Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ludzie nie czytają umów, to wiadomo nie od dzisiaj. Jednak piekielne jest…

Ludzie nie czytają umów, to wiadomo nie od dzisiaj. Jednak piekielne jest to, że za ich głupotę musi się tłumaczyć... pracownik biura.

Przychodzi facet rocznik 62, oczywiście bardzo mu się spieszy. Wchodzę na kartę klienta i mówię: 150 zł do zapłaty.
Facet piana z ust. Jak to 150? On miał 100zł. A że przyszedł 19 dni po ustalonym terminie spłaty?
Tłumaczę, że to koszty wezwania do zapłaty. Facet syczy że windykator nie wymienił mu kwoty kary.
Nie wymienił - bo nie musiał. Informuję faceta że podpisał umowę i tam czarno na białym wypisane, jakie są koszty i kiedy wchodzą. Nie jest to złośliwość moja ani windykacji, system sam sobie liczy dni, a potem nalicza opłatę.

Chce rozmawiać z windykatorem. Nie chce mi się z facetem użerać, więc dzwonię. Do windykacji ta sama śpiewka. Że on nie wiedział, etc. Że mu windykator kwoty nie podał.
Windykator się wkurzył (a to na prawdę spokojny człowiek, który idzie ludziom na rękę) i kazał mu zapłacić. Facet rzucił telefonem o biurko.
Pytam czy wpłaca czy nie i do kiedy mam zaznaczyć termin. "Pani sobie robi co chce."
Ano nie robię, bo się zwyczajnie boję, że mi buc nie podpisze i będę miała problem.
Przeprawa trwała 15 minut. Ciśnienie facet podniósł mi skutecznie.

Co ciekawe?
Wielki biznesmen nie po raz pierwszy znalazł się na windykacji. Nie pierwszy raz te koszta poniósł.
Kiedy zasugerowałam mu przeczytanie umowy, zwyzywał mnie od najgorszych. Bo to moja wina.

Biuro kredytowe

by Poziomeczka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
12 16

Fakt, facet dał ciała. Ale jak wasza windykacja nie podaje pełnej kwoty do zapłaty, to też głupota. Powiedzieliście facetowi że ma przynieść X złotych monet. Przyniósł. Wam nadal źle. To chyba oczywiste, że się wkurzył.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 12

@Poziomeczka: W historii "Nie wymienił- bo nie musiał." a teraz twierdzisz że jednak wymienił tą kwotę... Coś kręcisz.

Odpowiedz
avatar notaras
9 9

@Poziomeczka: Czyli w końcu ile powiedział człowiek na infolinii i ile klient musiał zapłacić jak do Ciebie przyszedł. I jeśli te dwie kwoty są różne, to klient miał prawo się zdenerwować.

Odpowiedz
avatar hitman57
11 13

Pomijając fakt, że facet wyżył się na was, bo wkurzył się sam na siebie.....to wina leży po stronie biura....bo umowy nie powinny być sporządzane czcionką mikroskopijną. Tylko jasno i wyraźnie czcionka 25 UMOWA Taka i inna. Czcionka 12 zapisy ogólne. Czcionka 50 na czerwono TABELA OPŁAT DODATKOWYCH. A nie podpisuje umowę np. u operatora czy w banku i drukuje sie 7 stron a4. Czcionka 6, a pracownik biura "Psze popisać tu i tu na ptaszku i będzie super <uśmiech firmowy 94>" Denerwują Ciebie tacy klienci to napisz do centrali, żeby wyciągneli głowy z dupy i poprawili formatkę umowy na czytelną. A jak Ci sie nie chce to giń i się męcz :P

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
-4 10

@hitman57: umowa jest normalną czcionką, 12. Koszty są wypisane jak krowie na rowie i na prawdę trzeba być ignorantem żeby tego nie widzieć albo nie chcieć zrozumieć. Język jest prosty i przystępny a dodatkowo biuro na kopii dla klienta zaznacza koszt całkowity i datę zwrotu kolorowym zakreślaczem.

