Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Swego czasu przeleżałam w szpitalu 3 dni celem wykonania badań krwi. Nie,…

Swego czasu przeleżałam w szpitalu 3 dni celem wykonania badań krwi.

Nie, nie jakiś magiczny stały monitoring nanobotem podanym dożylnie, który przemierzając moje tętnice wysyłałby radiowe sygnały o swoich znaleziskach do turbokomputera. Zwykłe pobranie krwi i wysłanie do laboratorium na oznaczenia poziomów różnych takich. Po prostu NFZ nie refunduje tego typu badań, jeśli nie są połączone z hospitalizacją przez przynajmniej 2 noce.

Czy tylko mnie się wydaje, że lepiej płacić za pobranie i oznaczenie, niż za pobranie, oznaczenie oraz 3 dni karmienia i obsługi pacjenta?

słuzba_zdrowia

by KoparkaApokalipsy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 6

Gdzie takie rzeczy i od kiedy? Mi jak pobierali krew nie płaciłam ani grosza, nie musiałam też leżeć w szpitalu, ale było to już jakiś czas temu.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
8 8

@Shaienne: to zależy od tego, jakie badania mają być wykonane.

Odpowiedz
avatar GiveMeFive
7 7

@Shaienne: Na przykład badanie poziomu hormonów na endokrynologii ginekologicznej. Byłam 3 noce, bo od piątku, a w weekendy nie było wypisów, po to, by dostać 3 wyniki. Poznań - Polna.

Odpowiedz
avatar GiveMeFive
9 9

@Shaienne: Jeszcze jedno. Pytałam po co nas tyle trzymają. Uzyskałam odpowiedź, że inaczej NFZ by nie dał kasy, bez hospitalizacji.

Odpowiedz
avatar Rak77
5 9

Nie znam dokładnie przepisów ale pachnie to zwykłym oszustwem ze strony szpitala. Położyć pacjenta, karmić go z 5 zł dziennie, nic nie robić a zainkasować jak za hospitalizację. Ciekaw jestem co wpisali w "rachunek" dla NFZ? I oczywiście płacz jaki to NFZ wredny bo limity nie wystarczają na leczenie do końca roku.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 3

@Rak77: Mozliwe, że tak było, chociaż oni to przedstawiali raczej jako "my byśmy zrobili normalnie, jak ludzie, ale NFZ nie pozwala" - no ale oczywiście mozliwe, że to była tylko poza.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
12 12

@Rak77: Nie tyle oszustwem co koniecznością. NFZ wymyślił sobie, że na większości oddziałów nie kontraktuje (czytaj - nie refunduje) krótszego pobytu niż trzydniowy. Szpital nie jest instytucją charytatywną. Pewnie, że mógłby wykonać badania w krótszym czasie i zwolnić łóżko - problem w tym, że wówczas za te badania NFZ nie zwróci mu pieniędzy. A to powiększy już istniejące zadłużenie i (patrząc na skalę problemu) szybko doprowadzi instytucję do upadłości. Kolejne zarządzenie mające rzekomo służyć oszczędnościom a w praktyce kompletnie niedostosowane do rzeczywistości i powiększające koszty.

Odpowiedz
avatar Habalabala
10 10

Normalka. Ja kiedyś musialam mieć zabieg usunięcia mega drzazgi z palca u stopy (wbiła się do kości, wygrzebać się nie dało). Zabieg trwał chwilkę, pobyt w szpitalu 3 dni

Odpowiedz
avatar tomdomus
3 9

Nie wiem co w tym wszystkim piekielnego? Po prostu lekarz nie potrafił ci w oczy powiedzieć że masz nadwagę więc przeniósł cię na dietę szpitalną (jak cię przegłodził w te trzy dni to nie schudłaś?)sarkazm. Ale tak serio to Nietoperzyca ma rację, wszystko się rozbija o przepisy NFZ-u.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

no z tymi kosztami osilkow w szpitalu to nie przesadzaj ;)

Odpowiedz
avatar raff319
3 3

też tak miałem i jeżeli to to samo badanie, to prywatnie kosztuje 450 zł więc można zrozumieć działania szpitala, aczkolwiek byłem niedawno na wizycie kontrolnej i okazało się że można inaczej. Dostałem skierowanie na pobranie krwi, wynik przyjdzie do szpitala za jakiś miesiąc, a ja się dowiem o tym na następnej wizycie za pół roku. Albo wcześniej jak zadzwonię. Może też im to zaproponuj :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 4

Z medycznego punktu widzenia czasem mieć lepiej pacjenta hospitalizowanego, ustabilizowanego w znanych warunkach. Takie badania są bardziej miarodajne. Jasna, że może może próbować oszukiwać, symulować np. na dymka się wyrwać, ale w szpitalu ma na to mniejsze szanse. Wiem wiem, ale pojadę po bandzie: najlepiej jeszcze zacewnikować na 3 dni, wtedy to już max spokój... :-P

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
5 5

@PiekielnyDiablik: tylko, że krew mi pobrali zaraz, jak przyszlam z ulicy, a potem plincowałam 3 dni bez sensu.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-1 3

