Ładnych kila lat temu, gdy jeszcze chodziłam do liceum, wśród moich znajomych z gimnazjum nastała "moda" na rodzenie. Nie, nie wyolbrzymiam, straciłam rachubę przy -nastej już ciężarnej.
Teraz dzieciaki mają już po kilka latek, a moja strona główna na facebooku jest zalana zdjęciami dzieciaków.
Ostatnio moja dobra znajoma, powiedzmy Ania, urodziła chłopczyka. Nie uległa jednak trendowi i zdjęcia młodego, zamiast na fejsa dodawała do albumów i ramek w mieszkaniu.
Spotkałam ostatnio przypadkiem jedną ze znajomych, które są uzależnione od obwieszczania całej społeczności facebooka, że ich Xavierek był na spacerku (oczywiście "newsy" opatrzone zdjęciami).
Spytała mnie, jak tam Ania się trzyma. Nie wiedziałam o co chodzi, więc dopytałam, na co ona odparła, że przecież Anka PORONIŁA.
Szybko wyprowadziłam ją z błędu i wciąż zszokowana spytałam, skąd ma takie informacje. Jej odpowiedź:
"Bo widziałam ją w ciąży już dawno temu, powinna już urodzić, a na fejsie wciąż nie ma zdjęć maleństwa"!
Na to nie miałam odpowiedzi...
Kiedyś było takie powiedzenie "Nie masz konta na portalu społecznościowym, to nie istniejesz". Teraz powinno się je zmienić na "Jeśli twoi rodzice nie wstawili zdjęć z porodówki, jak się rodziłeś, to nie istniejesz".
Nie mam konta na fejsie. I żyję. Nie rozumiem tych wszystkich fejsmanek. Po co to komu?
Odpowiedz@pokrzywdzona: No popatrz! Ja też nie mam. I raczej nie zanosi się żebym miała. Żyje mi się całkiem dobrze, nie narzekam. Bardzo cenię swoją prywatność, a cudza niespecjalnie mnie zajmuje.
Odpowiedz@Armagedon: A ja założyłem konto na fejsie ładnych kilka lat temu, gdy jeszcze grałem na konsoli w grę piłkarską PES. Za mecze w sieci dodawano dodatkową gratyfikację za powiązanie gry z fejsem przez co szybciej można było kupić np lepszego zawodnika do drużyny. To wszystko do czego służył mi fejs. Dziś nie pamiętam kiedy ostatnio się tam zalogowałem. Z tego wynika, że wtedy istniałem połowicznie a teraz wcale ;)
OdpowiedzFb to narzędzie jak każde inne, a że powszechnie dostępne - nic dziwnego, że "spotkać" tam można mnóstwó różnych ludzi. Zawartość tablicy mocno zalezy od nas samych - klikniecie "nie chce tego oglądać" naprawdę trwa sekundę, a jeśli komuś strasznie przeszkadza jakis typ wrzucanych zdjęć (ja tam po prostu scrolluję stronę dalej) - po zablokowaniu znów będzie szczęśliwy i nieświadomy kolejnej kupki dziecka sąsiadki (albo kolejnej miłości sąsiada). Facebook może być niekiedy użyteczny i na pewno ułatwia komunikację międzyludzką (choć oczywiście nie jest jej jedyną formą!), ale to jedynie narzędzie. Każdy z uzytkowników sam decyduje o tym, jak tego narzędzia będzie używać. Głupi ludzie są wszędzie, tylko w internecie, na portalach takich jak fb po prostu bardziej to widać, niż w rzeczywistości. Tyle, że internet ma te przewagę, że pozwala tych ludzi zablokować. W prawdziwym zyciu czasem bywa to nieco trudniejsze :P
Odpowiedz@nisza: Myślę że zostaniesz niezrozumiany (a). Uzależnieni od fejsbuka nie zrozumieją, dlaczego ktoś nie siedzi tam godzinami, pozostała część antyfejsbukowych fanatyków nie zrozumie, dlaczego nie hejtujesz tego portalu, bo chwalenie się "niemaniem" facebbooka jest teraz w modzie.
