Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wyrostek robaczkowy w czterech podejściach Miejsce akcji: angielskie przychodnie i szpitale. 1.…

Wyrostek robaczkowy w czterech podejściach
Miejsce akcji: angielskie przychodnie i szpitale.
1. Wrzesień, sobota rano.
Zaczyna mnie boleć brzuch. Strasznie. Biorę jakiś paracetamol czy inny ketonal, idę do pracy. Po pracy decyzja: przychodnia. Lekarz widząc mnie na krześle w poczekalni siną z bólu przyjmuje poza kolejnością, bada w obecności recepcjonistki,  stwierdza: wyrostek, ale nie trzeba operować. Dostaję diclac i ma się wchłonąć. 
Tymczasowo pomaga, więc mam spokój na kilka miesięcy. Lekarz mówi jeszcze, że gdyby zaczęło boleć na nowo, to iść prosto do szpitala.
2. Styczeń następnego roku. Sobota, idę do pracy, czuję się dobrze. Około 1:40 mówię szefowi, że coś zaczęło mnie boleć i muszę wyjść, najlepiej już. Nie ma mowy - jego boli ząb, on idzie do dentysty, a ja mam zostać i pilnować biura do 14:00 i nie ma takiej opcji by skrócić lekcje, po czym szef wybiega z biura. Lekceważę szefa i jego kretyńskie zalecenia, przepraszam uczniów, wychodzę w ciągu pięciu minut. Pomna na to co powiedział mi lekarz we wrześniu jadę prosto na A&E. Po odczekaniu kilku godzin zostaję zabrana do pokoju pielęgniarek, gdzie robią mi test ciążowy (mimo mojego stwierdzenia, że nie ma potrzeby - po pierwsze byłam jeszcze dziewicą, po drugie miałam właśnie okres - ale trzeba "bo co jeśli jestem jednak w ciąży to podczas rtg uszkodzi się płód"). Siusiam do słoiczka w celu zbadania. Przybyła po kolejnych dwóch godzinach lekarka stwierdza infekcję dróg moczowych (bo krew w moczu! - co z tego, że mam okres i boli zupełnie inaczej, a i innych objawów zapalenia pęcherza nie mam) i daje antybiotyki. Antybiotyków nie biorę - za to kuruję się starą dobrą pyralginą.
3. Dwa tygodnie przed Wielkanocą, tradycyjnie już - sobota. Właśnie skończyła mi się migrena - trzydniówka, namoczyłam sobie fasolę na fasolkę po bretońsku, godzina po drugiej. Wyszłam z pracy, chcę jechać do sąsiedniego miasta na zakupy.
Rozmawiam z mamą: "jak fajnie mamo, pierwszy raz od dwóch tygodni dobrze się czuję i nic mnie nie booooli" - wypowiadając ostatnie słowo, dosłownie składam się w pół rażona nagłym atakiem bólu :-)
Tradycyjnie, przychodnia. Lekarz, na oko stuletni Hindus. Nie wiem, czy to on nie znał angielskiego, czy uznał, że pacjentka - imigrantka go nie zna, ale zwracał się do mnie jak do niedorozwiniętego czteroletniego dziecka: "czy ty wymiotować, no wiesz..." i pokazuje gest wymiotowania" "ciebie boleć tutaj?" "To wyglądać jak wyrostek, boleć jak wyrostek, ale ty nie wyglądać na chora osoba, to ty iść do domu". No to poszłam :-)
4. Atak bólu w nocy, próba dodzwonienia się na pogotowie: czy w domu jest samochód? Jest, ale kierowca pił. Nie szkodzi, niech Cię odwiezie, karetki nie wyślemy.
Dziękuję,  nie skorzystam. 
Doczekałam rana, zwlokłam się na autobus. Znowu odczekałam swoje w poczekalni, stoczyłam boje o bezsadność testu ciążowego,   wreszcie po siedmiu godzinach trafiłam na oddział... nie dostałam nic do jedzenia ani picia "bo za godzinę na stół".
Operacja odlożona z braku anastezjologa, cały następny dzień również na czczo... bo może się jakiś stół zwolni :-)
Nie zwolnił się, a poza tym to trzeba jeszcze zrobić usg. W związku z tym, że nic nie piłam od niedzieli rana (a mieliśmy już wtorek) to oczywiście usg nie wyszło bo pusty pęcherz. Na usg dopochwowe nie wyraziłam zgody ja, z oczywistych względów.
Operację wykonano w nocy z wtorku na środę, i tylko dlatego, że już odpływałam. Podpisałam im wszystkie zgody i pozwolenia na wycięcie co tam będą chcieli, żeby mieć już wszystko z głowy :-)
Na samą operację nie narzekam - wykonana laparoskopowo i to podobno w ostatniej chwili, bo wyrostek był już w stanie do rozpadnięcia się na milion kawałków. Nie mogę się nawet chwalić bliznami, bo ich nie widać.
Mogłabym jeszcze ponarzekać na pielęgniarki, ale to inna historia...
Ale czy naprawdę musiałam męczyć się ponad pół roku zanim posłano mnie na stół? Nie lepiej i logiczniej byłoby to zrobić od razu, a nie ryzykować rozlanie się wyrostka i długotrwałą i kosztowną rekonwalescencje?

by GoshC
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
3 9

Te wyrostki to chyba problem międzynarodowy. W Polsce są z tym jaja a jak widać w UK nie lepiej.

