Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ciąg dalszy historii http://piekielni.pl/67579 - przebieranie, przykład: Mały wstanie o 7, oczywiście…

Ciąg dalszy historii http://piekielni.pl/67579

- przebieranie, przykład: Mały wstanie o 7, oczywiście przebiera piżamkę i wskakuje w ciuchy jak dla mnie czyste i schludne. O godzinie 9 Ala postanawia wyskoczyć do sklepu, rzecz jasna z Małym. Należy go więc przebrać w bardziej wyjściowe ciuchy… bo tamte się nie nadają na wyjście. Po powrocie (godzina-dwie) oczywiście przebieranko do ciuchów „po domu”.

- Ala nie zostawi Małego pod opieką dziadków, nie ma opcji. Dlaczego? Bo mogą mu dać coś do jedzenia czego nie powinien jeść, może się przewrócić i akurat jej nie będzie, będzie chodził brudny itd. Na chwilę owszem, kiedy jest w domu ale jak musi wyjść zabiera go ze sobą.

- pal licho dziadki, gorzej, że Ala ma opory żeby zostawić Małego z jego własnym ojcem, bo przecież też może się coś wydarzyć. Tym samym będąc kiedyś z nią na zakupach zamiast cieszyć się, że ma chwilę relaksu Ala dosłownie jak wiatr przeleciała po sklepach. Na moją sugestię, że może na spokojnie poszuka tych gaci których potrzebuje bo Mały jest bezpieczny Ala odpowiedziała, że w tych sklepach nic nie ma i musimy wracać bo biedny Mały będzie musiał w domu pić „tą starą wodę co stoi cztery dni”…(czyt. ojciec pozwoli mu się napić wody mineralnej z kuchennego blatu, otwartej dzień lub dwa wcześniej).

- mamy w domu 4 psy, jeszcze w tamtym roku kiedy Ala odwiedziła nas z Małym, klęknął on sobie na podłodze, żeby wygłaskać jednego z nich. Siłą rzeczy kolana brudne i miał trochę sierści. Trzeba było się przebrać. Teraz widzę, że trochę Ali z tym przeszło.

- dwa psiaki bardzo lubią bawić się jabłkami, a już na pewno jak ktoś im je rzuca jako piłki. Niedojrzałe wiadomo-spadają. I te opadłe z ziemi zwykle służyły jako „piłki”. Małemu spodobała się zabawa w rzucanie psom jabłek ale w pewnym momencie zabrakło ich już pod drzewem, co zrobiła Ala? Zaczęła zrywać zdrowe z drzewa, bo przecież Mały chce no i tak świetnie się bawi. Doprowadziło mnie to do szału przyznam szczerze bo owoce z tej jabłoni są przepyszne (a rodzi co dwa lata) to po pierwsze a po drugie wypadałoby mieć trochę szacunku do natury.

- w tamtym roku kiedy rodzina Małego przyjechała w odwiedziny, Ala rzecz jasna spała z Małym w jednym łóżku bo zdarzało mu się obudzić w nocy i nauczony był po omacku szukać jej ręki, kiedy ją złapie, śpi dalej.

- Mały ma osobną półkę w lodówce, żeby ktoś przypadkiem nie podebrał jego jedzenia.

- nawiązując do komentarzy odnośnie przedszkola. Otóż Mały już do niego chodzi, przez kilkanaście pierwszych tygodni co chwile miewał biegunki i sporadyczne wymioty. Wiemy dlaczego.

- mieszkanie Ali musi być codziennie odkurzane, bo Mały bawi się na podłodze. My przy psach nie robimy tego codziennie.

- nie wiem czy w poprzedniej opowieści wpisałam, że brudne ciuchy Małego nie mogą być prane z ciuchami dorosłych (rozumiem jak niemowlak, ale pięciolatek?).

- jakiś czas temu Mały nabawił się lekkiej biegunki, trwała w zasadzie pół dnia. Oczywiście ktoś z nas z pewnością mu coś dał rzecz jasna bez jej zgody:„od jutra pełna kontrola jedzenia”.
Czyli wyszło tak, że ktoś z nas specjalnie zapodał coś Małemu żeby miał biegunkę…


- ostatnio Ojciec Małego wyskoczył z nim do sklepu. Mały był ubrany w majty koszulkę i czapkę, upał 35 stopni więc jak dla mnie normalnie wyglądający, wesoły dzieciak. Ala zdziwiła się niemożliwie i skomentowała to, że Mały wygląda jak z patologicznej rodziny i jak mógł go w takim stroju zabrać do sklepu w dodatku majty brudne. Sklep 50m od domu.

