Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem czy piekielnie, na pewno przykre. Pomagałam siostrze pochować kota, samochód…

Nie wiem czy piekielnie, na pewno przykre.

Pomagałam siostrze pochować kota, samochód go potrącił, przykre, zdarza się. Pomagając jej naszła mnie refleksja.
Drodzy kierowcy, zdarzy się czasem potrącić zwierzę, głupie toto, wyskoczyło, noc, ciemno, łup i po sprawie. Mam prośbę - jeżeli macie taką możliwość zatrzymajcie się kawałek dalej, włączcie awaryjne i zepchnijcie zwierzaka na pobocze. Nieuniknione jest, że jakiś kolejny kierowca chcąc nie chcąc najedzie na truchło. A uwierzcie mi, właściciel wolałby zwierzaka pochować w całości, bo ostatnią rzeczą o której marzy to skrobanie łopatą z ulicy flaków czegoś, co kilka godzin wcześniej miało imię i mruczało ci na kolanach.

Dużo łatwiej jest, jeżeli człowiek wie, że na pewno zakopuje swoje zwierzę, bo jest w stanie je rozpoznać, już nie mówiąc o tym, że najechanie na cztery kilo mięsa przez innego kierowcę nie jest bezpieczne.

Drogi

by Aptekara85
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zeus_Gromowladny
15 27

Chyba żartujesz. Uważasz ze po tej prośbie ktoś sie zatrzyma i będzie się fatygował? Życie jest niestety brutalne.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
23 31

@Zeus_Gromowladny: No i zbieranie truchła np. po ciemku przez kierowcę nie jest w ogóle niebezpiecznie :-D

Odpowiedz
avatar Ostryy13
15 19

Zacząłem się spotykać u motocyklistów z zachowaniem że jeśli nie ma dużego ruchu to zejdą z maszyny i przeniosą na pobocze. Sam mialem okazje na wlasne oczy zobaczyć lub zrobić coś takiego od początku sezonu.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
8 20

@Zeus_Gromowladny: jak dotrze chociaż do paru osób to by nie było źle. @vonflauschig: dlatego napisałam w miarę możliwości. Na autostradzie się nie zatrzymasz, ale przy wiejskiej drodze chyba można na minutę na awaryjkach stanac.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-2 18

@Ostryy13: jeżeli widzę przejechane zwierzę, a mogę to staję kawałeczek dalej na awaryjnych, i sciagam zwierzaka z ulicy. A może ktoś będzie szukal psa lub kota? I przynajmniej pozna swoje zwierzę. Kot siostry byl w stanie mocno "utrudniającym identyfikację". Co najmniej jeszcze ze dwa auta go najechały. NIKT się nie zatrzymal i nie zepchnąl bogu ducha winnego zwierzaka.

Odpowiedz
avatar Nira
2 2

@Ostryy13: Jestem motocyklistką ale akurat wtedy jechałam samochodem ze swom mruczkiem do weterynarza. Zobaczyłam martwego już kota na drodze. Popatrzyłam tylko na chłopaka, on bez słowa się zatrzymał. Stwierdził, że właśnie sam chciał to zaproponować. Wyszłam, ściągnęłam go na bok. Widać było, że zadbany był. Mi samej zrobiło się szkoda.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
7 29

Nie. Zdarzyło mi się rozjechać lisa nocą na drodze szybkiego ruchu gdzieś w kierunku niemieckiej granicy i Szczecina. Musiałam się zatrzymać, żeby sprawdzić, co z autem, bo łupnęło niebanalnie. Ale nie ma takiej siły, żebym właziła na drogę szybkiego ruchu, żeby zepchnąć truchło, bo sama nie chcę truchłem zostać.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
13 25

@vonflauschig: dlatego napisałam "w miarę możliwości". Na drodze przy której mieszkam dałoby rade się zatrzymać. Jakoś dwóch dziewczyn skrobiących kota z asfaltu przez 10 minut nikt nie potrącił.

Odpowiedz
avatar yannika
20 44

A mnie nachodzi refleksja, żeby nie puszczać "tego co miało imię i parę godzin wcześniej mruczało na kolanach" samopas. Zwłaszcza w okolicach dróg o sporym natężeniu ruchu.

Odpowiedz
avatar sixton
4 20

@yannika: Musiałabyś trzymać wszystkie koty w zamknięciu. Co przy realiach domów jednorodzinnych jest z reguły niemożliwe. Nie trzeba wcale większej drogi. Koty, a w szczególności chyba kocury, to takie bestie, że drogę przekraczają jak kamikaze - nie patrzą na nic tylko przebiegają.