Odpowiedz
avatar Ara
8 8

@hitman57: I jeżeli pracownik biura każe Ci podpisać "tu tu i tu i będzie super" a potem walnie uśmiech firmowy to podpisujesz? Bo ja nie. W nosie mam czy się będzie uśmiechał czy klął na czym ten świat stoi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2015 o 17:46

avatar ampH
3 3

@Ara: Zgadza się, a jak pracownikowi nie pasuje to się idzie do konkurencji - jeśli ma się taką możliwość - ewentualnie ignoruje jego męczenie i spokojnie czyta się te siedem stron A4 czcionką 6. I tyle. Poza tym jeśli już ktoś koniecznie nie chce czytać umowy i lubi sobie podpisywać coś w ciemno to niech łaskawie potem przed darciem ryja jednak przeczyta. Można nawet zapomnieć zapisów umowy, albo pomylić je z innymi i może się człowiekowi wydawać, że go w konia robią. Wówczas należy wziąć umowę/regulaminy i je przeczytać, a nie robić z siebie błazna. Mi się udaje skutecznie nie robić z siebie błazna, a zawsze kiedy podchodzę do walki z jakąś firmą/organizacją/wpisz_cokolwiek_innego to w zdecydowanej większości przypadków wygrywam - przynajmniej na argumenty. Do tego nie staję się kretynem. Dlaczego? Bo przeczytałem to, co podpisałem.

Odpowiedz
avatar Ara
3 3

@ampH: Też tak mam. Jeżeli wydaje mi się, że coś jest nie tak, to najpierw zaczynm od siebie, czyli analizuje umowę pod kątem możliwego przeoczenia jakiegoś zapisu, albo niezrozumienia artykułu. Jeżeli okazuj się, że tak się nie stało, przygotowuję się bardzo mocno z tych zapisów przed pójściem "na wojnę". Wydawało mi się to naturalne, ale okazuje się, że tak nie jest.

Odpowiedz
avatar adas
-1 3

Piekielne to jest to, że istnieją tego typu firmy. Jakbyś nie wiedziała, to opłata w wysokości 50 PLN za wykonanie telefonu gdy minie data spłaty raty, jest głównym sensem istnienia tej firmy. Gdyby klient otrzymał kredyt w zwykłym banku na mniej krzywdzących warunkach, to by poszedł do zwykłego banku. Ale tam by żadnego kredytu nie dostał - dlatego istnieją takie firemki w jakiej pracujesz. Państwo wyznacza maksymalny poziom odsetek na pewnym znanym poziomie. Ale taka lichwa jaką odstawicie w tej firemce wykracza poza ten poziom pewnie z 10-krotkie. Między innymi przez stosowanie tak wysokich opłat za telefony informacyjne o zaległościach, etc. Takie firmy nie powinny istnieć, ponieważ generalnie narażają ludzi na ogromne straty. Jeżeli ktoś by poszedł pożyczyć do banku np. 2000 PLN na 6 miesięcy z oprocentowaniem 5% i prowizją 5% to otrzymuje RRSO około 25% - spłaca w sumie około 2150 PLN. Kredyt gotówkowy na 2000 PLN na 6 miesięcy w przykładowej firmie nie będącej bankiem to koszt 2550 PLN - to wychodzi tak jakby oprocentowanie było 5%, prowizja 25% (!!!) i to daje RRSO prawie 200%. Taki sam kredyt w takim "biurze pośrednictwa kredytowego" jest najprawdopodobniej jeszcze droższy. Jak nie masz nic przeciwko to podaj nam proszę tutaj typową ofertę Twojego biura: kredyt gotówkowy na 2000 PLN, 6 miesięcy. Podaj nam ile wynosi prowizja, inne opłaty jednorazowe (w tym ubezpieczenie, etc.), oprocentowanie w skali roku, ile pieniędzy trzeba będzie sumarycznie oddać aby spłacić ten kredyt, etc. Nawet nie musisz podawać cennika za powiadomienia i inne tego typu "dodatkowe usługi".

Odpowiedz
avatar chiacchierona
2 2

@adas: Wszytko fajnie tylko spróbuj powiedzieć klientom takich "firemek", że je zamykasz. Nie wiem czy byś zdążył uciekać... Firmy istnieją bo istnieje popyt. Ten komu bank nie pożyczy, idzie do autorki i sam godzi się na takie a nie inne warunki, jego wybór i jego wolna wola. Wyżywanie się na autorce bo pracuje w jakimś providencie jest tak samo głupie jak czepianie się monopolowego o to, że ktoś chodzi pijany. Wszak jakby wprowadzić prohibicję to nie byłoby pijaństwa, prawda? No nieprawda... Już kiedyś ktoś próbował i jedyne co uzyskał to rozkwit czarnego rynku. I to samo będzie jak jakimś cudem kiedyś ktoś pozamyka takie biura. Tylko wtedy windykacja nie będzie działała ani zgodnie z prawem ani nawet na jego granicy bo i z jakiej paki skoro interes będzie nielegalny i tak.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

Piekielne tylko pod warunkiem że nie pracujesz dla Santandera albo podobnej instytucji, które to lubią zmieniać tabelę opłat tuż po powstaniu zadłużenia informując o tym dopiero przy windykacji.

Odpowiedz
Udostępnij