Ciężki chleb mówię Wam…

by marra
Dodaj nowy komentarz
avatar paski
23 25

,,nie wiem czy w poprzedniej opowieści wpisałam...'' Tak, wpisalas. Wpisalas tez, ze ta kobieta MYLA PRALKE :D To byl moj ulubiony fragment :) ,,Mały był ubrany w majty koszulkę i czapkę'' jesli to piecioletni chlopak a nie dzidzius to w sumie mozna bylo mu jakies krotkie spodenki ubrac, czyz nie? Zajeloby to 30 sek a mama nie musialaby sie wsciekac, ze dzieciak w samych majtach chodzi :)

Odpowiedz
avatar jo73
0 2

@paski: ZAŁOŻYĆ albo UBRAĆ GO. Ludzie. Nie uczyli Was o zaimkach zwrotnych? Nie jestem polonistką, ale wszystko opada. "Można go było w jakieś spodenki ubrać", albo "można mu było spodenki założyć". No kurde, to taki wysiłek intelektualny zapamiętać tę regułę?

Odpowiedz
avatar elda24
38 40

Roczniaka w majtach do sklepu bym nie puscila a co dopiero 5latka :) ty lazisz z gołym tylkiem do ludzi tylko dlatego, ze sklep jest 50 metrów od domu? Co do reszty to matka wychowa małego lebiode, ale czy aż tak piekielne? Ojciec dziecka powinien ją opierdzielic a nie ty obgadywać na piekielnych.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
17 25

"nie wiem czy w poprzedniej opowieści wpisałam" - przecież sprawdzenie tego to kwestia kilku sekund? o_O

Odpowiedz
avatar vonflauschig
12 22

Może przesadza, ale może i nie. Panuje jakieś przeświadczenie, że jak dziecko, to może z gołym tyłkiem po świecie popylać, albo z poplamioną bluzką. No bo to dziecko jest. Dla mnie dziecko to mały dorosły i sama nie chcialabym, żeby mi ktoś kazał iść w gatkach do sklepu, nawet w upał. Jak się poplamię (a jestem niezdara i w tej kwestii niedorozwinięta, zdarza mi się często nie trafić kawą do buzi), to się przebiorę. Po drugie - odkurza codziennie. No niech odkurza, przy dziecku się brudzi i skoro Ala ma czas/ochotę - niech odkurza. Krzywdy nie robi. Co do dziadków - jak jeszcze mieszkałam w Polsce też miałam opory. Dziadkowie ze strony mojej mamy - spoko, bez problemu. Ale już ze strony mojego ojca... Nie, podziękuję. Mentalność z gatunku: ach, jak się oparzy o kuchenkę, to się nauczy, że nie wolno/ ach, jak zciągnie obrus z zastawą i się oparzy, to się nauczy, żeby nie łapać.

Odpowiedz
avatar ohne
1 9

@vonflauschig: Jedna uwaga: dziecko zazwyczaj zostawia się z jego dziadkami, a nie dziadkami mamy/taty ;)

Odpowiedz
avatar vonflauschig
2 2

@ohne: OK, fakt, ale gdy mieszkałam jeszcze w Polsce, studiując i pracując, moi rodzice nadal pracowali :) Więc siłą rzeczy mogli zostać tylko pradziadkowie (swoją drogą do dzisiaj bardzo sprawni. Tylko z innymi poglądami :) ).

Odpowiedz
avatar ohne
2 2

@vonflauschig: Domyślam się, dlatego napisałam 'zazwyczaj' :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
3 11

Ala ma ewidentnie jakiś problem. Może tak bardzo się boi o dziecko małego, że jest gotowa "zamyć" go prawie na śmierć? Powinno się pogadać z jej mężem (którego chyba już zdominowała), by poszła do specjalisty. Jakby biła małego, bo miałaby problem z agresją, to postąpiło by się pewnie tak samo. W obecny sposób też robi krzywdę dziecku. I sobie. I Wam:) Można przypuszczać, że będzie chodziła z dzieckiem do szkoły (a to już) i myła mu kredki przed użyciem! Albo Mały całkowicie się jej podda i będzie miał problem w dorosłym życiu, albo ją znienawidzi.

Odpowiedz
avatar bonsai
12 22

Wiesz, też codziennie odkurzam... Ba, prawie codziennie myję również podłogę z przedpokoju - tak najłatwiej "opanować" wszelkie piaski i pyłki w reszcie domu. Nie cierpię zapiaszczonej podłogi [strasznie mnie piasek pod stopą wkurza, a że kapci też nie lubię to cóż... odkurzacz wita ;)]. Na moje oko - z jednej strony Ala przesadza [co niestety odbija się na dziecku], z drugiej wy również doszukujecie się wszystkiego na siłę. Część z tego co wypisujesz to nie przesada, tylko inne niż wasze podejście do codzienności.