Odpowiedz
avatar GoshC
-1 9

Chyba nawet gorzej :-) lekarkę z punktu drugiego przez godzinę próbowałam przekonać, że to wyrostek, ale to ona wie lepiej, bo to "ona studiowała medycynę i kto to widział, żeby pacjent mówił lekarze gdzie jest problem" :-)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
12 20

Nie wierze w ta cala historie, zeby tylu lekarzy nie moglo postawic odpowiedniej diagnozy, ktora jest nietrudna, a choroba dosc czesta. Appendicitis ma typowe symptomy, znane kazdemu bez wyjatku lekarzowi, a dodatkowe proste badania, ktore kazdy prawie lekarz potrafi i moze zrobic, przewaznie wyjasniaja, jak ostry jest stan pacjenta. Ani paracetamol, ani tym bardziej diclofenac nie pomagaja na wyrostek. W ogole nie pomaga zadne lekarstwo, TYLKO OPERACJA, nic innego! Albo wyrostek sobie peka, jego ropna zawartosc rozlewa sie i powstaje (czesto smiertelna) peritonitis. Czyli - z wyrostkiem nie ma zartow!

Odpowiedz
avatar bonsai
-5 15

@ZaglobaOnufry: Po tym jak przez prawie 3 godziny 2 lekarzy kłóciło mi się nad głową "To wyrostek!"/"To NIE wyrostek!" jestem gotowa uwierzyć we wszystko tyczące się służby zdrowia. Ps. To nie był wyrostek... a ja nie reagowałam na jakieś jedno specjalistyczne puknięcie [na wszystkie pozostałe - bolało].

Odpowiedz
avatar GoshC
-4 14

@ZaglobaOnufry: jedynie lekarka ze stycznia nie zdjagnozowała wyrostka: Turek z punktu pierwszego i Hindus z punktu trzeciego przyznali, że to wyrostek, tylko że Turek miał go nadzieję wyleczyć lekami, a Hindus uznał, że nie wyglądam na chorą. i to jest właśnie piekielne: pospolite schorzenie, podręcznikowe objawy, a człowiek cierpi przez ponad pół roku...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

@GoshC: mojemu ojcu,lekarka w Polsce,wmawiała przez trzy wizyty anginę. Ojcu coś ta angina dziwna się wydawała. Poszedł do szpitala a tu okazało się,że to zapalenie płuc...

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 10

@ZaglobaOnufry: Moja siostra trafiła z zapaleniem wyrostka do szpitala. Nie wycięli jej. Uśpili kroplówkami. Do wycięcia kwalifikowała się jak trafiła na oddział z prawie rozlanym, po kilku latach, ale przy przyjęciu i tak stwierdzili że to nie wyrostek. Dopiero później lekarz się wściekał że czemu jeszcze zgoda na zabieg nie podpisana skoro pacjentka tylko na stół się kwalifikuje. Więc śmiem twierdzić że lekarze problem wyrostka mogą lekceważyć.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

@mlodaMama23: Uspic to mozesz kota, albo psa. Jest powiedzenie, ze jesli chirurg w ogole TYLKO MYSLI, ze TO moze byc podejrzenie "ostry brzuch" n.p. stan zapalny wyrostka robaczkowego, to trzeba juz koniecznie brzuch otwierac, bo niebezpieczenstwo z "niepotrzebnej operacji" jest ogromnie mniejsze niz niebezpieczenstwo ewentualnosci przegapienia perforacji ropienia.

Odpowiedz
avatar qulqa
1 1

@mlodaMama23: Nic nie mogę zrozumieć. Siostra trafiła do szpitala. Wyrostka nie wycięto. Siostrę uśpiono kroplówkami. Wyrostek zoperowano po paru latach. Znaczy tak spała i spała latami pod kroplówkami i spała..... A szczerze mówiąc to bajki opowiadasz. Jeśli nie zoperowano pierwszym razem i nie była pod stałą kontrolą lekarską, to żadne zapalenie wyrostka to nie było. Dzieci u młodzi ludzie często mają zapalenie węzłów chłonnych otrzewnej, które daje podobne objawy i mija samo.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-2 2

@qulqa: Trafiła z typowymi objawami wyrostka. Ku*wa mam dość twoich stwierdzeń bajki opowiadasz. Anomalie nawet w medycynie się zdarzają. Wycięli jej jak miała 16 lat, pierwszy raz z bólami trafiła jak miała może 13. Stwierdzili że nie ma potrzeby otwierania i puścili do domu po kilku dniach.