Odpowiedz
avatar Zmora
9 25

@yannika: Wiesz co? Mojego kota rozjechali na drodze na takim zadupiu, że jak jeden samochód na godzinę się pojawi, to już jest spory ruch. W biały dzień jakiś pacan, który za nic ma ograniczenia prędkości i progi zwalniające w niego przywalił swoją terenówką. Z dobrego źródła wiem, że gość szaleje autem po okolicy już dobre parę miesięcy i potrącił jeszcze dwa inne koty i psa. Widać go to bawi. Także tego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2015 o 13:19

avatar Aptekara85
-3 23

@Zmora: mieszkam koło tzw schetynowki. Już potrącili mi trzy koty na przestrzeni paru lat i ŻADEN z kierowców się nie zatrzymał. Raz potrąciłam kota. Zatrzymałam się, żeby mu pomóc, ale uciekl w pola tak szybko, że nie miałam szans go dogonić. A ci co mówią z żeby kota na wsi trzymać w domu cały rok niech się zastanowią nad tym, co mówią. Ani psa, ani kota nie utrzymasz w domu na wsi. A dla kota plot to nie przeszkodą.

Odpowiedz
avatar Habiel
11 19

Nie trzeba trzymać kota w zamknięciu. Wystarczy nauczyć go do spacerów na smyczy, co nie jest trudną sztuką. Wy wiecie,gdzie chodzi wasz pupil, a on sam jest bezpieczny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2015 o 14:22

avatar pati9366
15 25

@Aptekara85: Ale co jest takiego problematycznego w trzymaniu kota w domu? Mieszkam na parterze, nie jest to blok, jest tu dużo zieleni, bo to osiedle takich domków, ale ja wiem co to są drzwi i je po prostu zamykam. A w oknach mam zwykłe siatki na owady do kupienia w sklepach budowniczych za 10zł. Czasem kot pazurem ją rozerwie, ale po prostu kupuje nową. I wyobraź sobie, że potrafię utrzymać kota w domu.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
14 16

@Aptekara85: Nie da się, powiadasz? Muszę to powiedzieć mojej babci, że od 12 lat dokonuje niemożliwego. Trzymanie kota w domu to nie jakiś nieziemski wysiłek a zwykla odpowiedzialność za zwierzaka (żeby go nic nie rozleciało/zjadło ani żeby on nie robił szkód). Już nie wspominając o ułańskiej fantazji tych co puszczają koty niestyrylizowane w długą.

Odpowiedz
avatar apoCATlypse
0 10

@Zmora: Na mojej ulicy (miasto, ograniczenie do 50km/h) też jakiś kretyn przejechał mojego kota w środku dnia, ale nie wiem, co się stało ze zwłokami, bo ich nie znaleźliśmy... W ogóle na tej drodze co chwilę widać jakieś przejechane zwierzę czy to kot, jeż, czy coś innego. Droga wzdłuż domków jednorodzinnych, każdy ogrodzony a wzdłuż ogrodzenia chaszcze, że nic z drogi nie widać - niech tak dalej jeżdżą, jak im kiedyś jakieś dziecko wybiegnie, to może zmądrzeją. Szkoda, że wtedy już będzie za późno.

Odpowiedz
avatar Limonka
9 13

@sixton: Bo: 1. Kocury się sterylizować powinno wtedy nie ma problemu z poruszaniem się jak kamikaze 2. Kota sę nie da w domu utrzymać? mieszkam w domku jednorodzinnym. 2 koty od 3 lat. Voila, ani razu nie uciekł mi żaden z nich. Wyprowadzane są na smyczy. trochę odpowiedzialności, jak to już ktoś wyżej napisał, wykastrowanie/sterylizacja i wszystko gra.

Odpowiedz
avatar sixton
-3 17

@Limonka: Piszesz o kotkach maskotkach, pupilach. Jednak nadal w wielu domach traktowane są jako zwierzę "gospodarcze". O takich głównie piszę. Powiedz mojemu dziadkowi żeby chodził z kotem na spacer na smyczy, albo nie trzymał w lecie wiecznie otwartych drzwi. Bo jak czytam powyższe komentarze to mam wrażenie, że dla co niektórych kotek traktowany ma być bardziej jak dziecko niż zwierzątko, na dodatek chowany tylko wedle ściśle określonych reguł. Ot, taki kaprys wysublimowanych, nowożytnych elit. A co z innymi? Czy zażądacie odebrania zwierzaczków wszystkim, którzy inaczej chowają zwierzęta? Może odmówisz im prawa do trzymania zwierząt? Proszę tylko nie wycierać sobie wszystkiego tą swoiście pojmowaną, postępową odpowiedzialnością.