Odpowiedz@mailme3: Takich przykładów można mnożyć bez liku i w każdej dziedzinie. Niektórzy znajomi i moja (jeszcze) żona nie może pojąć co ja widzę w jeździe na motorze. To przecież tylko pojazd do zajechania do pracy i z powrotem. Co takiego jest w tej jeździe. Nie zmuszam nikogo by to rozumiał ale niech nie neguje. @mailme3:
OdpowiedzNie ogarniam niektórych. Nikt nikogo nie zmusza do założenia facebooka, ale niektórzy muszą powiedzieć "Jestem taki fajny, nie mam fejsa, jestem nieograniczony, patrzcie na mnie!". Ja używam, ma wiele fajnych opcji ułatwiających życie i kontakty z innymi, jest darmowy, a jak komuś zależy na prywatności to ma do tego mnóstwo ustawień, dzięki którym ktoś obcy nie dowie się praktycznie niczego o tobie. Jakoś mnie nie stać, by wysyłać przyjaciołom po setki SMS-ów dziennie/gadać z nimi przez godzinę, a do tego też nie mam czasu, by codziennie się z nimi gdzieś spotykać. Rozumiem, że jak mam znajomą w Hiszpanii to mam jeździć do niej co chwilę żeby z nią normalnie pogadać? Nie wiem czy dawno temu jak wynaleziono telefon to ludzie też się chwalili, że oni używają gołębi pocztowych i są tacy super? ;)
Odpowiedz@Rammsteinowa: Z gołębiami: czad
Odpowiedz@Rammsteinowa: Rammsteinowa wszystko fajnie, tylko na takich, którzy nie mają konta na "twarzoksiążce", często patrzą jak na nienormalnych... Nikt Cię nie potępi za to, że masz fejsbuka, co najwyżej jak zamieścisz coś, powiedzmy, dalece odbiegającego od normy. Prawda jak zawsze leży po środku - facebook ma parę plusów, umożliwia szybki kontakt, ale TEŻ jest idealnym narzędziem do plucia jadem, ośmieszania innych, publikowania kompromitujących zdjęć itd.
OdpowiedzBoże,dać zapylić się i urodzić dziecko będąc w gimnazjum... Jest się czym chwalić...
Odpowiedzczyli mając 14-15 lat...
Odpowiedz@pokrzywdzona: tja. to nie do konca legalne w dodatku. brawo.
OdpowiedzNo dla mnie to chore z tym milionem zdjec dzieci.. na szczescie mnie nie dopadlo pieluszkowe zapalenie mozgu i wstawiam jedno zdjecie na miesiac.. jak ktos chce to moze sie ze mna spotkac i zobaczyc moja coreczke, ale na zywo
Odpowiedz@lalai: Kurde, ja dzieci nie mam, ale ogółem nie wstawiłam ani jednego zdjęcia na fejsie już od jakichś 2 lat. Wcześniej przerwa była 3 lata. Coś ze mną nie tak? Bo nawet 1 na miesiąc to dla mnie strasznie dużo jakoś. Ja nawet tylu zdjęć nie robię... Może jestem dziwna.
Odpowiedz@lalai: zdecyduj się - lepiej spotkać Twoje dziecko na żywo, czy się nie wysilać i poczekać, skoro i tak regularnie wrzucasz jego zdjęcia na fb?
Odpowiedz@Irasiad: raz na miesiac to naprawde duzo? Bo moje kolezanki wstawiaja 2 dziennie , to wychodzi 60 zdjec na miesiac.. prosze was :)
Odpowiedz@Zmora: no ja bym nie wstawiala na sile miliona ( moje dziecko, moje dziecko bez czapeczki, moje dziecko zw czapeczce, lozku, na placu zabaw...), moze bysie cos przy okazji rodzinnych zdjec przewinelo... i tyle opcjonalnie zalozyc dziecieciu fejsa albo nie wiem strone z jego historia, anegdotkami, OSOBNA, bedzie sobie ogladal ten, kto bedzie chcial a nie taki twor mamowo-dzieciowy
Odpowiedztylko, że to nie problem nastolatek, ale także kobiet około 30, o wszystkich dzieciach znajomych z poprzednich szkół dowiedzialam się z faceebooka. Jedna znajoma codziennie wstawiała zdjęcie brzucha, to rzuciłam komentarzem, że może z porodu też wrzuci. Dowiedziałam się, że jestem nieczuła, bo ona miała problem, aby zajść w ciążę.. coż kiedyś życie bez fejsa było łatwiejsze..
