Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Postanowiłam podzielić się historią, która ma już prawie dziesięć lat, a mimo…

Postanowiłam podzielić się historią, która ma już prawie dziesięć lat, a mimo to nadal mi doskwiera.

Otóż gdy miałam ok. 20 lat cała Polska oszalała na punkcie pewnego kompozytora, który leczył sobie andropauzę farbując włosy na blond. Ja znałam go już wcześniej, z piosenek które komponował dla Michała Bajora. Sprawdziłam, nowe też mi się spodobały. Zaczęłam słuchać intensywnie.

Kilka miesięcy później moda minęła, zaczęło się hejtowanie. Można powiedzieć, że nastała moda na niesłuchanie Rubika. A mi się podoba i co mi kto zrobi? Słuchawki istnieją, nikogo na siłę nawracać nie będę.

Akurat wyszła nowa płyta a mi zepsuł się komputer. Koleżanka z pracy zaproponowała, że mi zgra na odtwarzacz na swoim. Mam tylko przynieść co trzeba do restauracji, w której pracowałyśmy. Płytę kupiłam, zaniosłam, dałam jej do ręki.

No i się zaczęło.

"Singri słucha Rubika, hehehehe"

Na porządku dziennym było:

Klaskanie w pewnym określonym rytmie.
Darcie ryja na pełen regulator "Mówią, mówią że..." gdy nie było klientów.
Rechotanie, gdy tylko w radiu puścili "Psalm dla ciebie" i rozgłaśnianie ile fabryka dała.
Kreślenie po liście obecności i wpisywanie w miejsce mojego nazwiska "Rubikowa".

Nie pomagało:

Tłumaczenie, że przeszkadzają mi w pracy.
Olewanie.
Żadne logiczne wyjaśnienia.
Latanie na skargę do kierownictwa.

I tu zaczyna się piekielność. Podział w zespole był ustalony. Większość trzymała się razem także poza pracą, głównie imprezowali. Byłam na jednej takiej "imprezie". Polegała na tym, że trzeba się jak najszybciej nawalić, oczekiwanie na ten stan umila o sobie opowiadaniem, co kto ostatnio odwalił, wszystko przy akompaniamencie "umcyk, umcyk".
Nienawidzę takiej muzyki, nienawidzę durnych przechwałek, nienawidzę być pijana. Więc przestałam bywać na ich imprezach, czym skutecznie odcięłam sobie drogę do awansu.

Tak, tak. Awansowali nie ci, którzy dobrze i uczciwie pracowali, tylko ci, którzy zadawali się z kierownictwem. Dla nich były premie, nagrody. O reszcie pamiętało się tylko przy układaniu grafiku.

W końcu się zwolniłam. Od tamtej pory nie przekroczyłam progu żadnego KFC.

pracaknajpa

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar wikunia314
1 5

Rozumiem, że nie chciałaś z się z nimi zadawać, ale nie powinnaś się dziwić, że nie awansowałaś, skoro odcięłaś się od zespołu.

Odpowiedz
avatar anonimek94
2 6

@wikunia314: Nie wiedziałam, że jest obowiązek imprezowania po pracy z współpracownikami, aby dostać awans ;) W końcu każdy ze swoim wolnym czasem może robić co chce. W pracy podejrzewam, że zachowywała się normalnie, jeśli chodzi o historię, to oni zachowywali się nieprofesjonalnie i ostatecznie, to oni od zespołu ją odcieli - w końcu kto chciałby się zadawać z kimś kto się wyśmiewa i dokucza na każdym kroku.

Odpowiedz
avatar singri
3 5

Anonimek - zachowywałam się normalnie, tzn. robiłam kanapki, pakowałam zamówienia na delivery, nie spóźniałam się. A o głupi zegarek, który każdy dostaje po roku pracy musiałam się prosić. Inni dostawali od ręki, ja trzy miesiące mędziłam kierowniczce, że nie chodzi o sam zegarek, tylko o fakt bycia pominiętą. Bez skutku.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@singri: skargi do centrali, mowi co to cos?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 4

Aż do momentu wzmianki o KFC miałem zamiar dać plusa. Ale serio, tyle dramy o robotę przy smażonej kurze?

Odpowiedz
avatar singri
-2 4

Tak, o jedyną robotę na jaką wtedy (w moim mniemaniu) zasługiwałam. A potem okazało się, że jednak nie zasługuję nawet na to... A także o ocenianie innych wyłącznie na podstawie muzyki, jakiej słuchają.

Odpowiedz
Udostępnij