Odpowiedz
avatar Habiel
8 16

@sixton: Oho, jestem elitą, bo dbam o mojego ukochanego zwierzaka, z którym spędziłam pół mojego życia. W końcu to tylko zwierzę-wpadnie pod koła, to sobie wezmę następnego. I kolejnego. W końcu też na co komu sterylizacja zwierząt wychodzących-kocięta/szczenięta tak fajnie topią się w rzece! A jak babcia się ucieszy, gdy to zobaczy. Taka rozrywka dla całych rodzin. Szkoda tylko, że moja babcia, która całe życie mieszkała na wsi, po tym jak przygarnęła swojego Micię (ipo krótkiej rozmowie o tym, jak jego żywot może się skończyć pod kołami), w wieku 78 lat, potrafi ubrać go w smycz, zejść z nim na podwórko i o niego zadbać.Da się? Da się. Ale co ja tam wiem. Nie jestem tak postępowa, jak twój dziadek, bo to tylko zwierzę gospodarcze. W końcu zamykanie stodoły jest takie prostackie i wielkomiejskie.

Odpowiedz
avatar novacianka
11 13

@Aptekara85: Skoro już 3 koty zginęły przez twój brak wyobraźni, to następnym razem weź kup sobie pluszaka?

Odpowiedz
avatar yannika
4 6

@Aptekara85: Wykastrujesz to utrzymasz.

Odpowiedz
avatar Habiel
5 9

@sixton: Pisałeś o praktyce na wsi-topienie kociąt/szczeniąt/nadprogramowego przychówku zwierząt, jest niby normą. Z tą różnicą, że na jakie gospodarstwo (w mojej okolicy) nie zajrzałam, to zwierzęta były szanowane. Siedziały na podwórku, na polach. Jeśli wyszły na jezdnię zaraz je wołano do siebie, a jeśli jechało auto-potrafiło się ono zatrzymać. O wiele więcej rozjechanych zwierząt widziałam w okolicy miast, a nie wsi. To chyba też o czymś świadczy, tak jak powiedzenie, że dobrego rolnika-hodowcę idzie poznać po tym, że nim sam zje idzie nakarmić świnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Zmora: jakbyś swojego kota pilnowała i nie wypuszczala, to by go żaden "pacan" nie rozjechal. Pamiętam zresztą dyskusję pod jakąś historią, że wypuszczanie kotów jest bezpieczne. Twoja wina. Także tego.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-3 5

@lazy_lizard: swoje koty sterylizuje, to po pierwsze. Po drugie moj kot pochodzi z miasta, pierwszy rok życia nieba nie oglądał. I raz zobaczyl. Nie ma takiej siły co go utrzyma w domu. Ramę okna gryzie i drapie żeby wyjść. Jakoś cztery lata biega. Siostry kot pochodzil ze schroniska. Też w zamknięciu wychowany. Nauczyl się okno otwierać, żeby wyjść (pierwsze pietro)

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-3 3

@novacianka: to nie jest brak wyobraźni. Dbam o swoje koty, ale zadem nie miał ochoty wychodzić na smyczy. Śpią i jedzą w domu, sterylizuje je. Siostra jak brała kota ze schroniska to nie miała zakazu niewypuszczania kota. Mimo ze nie chciala go wypuszcza, on sam jej wyszedł.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-3 3

@yannika: KASTRUJE swoje zwierzęta. W czynie społecznym opiekuje się też ptakami, współpracuje z lokalnym TOZem. Miałam 9 kotów i dwa psy, wszystkie były kastrowane i trzymane w domu, miały tzw wolny wybieg. Trzy zginęły. Nie mam żalu ze zginęły, mam żal ze nikt się nie zatrzymał, jedno potrącenie widziałam, gnoj nawet nie przyhamował, notabene rejestracja PO.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 3

@yannika: Każde zwierzę da się utrzymac w zamknięciu, jak się chce, ale ja będąc kotem bym wolała żyć krócej na swobodzie niż spędzić kilkanaście lat zamknięta w domu/mieszkaniu

Odpowiedz
avatar katzschen
11 19

Nie wiem jaki to musiałby być samochód, żeby uderzenie w kota zniszczyło zderzak :o poniosło cię chyba.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-1 15

@mietekforce: chyba jesteś niepoważny. Poza tym jak chce odszkodowanie to niech SIĘ ZATRZYMA i sprawdzi czy coś mu się nie urwało, a potem niech skopie truchło na bok, żeby jakiś samochod albo motor nie wpadl. Kota pilnuje, powodzenia. Nie pierwszy to kot który wlecial pod koła i nie ostatni, ale jakis minimalny szacunek dla braci mniejszych wypada mieć. Ja jeżeli mogę, a widzę coś potrąconego to sciagam na pobocze.