Odpowiedz
avatar PaniczKa
3 15

@bonsai: Ano właśnie. Część z tego jest dla mnie naturalna - pranie ciuchów dziecka osobno (ja tak nie robię, ale jak dziecko miało skłonność do problemów skórnych/rodzice mają jakiś problem zdrowotny - a autorka historyjki nie musi o tym wiedzieć), odkurzanie codziennie (co kto lubi, no kurczę), niezostawianie z dziadkami (u nas babunia nakarmiła alergika trefnym żarciem i mało szpitalem się nie skończyło) czy zabranie dziecka z przedszkola z powodu biegunek i wymiotów - mogą świadczyć choćby o problemach nerwowych dziecka, braku adaptacji (i znów - ja nie zabrałam, ale rozumiem podejście). Spanie z dzieckiem to kwestia wygody, jakby miał w nocy się drzeć, to po co się stresować i nie wysypiać? Przejdzie mu, tak jak moim przeszło. Osobna półka mnie zainspirowała, mój młody jada bardzo mało rzeczy z różnych przyczyn i cholery dostaję, jak mu ktoś wyżre "jego" jedzenie. Nie rozumiem puszczenia dziecka w majtkach na ulicę, bez przesady.

Odpowiedz
avatar bonsai
1 11

@PaniczKa: ba, nawet niechęć do zostawiania dziecka z ojcem jestem w stanie zrozumieć - ojciec mojego syna, niby rozsądny i myślący człowiek, przy dziecku była tak nieodpowiedzialnym idiotom, że też bałam się Młodego z nim zostawać... Był to jeden z ważniejszych powodów [bo parę innych rzeczy się dołożyło] dla którego się rozstaliśmy. Może po prostu Ala parę razy przekonała się, że mąż potrafi mieć różne ciekawe pomysły nt. zabawiania dziecka?

Odpowiedz
avatar LenaMalena
-1 7

@bonsai: Ale uczenie dziecka absolutnej czystości, czyli wychowywanie, będzie miało, być może, swoje skutki w przyszłości. Nikt nie będzie chciał bawić się z dzieckiem, bo taki czyścioch. On nie będzie chciał się bawić z innymi, bo brudasy.

Odpowiedz
avatar bonsai
6 8

@LenaMalena: ależ ja nie twierdzę, że wszystkie zachowania Ali są w porządku... Za to twierdzę, że sporą część z nich rozumiem. Niektóre są podopisywane jako piekielne na siłę.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
1 5

@bonsai: Tylko czego takie dziecko się uczy? Że matka jest wszechwiedząca a ojciec jest nieżyciową lebiodą. Czy dziecko będzie miało szacunek do taty-lebiody? Według mnie nie.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
5 7

@SunnyBaby: Niekoniecznie. Z wpisu wygląda na to, że Ala jest przez większą część z dzieckiem, więc to oczywiste, że ma dominującą rolę. Tata pewnie jest w pracy. W historii doszukuje się na siłę piekielności. Tak naprawdę nikt z nas nie wie, na co Ala syna wychowa. Moim zdaniem (ale to tylko moje zdanie, osobiste i prywatne), duża szansa na to, że Ala wychowa normalnego faceta, który będzie czysty, schludny i porządny.

Odpowiedz
avatar Grav
1 11

Będzie z niego za kilka lat piękny alergik.

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
0 6

@Grav: i prawdopodobnie maminsynek

Odpowiedz
avatar wumisiak
18 18

Po pierwsze, część z wymienionych przez ciebie sytuacji to zachowania zupełnie normalne (choćby to codzienne odkurzanie albo krytyka wypuszczania pięciolatka w samych majtkach do sklepu). Owszem, niekiedy kobieta robi dziwne rzeczy i przesadnie dba o czystość i bezpieczeństwo syna. Ale nie znaczy to, że musisz na siłę doszukiwać się patologii w każdym jej zachowaniu, i jeszcze tworzyć serię historii na Piekielnych (w dodatku dublując "anegdoty", bo wzmianka o praniu już była, a skoro miałaś co do tego wątpliwości, to mogłaś sprawdzić w swojej poprzedniej historii, a nie raczyć czytelników powtórzeniami). Po drugie: wspomniałaś, że owa Ala to, poza opisywanymi sytuacjami, całkiem "normalna" kobieta z którą można się dogadać. Czemu więc - zamiast spróbować jej wyjaśnić, co robi źle, że nie musi aż tak sterylizować dziecku życia itd., pogadać indywidualnie albo zwołać naradę rodzinną, jeśli to nie poskutkuje - opisujesz wszystkie te rzeczy w Internecie, wobec obcych ludzi, tak, jakby cię niezmiernie bawiło opowiadanie o tym i zdobywanie poklasku? Rozumiałabym, gdybyś w ramach wylania z siebie żalów i zdumienia napisała o tym wszystkim raz. I rozumiałabym, gdyby takie wywlekanie domowych problemów było skutkiem poczucia bezsilności. Ale cała seria "historii" na Piekielnych, i to w sytuacji, gdy można spróbować z kobietą porozmawiać i zaradzić całemu temu cyrkowi...?

