Historia zasłyszana od najlepszej przyjaciółki (nazwijmy ją roboczo Karolina [K]).
Jej nieżyjąca już babcia [BC] trafiła do Zakładu Opiekuńczo Leczniczego rok przed śmiercią. W domu należącym do staruszki mieszkał przez pewien czas jej syn, a wujek K - nierób, leń i pijak. Jak się okazało, nabrał pożyczek-chwilówek w pewnej firmie na P i nie spłacał ich, toteż firma wysłała swoich osiłków celem ściągnięcia należności.
Tylko... zamiast do marnotrawnego wuja, który zabrał zad w domowe pielesze, wysłano ich do ZOL, w którym przebywała BC. Karolina przyjechała w odwiedziny i zastała przy łóżku zapłakanej BC czterech łysych karków odzianych na czarno oraz żądających podniesionym głosem,aby uregulowała długi syna. Jak się nietrudno domyślić, BC była kompletnie przerażona i nie wiedziała o co chodzi.
K kazała stanowczo panom 'ewakuować się' i dopiero na korytarzu usłyszała po co miały być te 'odwiedziny' i jakie cuda nawywijał jej wujaszek. Wskazała im gdzie ancymon mieszka i przez resztę dnia musiała uspokajać roztrzęsioną babcię.
Wisienka na torcie - firma miała głęboko w poważaniu,że windykatorzy darli się na bezbronną staruszkę po udarze. Żadnego przepraszam ani nic.
A do ZOL wysłano ich bo...? I kto ich "wysłano"? Wróżbita Maciej?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2015 o 18:25
@KoparkaApokalipsy: Cwaniak podał adres swojej matki, jako adres korespondencyjny zamiast własnego, bo był chwilowo zameldowany u Pani Babci. Panowie nikogo nie zastali pod adresem korespondencyjnym, innego nie znali, więc dowiedzieli się od życzliwych sąsiadów gdzie Pani Babcia jest i przyjechali robić szopki. Jeszcze piekielniejsi okazali się pracownicy firmy pożyczkowej. Nie rozumieli,że rodzina Karoliny nie chce mieć nic wspolnego z tym ancymonkiem, i robili trudności w zaprzestaniu przysyłania papierków z przypominaniem o zaległych ratach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2015 o 18:34
@aspazja994: a w ZOLu nie ma personelu,staruszkowie mieszkają tam sami a dowolna osoba może tak sobie wejść i wyjść na luzie? A nadodatek atakować pacjentów?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ZOL to oddział praktycznie szpitalny więc nie spodziewaj się tam obecności pielęgniarek i lekarzy w dość dużej ilości i praktycznie cały czas. Tam pacjentami opiekują się stróże i ten kto raniej wstanie ;)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie ma tam żadnej ochrony.
Odpowiedz81 osób dało plusa... Anastazja, chyba robisz postepy. Nie wiem tylko czy śmiać się, czy płakać. Decyduję się na wzruszenie ramionami, przewinięcie tego "wiekopomnego dzieła" i przejście na tryb offline.
Odpowiedz@azer: Ale za to można wisienkami się najeść. ;)
Odpowiedz@azer: Niestety, obecnie ocena 82/112 a to daje 97 plusów i 15 minusów. W ramach komentarza mogę jedynie zacytować fragment hymnu FIFA: kaszanka!
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: To hymn UEFA:)
Odpowiedz@Furciak: damnit, racja.
OdpowiedzBzdura. Wiem jak funkcjonuje "firma na P" i tak jak zostało wspomniane, firma nie ma swoich windykatorów. Jak rozumiem, adresem korespondencyjnym był adres domowy staruszki, a nie ZOL. Więc skąd ci niedobrzy windykatorzy wytrzasnęli adres pobytu babci?? Weźcie się czasem zastanówcie pisząc takie głupoty, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto wam udowodni że piszecie dla aplauzu.
OdpowiedzDroga autorko, postanowiłam ci pomóc w logicznym wyjaśnieniu wątpliwości wszystkim komentującym niedowiarkom i węszącym fejka: Firma pożyczkowa na P nie mogąc wyegzekwować zwrotu długu od pewnego darmozjada, który mieszkał wcześniej u swojej matki postanowiła złamać swoje procedury i wysłać do niego windykatora. Jako, że firma pożycza na bardzo duży procent, akcja ściągania należności też musiała być zakrojona na wielką skalę i potrzeba było aż 4 windykatorów. Odbył się casting - windykatorzy obowiązkowo musieli być łysi, przypakowani i ubierać się na czarno. Matka naszego darmozjada jest uosobieniem dobroci, ale, że na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą ma najwredniejszych sąsiadów pod słońcem, ci z radością otwierają drzwi podejrzanym typom i ujawniają miejsce pobytu swojej sąsiadki. Łysole po dotarciu do ZOLu zastraszają personel medyczny, pacjentów i ochronę budynku i wywierają na babci przyjaciółki presje żądając zapłaty długu syna. Babcia jednak porozumiewa się telepatycznie z wnuczką, następuje stopklatka i wnuczka ma czas dotrzeć w sam środek awantury. W obliczu wnuczki Karoliny windykatorzy stają się potulni jak baranki, słuchają jej poleceń i grzecznie przedstawiają problem z jakim przyszli. Karolina bowiem jest bowiem wcieleniem księżniczki Xeny. Trochę jednak wcielenia z reinkarnacji się jej mieszają dlatego nieodebranie listu z wezwaniem do zapłaty i napisanie adnotacji adresat nieznany przekracza jej możliwości. Cholera dalej nielogiczne, a tak się starałam. Gdyby historia była prawdziwa bardzo współczułabym tej babci.
Odpowiedz@kertesz_haz: Moja droga. Karolina przyjechała do babci prosto z dalekiego Szczecina gdzie mieszka na co dzień. Jak się później dowiedziała, najbardziej zawzięta wsiowa plotkara widząc,że przy posesji kręci się ktoś obcy ruszyła na zwiady. I wyplotkowała panom gdzie jest poszukiwana Pani Babcia. Jako,że w ZOL nie ma żadnej ochrony weszli jak do siebie i zapytali salową gdzie jest pani taka a taka. Listonosz z uwagi na to,że nie ma skrzynki pocztowej na furtce domu pani Babci zabieral listy nazad. Przez tego (tu męski narząd kopulacyjny) ojciec Karoliny prawie dostał zawału.
Odpowiedz@kertesz_haz: Tak, ta historia rzeczywiście trzyma się kupy. W tym sensie, że pochodzi z tego samego miejsca, co kupa :)
OdpowiedzI potem przyjechało 2 czarodzieji i ten trzeci zaczął bić brawo pielęgniarce :/
Odpowiedz