Odpowiedz
avatar pati9366
6 10

@katzschen: Mój dziadek uderzył bodajże w królika. Nie zatrzymał się, ale czemu to nie wiem, może po prostu królik uciekł. Kilka kilometrów dalej zatrzymała go policja, bo jechał bez tablicy rejestracyjnej. Czyli jednak jakieś zniszczenia takie małe zwierzę potrafi zrobić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 21

@pati9366: Oczywiście że potrafi spowodować szkody - nawet na lakierze. Te szkody są winą właścicielki, która nie pilnuje kotków. Poza tym kierowca, który potrąci takie zwierze, może się przestraszyć i nie wiadomo jak zareagować. Wtedy przez głupiego kotka mogą zginąć ludzie. Ale spoko, dalej spuszczajcie się nad życiem i truchłem bezmyślnego sierściucha.

Odpowiedz
avatar jyyli
-1 9

@vonflauschig: tia, dzieci też trzymajmy w domach, bo biedni, niewinni kierowcy mogą sobie zrobić krzywdę. I starsze osoby, bo wolno przechodzą przez przejścia. I nastolatków, bo są nieostrożni! Ech, odkąd mam prawo jazdy, widzę, że naprawdę wystarczy dostosować prędkość do warunków jazdy, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. Ale pewnie, lepiej zawsze pędzić, bo jeszcze straci się kilka minut przez tę okropną przepisową jazdę.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
4 8

@jyyli: Jadąc przepisowo też zabijesz kotka albo pieska. Przy 50 kmh, czy 70 takie zwierzę też nie ma szans. I nie porównujmy dziecka czy babci do kota. Dziecko nauczysz, babcia idzie powoli, ale wie, jak ma iść.

Odpowiedz
avatar lelebr
13 17

Nie jestem za wypuszczaniem samopas zwierząt domowych, bo potem płacą one za to życiem. Jednak nigdy nie zrozumiem kierowcy, który w miarę możliwości się nie zatrzyma po tym jak potrąci zwierzę. Czasami ten pies czy kot jeszcze żyje np. z połamanymi kośćmi, kręgosłupem czy tylko w miarę lekkimi obrażeniami ale np. nie jest w stanie zejść z drogi. We Włoszech przepisy są takie, ze np. jeśli potrąci się psa i możesz to masz się zatrzymać i udzielić mu pomocy czyli wezwać odpowiednie służby lub zawieźć do lecznicy. Jeśli pies ma microchip i nie zostało zgłoszone zaginięcie to właściciel odpowiada za wszystkie wyrządzone szkody, czyli także za naprawę samochodu i dodatkowo może dostać mandat za spowodowanie zagrożenia na drodze. Jeśli jednak właściciel zgłosił zaginięcie nie odpowiada za szkody ale za leczenie oczywiście. Problem pojawia się jeśli pies jest bezdomny, bo teoretycznie ten kto potrącił to płaci. Był przypadek, że 60-letni facet potrącił psa w mieście, widział co zrobił ale odjechał, świadkowie i właściciel spisali rejestrację, zgłosili sprawę do carabinieri, sprawca został zidentyfikowany i dostał mandat w wysokości 389€ ( http://www.corriere.it/animali/10_settembre_03/investe-cane-multa_2c5195b4-b75e-11df-b2c1-00144f02aabe.shtml ) Problemem w Polsce jeśli chodzi o zwierzęta domowe jest to, że nie ma obowiązku chipowania zwierząt, nie mówię, że we Włoszech to działa aż tak dobrze, bo zwierzęta są też porzucane ale taki obowiązek istnieje i jeśli np. policja przeprowadzi kontrolę i twój pies nie ma chipa to płaci się mandat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

A wg mnie to apel super. Takich wypadków jest codziennie mnóstwo. Wiele razy zdarzało się mi lub komuś z mojej rodziny ściągać potrącone koty z drogi. Część z nich była martwa, część tylko ogłuszona. Te drugie po godzinie leżenia w trawie na poboczu najzwyczajniej znikała, po tym jak już doszły do siebie. Ściągając takiego nieprzytomnego i oszołomionego sierściucha ratujesz mu życie, bo przecież kolejny samochód, który na takiego najedzie zostawi tylko mokrą plamę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

