Był rok 2000. Znałem rodzinę, w której pracowała tylko mama. Dorosłe dzieci zajmowały się jedynie alkoholem i produkcją wnuków. Mieszkali w dzielnicy slumsowej.
Czas jednak leci i nadszedł moment emerytury. W ramach odprawy nestorka rodu otrzymała bardzo przyzwoitą kwotę. 8 tysięcy - wtedy to była kupa kasy.
Co normalny człowiek robi z nagłym przypływem gotówki? Lokaty, spłata długów, leczenie, kurs prawa jazdy, auto, ubrania, meble?
Co zrobiła rodzina? Wsparła wszystkie monopolowe w okolicy. Wszyscy dorośli, sąsiedzi, znajomi i znajomi znajomych pomagali uporać się z ciężarem gotówki. Tydzień wytężonej zamiany złotówek w procenty zakończył się sukcesem.
A w następnym tygodniu - bieda, nie ma co do garnka włożyć.
Gdy zapytałem wtedy co zrobili z tamtą kasą, usłyszałem:
- a bo nas jakoś tak się pieniądze nie trzymają.
slumsy
Znam takich. Na podobne pytania odpowiadają że oni sobie nie zamierzają niczego odmawiać bo ich los i tak nie oszczędza. A nie pracują bo się nie opłaca. No i im się pomoc należy.
OdpowiedzKiedys na piekielnych ktos wrzucil link do bloga kuratora sadowego. Przeczytalam od dechy do dechy i w jego historiach czesto powtarzal sie dokladnie taki motyw jaki opisujesz, patologiczne rodziny rozpieprzaly kazda wieksza gotowke na alkohol dla siebie i wszystkich okolicznych meneli, przez chwile byli krolami wioski czy osiedla a za chwile znow klepali biede. Takim ludziom bardzo ciezko pomoc, nawet jesli wielokrotnie dostaja szanse i gotowke na odbicie sie od dna, nie wykorzystuja ich. Mnie najbardziej przerazaly opisy dzieciakow, ktore po ukonczeniu 18 lat dostawaly odprawe z bidula i zamiast za to wynajac pokoj czy mieszkanie i zyc a w miedzyczasie szukac pracy, dzieciaki wracaly do domow rodzinnych i kontynuowaly patologie zaczeta przez ich rodzicow, przepijajac i przewalajac pieniadze w miesiac czy dwa.
Odpowiedz@paski: Czy możesz wrzucić tego linka albo podesłać, bo przeoczyłem, a chętnie bym poczytał.
Odpowiedz@paski: Dołączam się do prośby hitmana o linka jeśli znajdziesz.
Odpowiedz@hitman57: http://margineszycia.blogspot.de/
Odpowiedz@paski Przecież jak byk jest na stronie napisane, że przedstawione historie to "FIKCJA LITERACKA". Ludzie, nauczcie się czytać ze zrozumieniem.
Odpowiedz@nieboniebonie: A co miał autor bloga napisać, skoro od jakiegoś czasu podpisuje się pod historiami własnym imieniem i nazwiskiem? Wydał też książkę. Jak myslisz, co by się stało, gdyby na te opowieści trafił przełożony bądź ktoś inny znający (i nie lubiący) autora? No właśnie.. a tak jest oświadczenie, że fikcja, wszelkie zbieżności przypadkowe i mogą mu naskoczyć :) Trzeba przeczytać bloga od pierwszego do ostatniego wpisu, żeby zrozumieć.
Odpowiedz@paski: Czyli sam autor pisze, że prezentuje fikcję literacką, ale to nieważne, bo Piekielni wiedzą lepiej, że te historie są prawdziwe. Nie przestajecie mnie zadziwiać.