Odpowiedz@funmilayo: Łatwiejsze? Normalniejsze było po prostu.
Odpowiedz@funmilayo: jak ci tak facebook przeszkadza to mam dla ciebie genialną radę - przestań z niego korzystać ;).
Odpowiedz@bonsai: Prawdę mówiąc to chętnie przestałabym korzystać,ale niestety zostałabym odcięta od wielu ważnych informacji. Tak samo lepiej się kiedyś mi się żyło bez Internetu (np. więcej czytałam), ale już nie da się bez niego żyć bez skazania na wykluczenie.
Odpowiedz@funmilayo: Życie bez facebooka nie jest ani łatwiejsze ani trudniejsze- o wszystkim możesz poczytać. Życie bez facebooka to życie bez facebooka.
Odpowiedz@funmilayo: no to wyłącz śledzenie znajomych, można to zrobić - nie wiem, czy można jednocześnie wszystkich zablokować, ale na pewno choćby z poziomu tablicy można zrobić to z poszczególnymi osobami. I po bólu.
Odpowiedz@pokrzywdzona: No nie do końca. Podam przykład. Jestem "zmuszona" do posiadania konta, bo na moich studiach wszystkie zapisy do grup, przekładanie zajęć, umawianie terminów egzaminów odbywa się na grupie stworzonej na fejsie. I tak, mogłabym kogoś prosić, żeby do mnie dzwonił z każdą informacją, ale nie chcę nikomu robić problemu, a poza tym załatwienie sprawy na fejsie jest po prostu tańsze i szybsze(nie wyobrażam sobie kontaktu telefonicznego 50 osób i ustalania z tego jednego rozwiązania). I nie do końca rozumiem, co miałaś na myśli pisząc, że o wszystkim można poczytać.
Odpowiedz@nisza: Mam wyłączone praktycznie wszystkie powiadomienia od 2-3 lat, sporadycznie coś dodaję na facebooka. Gdy studiowałam i udzielałam się aktywnie w kole studenckim i wolontariaciee wszystkie informacje były dostępne na facebooku. Wiele organizacji uaktualnia informacje wyłącznie na facebooku,dodatkowo jest to najłatwiejszy sposób na kontakt z kimś, którego numer telefonu zaginął lata temu, więc naprawdę trudno jest (przynajmniej w moim przypadku) zamknąć konto.
Odpowiedz@funmilayo: To nie zamykaj, ale zainteresuj się, jakie są funkcje w ustawieniach. Mi fb nie wyświetla nowości od większości znajomych, większość osób ma ograniczony dostęp do mojego profilu, często usuwam osoby, z którymi od długiego czasu nie mam nic wspólnego. Najgorsze co można zrobić to założyć konto na fb i psioczyć, że trzeba oglądać głupie zdjęcia "znajomych" i że ktoś widzi dane na profilu. I gadać, że 'fejsbuk' jest zły, niedobry, głupi, życie bez niego byłoby łatwiejsze. Pfffff dobry żart. Facebook to fajne narzędzie, ale trzeba wykazać się minimum inicjatywy i poświęcić te 10 minut, żeby zapoznać się z tym, co oferuje w zabezpieczeniach i ustawieniach. Czy tylko ja tak mam, że jak zakładam konto gdziekolwiek w internecie to pierwsze co robię, to grzebię w ustawieniach?
Odpowiedz@natalia: Moje konto jest zablokowane dla wszystkich z zewnątrz, mam zdjęcie nie pokazujące twarzy, podzieliłam znajomych na bliskich i dalekich, wiele osób usunęłam. Pozostawiłam minimalną liczbę wyświetleń. Potrafię używać facebooka, zwłaszcza,że założyłam konto jeszcze jak w Polsce nie był znany,bo królowała nasza klasa. Chodzi mi o to,że mimo wszystko muszę to konto mieć z powodów wymienionych wyżej.