Zwierząt się nie "chowa" tylko utylizuje w odpowiedniej firmie. Gdybyś kota zostawiła na drodze, to zarządca musi truchło zebrać i koszty utylizacji spadają na niego. Zakopanie w ogródku itp jest łamaniem prawa i grozi za to grzywna. Proszę Cię zastanów się co wypisujesz na tym portalu albo zmień nick, bo przynosisz wstyd naszej grupie zawodowej. Co jak co, ale farmaceuta powinien przestrzegać prawa. Tym bardziej, że takie samowolne zakopywanie grozi skażeniem wód.

Odpowiedz
avatar munitalp
0 4

@macaaron: Zgadzam się z przedmówcą, grzebanie zwierząt jest niezgodne z prawem, chociaż pojawiają się w Kraju cmentarze dla zwierząt, ale zasady są takie same jak dla zwykłego cmentarza. Sanepidy, pomiary, odwierty itd.. 2 Sprawa, jestem za obowiązkiem chipowania zwierzaków domowych. Ze względu na sytuację typu: "brutalnie" rozjadę psa (który ma właściciela który pozwolił aby jego ulubieniec latał wolno) i uszkodzę sobie auto. Koszty uszkodzeń auta pokrywa właściciel psa.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
0 2

@macaaron: ciekawe, czy byłbyś w stanie pozbierać flaczki kota do woreczka, do samochodu i szukać gdzie utylizują. Najbliższy zaklad mam 40 km od domu. Mieszkam na wsi, dom od domu kilometr. Zakopalam flaki w rowie. Straszne. Jak zwierzę w lesie padnie albo rozkłada się w rowie miesiąc to jakoś katastrofy ekologicznej nie ma

Odpowiedz
avatar Aptekara85
0 2

@macaaron: poza tym, jaki zarządca? Jak trafił ktoś jelenia (lanie, duże bydle na pewno nie sarna) latem, i leżał na poboczu tydzień, to pomimo ze pół wioski dzwonił DO ZARZĄDCY żeby to zabrać to nikt się nie zainteresował. Sąsiad, który mieszkał najbliżej (i najbardziej u niego śmierdziało) wykopał dziurę w rowie i zepchnal padline, bo już wytrzymać nie szło. Jeszcze przez dwadziescia parę lat nie widziałam, żeby KTOKOLWIEK przyjechal po padlinę. Czekaja aż ktoś zepchnie albo żeby z asfaltem się zintegrowana.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
0 6

Jeżeli zaczynasz historię od "nie wiem czy piekielne" to zmień stronę.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-2 2

@Austenityzacja: nie ja pierwsza tak napisałam, wiec wybacz, że używam nieodpowiedniego zwrotu na wstęp.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Ludzie ogarnijcie się ciut! Jak utrzymasz kota w domu na wsi? Moja babcia miała kilka kotów.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@pokrzywdzona: moje jakos sprytne sa. i zywe. niecale 10 metrow od furtki mam tory kolejowe. kotelki oszukuja przeznaczenie ;)

Odpowiedz
avatar Morog
0 0

aha, kiedyś jechaliśmy z ojcem na wczasy przez jakąś wiochę, na drogę wbiegło stada psów, prosto pod koła, dwa zostały na ulicy, zatrzymaliśmy się, za chwilę musieliśmy ratować życie.....

Odpowiedz
avatar falka_85
0 4

Blee, dotykać takie psie czy kocie zwłoki. Ohyda, nigdy w życiu. A jak ktoś tak bardzo kocha swoje zwierze to niech o nie dba i nie puszcza samopas.

Odpowiedz
avatar falka_85
0 2

Zwłaszcza, że nie wiadomo czy taki pies, kot czy inne zwierze nie miał np. wścieklizny, jakiś pasożytów itp. O zarażenie nie trudno.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

to fajna ta refleksja, nie dosc, ze nachodzi, to jeszcze pomaga... [przepraszam, musialam ...]

Odpowiedz
avatar Fiona82_nr16
0 0

Nie. I jeszcze raz k***A Nie! KOT MA SIEDZIEĆ W DOMU. I nie ma dyskusji. Nie trzeba by było kota skrobać z asfaltu. Kochasz? Nie wypuszczasz!!!!

Odpowiedz
Udostępnij