Odpowiedz
avatar vonflauschig
-3 3

@wumisiak: Ale czemu tłumaczyć Ali, co robi ŹLE? ŹLE objektywnie, czy źle w oczach autorki? To, jak Ala wychowuje dziecko i dba o dom, to sprawa Ali i jej męża. Można Ali wyrazić swoje zdanie - co z tym zrobi - jej rzecz.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
2 8

@vonflauschig: Nie. Wychowanie dziecka to nie jest sprawa rodziców. Pokrewieństwo nie daje prawa do krzywdzenia człowieka.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
9 13

Trochę chyba popłynęłaś... Ok, napisałaś pierwszą historię, pośmialiśmy się, oprócz tego dostałaś też parę dobrych rad. Skorzystałaś z nich? Może tak, może nie, za to na pewno pragnąc wykorzystać falę fejmu dopisałaś drugą historię, w której połowa zachowań akurat jest zupełnie normalna (zwłaszcza odkurzanie codzienne oraz pragnienie, by synek nie świecił gołym tyłkiem przy potencjalnych pedofilach oraz ludziach nie życzących sobie oglądać dziecięcego wacusia przez cienką warstwę bawełny), a druga połowa wyciągnięta gdzieś na siłę spod stołu. Pogadaj z tą swoją Alą, zrób coś, skoro Cię los dziecka aż tak obchodzi, a nie wypisuj na piekielnych hejty na ludzi, którzy lubią mieć w domu poodkurzane.

Odpowiedz
avatar astrum6
-1 3

a co cie obchodzi jak ona dziecko wychowuje?! Rozumiem ze jakby dzieciak chodził całymi dniami brudny z gilami cieknącymi z nosa nie miałabyś żadnych zastrzeżeń.

Odpowiedz
avatar Irrelevant
-1 1

@astrum6: Widocznie nie rozumiesz ;)

Odpowiedz
avatar ladyredstrike
1 3

Nadopiekuńcze mamy, temat rzeka. Mój kuzyn jak był trochę młodszy (lat ok 10) dosyć często chorował, a jego matka była przewrażliwiona do tego stopnia, że podgrzewała mu coca colę w garnuszku, a szynkę w piekarniku lub mikrofalówce. Wszystko to po to by malutki się nie przeziębił. I nie chciała zrozumieć, że popada w paranoję.

Odpowiedz
avatar hela1901
1 1

Nie rozumiem co jest dziwnego w punkcie pierwszym? Ja też tak robię. W domu czy na podwórko zakładam ciuchy, których nie będzie mi strasznie szkoda, gdy się pobrudzą czy porwą. Jadąc do miasta zakładam mu ładniejsze ciuchy i pilnuję żeby jednak nie czyścił nimi podłogi w galerii. Przesadna higiena nie jest dobra i nie robię tragedii, gdy mi się dzieciak na podwórku pobrudzi. Ale też uważam, że nie musi non stop ufajdane chodzić i wychodząc gdzieś powinno być schludnie ubrane. Chociaż jeśli chodzi o spanie z dzieckiem to też jestem temu przeciwna, rodzice śpią razem i mają swoje łóżko, a dziecko swoje. Nie każde dziecko tak szybko z tego wyrasta. Przy mnie ktoś musiał siedzieć zanim zasnęłam, gdzieś do 12 roku życia i dodatkowo zapalone światło musiało być, i do dziś jak śpię sama muszę mieć zapalone światło.

Odpowiedz
avatar qulqa
1 1

Kurcze, naprawdę trzeba obgadywać na piekielnych metody wychowawcze innych ludzi? Nawet jeśli Ala czasem przesadza, to w swoich intencjach chce być jak najlepszą matką i stara się. Nasze polskie metody wychowawcze też mogą być obśmiane. Mąż koleżanki był kiedyś na stypendium doktoranckim w Norwegii, ona i 3-letnia Ania pojechały razem z nim. Pierwszy dzień, mąż do instytutu, koleżanka z Anią na plac zabaw. Początek kwietnia, błoto, wiatr, więc - spodnie, kurtka, czapka, szalik, rękawiczki. A w piaskownicy inne norweskie dzieci w krótkich spodenkach i z gołymi nogami, bez czapek, w cienkich polarkach. Koleżanka - szok, przecież durni Norwegowie zaziębią swoje dzieci na śmierć. Matki norweskie - szok, przecież ta obca baba przegrzewa dziecko do obłędu. Jesienią Ania ganiała już jak inne norweskie dzieci - w krótkich spodenkach. I nie chorowała. Tak że daj spokój Ali, wychowuje synka jak umie.

Odpowiedz
Udostępnij