Udzielam korepetycji z języka obcego. Nie jakiegoś mało popularnego ale też nie angielskiego. Do tej pory wszystkie telefony odnośnie korepetycji były jak najbardziej normalne... ale do czasu. Pewnego razu dzwoni telefon odbieram, a z drugiej strony odzywa się głos starszego Pana.
Pan: Witam, dzwonię odnośnie korepetycji.
Ja: Dzień dobry, dobrze się Pan dodzwonił.
P: W takim razie niech mi Pani coś więcej opowie o tych korepetycjach.
J: W tym momencie mówię ile za ile, dodaję jeszcze że książki można pożyczyć moje i skserować bądź kupić oraz że udzielam korepetycji tylko i wyłącznie u siebie w domu.
P: No dobrze, ale niech mi Pani jeszcze coś więcej opowie.
Chwila namysłu czy o czymś zapomniałam?! Nic nie przyszło mi do głowy. Wszystkie najważniejsze informacje podałam...tak myślałam - Pan mnie zaskoczył.
J: Nie wiem co mogłabym jeszcze dodać, ale chętnie odpowiem na każde Pana pytanie.
P: No bo czy da mi Pani gwarancję, że ja się tego języka na 100% nauczę?
Nie wiedziałam o co chodzi jaką gwarancję?! Wszyscy co udzielają korepetycji, bądź nawet ci, którzy korzystali wiedzą, że nieważne co zrobiłby korepetytor (bądź inna pomagająca osoba) to niestety do głowy nikomu nikt nic nie włoży...
J: O jaką gwarancję Panu chodzi?! Ja mogę Panu zagwarantować,że będę próbować tak wielu metod wytłumaczenia i nauczenia, aby materiał został w pełni nauczony.
P:(już zdenerwowany) Ale jak to nie da mi Pani gwarancji, że ja się tego nauczę?! Ja muszę mieć gwarancję, że Pani mnie tego nauczy, no bo jak to tak?!
J:(w tym momencie chyba nie wytrzymałam i nawet się zaśmiałam) Niestety ale tutaj nie tylko chodzi o moją pracę, ale również o Pana, ponieważ będzie musiał Pan popracować trochę w domu sam, zrobić jakieś ćwiczenia lub napisać krótki tekst. Ja Panu gwarancji nie dam, że Pan się nauczy i wątpię by ktokolwiek Panu ją dał.
P: Nie?! To ja się w takim razie jeszcze zastanowię.
J:Dobrze. Do widzenia!
Całe szczęście Pan jeszcze nie zadzwonił, ale na wszelki wypadek zapisałam sobie numer by nie odbierać :) Jak wspomniałam o tym, że Pan będzie coś musiał zrobić sam w domu to się zdziwił - tak to rzeczywiście dziwne. Ktoś z Was kiedyś słyszał o gwarancji, że ktoś się czegoś nauczy?! Jak tak to dajcie namiary, sama się na coś zapiszę! Jakaś fizyka kwantowa czy coś tylko koniecznie z gwarancją!! :)
lubuskie
Ja się domyślam że Panu mogło chodzić o jakieś slogany reklamowe, których używają szkoły językowe, coś typu "angielski na 100% w 3 miesiące!!!! Gwarancja najlepszej jakości!!!". A zgłosił się do Ciebie, a nie tam, bo może masz taniej :)
Odpowiedz@rahell: Też tak pomyślałam, ale czy ludzie naprawdę w to wierzą?!
Odpowiedz@rahell: Może myślał, że po 3 miesiącach bez problemu dogada się i nie zostanie rozpoznany jako obcokrajowiec? I jeszcze w to uwierzył...
OdpowiedzJa to ciągle mam. Plus pytanie: to ile czasu mi ta nauka zajmie? Albo: to czy trzy tygodnie wystarczy, żeby nauczyć żonę do egzaminu? I tłumaczenie, że pierw muszę sprawdzić, jaki ten angielski wogóle jest a potem decydować o grupie, to już inna sprawa...
Odpowiedz@GoshC: Gdyby można było "włożyć" do głowy coś na już to nie byłoby korepetytorów ani szkół tylko sami "wkładacze" hehe:P
OdpowiedzZacznij pracę w szkole podstawowej lub gimnazjum. Spotkasz w każdym roczniku przynajmniej dwie/trzy mamuśki lub tatusiów, którzy uważają, że to nauczyciel nie nauczył a nie syn/córka nie chciał się nauczyć. Syn nie zna tabliczki mnożenia? Nauczyciel nie nauczył. Córka pisze koszmarnie i nieczytelnie? Nauczyciel nie nauczył. Syn dostał jedynkę za niewyuczony wiersz? Nauczyciela wina. Córka dostała jedynkę za brak pracy plastycznej? Chciałoby się powiedzieć, że to wina nauczyciela, bo za nią nie narysował, ale jakoś to dziwnie brzmi. Toteż tłumaczy się, że przecież córka zaniosła w reklamówce, osobiście tę reklamówkę jej się do ręki wręczyło, tylko pewnie w szatni zostawiła i nauczyciel powinien poszukać, itp, itd
Odpowiedz@luska: Wiadomo każdy winny tylko nie syn czy córka :] Przecież moje dziecko takie zdolne a to Pani nie umie go nauczyć...wiem o co chodzi
Odpowiedzczego ci ludzie oczekują? że jak w Matrix-ie wgrasz im język z płytki do głowy ;-)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: No tak może i racja w końcu teraz technologia tak poszła do przodu,że może Pan myślał że i to jest możliwe :)
Odpowiedz@darioszkka: SITA jest jak sesja, rok nauki w tydzień
OdpowiedzMieszkam w UK od 5 lat i znam ludzi którzy tu są sporo dłużej. Niestety niektórym z nich trzeba pomagać idąc do urzędu lub lekarza. Gwarancje to można dać na rower, że podały nie będą się do doopy dobierać.
OdpowiedzA ja się zastanawiam, po co komentować historię użytkownika, który jest już usunięty z portalu? Pozdrawiam
Odpowiedz@clubber84: Użytkownik nie jest usunięty, od jakiegoś czasu również niezalogowani mogą dodawać historie. Taki tam ratunek dla tonącego okrętu ;)
Odpowiedz@Litterka: Aaa... czyli nie przejmować się, bo właściciel portalu za mało zarabia na odwiedzinach oraz na blokowaniu reklam. :D OK, przyjmuję do wiadomości. Pozdrawiam
Odpowiedz@clubber84: Pośrednio tak. Generalnie wielu ciekawych użyszkodników odeszło, historie coraz gorsze, dyskusje na poziomie gimbazjum. Serwis chce podnieść liczbę historii, może chcą zachęcić tych, którzy nie chcą się logować dla jednej historyjki? Ciekawe, jak to się wszystko skończy?
Odpowiedz@clubber84: a to komentowana jest historia czy użytkownik? :>
OdpowiedzJa słyszałam! I to nie tylko o gwarancję nauczenia języka, ale też zdania egzaminu na minimum 70%.
Odpowiedz