Odpowiedz
avatar qulqa
1 1

@mlodaMama23: Znaczy NIE MIAŁA ZAPALENIA WYROSTKA. Miała prawdopodobnie zapalenie węzłów chłonnych, częste u dzieci. Jeżeli miałaby zapalenie wyrostka i nie zoperowano by go, w krótkim czasie doszłoby do śmierci. Jak napisałam, ZAPALENIE WĘZŁÓW CHŁONNYCH MOŻE DAĆ BARDZO ZBLIŻONE OBJAWY DO ZAPALENIA WYROSTKA. Również dziesiątki innych chorób może dać podobne objawy. PS - a co z tym uśpieniem kroplówkami?

Odpowiedz
avatar MalaSosna
0 10

Zawsze myślałam, że to polska służba zdrowia jest beznadziejna, ale od kiedy trafiłam do szpitala w UK, chwalę sobie naszą polską służbę pod niebiosa. Słowem wstępu: pięć (!) dni wymiotowałam i miałam biegunkę. Co się dosłownie ruszyłam - wymioty. Nic za bardzo nie jadłam, niby dużo piłam, ale i tak wszystko zwracałam. Próbowałam się dostać do lekarza pierwszego kontaktu, a właściwie mój chłopak i współlokator próbowali mnie do niego zapisać na wizytę, tłumaczyli sytuację, ale nie. Najpierw muszę wypełnić papiery, potem za tydzień rozmowa z pielęgniarką, by podać wszystkie dane, a dopiero mogę się umówić z lekarzem. Pal to licho. Piątego dnia już nie wytrzymałam. Byłam mocno wycieńczona, brzuch nadal niesamowicie bolał i wezwaliśmy karetkę. Panowie przyjechali, postali, pogadali i pomogli mi się zwlec na dół do karetki - ok. Zostawiono mnie na łóżku na korytarzu, mówiąc, że mam czekać. Czekałam. Z godzinę. W tym czasie mój współlokator, który przyjechał ze mną czekał w izbie przyjęć, jakieś 20 metrów dalej i nie wiedział, co się dzieje. W końcu przyszła pani lekarka, zaczęła ze mną rozmawiać i usłyszała mój akcent, więc się spytała o moją narodowość. Powiedziałam tylko, że z Polski, a ona w tył zwrot i odeszła bez słowa. Za pół godziny podszedł do mnie pielęgniarz. Okazało się, że Polak. Wezwano go, bo jestem Polką, choć nie miałam problemów ze zrozumieniem i odpowiadaniem na pytania, serio. Nie ważne. Zrobili mi test moczu (morfologia? a w życiu!), potem położyli na sali, kazali mi się przebrać w jakiś fartuch i leżeć. Poprosiłam chociaż o wodę - nie dostałam. O kroplówce przy odwodnieniu nawet nie śniłam. Po pół godziny przyszła inna lekarka, zbadała mnie, pogadała trochę ze mną i współlokatorem, któremu w końcu powiedzieli, gdzie jestem i poszła. Za godzinę przyszła i powiedziała, że nic nie wykryto, więc nie trzeba mnie hospitalizować. Z tego wszystkiego aż mi przeszło... Przepraszam, że takie długie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@MalaSosna: rozumiem,że chciałaś zapisać się do GP? Z tym też są jaja. Koleżanka chciała zapisać siebie i rodzinę. W jednej przychodni kazali wypełnić całą masę papierów i non stop robili problemy a w innej wystarczyło wypełnić formularz A4 i już załatwione. Miałam tę przyjemność odwiedzić parę razy szpital i nikt nie wołał tłumacza,personel był bardzo miły. Czas oczekiwania na lekarza cholernie długi ale zwalam to na nadmiar roboty.

Odpowiedz
avatar qulqa
2 2

@MalaSosna: Jeśli ci przeszło, znaczy że nie było nic poważnego.

Odpowiedz
avatar grruby80
2 4

@MalaSosna: masz pretensje że nie przyjęli cię odrazu do GP, nie rozumiem tego. Powinnaś się tam zapisać wcześniej, a nie jak coś się dzieje. Od nagłych przypadków są szpitale z ER. Nie twierdzę że służba zdrowia w UK jest super, ale w tym wypadku jesteś sama sobie winna. Zresztą przeszło ci samo, więc taka chora nie byłaś.

Odpowiedz
Udostępnij