Odpowiedz@funmilayo: No to skoro ograniczyłaś konto do tylko potrzebnych ci funkcji, to o co chodzi? Wolałabyś nie mieć tego konta dla samego "niemania fejsbuka" czy jak? Mi tam nie przeszkadza. Wchodzę, sprawdzam co mi potrzebne, wychodzę i tyle. Nie zajmuje mi on więcej niż 5 minut na kilka dni. Chyba że trzeba coś ustalić z dużą grupą ludzi, to wtedy wiadomo, że zajmuje to więcej czasu, ale na pewno mniej niż kontakt telefoniczny lub smsowy.
Odpowiedz@bonsai: bonsai to nie facebook przeszkadza, tylko głupota ludzi, którzy wrzucają fotki swoich dzieci np. świeżo po porodzie... Poza tym jest inna rzecz, o której się nie mówi: często firmy nie zakładają własnej strony www, tylko profil na facebooku. W rezultacie, żeby dowiedzieć się np. jakie nowa knajpa ma menu, muszę założyć konto na fejsie i wejść na ich stronę - nie jest to chore?
OdpowiedzTo niestety jest tragedia. Ostatnio widziałam zdjęcia całkiem nieznajomej mi osoby. Działa to w ten sposób, że ktos z moich znajomych polubił czyjeś zdjęcia i na mojej tablicy wyświetla się, że dana osoba polubiła post. I zdjęcia, które miałam okazje oglądać, były straszne! Dziecko latające nago po plaży. Żadnego kostiumu kąpielowego, nawet majtek. Po prostu goła, malutka dziewczynka... Aż żal mi się jej zrobiło. Zgłosiłam to i na szczęście usunęli.
Odpowiedz@Maramara: Jezu. Goła dziewczynka biegająca po plaży? Straszne. Absolutnie nie rozumiem, jak można w ogóle pozwolić na to, żeby dziecko było gołe. Jak zwierzę. Moje dziecko NIGDY nie było nagie. NIGDY. Nawet, jak miało miesiąc, kąpaliśmy je w śpioszkach. Dziś biega ubrane w bluzeczkę z długim rękawkiem i długie spodnie, bo nie wiadomo czy jakiś pedofil nie podnieci się na widok nieosłoniętych kolan. Maramara, proszę Cię, powiedz, że zgłosiłaś to na policję, proszę Cię, mam nadzieję że nie zostawiłaś tak tej sprawy! Gołe dziecko kusi wszystkich dookoła, księzy, samotnych ojców, samotne matki, porywaczy i handlarzy dziecmi, nerkami i narkotykami. Gołe dziecko uczy się BEZWSTYDNOŚCI, zaczyna mysleć, że ciało to coś normalnego, że cielesność nie jest OBRZYDLIWA... Może pomyśleć, że ciało to coś więcej niż wór nieczystości...brrrr... zgłosiłaś to na policję??
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2015 o 8:30
@mailme3: ja cię proszę, aż się kawą oplułam ;)
Odpowiedz@bonsai: Nie patrz w lusterko!! Tam jest goła twarz! Wycieraj buzię z zamkniętymi oczami! Spojrzysz w lusterko i ani się obejrzysz, a Twoja bezwstydna twarz pojawi się na facebooku.
Odpowiedz@mailme3: Myślę, że problem nie polega na tym, że goła latała po plaży, bo takich dzieci jest dużo. Problemem jest umieszczenie zdjęcia w internecie. Może dziewczynka wyrośnie na poważną kobietę z poważnym zawodem i nie będzie jej na rękę, żeby ktoś to widział. Takie fotki to do albumu rodzinnego.