@KoparkaApokalipsy: jakby coś było bardzo nie tak, to pobraliby codziennie - czekali na wyniki, a trzymali profilaktycznie. no dobra sytuacja piekielna , a ja się doszukuję sensu bardziej ogólnego, statystycznego, zatem pewną ilość pacjentów trzeba przetrzymać w ich mniemaniu 'bez sensu'. poza tym to co inni pisali o refundacjach, trzyma się kupy, w musl obowiązujących procedur i kontraktów nfz...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 0

@PiekielnyDiablik: a skąd mieliby wiedzieć, że coś jest nie tak, skoro wyniki mieli po tygodniu?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-2 2

@KoparkaApokalipsy: Częściowe wyniki pewnie mieli po 1h, 6h, 12h, 24h, 48h, jak i po tygodniu. Trzymali pacjenta żeby mogli reagować w trakcie. Jeśli nie zrobili ponownych, czy uzupełniających, to znaczy że te były ok. To znaczy "wyszły", bo mogły nie wyjść. A jeśli złe to w szeroko rozumianej normie. Nie wiem czy w tym konkretnym przypadku hospitalizacja było konieczna. Nie wiem dokładnie, co było robione. Skąd info, o tym ze jedynym powodem była refundacja? Zapytaj innego lekarza. NFZ nie bez przyczyny niektóre procedury wymusza w określonym trybie. Z przyczyn medycznych, ale i ekonomicznych, np. minimalizowane marnotrawstwa odczynników/markerów.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@PiekielnyDiablik: na pewno nie była potrzebna. Problemy hormonalne ciągnące się latami, nikt od tego nie umiera ani nawet nie czuje się gorzej. Wyniki nie były ok ani w żadnej szeroko rozumianej normie. Jakiekolwiek leczenie wdrożono mi kilka miesięcy później, kiedy doczekałam się wizyty u lekarza na interpretację wyników. I nie, nie powtarzaliby badań w kolejnych dniach w zależności od wynikow, bo to były oznaczenia, które robi się raz w życiu. Wszyscy, z którymi rozmawiałam - lekarze, rejestracja - mówili, że powodem jest refundacja. Już tak nie broń tego swojego NFZ, bo ten system jest chory i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2015 o 22:59

avatar Shi
-3 3

Ja też będę na badaniach w szpitalu "kilka dni". W sumie dla mnie (jako pacjenta) to lepsze wyjście poleżeć trochę w szpitalu nawet jeśli codziennie będą mi tylko pobierać krew niż codziennie przez te kilka dni dojeżdżać na czczo do szpitala oddalonego o kilkanaście kilometrów, szczególnie, że rankiem muszę koniecznie coś zjeść najpóźniej godzinę po obudzeniu się, bo mogę zemdleć. Już nie wspominając o tym, że przy pobieraniu krwi (nie tylko na czczo) też zdarza mi się mdleć.

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

Jak mi wycięli dzikie mięso, to zabieg trwał moment, ale na wejściu powitali mnie pytaniem, czy mam piżamę. Po zabiegu opuściłam szpital, dwa dni później wróciłam odebrać wypis z informacją o trzydniowym pobycie.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 5

@katarzyna: niby wilk syty i owca cała, ale... a wiesz jakie by mieli problemy, gdybyś w tych dniach wpadła pod samochód i trafiła do innego szpitala?

Odpowiedz
avatar Risania
-4 4

Kiedyś kleszcz się ze mną zaprzyjaźnił i miejsce na nodze po jego ukąszeniu było lekko zaczerwienione plus czułam się dość dziwnie, jakby mi się na jakieś przeziębienie zapowiadało, więc poszłam do lekarza. Lekarka uznała, że powinnam zrobić badanie na boreliozę, byłam też wtedy dość blada i lekko odwodniona, więc chciała bym też jakąś kroplówkę dostała, dlatego miałam się zgłosić do szpitala. Coś takiego, nie pamiętam dobrze. Kiedyś miałam już kroplówkę, byłam wtedy tylko parę godzin na sorze. A wtedy wzięli mnie do szpitala i siedziałam w nim jakieś 4 dni o.o I dobra, zrozumiem, że może jeśli mam mieć kroplówkę to krwi mi nie pobiorą, nie wszystko na raz, tak. Ale z tego co pamiętam, pierwszego dnia dostałam kroplówkę prawie od razu jak mnie przyjęli, a potem... potem nic. Nie pamiętam kiedy pobierali mi krew, ale wiem, że czekałam na to dość długi czas, a świta mi też coś w głowie, że był dzień, w którym nie robili ze mną nic... W ogóle nie chcieli powiedzieć kiedy wyniki badań, gdy w końcu mi krew pobrali, czekaliśmy na to masakrycznie długo. Czy nie można było po prostu dać mi kroplówki w jeden dzień, na następny przychodzę, zeby pobrali mi krew i potem odbieram wyniki? Czy to naprawdę trzeba było tak utrudniać? Nie znam się na tych procedurach, ale nikt mi i mojej mamie nie raczył wyjaśnić, czemu tak długo muszę siedzieć i kiedy w końcu te wyniki. Już pominę te wspaniałe obiady w szpitalach...

Odpowiedz
Udostępnij