Odpowiedz@Ara: A wiesz, ze oswiadczenia o fikcji literackiej nie bylo na blogu od poczatku, gdy autor pisal anonimowo? Historie owszem, nosza wszelkie cechy fikcji literackiej chocby dlatego, ze np dialogi nie mogly w rzeczywistosci miec miejsca w takiej formie, jak na blogu, bo zaden urzednik panstwowy nie uzywalby w stosunku do klienta slow takich jak ,,ku**'', a tych na blogu dostatek. To jest fikcja literacka pisana na podstawie prawdziwych wydarzen ale pozmienianych w taki sposob, zeby niemozliwa byla identyfikacja osob i miejsc. Juz wczesniej napisalam, nalezy przeczytac bloga od pierwszego wpisu, komentarze pod wpisami z grozba odkrycia tozsamosci autora i z grozbami donosu, zeby zrozumiec, dlaczego pojawilo sie oswiadczenie o fikcji literackiej. Ponadto autor wydal ksiazke, juz pod wlasnym imieniem i nazwiskiem, wiec w momencie ujawnienia danych tym bardziej trzeba sie zabezpieczyc przed wszelkimi, mozliwymi oskarzeniami :)
OdpowiedzPrzepraszam, a co cię to obchodzi na co kto wydaje pieniądze? Może zwyczajnie tak lubią? Przyszli prosić cię o wsparcie? Nie rozumiem.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Bo to jest strona o piekielnych ludziach, a opisane zachowanie jest piekielne?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Wielki obrońca meneli się znalazł.
Odpowiedz@hitman57: dla mnie to jest wpier... się w cudze życie
Odpowiedz@Toyota_Hilux: być może. Ale jeśli te same osoby mają stanąć za miesiąc w kolejce po socjalsocjal, bo im tak ciężko w życiu to ja wolę żeby ktoś się wpierd.. w ich życie.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Zamknijmy w takim razie tę stronę, bo właściwie we wszystkich historiach przedstawione są osoby trzecie i autorzy wpier...się w cudze życie.
OdpowiedzJa popieram menelstwo i żulstwo bo każdy jeden menel więcej to o jednego konkurenta mniej w walce o robotę, awans, miejsce na uczelni, miejsca parkingowe, ławkę w kościele, lepsze portfolio i bardziej strategiczne miejsce pod sklepem gdy jest promocja w lidlu. Nawet bym wolał żeby wszyscy wokół byli żulami a tylko ja i Grażyna i dzieci jedyni normalni bo by w bibliotece nie trza było czekać tyle po Dukaja i po Lato Muminków. Poza tem jeśli nawet nie jesteś kierownikiem to zawsze ten tytuł nada ci żul i możesz czuć się mile podłechtany chociaż chwilowym awansem do klasy wyższej.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Jak zwykle celny komentarz w typowym stylu. Szkoda, że mało kto to rozumie :(
Odpowiedz@razzor91: Bo wiele osób nie dorosło i nie rozumie znaczenia słowa IRONIA.
OdpowiedzLewicowa "logika" nakazuje takich ludzi wspierać, oczywiście kosztem osób, które o swoje fundusze zadbać potrafią. Bo jak potrafią, to znaczy że mają. A jak mają, to znaczy że powinni dać, bo tamci nie mają. A dlaczego nie mają? To się już dowiedzieliśmy nawet z komentarzy - to nie nasza sprawa. Naszą sprawą jest dbać, by wspomagać takich ludzi.
Odpowiedz@Ara: Przypomina to historię o mrówce i koniku polnym. http://kwasnicki.prawo.uni.wroc.pl/?page_id=1191
OdpowiedzA mi się wydawało, że jednak nie chodzi o to by mieć po równo, ale by mieć równy dostęp do możliwości i towarów. . . Naprawdę, lewicowcem (lewakiem), nie jestem, ale uważam, że wypadałoby jednak znac podstawy tego o czym się mówi...
Odpowiedz@SecuritySoldier: W teorii o to chodzi, ale tym się właśnie różni lewicowiec od lewaka, że ten ostatni nie ma pojęcia za czym się opowiada. Podobny problem mają zresztą ze słowem "tolerancja" i określeniem "poszanowanie poglądów".
Odpowiedz@glan: Zgadza się. Współczesna wersja tej bajki kończyłaby się jednak tak, że mrówka zmuszona by była dzielić się efektem swojej pracy z konikiem polnym, a jeszcze by ją zrugano za to, że nie potrafi znaleźć w sobie zrozumienia dla natury tego konika, co oznacza że jest rasistką i powinna jeszcze przeprosić ;)
Odpowiedz