedzieć. "Co to znaczy i co to znaczy."
Aż w końcu pacjentka stojąca w kolejce nie wytrzymała i wypaliła:
- To znaczy, że żeś pani d**y nie umyła i za dużo zarazków było. Musisz pani jutro rano porządnie umyć d**ę, najszczać jeszcze raz i przynieść.
Zachowanie powagi level expert :D
słuzba_zdrowia
Historia na plus, ale jak Ty tej kobiecie tłumaczyłaś, że nie rozumiała? Naprawdę nie ogarniała np. Proszę się dokładnie umyć (podmyć) przed oddaniem moczu?
Odpowiedz@Grejfrutowa: Jakich słów dokładnie użyłam już nie pamiętam, bo to sprawa sprzed ładnych kilku dni, ale naprawdę bardzo prostych. A druga rzecz, że z nieznanych mi przyczyn ludzie w tej dzielnicy w porównaniu z innymi mają naprawdę ciężkie rozumowanie. Kiedyś chyba nawet pisałam o tym oddzielną historię. Klasyk niemal codzienny. Niestara nieraz osoba stoi na wprost jedynej w pokoju szafki, na której stoją już słoiki z moczem. Metr od niej. Poproszona o postawienie swojego słoiczka na szafkę rozgląda się dookoła i pyta "gdzie"? Nie wiem, dlaczego, ale tak jest, a mam porównanie z kilku dzielnic Poznania.
Odpowiedz@Grejfrutowa: No jak widać ze znajomością słownictwa u ludzi ciężko - no bo podpowiedź pani z kolejki też była średnia, albowiem nie sika się d*ą i umycie tejże raczej nie poprawi sytuacji. Szczerze mówiąc wcale się nie dziwię. Czasami spotykam ludzi, którzy nie potrafią nazwać części intymnych - i to nie jest kwestia wstydu (że im coś nie przechodzi przez gardło) tylko serio, serio nie wiedzą, co się jak nazywa.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: akurat w tym kontekście "dupa" jest dość silnie zakorzeniona w języku potocznym. W końcu danie komuś dupy niekoniecznie oznacza seks analny.
Odpowiedzale pomogło? i jak tłumaczyłaś, że nie rozumiała?
Odpowiedz@funmilayo: No ostatecznie pomogło :) Jak tłumaczyłam - słów już nie przytoczę, ale naprawdę, normalnie, prosto, po ludzku, bez naukowych określeń. Dla drugiej pani najwyraźniej było wszystko jasne na tyle, że w końcu jej nerwy puściły
OdpowiedzWczoraj miałam podobnie w pracy z jedną Klientką :) W Żabkach występuje coś takiego jak "wielosztuki" - czyli dana rzecz kosztuje w regularnej cenie powiedzmy 2,99 ale jeśli kupisz 4 szt - łącznie płacisz 8 zł. Proste? Niekoniecznie. Babka się uparła obejść system i kupić 2 piwa w cenie jaka wychodzi w wielosztuku właśnie "4 szt. za 8 zł", czyli po 2 zł/szt. 3 razy wracała, blokowała kolejkę, tłumaczyłyśmy razem z koleżanką, w końcu się na nas obraziła że nie chcemy jej sprzedać po 2 zł :) Inny człowiek stwierdził że go okradam i złoży na mnie skargę bo w Żabkach nie można wymienić wygranego kapsla na piwo. Tłumaczyłam mu po kolei jak to działa i dlaczego w Żabkach nie działa. Jak grochem o ścianę, okradamy go i koniec. A, i standardowa sytuacja w zasadzie codzienna - Klient pyta gdzie coś leży. Jeśli mogę wyjść zza kasy to prowadzę, jeśli jednak np. mam kolejkę - tłumaczę. Prosto. Na przykład: w tej alejce (wskazuję dłonią), regał po prawej stronie, 3 półka od góry zaraz obok kawy. 99% Klientów skręca w niewłaściwą alejkę, patrząc na lewą stronę na półki na samym dole (wiem bo widzę w kamerze :) )...
Odpowiedz@speedymika: u mnie to samo :) Pracuję w sklepie odzieżowym. Mamy teraz "promocję" - kup coś za 200zł, a dostaniesz bon na 40zł, który możesz wykorzystać od razu, czyli możesz zapłacić od razu za te rzeczy 160zł. Pani bierze bluzkę za 169zł, więc tłumaczę, że dołoży coś sobie za 31zł i będzie miała dwie rzeczy zamiast jednej a i tak zapłaci mniej niż powinna. Nie. To się nie odpłaca i chcę ją naciągnąć okraść i nie wiadomo co jeszcze. Pewnych rzeczy ludziom nie przetłumaczysz ;)
Odpowiedz@speedymika: kobieta mysli: prawo. A mowi: lewo.
Odpowiedz@pawel78: A ty przez 3 lata nie nauczyłeś się, że jest opcja "odpowiedz"...
Odpowiedz@pawel78: niestety wiele razy zauważyłam , że jak proszę pacjenta żeby wziął coś sobie z polki i go kieruje (w lewo, druga polka od gory) to zazwyczaj patrza w prawo. (mam aptekę częściowo samoobsługowe, a pacjentowi mowie "jego lewo")
OdpowiedzKobiety mają niezwykłą skłonność do zagmatwanie nawet najprostszej sprawy. Kluczą, kręcą, mówią monosylabami, a potem foch, bo nic nie zrozumiałem. Jestem prostym człowiekiem i do mnie trzeba po prostu, w krótkich żołnierskich słowach. Polecenie: Wynieś śmieci !!! Wykonanie: Przecież wiem, już dwa tygodnie mówisz to samo. Żołnierska logika: Kapral: Linia celowania to linia biegnąca od oka strzelca do celu. Zrozumiano?!!! ???? Kicha. A ma komar jaja ? No pewno, że ma. No to tak samo jest z linią celowania. Koniec. Prosto, wyraźnie, zrozumiale.