Odpowiedz@mailme3: a ja jestem przeciwna lataniu z gołą dupą z innych powodów, niż wszechobecność pedofilii i handlarzy. Tak ze względów czysto higienicznych - dzieci nie mam, ale czy to nie jest dla dziecka niemiłe, kiedy ma się taki piasek (na który, być może, wcześniej siusiał pies) w miejscach, gdzie nie chciałoby się go mieć? A dziecko nie patrzy, tylko klapnie sobie na piachu, bo się zmęczy, wywali się albo cokolwiek, gdzie tym gołym tyłkiem będzie szurać po brudnym piachu. No i tak zwyczajnie, obywatelelsko, przeszkadza mi to trochę. Nie na tyle, żeby robić hurr durr widząc takie bobo, jak lata sobie spokojnie gdzieś dalej ode mnie to niech i w stroju batmana to robi, bo mam to gdzieś, ale jeśli plaża zatłoczona, a taki dzieciak mi przebiega dwanaście razy przed samym nosem, to się wkurzam - czym się niby różni to od tego, jakby jego matka mi gołą dupą przed nosem machała? W miejscu publicznym nosi się ubranie. Jak nie pasi, to na plażę nudystów.
Odpowiedzmailme3 nie zgodzę się z Tobą. Całkowicie nagie maluszki na plaży mi nie przeszkadzają, chociaż swojemu dziecku nałożyłabym kostium. Jednak umieszczanie takich zdjęć w internecie to głupota. Najmniejsze nawet dziecko to osobny człowiek i jeżeli nawet w danym momencie latanie z gołą pupą mu nie przeszkadza, to za najdalej kilka lat zacznie. Ja bym tam nie chciała, żeby moje fotki bez majtek oglądali koledzy w szkole czy pracy, a co raz wrzucone do internetu nigdy nie ginie.
Odpowiedz@falka_85: "nawet w danym momencie latanie z gołą pupą mu nie przeszkadza, to za najdalej kilka lat zacznie." Jasne. Jak będzie miało te kilka lat więcej to zdjęcie nie zmieni się magicznie w zdjęcie dojrzałej dziewczyny z gołą d...ą. To dalej będzie zdjęcie bobasa z gołym tyłkiem. Będzie się wstydziła tego, że kiedyś była dzieckiem? Czy tego, że ma ciało? OK. Jej prawo. Może usunąć. Chociaż: "a co raz wrzucone do internetu nigdy nie ginie." Bo oczywiście wszyscy od razu ściągną na swoje dyski i będą trzymać zdjęcie obcego dzieciaka po wsze czasy. Kto wie, może wykorzystywać w celu nękania. @zegarka: " Tak ze względów czysto higienicznych - dzieci nie mam, ale czy to nie jest dla dziecka niemiłe, kiedy ma się taki piasek (na który, być może, wcześniej siusiał pies) w miejscach, gdzie nie chciałoby się go mieć? " Ano to wygląda tak, że jeżeli w imię higieny pozbawia się kontaktu z patogenami, to prosi się o obniżoną odporność i alergie. Umiar wskazany jest również w sterylizacji otoczenia. "czym się niby różni to od tego, jakby jego matka mi gołą dupą przed nosem machała? " No właśnie, czym? Ja Tobie odpowiem. Niczym. I w wielu miejscach na świecie to wiedzą. I nie robią z tego halo. Ty tylko i aż CIAŁO. Też je masz. @nomaki: "Może dziewczynka wyrośnie na poważną kobietę z poważnym zawodem i nie będzie jej na rękę, żeby ktoś to widział." No właśnie. Szybkie spojrzenie na regiony gdzie ciało traktuje się jako coś naturalnego, coś czego się nie trzeba wstydzić (Skandynawia), lub tam, gdzie jego wartość szczególnie rośnie (Japonia), pokazuje, że takich problemów z nagością społeczeństwo tam nie ma. To my mamy problem z tym, że wmawiamy sobie, że gołe ciało to coś, co trzeba chować. I w takim przekonaniu wychowujemy nasze dzieci. KALIFAT dobrego wychowania.
