Jechałam sobie busem, od razu gdzieś z przodu zamieszanie, coś się stało. Zapuściłam żurawia, ktoś dostał ataku padaczki. Z racji zawodu podchodzę, pytam czy w czymś pomóc itd. Przy leżącym facecie kolega, równie spokojnie tłumaczy, że on tak ma i wszystko jest ok.
Gdzie piekielność? Po powrocie na swoje miejsce, słyszałam "diagnozy" stawiane przez babcie autobusowe:
- pijany
- naćpany
- uzależniony od komputera na odwyku
- nienormalny
- całą noc balował, to w końcu organizm nie wytrzymał (było koło południa).
Ehhh...
komunikacja_miejska
ej no tyle lat w zawodzie i nie wiedzialas, ze tylko starzy ludzie maja monopol na choroby i wszelkie bolaczki swiata tego? przeciez od dawna wiadomo, ze jak mlodemu cos sie stanie, to koniecznie pijany/nacpany/udaje by miejsce siedzace wyludzic [sarkazm, mode off]
Odpowiedz@bazienka: No ej, z tym tyle lat w zawodzie to już nie szalej, taka stara nie jestem :D Ale w gruncie rzeczy masz sporo racji
Odpowiedz