Odpowiedz@koki: że hę?
Odpowiedz@koniecznickiem: nie przejmuj się, nie tylko Ty nie rozumiesz "co poeta miał na myśli" ;)
OdpowiedzMam dziwne wrażenie, że rozmowa z klientką na tematy bądź co bądź intymne w obecności innych klientów jest mało profesjonalna. Pomijam już informowanie o tym "co wyszło" (że takie, a nie inne bakterie) w taki sposób, że słyszą to inni klienci - jest to przecież informacja medyczna i każdy ma prawo do dyskrecji w tym zakresie. Odnośnie braku higieny to z jednej strony powinno się go publicznie piętnować, ale raczej w zakresie ogólno-zewnętrznym, uciążliwym dla otoczenia (tłuste włosy, śmierdzenie, nieświeży oddech), a póki dotyczy on wyłącznie stref intymnych, to jest to zmartwienie tej pani i ewentualnie jej partnera (lub partnerów). Omawianie jej higieny intymnej w obecności innych klientów jest po prostu chamstwem i buractwem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 19:04
@timo: ja pier*lę... Komunikat autorki nie brzmiał "Badania wykazały, że ma pani brudną pi*pę i powinna się pani myć" tylko "Nie da się zrobić badań, jeśli przed oddaniem próbki nie umyje pani prawidłowo pi*py". Ech, a piszą tu o rozumieniu języka ojczystego...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 20:06
@KoparkaApokalipsy: a według Ciebie coś to zmienia? W jednej i drugiej formie efekt jest taki sam: inni klienci słyszą, że klienta nie myje pewnych części ciała. Komunikat w obu przypadkach brzmi tak samo: "brudna pi*da", niezależnie od tego, co do tego komunikatu jest doczepione i jaki jest jego cel.
Odpowiedz@timo: fajnie, tylko, że instruowanie pacjentki jak ma oddać mocz to nie jest "komentowanie higieny osobistej"
Odpowiedz@timo: Nie rozumiem, dlaczego masz pretensje do Ejci? Niekoniecznie na stanowisku pracy moze miec warunki, aby omawiac na osobnosci tego typu tematy, zwlaszcza, ze nie na tym jej praca polega. Kobieta dostała wydruk z odpowiednimi informacjami, prawda? A że nie rozumiała, to sama zwróciła się do autorki o wytłumaczenie - zatem najwidoczniej nie miała nic przeciwko temu, aby słuchali i inni.
Odpowiedz@timo: Tez tak uważam. Mam dla Ciebie fuchę. Przyjedź poustawiać ludzi. Bo naprawdę to oni nie rozumieją pojęcia prywatność. Owa pani weszła nie zamykając drzwi za sobą, ona była w gabinecie, podpowiadaczka na korytarzu. I wiele osób tak robi, wstawać i zamykać za każdym to lekka przesada. Druga sprawa, nie przesadzam, kilka razy dziennie: pacjent na fotelu, ktoś włazi z korytarza (nieliczne wyjątki pukają, ale usłyszeć niemal wywrzeszczanego "zajęte" już nie łaska) i zamiast załapać, że skoro jest inny pacjent to wypadałoby się wycofać często zostaje i zaczyna nawijać o swojej sprawie, "bo on chciał tylko zapytać/odebrać wynik/cokolwiek innego. Próba grzecznego wywalenia takiego na korytarz bardzo często kończy się karczemną awanturą, bo jestem bezczelna i ciężko mi odpowiedzieć, czy wydać ten nieszczęsny wynik. A jak się w dodatku przez czyjeś nawijanie nad uchem pomylę, to zgadnijcie, czyja wina.
Odpowiedz@timo: moze jak sie wstydu naje to wreszcie zacznie te pi*pe myc, chocby w sytuacjach medycznych albo przed badaniem?
OdpowiedzSwoją drogą dbałość o higienę niektórych ludzi też jest piekielne.
OdpowiedzZ pacjentem należy rozmawiać jego językiem. Opowiedziane mi przez znajomą lekarkę. Przepraszam za słownictwo, zachowałem autentyczne. Starsza pacjentka z problemami żołądkowymi. - Czy ma pani rozwolnienie? - nie pani doktor. - Na pewno? Biegunki pani nie ma? - Nie, nie mam biegunki. - To nie możliwe. Sraczkę pani ma?! - O pani doktor, jaką ja mam sraczkę!
Odpowiedz@Raveneks: ......... Genialne............. :D:D:D:D:D:D:D:D:D Jeżeli jutro przyjdą sąsiedzi, że rechotaniem zakłócam ciszę nocną, to powiem, że to przez Ciebie :) No zbeczałam się ze śmiechu :D
Odpowiedz@Raveneks: jak już, to *niemożliwe.
OdpowiedzW sumie to tyle dobrego, że pacjentka sama się przyznała, że nie rozumie i poprosiła o wyjaśnienie. Bo i nierzadko jest przecież tak, że pacjentowi wstyd jest się przyznać, że czegoś nie rozumie. Efekt jest oczywisty.
Odpowiedz