Odpowiedz@nomaki: Jeszcze kilka rzeczy w tej najbardziej konstruktywnej ze wszystkich odpowiedzi. Nie wstydzimy się naszej nagości na tych zdjęciach. Wstydzimy się tego, że często te zdjęcia są zabawne, umieszczają nas w zabawnym kontekście, zabierają nam powagę, której to nastolatki tak bardzo bronią. Wstydzimy się ośmieszenia, że "goła pupa", że "mu się siusiak dynda". To zabiera powagę, którą chcemy zachować. Spuszcza powietrze z tych co bardziej nadętych i powoduje czerwone policzki wstydu. Tak samo taki nastolatek zareaguje na słowa ciotki: "a ja pamiętam jak po plaży z d... na wierzchu biegałaś (eś)". U nastolatków to grzech niewybaczalny. Każdy z nas to miał, jak poszukiwał swego miejsca w świecie. Kwestia umieszczenia tego zdjęcia w internecie? Równie dobrze dzieciak z fotografii może kiedyś mieć pretensje o umieszczenie zdjęcia w przebraniu biedronki z baliku przedszkolaków. Tak naprawdę ciężar wstydu zależny jest tylko od samego zainteresowanego. Ale w tym poście nie ruszyła kwestia umieszczania bądź nie zdjęcia gołego dziecka - sprawa indywidualna, nawet nie kwestia wywalania całego swojego życia na tapetę internetu. Ruszyła mnie postawa użytkownika Maramara. W pewnym nowopowstałym państwie, które to wymachuje czarną flagą z takie "dobrze wychowane osoby" natychmiast zgłaszają bogobojnym sędziom, że jakaś kobieta nieobyczajnie odsłania ramiona.
Odpowiedz@mailme3: Jest różnica między trzymaniem dziecka pod kloszem i pilnowania, żeby przypadkiem nie spotkało zarazka, a pozwoleniem żeby (kolowialnie mówiąc) dziecku do tyłka, pod napletek albo do pochwy wlazł piach, który będzie drażnił, ranił, co może doprowadzić do zakażenia zewnętrznych narządów płciowych i dróg moczowych. Dzieciak powinien mieć kontakt z patogenami, pewnie. Ale spuchnięty i zaropiały żołądź u chłopca albo bolesne zakażenie pęcherza u dziewczynki naprawdę nie wpłynie na dzieciaka tak wspaniale jak ci się wydaje.
Odpowiedz@lady0morphine: "Jest różnica między trzymaniem dziecka pod kloszem i pilnowania, żeby przypadkiem nie spotkało zarazka..." itd. Poproszę o statystyki zakażeń dzieci w majtkach i bez. Ze źródłem. Bo dyskusje "a ja pamiętam" to można o kant... potłuc. Ja pamiętam, że w latach 70. wszystkie pięciolatki biegały na plaży gołe i odsetek zakażeń nie był większy niż teraz, w dobie tanich chińskich majteczek z pseudobawełny. I nikt nie robił z tego problemu. Ba, to była, że tak powiem, norma: http://retro.pewex.pl//uimages/services/pewex/i18n/pl_PL/201306/1371657461_by_KAOwiec_500.jpg Odsetek zakażeń nie był większy niż dziś i tak samo był wynikiem higieny w ogóle a nie biegania nago po plaży. Statystyki i źródła poproszę. Bo tani strój nie stanowi ochrony przed patogenami w brudnej wodzie, o nie, a i piasek bez problemu może dostać się do środka, lub boleśnie obetrzeć na styku szwów, zwłaszcza w tanich chińskich produktach z bazarku... Chyba że uważasz, że luźne szorty chronią przed kontaktem z tym strrrrasznym brudem: http://www.e-wczasy.pl/wdw-relaks-stegna-stegna-o7,5767.jpg?size=395x257 Głównym problemem w tej historyjce było dla mnie nie to, czy jest to higieniczne czy nie, tylko oburzenie autorki posta, że dziecko biega gołe. Najbliższy sunnicki mułła przyjmie skargę i podejmie odpowiednie względem tej bezwstydnej matki kroki.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2015 o 22:48
@mailme3: tak, też ma ciało, wow. To czemu nie chodzimy nago? Bo jest coś takiego jak intymność. Uwierz, patogeny, to każdego dnia. Klamki, ubikacje miejskie, bary, sklepy - wszędzie i zawsze. Ja nie każę ubierać kurtki zimowej, owinąć się folią, chodzić w szklanej bańce czy kąpać się w żelu antybakteryjnym. Ale tak po chłopsku - nie chciałabym mieć obsikanego przez psa piasku w tyłku. Często i ze szkłem lub petem. Dziecko raczej też nie.
Odpowiedz@zegarka: "Ale tak po chłopsku - nie chciałabym mieć obsikanego przez psa piasku w tyłku. Często i ze szkłem lub petem" To majtki chronią przed szkłem...? Kobieto, miej litość... Ach i te obsikane przez psy piaski nadmorskie. Więc w majtach siedzieć na obszczanym piasku albo na pecie jest już git... I na pewno stanowi skuteczną ochronę. Miej litość... Proszę o statystyki zachorowań. " To czemu nie chodzimy nago? Bo jest coś takiego jak intymność." Ależ chodzimy, chodzimy: http://www.wandatravels.pl/wp-content/uploads/2011/08/DSC_1277-1024x680.jpg (C)http://www.wandatravels.pl/ Ale oczywiście to Afryka, tam tylko dzikusy. Tam nie ma kultury. Polecam poczytać: http://www.dwutygodnik.com/artykul/5300-golasy-skandynawia-bez-desusow.html http://www.dwutygodnik.com/public/media/image/1d6a3157-thumb.jpg Kate Sumbler / Flickr Attribution-NonCommercial-NoDerivs 2.0 Generic Możesz sobie mówić co chcesz, ale fakty są takie, że "obfitość" ubrania zależy TYLKO od kulturowego obszaru w którym wyrośliśmy. A podobno Europa taka tolerancyjna. Swoją drogą... Już wspominałem: koleżanka OBURZA SIĘ, że OBCE dziecko biega nago. Nie to, że może słońce poparzyć (wtedy lepiej niech biega w koszulce), nie. Ona jest oburzona o to, że dziecko biega nago! Ta biedna dziewczynka nawet NIE WIE, że powinna wstydzić się swojego ciała i swojej nagości. Bo przecież dobrze wychowane dziewczynki ....tu wstaw to, co uważasz za kulturalne*. " Jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego kobietom kulturalnym – w sensie: obytym i dobrze ułożonym, bo takie jest znaczenie przymiotnika kultiverad – nie wypadało w Szwecji mówić otwarcie o własnych… stopach. Mężczyznom tym samym nie wolno było zauważać, że kobiety mają nogi, zaś te nogi prezentują jakąś urodę. Chociaż równocześnie chłopska etykieta pozwalała na bekanie podczas rozmowy czy letnie „zaloty” na sianie w stodołach. " za: http://www.dwutygodnik.com/artykul/5300-golasy-skandynawia-bez-desusow.html Podaj mi proszę jeden racjonalny argument, którego nie dam rady obalić, inny niż to, że DLA CIEBIE golizna jest wstydliwa. Pozwól, że rozwinę twórczo wypowiedź autorki Maramara: I zdjęcia, które miałam okazje oglądać, były straszne! Dziecko z latające odsłoniętą twarzą po plaży. Żadnej burki, nawet kefiji nie miała. Po prostu malutka dziewczynka z odsłoniętą twarzą... Aż żal mi się jej zrobiło. Zgłosiłam to mojemu duchownemu i na szczęście się tym zajęli.** https://nationalpostcom.files.wordpress.com/2010/05/0518burqa.jpg ___________________ * nie edukują się, chodzą w burkach, bezwzględnie słuchają ojca i męża... ** "I zdjęcia, które miałam okazje oglądać, były straszne! Dziecko latające nago po plaży. Żadnego kostiumu kąpielowego, nawet majtek. Po prostu goła, malutka dziewczynka... Aż żal mi się jej zrobiło. Zgłosiłam to i na szczęście usunęli." (oryg.).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2015 o 9:44
@mailme3: nie przegadasz...chociaż masz konkretną rację, to nie przegadasz. Ale dobrze, że Ci się chce próbować.
OdpowiedzTak to jest, kiedy Facebook staje się podstawowym źródłem informacji o ludziach. Mnie ostatnio posądzono o rzucenie studiów tylko dlatego, że nie miałam wpisanej nazwy uczelni w swoim profilu...
OdpowiedzMoja znajoma dodała zdjęcie dziecka pół godziny po porodzie...
Odpowiedztaaa a jak nie masz w profilowym dziecka lub ostatecznie siebie z dzieckiem to jestes zla matka
Odpowiedz